Zawsze jest następny sezon. Każdy nowy sezon wiąże się z nowymi nadziejami, nowymi celami do osiągnięcia i z zapasem doświadczenia zdobytego w zeszłych rozgrywkach. Często zmieniają się twarze w zespole, następują zmiany taktyczne, a wizja prowadzonej przez nas drużyny ulega większej, lub mniejszej zmianie. Co jednak sprawia, że to nam się nie nudzi? Przecież to ciągle te same zespoły, Ci sami zawodnicy i w końcu ta sama gra, opierająca się na tych samych regułach co poprzednio...
Championship Manager jest grą cykliczną, tworem, który pozostaje bez zmian z każdą nową rozgrywką. Każdy początek jest retrospekcją, ponieważ wiemy na jakich zawodnikach możemy zbudować siłę naszego zespołu, jaką taktykę transferową będą stosować rywalizujące z nami kluby, czy też kto zostanie sprzedany za rekordową sumę. Czyż nie przypomina to przywoływania duchów? Mimo iż takie dane nie powinny pozostawać u nas w pamięci, by zabawa nie powtarzała się, to jednak dane wplecione w naszą pamięć, nie pozwalają nam grać uczciwie, za każdym razem w obawie przed porażkami wprowadzamy przeszłosć w życie. W naszej szarej, poza wirtualnej rzeczywistosci oczywiscie także dowiadujemy się o spekulacjach na temat transferów. Więc jak rozwiązać ten problem? Grać nie przeglądając niusów? Sprawa jest bardzo złożona, bo przecież czytanie wiadomosci, tak jak poprzednio napisalem jest rzeczą normalną, ale co czynić by nie robić z nowej gry lustrzanego odbicia starej? W tej kwestii odpowiedź jest prosta...
Championship Manager jest grą jednorazową, raz rozpoczynamy sezon i ciągniemy go do końca kariery trenerskiej - po co czytać dwa razy tę samą książkę? Z drugiej strony w grze mamy przedstawicieli czterech kontyntentów - na każdym z nich piłka toczy się swoimi prawami, na każdym z nich są inne transfery, inne puchary, dlaczego więc nie zagrać raz jeszcze, ale na innym kontynencie? Historie z przeszłosci choć w małym procencie okażą się nam zbyteczne, a grę będziemy odkrywać na nowo. Tak samo można rozpocząć karierę na dnie studni, trenując team do którego żadna z gwiazd, nawet nie pofatyguje się, by zapytać ile będziemy jej płacić. Każdy kij ma dwa końce, razy cztery kontynenty - mamy naprawdę dziwny kij...
A na czym opiera się ta gra? Co sprawia, że wygrywamy, przegrywamy, czy też remisujemy spotkania? Czy ma na to wpływ jakis złożony algorytm, składający się z setek danych zawartych w grze, czy też pod przykrywką liczb znajduje się proste, podzielone w przedziałach o okreslonym współczynniku siły i szczęscia losowanie?
CM jak życie - jest nieprzewidywalny, lecz to jest przecież niemożliwe, z punktu widzenia techniki wręcz niewykonywalne. Czy ktos z was słyszał o maszynie samodzielnie myslącej? Wszystko musi być starannie zaprogramowane, każdy aspekt wpisany do pamięci, nie wyjdziemy przecież poza granice gry. Lecz jak to się dzieje, że grając dziesięć razy pod rząd, tym samym składem, tym samym ustawieniem, z tym samym przeciwnikiem, sześć razy wygramy, trzy zremisujemy, a jeden przegramy? Dla mnie wydaję się to być proste - oprócz siły zespołu, jego reputacji, umiejętnosci zawodników i pogody największy wpływ na osiągnięty przez nas rezultat ma losowy współczynnik szczęscia. Co z tego, że statystyki opisujące zawodnika składają się z wielu liczb, a samych atrybutów jest kilkadziesiąt, skoro zaledwie garstka z nich jest wykorzystywana? Według mojego zdania
Engine gry jest prosty, aczkolwiek z drugiej strony trudny do wytłumaczenia. Spójrzmy na sam obraz taktyki. Po co ustalanie takich rzeczy jak
Forward Runs, skoro nie wiemy jak dany zawodnik zachowuje się, gdy nie jest w posiadaniu piłki? W jakiej strefie boiska się znajduje? Czy jest tam pilnowany przez przeciwnika, czy też własnie marnuje doskonałą sytuację do strzelenia bramki nie biegnąc do przodu, w miejsce gdzie nikogo z obrońców nie ma? A co to za dziwne stwory te nierealistyczne taktyki? Co to własciwie znaczy, bo w moim mniemaniu taka taktyka jest
nierealistyczna gdy na przykład gramy jednym obrońcą, jednym pomocnikiem i ósemką napastników ustawionych pod polem karnym przeciwnika w jednej lini. Chociaż i to jest realistyczne, bo w końcówkach meczy na prawdziwym boisku, nawet bramkarze szukają szansy na zdobycie bramki. Wiec dlaczego granie taktyką bez skrzydeł jest takie złe? Dlaczego nieswiadomi błedu w silniku gry, mają później zbierać oskarżenia ze strony obytych w temacie internautów o granie niedozwoloną taktyką, którą na domiar złego sami wymyslili i są z niej dumi? Problem killerów pojawił się już w
CM 3, a mimo to do dnia dzisiejszego
SI Games nie potrafi ominąć tego problemu. W sferze możliwosci taktycznych gra jest niezwykle płytka, a dodając do niej wciąż sporą liczbę bugów, szukanie ciekawostek jest wręcz nie na miejscu. Każde rozwiązanie taktyczne ma dwa końce. Swego czasu próbowałem wariant mający na celu ustalenie zagrywki. Polegało to na tym, że prawy obrońca podawał na przeciwną stronę boiska długą piłkę, do teoretycznie nie obstawionego przez przeciwnika (skupionego na drugiej stronie boiska) pomocnika. Ale co z tego, skoro i tak w połowie podania, owa długa (chcąc, nie chcąc: wysoka) piłka, w kilku przypadkach była przechwytywana przez przeciwnika... Lekcja z tego taka, że aby znaleźć zwycięzką taktykę, należy stosować jak najprostsze metody, silnik gry najwyraźniej nie radzi sobie ze skomplikowanymi operacjami taktycznymi.
Swiat naszego managera, to nie da się ukryć: istny raj. Nie ma w nim miejsca na smierć, wypadki,śluby, czy też grabieże. Żaden z piłkarzy występujących w grze nie uległ zawałowi serca, nie uczestniczył w wypadku samochodowym, czy też nie prosił o wolny dzień z powodów osobistych (cóż za profesjonalizm!). Wątek śmierci byłby chyba raczej za bardzo kontrowersyjny. Musiałby też występować niezwykle rzadko - powiedzmy raz na dziesięć tysięcy razy. Ciekawy jakby zareagował powiedzmy
Maciej Murawski który podczas gry, przeczytał, że zginął tragicznie na skutek wypadku samochodowego. Takie niusy powinny być dostępne, po rozegraniu 25 sezonów, gdy żaden z teraźniejszych piłkarzy nie istniałby już w grze. Jeżeli dodać do tego, że jednego dnia piłkarz jest w Grecji na meczu Ligi Mistrzów, następny dzień spędza w Hiszpanii pertraktując warunki kontraktu, a kolejnego dnia gra mecz ligowy w Norwegii z kondycją równą 100 procent, to chyba każdy bez wachania przyzna, że realizm odnosnie życia piłkarzy jest gdzies za górami, za lasami, podczas gdy rzeczywistosć znajduje się w zasięgu ręki.
Więc co tak naprawdę ciągnie nas do tej gry? Co sprawia, że spędzamy(-liśmy) przy niej tyle czasu? Brak innego tytułu obejmującego ten temat? Kwestia przyzwyczajenia? Nie. Po prostu
Championship Manager, jak na dzisiejsze czasy, jest zdecydowanie najlepszą grą traktującą o prowadzeniu zespołu piłkarskiego, Nie ma co za dużo wymagać, przecież to tylko gra komputerowa, która nigdy nie będzie idealnie odzwierciedlać prawdziwych zjawisk zachodzących w futbolu. Z pewnością kolejny krok milowy w tej dziedzinie przekroczy czwarta już część gry, zostaną wprowadzone nowe aspekty, jak wzrost i waga piłkarza, czy też graficzne przedstawienie meczu. W tej dziedzinie gier zrobiono już dużo, jest to z pewnością jednen z najlepszych symulatorów wszelkiego typu w grach komputerowych. Jednak dziedzina w której toczy się akcja, jest bardzo skomplikowana, pociąga za sobą wiele połączeń w każdym aspekcie gry. Może dlatego jest tak niepowtarzalna? Nie ma co gdybać, serce produktu jest owiane wielką tajemnicą i jakiekolwiek dłuższe dyskusje na ten temat mijają się z celem. Jednak jaki jest sens nie rozmawiać o wadach i zaletach gry, podczas gdy się w nią gra...?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ