Pomimo ciężkiej refleksji i zadumy, po przesłuchaniu kilku wychodzących ostatnio dzieł sztuki muzycznej, postanawiam poruszyć temat całkiem przeciwny do zadumy, mianowicie wady „textwriterów”. I nie chodzi mi już o pisanie słowa textwriter z myślnikiem czy bez, lecz o dzieła nie pochlebiające twórcom. Na wstępie cóż mogę powiedzieć – wady zanikają, lecz nie oznacza to, że moja dydaktyczna postawa, będzie mówiła o niczym szczególnym, nieistniejącym.
Wady, powiadam, lecz czy są takie wszechobecne? Zapewne nie, ale z wadami związany jest poziom danej jednostki, struktury, strony. Nieporozumienia często objawiają się w postaci nowych sajtów o CeeMie. Narzuca się pierwszy wniosek, czyli jak priorytet ma się do oblicza. Twórca wprowadzający stronę w „rynek” zwany Sceną może być niczym komar – niezauważalny, gdyż nie rzuca się na głęboką wodę, tworząc domową stronę. I tu zrozumienie ze strony innych – przecież to dla jego satysfakcji. Dobrze, popędźmy w drugą stronę, tzn. twórcy afiszującego się hucznymi zapowiedziami, że jego wyrób będzie najwyższej klasy, a później okazuje się, że tak nie jest. I jeśli mowa o klasie na stronach, to głównie chodzi o teksty, ewentualnie aspekt natury plastycznej – grafikę. A jeśli dodamy do tego słabą jakość, a przede wszystkim znikomą ilość, to wynik będzie śmieszny przez duże Ś J. Dodana do tego zostanie krytyka a wynikiem będzie – wada i to wielka wada nie w postaci jednego wątku, a całej strony. I tak ma się poziom do tekstów. Bo jeśli strona domowa – to i materiały tworzone w stylu archaicznym, za piecem. Weźmy strony najlepsze, tzn. przez wiele lat uznane za najlepsze. Tutaj poziom tekstu przynosi stronie profity, ogólna wartość idzie w górę, choć znajdują się dość pachnące alegorią wyjątki, ale o tym później. Znajdziemy przemyślane, ciekawe, interesujące teksty, oblane szczyptą dziennikarstwa, w celu praktyki przed prawdziwą życiową drogą, jaką będzie dorosła praca. Zresztą kto powiedział, że na stronach domowych nie można odbyć „praktyki”? Oczywiście, że można, przeciwwskazaniem zostają tylko możliwości...
-A więc błędy we warsztacie odnotowano, po okresie rozpatrywania, czytania, krytykowania... Meldunek gotowy panie majorze!
-Dziękuję, proszę odmaszerować!
-Tak jest!
-
Pierwsze starcie: TematZostawmy strony domowe, amatorskie, a rozpatrzmy błędy tekściarzy zaawansowanych serwisów. Bez tematu nie ma pisania, chyba każdy rozwinięty obywatel to wie. Piszemy na stronach o CeeMie, a więc temat tekstów musi być z nim powiązany [e tam... zanudzilibyśmy czytelników chyba – przyp. A. De Raph]. I tak z reguły jest. W tym momencie czytelnik musiałby wyłączyć wszystkie alegorystyczne komórki w jego mózgu. Alegorystyczne, gdyż nie chciałbym, aby akapity moich opinii były powiązane z konkretnymi tekstami, obrazującymi tę cześć artykułu, a powiedzmy sobie szczerze – takich było kilka... lecz trudno ich nie wymienić. Wiem – piłka jest bardzo związana z CeeMem, a CeeM z piłką. Święta prawda, ale wysyp tekstów o piłce nożnej jest niewyobrażalny. Było lato, była wiosna, a o zimie musiałbym powiedzieć w sensie tekstów – była powódź piłki nożnej. Wiem, rozumiem, staram się tolerować, że takowe teksty są pisane ze stron czysto uczuciowych – chwila, przywiązanie do barw klubowych, wzruszające wydarzenie w kontekście wygranej z... hmm Romą?;) [uwielbiam opowiadać, o tym jak wygrywam z Romą, zwłaszcza o 3 w nocy ;P – przyp. A. De Raph] Gdybym porównał swoje wyczyny ukierunkowane w stronę tekstów o piłce, to też nie jestem bez winy, bo ileż to tekstów o piłce nożnej napisało się do zapchania stat... pfu, aktywności, czy też ze swoistego braku tematu. I tu można polemizować. Po pierwsze brak tematu nie jest wytłumaczeniem. Gdzie tu oryginalność, pasja w tworzeniu? Niestety niejedni mówią, że takowy temat się wyczerpał i z reguły są to ci, którzy piszą właśnie o piłce. A rzeczy nie powiedzianych
zostało jeszcze trochę... Choćby o opcji Real players NO, bo takich artykułów mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Co tu dużo mówić - recesja, którą w istny „kołodkowski” [czyli jak? propaganda sukcesu nie uzasadniona żadnymi rzeczywistymi wskaźnikami? – przyp. A. De Raph] sposób (mam taką nadzieje) przełamie CM4. Po drugie może staniemy po jednej stronie barykady z tymi, którzy piszą o piłce, bo nie mają tematów. Właśnie, czy nie lepiej pójść na ilość i pisać o piłce, gwiazdach itp.? Przecież i tak pewna grupka to strawi. Lecz co będzie, gdy pozostałości po „posiłku” w lekturze wyleją się na stronę oraz jej wielbicieli mających słabe „loyalty” i sytuacja się zmieni, ujawniając się nieróbstwem fantazyjnym (nowe tematy) autorów oraz przejrzeniem na oczy zakochanych fanów? Moja wizja to chyba lekka przesada [nawet nie lekka – przyp. A. De Raph], lecz kto wie... Zejdźmy z piłki, nie zasługuje ona chyba na takie poniewieranie. Scena – czy ten ciągły epizod kłótni nad tym tematem jest godny opisania. Dla jednych jest to całkiem niepotrzebne zagadnienie, powodujące różnice w poszarpanych już przyjaźniach, dla drugich jest to potrzebne, lecz musi opierać się na faktach, a jeszcze inni twierdzą, że lepiej jest, gdy felieton nie zawiera żadnych zarzutów i „nazwisk”. Dla mnie jest to potrzebne, lecz jak to ktoś powiedział właśnie bez zarzutów, a z obiektywną oceną sytuacji. Niestety zdarzają, się i to nierzadko, kłótnie wywołane konkretnymi zarzutami zawartymi w większej mierze w tekstach, które dla mnie są zbędnym laniem wody. Gdybym miał zastosować porównanie... hmm, może to zabrzmi banalnie, lecz dla mnie to w stylu zapowiedzi: ”Seks w domu Wielkiego Brata” i każdy rzuca się do pilotów, w naszym przypadku klika we wybrane miejsce dyskusji. A potem i tak już wszyscy się lubią, nie żywią do siebie antypatii zawartych jeszcze w danej niecenzuralnej ”dyskusji”, widać to po rozmowach na IRC-u itd., bo wg mnie działa na to profil ostrej konkurencji, której presji podlegają redaktorzy, a później już emocje wezmą górę i... Tego nikt/nic nie zwalczy, chyba, że czegoś nie wiem... Złe działanie tematów Sceny – rzucę tu jednym przykładem, który tłumaczy wszystko – zaniechanie przez Profesora (redaktor naczelny LCM-u) działu Szkiełkiem i Okiem..., który padł wynikiem strasznej burzy krytycznych tekstów, dyskusji, a było to swego rodzaju dzieło motywujące tekściarzy, grafików i redaktorów do lepszej pracy, lecz werdykt to sprawa ciężka... [za to u nas Cenzor kwitnie... – przyp. A. De Raph] A jeśli o krytyce mowa...
Here I amNa krytykę „tekściarz” przygotowany musi być zawsze. Ona nie raz prowokowała redaktorów, którzy nie wytrzymywali i dawali się rzucić w wir dyskusji i oczernienia. Tu recepta jest jedna – uwierzyć w słowa krytyki i wg. niej poprawiać swój warsztat pisarski. Chyba, że nie każdy jest taki wyrozumiały i kieruję się swoimi zasadami (prawa Einsteina ;P) lub – co się często zdarza – nie reagować. Tu powody są dwa – ktoś obrzuca Cię lawiną słów z tzw. ”łaciny podwórkowej” lub jest to po prostu komentarz nie na temat. Logiczne. Jeśli uodpornisz się na krytykę i sumiennie będziesz śledził spostrzeżenia Twoich autorytetów w dziedzinie to 100 komentarzy pod tekstem Cię ominie [ja kiedyś miałem nawet więcej, jak ruszaliśmy z CM Re(v)ntgenem ;) – przyp. A. De Raph] – oby... Przynajmniej tak udało mi się na to spojrzeć, przecież każdy ma inne zdanie nieprawdaż? Bo gdy wyłożysz innym Twoją prawdę na popularny „stół”, musisz dowieść, dlaczego tak uważasz. Musisz poprzeć swoją wypowiedź konkretnymi argumentami, a nie, że to i to usłyszałeś w telewizji, bądź w radiu. To na swoim przekonaniu oraz na faktach musisz budować tekst lub odpowiedzi na pytania zawarte w krytyce, jednoznacznie będąc otwartym na inne zdanie...
Znany jest w światku pisarskim neologizm związany z otoczeniem w którym autor pisze. Objawia się to wstawkami
typu: „nie miałem co robić”, „akurat mam wenę”, „w przerwie meczu postanowiłem” – takie niestety obrazy mamy zaszczyt czytać, bo poniżej wybranej strofy, zawarty jest tekst typu: Ja i CeeM. Po pierwsze – po co komu wiedzieć, co Ty, textwriterze, robisz pisząc pracę. Dla mnie możesz stać na głowie i pisać, ale nie musisz mi tego przekazywać, ważne byś przekazał treść, która wg Ciebie powinna płynąć do czytelnika. Po drugie – czy w jakieś szanowanej gazecie, w jakiejś recenzji, a tym bardziej w felietonie zawarta była wzmianka o tym co ów tekściarz robi [poczytaj Zarzecznego, polecam – przyp. A. De Raph]? W takich artykułach (w tych w gazecie) autora prawie nie da się wyczuć, gdyż czujemy informację jaka do nas płynie, poprzez zawarte słowa, a to bije profesjonalizmem, który możemy odczytać po zobaczeniu nazwiska autora... Zresztą jest to kolejny punkt kodeksu, który już od dawien dawna wymieniali najstarsi pisarze...
Chwila i już, czyli najlepszy moment?Czyli pisanie pod wpływem chwili, jeszcze gorących emocji, które nasza młoda pisarska wiązka mięśni mózgu chce wyrazić (być może po przeczytaniu tegoż tekstu?). Znów postawa wychowawcza, lecz o tym jest ta kilkustronicowa przesłanka do narodu wywodzącego się z kraju najlepszych poetów Środkowej Europy (Co ty wiesz o Mickiewiczu;)) Panowie! Przemyślcie swoją wypowiedź zawartą w tekście. Zacytuję tu jednego texciarza, znanego jako Wojetek:”
I niech praca nie będzie wykonana na odwal się” Właśnie to jest główna przyczyna. A to termin się zbliża, a to nie napisałem nic od dawna, a to aspekty terminologiczne – w końcu chcesz być zauważalny, choć latarnia też niby jest, a nadal w Polsce rozbijają się o nie samochody :D. Zauważalny nie znaczy dobry, a tym bardziej dobre nie jest pisanie na szybko. Można pisać cały dzień, ale jeśli będzie to poparte wiedzą merytoryczną, to wybaczą Ci wszyscy, zachwycając się tym, co zrobiłeś/stworzyłeś stukając pół dnia w klawiaturę. Aspekty emocjonalne, bo o te głównie chodzi, nie kierują dobrze autorów. Często pod wpływem takich chwil wychodzi zbiór niepoukładanych liter, które tworząc często zwrot w kierunku osób/rzeczy znów prowokują kłótniami. Często także takie teksty są tekstami „jakimiś”, gdyż są skierowane w jedną stronę, bez dylematów – lecz to wizja twardego czytelnika... Szczerze mówiąc czy kłótnie to domeny sceny CeeMa? Oficjalnie może i w pewnym stopniu tak, lecz to co się dzieje na GG czy IRC-u i Forum to wielka rozmowa bez barier ;). Ale jak mówię, to moje wyobrażenie – a raczej opinia. I tak na przykładzie pisania jak to autor określił „pod wpływem chwili” powodem kłótni był tekst niejakiego Plaszka, który go wiele nauczył, być może innych też...
Błędy można by mnożyć w nieskończoność, jednak tak pesymistyczne działania są wszelkim zaniżaniem umiejętności pisarskich innych ludków sceny. Opisywane są tu często wady wykryte czasami „kawał” czasu temu, gdy byłem jeszcze zwykłym odwiedzającym, lecz z drugiej strony są jeszcze popełniane, lecz nie u wszystkich. Może ktoś się poprawi...?
Janie, przecież to tylko jeden, mały błądPowyższe wady textwritera - felietonisty (do porad i opowiadań też niektóre rzeczy się tyczą) są jednostronne, gdyż raz je zastosujesz a twój tekst będzie z góry skazany na krytykę i pogardę. Można też popełnić masę mniejszych błędów, które zsumowane ogłoszą werdykt nad twoją pracą. Pierwsze to plagiat czyjegoś pomysłu. W kontakcie z jednym z bardziej doświadczonych ”smakoszy”, prawda o pierwowzorze wyjdzie na jaw. Decyduję o tym specyficzny temat, bardzo oryginalny, bo jeśli napiszesz o taktykach w CeeMie to będzie OK. Jeśli jednak ktoś napisał – i do tego całkiem niedawno – np. o wpływie Coca–Coli na CeeMa, a Ty napiszesz to jeszcze raz... Wiem, ze przykład dość groteskowy, ale bardziej chodziło mi o przykład. Drugą rzeczą którą chciałbym poruszyć jest używanie angielszczyzny nakładanej na nasz
język - zwrotów typu jush, rotfl, lol, joke. Nie należy z tym przesadzać i trzeba bronić się od tego stylu pisania, lecz to jest moja opinia, gdyż każdy ma swój styl pisania i nikt tego nie zmieni, a jeśli do tego jest dobry w tym co robi... Po trzecie – ilość nie znaczy jakość, ponieważ można pisać obszernie, ale jeśli temat jest niewyczerpany. A jeśli napiszesz coś takiego w jednej linii: Olisadebe jest najlepszy, a później Olisadebe udowadnia, że jest szybki, co czyni go świetnym; i jeszcze później: Oli najlepszym piłkarzem świata jest...; to jest już coś niebywałego. W naszym przypadku jest to Olisadebe, lecz może być to dużo innych wątków. Jeśli ilość jest na wokandzie, to ostatnio zauważyłem cztery części opowiadania zawierającego w każdej części po 10(!) linijek czyli standardowe print to file. Karygodne. Najlepiej przedstawi to tytuł wielu znany: „Polska bez fikcji”
ReasumującBłędy popełnia każdy, znana zasada. W naszym „fachu” to nieodzowny element tekstów, które z dnia na dzień stają się coraz lepsze, gdyż nie tylko się na nich uczymy, a błędy staramy się wykryć na każdym kroku, by nie popełniać ich na większą skalę. Krytyka, kłótnie, ale również nagrody, satysfakcja – to wszystko jest związane z tym czy błędy popełniamy, czy też nie. Pogarda innych w naszych tekstach, krytyka nie przyniesie nam dobrej sławy. Pamiętajmy również o nowatorskich tematach, o pisaniu mądrze, z głową. To wszystko już gdzieś zostało powiedziane, lecz nie w 100% zrealizowane. Zarazem nie bierzcie mych słów jako kolejne pouczenie, krytykę przeplataną z wyższością mojej osoby, gdyż na pewno jest wiele osób lepszych w moim fachu. Teraz powinno wyniknąć do kogo ten tekst jest. Do Burków, gryzoni, policjantów? Nie – do Was! Tak, drogi tekściarzu – do Ciebie i do Ciebie. Spójrzcie jakie to błędy robili niektórzy z Was, a może i wszyscy po trochu. Nie wiem, nie patrzyłem na ksywki pod tekstami, po prostu moje oko śledziło to wszystko co napisało nasze ludzkie rzemiosło na scenie przez półtora roku. A Wy młodzi, śledźcie cały czas to, co zostanie zapisane, a co wszechobecnie się mówi, przez brak realizacji. Nauczcie się kodeksu pisania... Wiem, że przedstawiłem powyższe argumenty naciągając całą sprawę, lecz naprawdę nie tylko ja jestem zirytowany poziomem jakim prezentuje się w tekstach. Rozumiem także, że jest to dla Was pewnego rodzaju doświadczenie, chcecie „potrenować”. Ale czy to jest najlepsze miejsce – to już temat do polemiki. Zresztą co dobre - dobrym zostanie...
Jedno co mogę powiedzieć na koniec to to, ażeby wasza praca miała utylitarną wartość dla każdego czytelnika.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ