Sochaux - malownicze małe miasteczko na wschodzie Francji, tuż przy granicy z Niemcami oraz Szwajcarią. Miejscowy klub FC Sochaux Montbeliard powstał w 1930 roku z fuzji przyzakładowego zespołu marki Peugeot - FC Sochaux oraz mieszczącego się w miasteczku nieopodal AS Montbeliard. Drużyna odnosiła największe sukcesy w latach 30. ubiegłego wieku kiedy to dwukrotnie zdobywała Mistrzostwo Francji, oraz raz zajmowała drugie miejsce w tych rozgrywkach. W ostatnich latach drużynie wiodło się w kratkę, co napewno niepokoi miejscowych fanatycznych kibiców. W tym właśnie momencie zaczyna się nasza przygoda...

        Czerwiec we Francji jest wyjątkowym miesiącem - słoneczna upalna wręcz pogoda, piękne roznegliżowane kobiety, czego chcieć więcej? Korzystając z dobrodziejstw aury spędzałem ostatnie dni urlopu  na Lazurowym Wybrzeżu, myśląc już powoli nad powrotem do deszczowej Anglii, gdzie trenowałem juniorski zespół Arsenalu, trzeba przyznać, że ze sporymi sukcesami, jak na młodego trenera z odległej Polski. Moja przygoda na Wyspach zaczęła się za namową Arsene'a Wengera u którego odbywałem staż 3 lata wcześniej. Utytułowany francuski coach nakłonił, nie bez problemów zresztą, prezesa Kanonierów aby zatrudnił mnie jako trenera juniorów. Młodzi adepci sztuki piłkarskiej byli w przeciągu mojej pracy 3 razy najlepszą drużyną w Anglii w swoim przedziale wiekowym. 
       
        Z błogiego lenistwa wyrwał mnie dźwięk telefonu, który uparcie dzwonił w moim plecaku, sięgnąłem po niego, spojrzałem na wyświetlacz, na którym widniał podpis "Arsene". Zdziwiony odebrałem ciesząc się, że sam Wenger do mnie dzwoni, rozmowa była krótka, w czasie której zadowolony francuz stwierdził, żebym kupił miejscowe L'equipe, gdyż jest w nim zestawienie najbardziej obiecujących trenerów w Europie. Nie zastanawiając się dłużej poszedłem do pierwszego lepszego kiosku i moją łamaną francuzczyzną poprosiłem o numer gazety. Usiadłem spowrotem na leżaku odszukałem dany artykuł i zdębiałem....w 10 najbardziej obiecujących trenerów Europy, na miejscu 10 dostrzegłem siebie! Zastanawiałem się czy to nie jakiś żart, ale po głębszym zastanowieniu stwierdziłem, że to chyba całkiem miłe wyróżnienie. Oddzwoniłem do Arsena i podziękowałem za informację. Poprosił, abym nie wyjeżdżał z Francji, gdyż to nie koniec niespodzianek. Rzucił tylko, że przylatuje do Francji na kilka dni i że spotkamy się w Sochaux.

        Rzuciłem okiem na mapę i postanowiłem, że dojadę tam autem, piękne widoki i szybko pokonywane zakręty sprawiały dużo frajdy i po upływie godziny byłem już na miejscu, zatrzymałem się w hotelu, gdzie pod wieczór zjawił się Wenger. Rozmowa przy kolacji była krótka i szokująca. Prezes Sochaux to dobry znajomy francuskiego trenera z czasów gdy ten pracował jeszcze na kontynencie Alexandre Lacombe szykował się po cichu do zwolnienia trenera FC Sochaux Mehmeda Bazdarevica. Jako, że jego zespół szykował się do nowego sezonu, a w poprzednich latach drużyna grała bardzo przeciętnie chciał wprowadził świeżą krew do sztabu szkoleniowego i jak wynikało z tego, co twierdził mój rozmówca, po zobaczeniu zestawienia w gazecie Lacombe zadzwonił do trenera Arsenalu, by umówić się z nim na spotkanie, na którym przy okazji poznał by mnie. "Nieźle" pomyślałem, obracając nerwowo w dłoni widelec.
            
        Następnego dnia, od samego rana udzielała mi się atmosfera poddenerwowania, na 11 umówieni byliśmy w siedzibie klubu na rozmowę z prezesem Lacombe'm. Ubrany w garnitur zszedłem do samochodu, gdzie czekał już Arsene i wynajęty samochód. Przyjechaliśmy do klubu i zobaczyłem obiekt Stade Auguste Bonal, który zrobił na mnie spore wrażenie, nawet po pracy na Emirates Stadium. Punktualnie o 11 weszliśmy do gabinetu prezesa, który siedział za swoim biurkiem. Panowie przywitali się ze sobą, później zostałem przedstawiony Alexandrowi i po kilku minutach rozmowy padła najbardziej zaskakująca propozycja w moim życiu. Prezes zwrócił się do mnie "Greg, czy nie chciałbyś poprowadzić naszego klubu w nadchodzącym sezonie?" Przez kilka pierwszych chwil musiałem głupio wyglądać, patrząc na prezesa z otwartymi ustami. Za mnie odpowiedział Wenger który z uśmiechem przyglądał się całemu zajściu. "Z przyjemnością Alexandre, na pewno da z siebie wszystko". Prezes zadowolony wyciągnął do mnie dłoń którą nieśmiało uścisnąłem pieczętując zgodę. Wieczorem spotkaliśmy się na uroczystej kolacji gdzie parafowałem umowę obowiązującą do 2013 roku i opiewającą na 7,5 tysiąca euro tygodniowo.

        Nazajutrz w prasie pojawiła się informacja, że Mehmed Bazdarevic przestał piastować urząd trenera FC Sochaux Montbeliard a klub poszukuje jego następcy. Na ostatnią wzmiankę uśmiechnąłem się, wiedząc, że już znalazł. Wróciłem na Wyspy, pożegnałem się z drużyną młodzieżową Arsenalu, pozałatwiałem wszystkie sprawy bieżące i 28 czerwca stawiłem się na pierwszy dzień w roli trenera FC Sochaux Montbeliard.
Czy nadchodzący sezon będzie udany w wykonaniu Les Lionceaux? O tym przekonamy się wkrótce...