Informacje o blogu

Manifest użytkownika Shrek

Čelik Zenica

BH Telecom Premijer Liga

Bośnia i Hercegowina, 2017/2018

Ten manifest użytkownika Shrek przeczytało już 2120 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Rozpoczęła się zimowa przerwa, która dla piłkarzy oznaczała odpoczynek przed zbliżającym się okresem przygotowawczym, dla mnie zaś okres wzmożonej pracy.


 

Zawczasu trzeba było myśleć o uzupełnieniach na następny sezon, oraz tego komu z obecnej kadry przedłużyć kontrakt. Zacząłem od tego, który najsumienniej pracował na przedłużenie go – Aldin Husovic, chociaż w jego przypadku uaktywniłem klauzulę, która przedłużyła kontrakt o kolejne dwa lata. Drugim zawodnikiem został Adi Adilovic, który tym samym wygrał rywalizację z drugim bramkarzem Semirem Bukvicem. Wiem, że nasz kapitan nie będzie już młodszy i atrybuty fizyczne będą u niego spadać, ale nadrobi to umiejętnościami technicznymi, mentalnymi i doświadczeniem.

Semir Bukvić raczej nie dostanie kolejnego roku na udowodnienie mi, że zasłuży na miejsce w bramce, chyba, że na wiosnę wydarzy się coś nieoczekiwanego. Trzeba będzie powoli rozglądać się za zmiennikiem jego, oraz Adilovica.

Trzecim zawodnikiem i to takim, który dostał także niewielką podwyższę jest Sanel Kapidzic. Obecnie nasz najlepszy strzelec, dlatego też nie chciałem by został nam podkradziony przez inne, zwłaszcza zagraniczne kluby, bez jakiejkolwiek rekompensaty.

Na nowy kontrakt także pewnie będzie mógł liczyć Emir Jusic, który prezentuje się lepiej niż Muamer Avdic. Jedynie jakaś ciężka kontuzja, lub szansa pozyskania dwóch lepszych zawodników od niego, pozbawiłaby go szansy na kolejny sezon w Zenicy.

Inaczej ma się sprawa z Harisem Heco. Ten 31 letni pomocnik, zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń, których już nie przeskoczy i godzi się na rolę rezerwowego, który ze względu na swoją uniwersalność jest bardzo potrzebny. Ponadto dba o dobrą atmosferę szatni, jest swoistym łącznikiem między grupą doświadczonych zawodników, a młodych, wchodzących do drużyny chłopaków, zarówno tych z Zenicy, jak i tych z zaciągu spoza regionu. Niestety, wiek robi swoje i szybkość, siła i wytrzymałość także u niego spadają, a są to cechy, które są dość ważne na pozycjach, na których go wystawiam. Dlatego porozmawiałem z nim szczerze i powiedziałem o swoich obawach i wątpliwościach. I znowu okazał swój profesjonalizm.

- Spoko, rozumiem, że ciężko byłoby mi walczyć w Lidze Mistrzów. Umówmy się tak, że po sezonie poszukam sobie jakiegoś klubu, a gdybym go nie znalazł to przed 30 czerwca podpiszesz ze mną kontakt na kolejny rok. Cóż lepiej zawsze robić za pomocnika numer sześć, czy siedem, niż nie mieć roboty w ogóle. Poza tym będąc w ciągłym reżimie treningowym łatwiej znaleźć nowy klub.

- Haris, nie ma sprawy, a gdybyś kiedyś chciał zostać przy piłce po zakończeniu kariery, zawsze możesz na mnie liczyć.

- Dzięki trenejro, pożyjemy, zobaczymy.

Druga sprawa to pomyślenie nad taktyka, która skuteczniej będzie blokowała dojście pod naszą bramkę, jednocześnie będzie miała większą szansę na stwarzanie sytuacji podbramkowych, niż ma to obecnie w taktyce ZAMEK.

Nowa taktykę kodowo nazwałem BARYKADY, a jej główne zamierzenie to zabarykadowanie środka pola, poprzez trzech pomocników grających pionowo względem siebie. Jeden defensywny pomocnik, jeden środkowy i jeden ofensywny, plus dwóch bocznych pomocników, którzy w razie czego, mogą zagrać jako dwaj dodatkowi środkowi pomocnicy, zależnie od taktyki rywali.


 

Chcąc tą taktykę dobrze realizować trzeba znaleźć przede wszystkim zawodnika, nadającego się na grę jako ofensywny pomocnik. Do tej pory jedynie trzech zawodników ma predyspozycję do tego by grać na tej pozycji. Sanel Kapidzić, Haris Heco i Klaudio Hyseni, chociaż ten ostatni gdy próbowaliśmy go na tej pozycji w Zamku wyglądał słabo ( na jego obronę przemawia fakt, że były to jego pierwsze mecze w Celiku).

Będę chciał sprowadzić zawodnika Milanu – Mihaela Modica, który w poprzednim sezonie wydatnie pomógł nam w wywalczeniu wicemistrzostwa.


 

Od naszego szperacza – Igora Radovanovica, dostałem informację o kimś, kto mógłby się stać nie tylko gwiazdą Zenicy, ale i całej bośniackiej ligi. Vladimir Koman został zwolniony z kontraktu w węgierskim Diosgyori VTK, a według raportu Igora, jest on zawodnikiem, który może znacząco podnieść nasz poziom gry.


 

Jeśli chodzi o wzmocnienia, to jedynie ofensywny pomocnik wymagał by ewentualnego wzmocnienia na teraz. Pozostałe pozycje są na tyle silnie obsadzone, że trzeba myśleć o nadchodzącym sezonie i bliższej przyszłości.


 

Bramkarz – to pozycja, która w przyszłym sezonie będzie wymagała wzmocnienia. Najprawdopodobniej już bez Bukvcica, a nie mogę pozwolić sobie na zostanie z młodym Boziciem. Ponownie niezawodny Igor podesłała mi filmik z umiejętnościami bramkarza drugiego zespołu Crveny Zvezdy Belgrad – Aleksandara Stankovica. Trzeba przyznać, że robi wrażenie. Inni szperacze także nie próżnują, a gdy okazało się, że z końcem roku Dinamo Zagrzeb zdecydowało się rozwiązać kontrakt z Kristjanem Jajalo, czyli zawodnikiem, którego obserwowaliśmy od 2 lat, trzeba było wykorzystać szansę. Ten były zawodnik reprezentacji młodzieżowych, ma szansę na to, by zostać następcą Adilovica, a być może w przyszłości powalczyć o miejsce w reprezentacyjnej bramce.


 

Kolejna pozycja, to prawy obrońca. Benjamin Colić odejdzie z końcem sezonu do Chazaru Lenkoran, a Jovo Kolić, jest niezadowolony, że nie potrafi wygrać z nim rywalizacji i poprosił o znalezienie nowego klubu. Nawet jeśli nie uda się teraz, to nie przedłużę z nim kontraktu (chociaż nie planowałem także tego dwa lata temu). Mam dwa cele transferowe – Aleksander Sedlar to zawodnik, który jak wynika z raportu, może grać na obu bokach defensywy, a w razie czego może grać także na jej środku i skrzydłach pomocy. Drugi jest mniej uniwersalny, ale także może grać na obu bokach defensywy – Ihor Horvat.


 

W środku pomocy także przydałaby się jakaś nowa twarz. Monitorując sytuację w Belgradzie, Igor odesłał raport odnośnie bardzo solidnego zawodnika, który jednak nie potrafi się przebić do pierwszego składu – Obeng Regan. Udało się nam porozumieć w jego sprawie odnośnie transferu definitywnego po sezonie 2017/2018. Nawet kontrakt był dość korzystny, a sam Obeng stałby się najlepiej zarabiającym piłkarzem w całej Bośni. Sam piłkarz wybrał jednak ofertę węgierskiego Videotonu, a kluczową sprawą okazała się data transferu. Od zaraz.


 

Udało nam się za to pozyskać wychowanka duńskiego Elfsborga Davora Mesica, kolejnego zawodnika bośniackiej młodzieżówki. Jest to transfer z myślą o przyszłości, ale może się okazać tak jak w przypadku Strahinji Mihajlovica, który także miał być takim transferem, a skutecznie dobija się do bram pierwszego zespołu i jest ważnym elementem rotacji.


 

Oczywiście plany to jedno, a rzeczywistość drugie.

Jeszcze przed zakończeniem 25 stycznia do drugoligowej Sloboda Novi Grad przechodzi nasz prawy obrońca – Jovo Kojić. Czy spodziewałem się tego transferu? Prawdę powiedziawszy tak, bo Kojić miał problemy z załapaniem się do składu i przegrywał rywalizację z Colicem, ale liczyłem, że obecne rozgrywki dokończy z nami. Cóż, zachował się fair, bo przed ostateczną decyzję odbyliśmy rozmowę.

- Jovo, fajnie byłoby gdybyś został do końca sezonu. Oboje wiemy, że jesteś słabszy od Colica, ale potrzebuje jego zastępcy, a od następnych rozgrywek, być może to Ty będziesz numer 1.

- Trenejro, miło mi to słyszeć, ale już słyszałem, że rozglądasz się za kimś na prawą obronę. Nie chcę być tylko rezerwowym, wolę grać i postaram się pomóc Slobodzie w utrzymaniu w drugiej lidze.

- Rozumiem, cóż, powodzenia w nowym klubie, będą trzymał kciuki, by za jakiś czas spotkalibyśmy się w ekstraklasie.

- Dzięki i do zobaczenia.


 

Z dwoma celami transferowymi prowadziliśmy rozmowy, jednak sprawa utknęła w martwym punkcie z powodu zarobków jakie obaj chcieli zarabiać. Oboje mieli zbyt wygórowane życzenia, chcąc zarabiać ponad 5 tysięcy marek bośniackich tygodniowo. Takie pieniądze jestem w stanie dać za sprawdzonego zawodnika, pierwszego składu, nie zaś kogoś, kto będzie walczył o pierwszy skład, a być może zostałby rezerwowym. Dlatego, z żadnym z nich nie został podpisany kontrakt, pomimo starań do ostatnich godzin okienka transferowego. Do nowej rundy będę przystępował z Sasa Cesareciem, jako rezerwowym prawym obrońcą ( chociaż Huseinspahić także może być próbowany w grze na obronie – zwłaszcza z tymi słabszymi przeciwnikami).


 

Skoro nie oni to kto? Szperacza podesłali kilkanaście raportów zawodników rokujących na dobry rozwój, oraz już gotowych do gry.

Adis Omerbasić, Zlatko Ilicić,Uros Milosević, Kristijan Sabalović, Elvir Colić i Zelijko Krsmarović. Ci dwaj ostatni to nasi rywale o ligowe punkty i zawodnicy już ukształtowani, więc z doskoku mogą wspomóc nas w walce o jak najdalsze dojście w Europejskich Pucharach. Pozostali to raczej melodia przyszłości, chociaż ze słów nieocenionego Igora, który ma dobrze rozeznanie w Serbii Ilicić czy Milosević, już teraz mogą być konkurentami w walce o wyjściowy skład. Wszystkie jednak te dywagacje zostawiamy na następne okienko transferowe.


 


 

Rozczarował mnie troszkę Emir Jusić. Może nie tyle on, co jego agent. Rola Jusica, który staje się coraz starszy (chociaż wciąż bardzo pewny), w kolejnych sezonach będzie najprawdopodobniej spadać, dlatego przy konstruowaniu nowego kontraktu wziąłem to od uwagę. Zaproponowałem lekką obniżkę pensji kosztem większych profitów za czyste konto, oraz roczny kontrakt z automatyczną prolongatą przez klub. Agent nie chciał nawet o tym słyszeć. Zażądał podwyżki nie tylko w podstawowej pensji ale także wszystkich meczowych bonusach, oraz dwuletniego kontaktu z roczną podwyżką wynagrodzenia o 20 procent. Gdy postanowiłem negocjować warunki, nie chciał ich przyjąć i wyszedł, mówiąc że to ostatni sezon Emira w klubie. Oboje za dyrektorem finansowym Ismet Sarajilic byliśmy zdumieni. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja, a tymczasem mamy dwóch zawodników na środek obrony. Oboje to młodzieżowi reprezentanci Bośni: Almir Cubara, oraz Ismet Dizsar i w przypadku obydwu w grę będzie wchodziło tylko i wyłącznie wypożyczenie ich z macierzystych klubów.


 

Vladimir Koman miał być transferowym hitem zimowego okienka. Po kilku sparingach w których zdobył jedną bramkę postanowiłem przedstawić mu dwuletni kontrakt opiewający na sumę 6 800 marek bośniackich za tydzień. Był wart tych pieniędzy i mimo, że początkowo chciał zarabiać 7 500 to różnego rodzaju bonusami udało się go skusić do wstępnego zaakceptowania. Niestety do gry włączyła się włoska drużyna Vicenza z Serie B. Gdy mieliśmy już przygotowany kontrakt agent Vladimira zapytał, czy jesteśmy w stanie dać mu te upragnione 7 500 marek. Gdyby był nam niezbędnie potrzebny, pewnie skłoniłby Ismeta, by wysupłał z klubowego skarbca troszkę więcej. Zamiast tego zapytałem:

- Naprawdę wolisz walkę o utrzymanie w Serie B, niż walkę w Europie?

- Nie, ale muszę też myśleć o przyszłości, a sam Pan wie, że życie piłkarza nie trwa długo.

- Rozumiem, ale tutaj zostaniesz najlepiej opłacanym zawodnikiem w kraju.

- Ale dla mnie to za mało.

Szkoda, bo widać było, że ma umiejętności, które przerastały tę ligę o klasę. Gdyby znał język pewnie także by to inaczej wyglądało, bo integracja z pozostałymi członkami drużyny, trwała tylko na boisku, gdzie język piłkarski jest uniwersalny. Widziałem to, także na zajęciach w siłowni, czy regeneracji na basenie, gdzie Vladimir trzymał się z Marko Bozicem i Kapidzicem, czyli zawodnikami, z którymi mógł się dość dobrze porozumieć. Po wszystkim dowiedziałem się, że Koman przez półtora roku występował w Rosji, a języki rosyjski jest bardzo podobny do serbskiego i bośniackiego. Nie wiem, czy Koman nie nauczył się języka, czy nie skojarzył podobieństwa, ale w Bośni, jako zawodnika bośniackiego klubu już go nie zobaczymy.

W jego miejsce do klubu próbowałem ściągnąć na wypożyczenie zawodnika, który już w Zenicy był. Mihael Modić rok temu przychodził i wydatnie pomógł w walce o drugie miejsce, teraz także chciałem go wypożyczyć, lecz tym razem na dwa lata. AC Milan nie chciał się zgodzić i na moją propozycję wypożyczenia odpowiedział ofertą sprzedaży Modica. Cóż, oferta była dosyć droga, jednak po negocjacjach udało się zejść na następujące warunki:

140 tysięcy płatne od razu, oraz 14 tysięcy co miesiąc przez 2 lata. Do tego 30% następnego transferu trafi do klub AC Milan ( a zaczynało się od 50 %). Nie jest to dużo jak za tak utalentowanego pomocnika, który zna klub i chłopaków w nim występujących. Sam jego kontrakt sprawił że stał się najlepiej zarabiającym zawodnikiem w Zenicy z tygodniówką na poziomie 4 200 marek bośniacki, za to z dwuletnim kontaktem + opcja przedłużenia jeszcze o rok.

Na przyszły rok także mamy kilku zawodników, którym bacznie się przyglądamy. Igor Zlatanovic, oraz Ismar Hairhalovac to zawodnicy, którzy być może w lecie dołączą do Celiku.

Mając już skompletowany skład jeden ze znajomych przysłał mi filmik z napastnikiem z Kolumbii z prośbą o jego ocenę. Juan Castenada, bo tak nazywał się ów grajek sprawiał wrażenie piłkarza, który jest zainteresowany tylko grą do przodu ( co akurat o południowców, nie jest niczym dziwnym), za to robi naprawdę dobrze. Filmik miał ponad 10 minut i zawierał kompilację jego zagrań z całej kariery, także z czasów juniorskich. Już wtedy miał dobry ciąg na bramkę i wyróżniał się szybkością na tle rówieśników, a w seniorskiej piłce także byłby to jego atut. Wystawiłem mu dobrą ocenę jako napastnika, z zastrzeżeniem że musi popracować nad grą w obronie. Po tygodniu dostałem maila zwrotnego, czy nie chciałby go spróbować u siebie, bo jest w Europie, a jedyny test, na którym był oblał, bo szukali tam nieco innego typu gracza. W sumie skoro jest to dlaczego nie, wszystkie koszty i tak pokrywa jego agent, z czego zaznaczyłem, że napastnik będzie mi potrzebny ale dopiero na następny sezon. Miałem swoją czwórkę, dlatego nie wydawało mi się, aby potrzebował piątego do brydża. Agent się zgodził, chłopak przyjechał do Zenica i … już na pierwszym treningu chłopak pokazał, że na filmiku nie wszystkie atuty było pokazane. Drybling, balans, wykańczanie sytuacji, luz na boisku i co najważniejsze nie znając języka bośniackiego znalazł wspólny język z chłopakami na boisku. Przegrał pojedynek o obijanie poprzeczki z Kuzmanovicem i Klicicem, ale za to wygrał turniej siatkonogi pokonując także mnie. Zobaczymy jak wyjdzie jego gra w meczu, bo trening to jedno, a mecz to coś zupełnie innego. Ustawiłem go na szpicy barykady i po hiszpańsku przekazałem żeby zachowywał się jak wysunięty napastnik. Chciałem sprawdzić jak będzie sobie radził z atakowaniem obrońców i wywieraniem na nich presji. Truchtał między nimi, a obrońcy Modricy gdy tylko widzieli go w pobliżu walili lagę do przodu – cóż ciężko ocenić ile w tym jego pracy, a ile niepewności w poczynaniach obrońców. Z drugiej strony bramkę strzelił, brał udział w akcjach ofensywnych i mimo kilku treningów z drużyną dobrze się z nimi rozumiał. W następnym meczu z amatorami z naszym klubem patronacki Celikiem 1945, także dam mu szansę wtedy ostatecznie zdecyduje czy podpisze z nim kontrakt.

Juan wykorzystał swoją szanse w 100 %. Strzelił 3 bramki, z ośmiu jakie tego dnia zaaplikowaliśmy amatorom. Podpisałem z nim kontrakt, jednak wejdzie on w życie dopiero po sezonie tj 8 czerwca. Do tego czasu Juan ma czas na załatwienie formalności z przeprowadzką, oraz nauczenia się języka bośniackiego.


 

Rundę zasadniczą kończymy wyjazdowym spotkaniem z Sirokim Brijegiem. Silny rywal z którym w poprzednim meczu niemiłosiernie się męczyliśmy.

Okres przygotowawczy przepracowali wszyscy i tylko Sanel Kapidzic nabawił się urazu, który eliminuje go z gry na jakieś 2 – 3 tygodnie. Na szczęście pozostała trójka napastników jest zdrowa i pełna chęci by dogonić do w klasyfikacji najskuteczniejszych.


 

W pierwszym składzie znalazło się miejsce dla Mihaela Modica, który najlepiej się prezentuje jako gracz grający do przodu. Na ławce usiadł Husovic, a jego miejsce zajął Hyseni, który w ostatnim sparingu prezentował się lepiej.


 

Pewna wygrana 3:1, chociaż impuls do dobrej gry dała dopiero zmiana Kuzmanovica na Klicica i przejście Rakicevica do roli Lisa Pola karnego, z której wywiązał się idealnie.

Pierwszy mecz trzeciej rundy to spotkanie z ostatnim zespołem tabeli NK Travnikiem, który w poprzedniej kolejce sprawił niemałą niespodziankę pokonując u siebie wicelidera Mladost Veliką Obarska. Dla nas wspaniałe wieści, ale ja mając na uwadze spotkanie w Pucharze Bośni, nie chciałem zbyt forsować zawodników pierwszego składu. Jako że podejmowaliśmy drużynę wyraźnie słabszą zdecydowałem się zagrać drugim garniturem. Szanse na pokazanie się od pierwszej minuty w lidze dostał Sasa Cesarec. Po lewej stronie biegał Dalibor Jovanović, a za środek obrony odpowiadać mieli Pusara z Jusicem. W przodzie zagrała dwójka architektów ostatniego zwycięstwa, a w pomocy wspierać ich mieli od prawej Heco – Salcinović – Modić – Karacić.


 

Nie obyło się bez drobnych komplikacji. Tracimy pierwsi bramkę po rzucie karnym podyktowanym za faul Cesareca. Na nasze szczęście odpowiadamy niemalże natychmiast, a jeszcze przed przerwą strzelamy gola na 2:1. Od 60 minuty szansę debiutu dostały także Barykady, które miały zapuścić zasieki i nie pozwolić na stwarzanie groźnych sytuacji pod naszą bramką. Plan się udał, bo w 90 minucie chwilkę wcześniej wprowadzony Lelić zdobywa bramkę na 3:1

Pucharowy mecz z Metallghem Jajce potraktowałem jako kolejny sprawdzian dla drugiego garnituru. Skoro poradzili sobie z outsajderem, to powinni także poradzić sobie z z zespołem z klasy niżej. Wprowadziłem także kilka zmian – za Pusarę pojawił się Avdić, za Modic Hyseni. U przeciwników zaskoczyła mnie jedna pozycja.

Toni Tipuric – zawodnik, którego kupiliśmy przed sezonem i od razu wypożyczyliśmy aby się ogrywał wyszedł na nas w pierwszym składzie. Nie jest dziwnym to, że grał, ale to, że większość okresu przygotowawczego stracił w wyniku kontuzji – złamania przeciążeniowego trzonu kręgu lędźwiowego ( taką informacje dostarczyli nam lekarze klubu).

Gdy na przed meczowej rozgrzewce uciąłem sobie krótką pogawędkę – powiedział, że kontuzja jest faktem, ale to jest najlepszy sposób na wywalczenie miejsca w składzie na następny sezon. Miał chłopak rację.


 

Avdic kolejny raz udowadnia że pierwsza liga to dla niego za wysokie progi. Przez jego błąd w kryciu tracimy bramkę. Odpowiada niezastąpiony w ostatnich dniach Rakicević, który dobrze wszedł w buty łowcy bramek. Pod koniec meczu tracimy remis, ale powoli staje się tradycją to, że w Pucharze kraju, zwłaszcza ze słabszymi przeciwnikami, nie potrafię zmobilizować chłopaków do odpowiedniego poziomu znanego w lidze.


 

W tym samym czasie rozgrywane są spotkania ligowe, w których nasz najbliższy rywal Slavija Sarajewo pokonuje Mladost.


 

Slavija w trakcie przerwy zimowej wypożyczyła zawodnika Crveny Zvezdy Belgrad Stefana Cvetkovica. Polecał mi go również Igor, który stara się obserwować tamtejszy rynek, ale że akurat na napastników nie mogę narzekać, więc nie dopytywałem o więcej szczegółów. Teraz, gdy znalazł się już w Bośni, trzeba było zobaczyć jakie silne i słabe strony, bo jak na razie imponuje skutecznością.

Wyszliśmy w najsilniejszym możliwym składzie i wygraliśmy. Po prostu. W żadnym momencie mecz nie był zagrożony a wynik 4:1 to najniższy wymiar kary. Dobre przetarcie przez pucharowym rewanżem, który musimy wygrać, aby awansować dalej.


 

Rewanżowy mecz pucharowy na Bilijno Pole miał być formalnością. W miejscowości Jajce przegraliśmy co prawda, jednak rozpracowałem taktycznie naszego rywala. Wystarczy cofnąć linię obrony, by napastnicy rywali nie mieli miejsca na prostopadłe zagrania. Szybko strzelić bramkę, a następnie przejść do barykad i zabić spotkanie, oddając piłkę rywalkom, niech oni się meczą. Cel ten miał zrealizować nasz pierwszy garnitur, więc podszedłem do nich jak najpoważniej. W szatni krótka przemowa, o konieczności wzięcia rewanżu, ale o tym by nie zapominać o obronie.


 

Już w 4 minucie Sanjin Lelić wyrównuje stan dwumeczu ( chociaż to my awansujemy za bramki wyjazdowe). Niestety w 16 minucie pada wyrównująca bramka, której autorem jest Dejan Kojić. To nie jest tragedia, bo wiem, że chłopaków stać na strzelenie jeszcze kilku bramek. W 28 minucie Huseinspahic wyprowadza nas na prowadzenie, jednak co z tego, skoro w 34 minucie Kojić zdobywa swoją drugą bramkę.

Do przerwy wynik, który jest dla nas bardzo niekorzystny. 2:2 daje awans rywalom, my zaś musimy strzelić przynajmniej dwie braki nie tracąc żadnej, co przy szybkich napastnikach rywali może okazać się trudne. W szatni nie mówiłem za dużo.

- Panowie, wiem, że myślami jesteście przy lidze, że tam nie ma na Was mocnych i rywale widząc czerwono- czarne stroje czują ogromny respekt. Chłopcy z Jajce o tym nie wiedzą i to Wy zachowujecie się jakbyście się ich bali. Co mówiłem przed meczem? Żeby grać blisko Adiego, żeby się niepodpalać bo oni to wykorzystają. Nie słuchacie mnie – trudno.

Zrobiłem pauzę, by do ich uszu doszedł odgłos skandujących fanatyków.

- Posłuchajcie ich, oni chcą, żebyście nie przynieśli wstydu barwom, które nosicie, a takim wstydem byłoby odpadnięcie na swoim terenie z drugoligowcem.

Podziałało na chłopaków mobilizująco, chociaż autorami bramek dającymi awans byli zmiennicy – Hyseni, dla którego było to pierwsza bramka w barwach klubu, oraz Klicic.


 


 

My mieliśmy chwilę zwątpienia, jednak co mają powiedzieć zawodnicy Velezu Mostar, którzy pierwszy mecz na wyjeździe wygrali 2:0, po to by w rewanżu zebrać baty od drugoligowego Jedinstvo Bihac po czterech bramkach Ivana Mamica.


 

Gdzieś tam po cichutku liczyłem, że to my dostaniemy ten zespół jako ostatnią przeszkodę przed finałem, tak się jednak nie stało. Jedyni drugoligowcy trafili na Zvijezda Gradacac, my z kolei o finał zmierzymy się z Sirokim Brijegiem. Mam nadzieję, że w tym roku pokonamy magiczną barierę półfinału.


 

Słaby występ w pierwszej połowie poprzedniego meczu obu napastników sprawił, że na meczu z Zeljeznicarem w podstawowym składzie wyszedł Klicic. Wyszliśmy Barykadami, bo kontuzji nabawił się Lelic, a wiedziałem, że stołeczny zespół lubi zagęszczać środek. My także to zrobiliśmy grając w środku pola 5 zawodników. Kolejną szansę na debiut, tym razem w meczu ligowym dostał prawy obrońca Sasa Cesarec.


 

Zaczęło się od bramki napastnika, który przed rozpoczęciem zimowych przygotowań miał u mnie najniższe notowania. Jednak kontuzja Kapidzica, oraz niestabilność formy Kuzmanovica i Rakicevica, spowodowały, że to on został numerem jeden. Co prawda jeszcze przed przerwą tracimy drugiego gola, na szczęście niezawodny Vensan drugi raz wpisuje się na listę strzelców.

Punkt potraciła cala grupa pościgowa – Mladost przegrał z FK 5:1, a Olimpik i Zrnijski solidarnie zremisowały swoje mecze. Jeśli wygramy zaległy mecz z Velez w Mostarze będziemy mieli 14 punktów przewagi na drugim w tabeli Zrnijskim.


 

Wróciliśmy do standardowego ustawienia – czyli 4-4-2 z Kuzmanovicem grającym cofniętego, oraz Klicicem na szpicy. Pauzującego za kartki Sivsica zastąpił Jovanović i trzeba przyznać, że zastąpił bardzo dobrze. Kolejne spotkania zalicza Sasa, który wyrasta na głównego konkurenta na prawą obronę w przyszłym sezonie.


 

Do przerwy wygrywamy 3:0, a na chwilowe rozprężenie, które spowodowało, ze straciliśmy dwie bramki, najlepiej odpowiedział Huseinsspahić, który odebrał resztę nadziei gospodarzom na korzystny wynik.

Wyjazdowe spotkanie z Boracem potraktowałem poważnie. W składzie zabrakło miejsca dla Sivsica, którego bardzo dobrze jak na razie zastępuje Jovanović, lecz na prawa stronę wrócił po kilku meczach odpoczynku Benjamin Colic. Do bramki zawędrował Bukvic, który ma ostatnią szanse na udowodnienie mi, że zasługuje na danie mu kolejnej szansy. Adilovic w ostatnich meczach nie miał szans przy puszczonych bramkach, może w przypadku Semira będzie miał szanse na interwencje, które pomogą zespołowi. Przed kolejnym ważnym meczem z FK dałem odpocząć Modicowi, którego zastąpił Salcinovic. Do składu wskoczył także Heco.

W drugiej minucie w powietrznym starciu Heco ląduje u naszego fizjoterapeuty, z rozciętą głową. Na nasze szczęście, wraca do gry, a kolejnymi minutami spędzonymi na boisku pokazał, że zasługuje na nowy kontrakt. Zdobył dwie bramki, miał znaczący udział przy samobójczym golu Ogneja Petrovica, a kolejne dwie bramki dorzuciła para napastników.


 

Sytuacja w tabeli układa się dla nas bardzo korzystnie. W przypadku wygranej w następnej kolejce z FK Sarajewo i potraceniu punktów przez grupę pościgową zdobywamy tytuł.


 

Słyszałem, że Ismet Srajilic już szykuje fetę na taką ewentualność, dlatego wchodząc do jego gabinetu szybko starałem się negować pomysł.


 

-Nie chce fety po meczu FK Sarajewo. - zaczałęm, co mocno skonfundowało Ismeta

- Jak to?

- Tytuł zdobędziemy sami bez pomocy innych rywali, dlatego nawet gdybyśmy już sobotę zdobyli tytuł, to chciałbym, żeby feta odbyła się 14 kwietnia po meczu z Sirokim.

- Dziwna prośba. Czemu się nie cieszyć od razu?

- Bo sukces, chce zapieczętować osobiście, a nie dzięki wynikom uzyskanym przez inne kluby.

- A co kibicami?

- Ich biorę na siebie, będą musieli poczekać ze świętowaniem, a zespołowi dobrze by zrobiło, gdy ze świętowaniem poczekali aż do rewanżowego meczu w Pucharze.

- Co prawda przygotowani już się zaczęły, ale nie są to rzeczy, których nie można opóźnić.


 

Skład na FK był niemalże taki sam jak w poprzednim meczu, z tą różnica, że Heco nie mógł zagrać, dlatego zastąpił go Huseinshapic. Drugą zmianą było pojawienie się na ławce rekonwalescenta Kapidzica za zablokowanego ostatnio Rakicevica.


 

Nieszczęsna druga minuta. W poprzednim meczu głowę rozciął sobie Heco, tym razem po groźnie wyglądającym upadku Modic, nie podnosił się z murawy. Szybka diagnoza lekarza – uszkodzone ramie konieczna zmiana. Cały plan polegający na zdominowaniu FK Sarajewo musiał zostać zmieniony. Wszedł Hyseni, który jest naturalnym zmiennikiem Modica na pozycji środkowego pomocnika nastawionego na grę do przodu. Pierwszy kwadrans to huraganowe ataki gości na szczęście bez konkretów w postaci strzałów. Zmieniam na barykady, którym niestety brakuje wykonawcy. Kuzmanovic słabo radzi sobie w grze w środku pola, ale niestety muszę nim zagrać, chcąc odpowiedzieć jakoś stołecznej drużynie. Nasze akcje mimo że pojawiające się z rzadka, są groźne dla goalkeepera przyjezdnych. Gdy zastanawiałem się, czy w przerwie zaufać instynktowi i wpuścić Sanela, czy jednak zagrać bardziej bezpiecznie i postawić na Salcinovica, by Barykada była szczelniejsza, Hyseni strzela swojego pierwszego ligowego gola w barwach czerwono-czarnych. Warto było czekać prawie cały sezon na przebudzenie się Albańczyka, bo zaczął strzelać ważne bramki. W drugiej połowie inicjatywę przejęli gości, ale kapitalne zawody rozgrywał Bukvic, który świetnymi interwencjami (wybroniona setka), zapracował na kontrakt.

Jeszcze przed końcem spotkania speaker podawał wyniki meczów, które nas interesowały. Mladost zaledwie remisuje z Boracem Banja Luka, Zrnijski Mostar przegrywa spotkanie u siebie z naszym najbliższym rywalem. Gdy podaje wynik meczu Olimpiku, który przegrał ze Zvijezdą Gradacac,na trybunach wybucha euforia. Jesteśmy mistrzami Bośni, chociaż do końca zostało jeszcze 5 kolejek. DEKLASACJA.

Z trybun poleciały konfetti w klubowych barwach, a kibice chcieli dostać się na murawę stadionu, mimo próśb speakera, by tego nie robić. Przy pomocy zawodników udało mi się szybko dotrzeć do ultrasów, którzy mieli sprzęt nagłaśniający.


 


 

- Kochani – zacząłem przez mikrofon. - ciesze się razem z Wami, to także jest mój największy sukces w seniorskiej piłce. Mamy zagwarantowany tytuł, ale dla nas to jeszcze nie koniec sezonu. Chcemy jeszcze powalczyć, chcemy zdobyć podwójną koronę, bo wciąż gramy w Pucharze Bośni. Już za cztery dni, gramy tutaj półfinał, dlatego chciałbym abyście nie wchodzili na murawę, tak, by nie została ona zniszczona. Obiecuje Wam huczną fetę, ale nie dzisiaj i nie za tydzień. Ale będzie ona niewyobrażalnie wielka. Feta dla Was, tak jak Wy byliście dla nas tutaj w Zenicy dwunastym zawodnikiem. Oczywiście piłkarze do Was podejdą i podzielą się tym, co mają, byście mieli pamiątki.

Piłkarze pozbyli się strojów meczowych, a Jusić do szatni wrócił w samych slipkach, bo podzielił się nawet butami.


 

Przed czekającym nas półfinałowym spotkaniem najmniej potrzebowałem niepotrzebnego rozprężenia, które mogłoby rzutować na przygotowania. Starałem się udowodnić chłopakom, że skoro są najlepsi w lidze, trzeba to także potwierdzić w pucharach, gdyż tam miejsce na popełnienie pomyłki jest mniej. W lidze jedna, czy dwie przegrane, to nic strasznego, bo w tym roku nasi rywale gubili punkty na potęgę. W pucharze nie można pozwolić sobie na takie sytuacje.


 

Skład na Siroki najsilniejszy z możliwych – brakowało tylko pauzującego z kartki Colica, którego na prawej stronie obrony zastąpił Huseinspahic, oraz narzekającego na lekki uraz Sivsica. Rywale wyszli na nas 3 napastnikami, i jasne było, że za wszelką cenę będą chcieli wywieźć stąd przynajmniej bramkę.


 

Po pierwszej połowie było 0:0, chociaż to my mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki. W przerwie poprosiłem chłopaków, by pokazali rywalom, że grają z nowymi Mistrzami Bośni. I tak … w pierwszej akcji w drugiej połowie tracimy bramkę, przy której nie popisał się Bukvic, który wpuścił piłkę przy krótkim słupku. Na szczęście w kolejnej akcji odpowiadamy golem Karacica. Niestety nie potrafimy utrzymać tego wyniku i po niezłej grze przegrywamy 2:1, co stawia nas w złej sytuacji przed rewanżem, ale jak pokazało spotkanie z Mladostem, nie beznadziejnej.

Mecz ligowy z Sirokim Brijegiem miał być okazją do sprawdzenia drugiego garnituru. Ale sami zawodnicy chcieli rewanżu na nich za puchar. Dlatego postanowiłem sprawdzić kilku zawodników – przede wszystkim Dino Varesanović, zdolnego osiemnastolatka, który swoimi występami w młodzieżowej drużynie Celika, przykuł moją uwagę. Na treningach z pierwszą drużyną odstawał nieco fizycznie, ale szybkościowo prezentował się nieźle. Wyszedł od pierwszej minuty, podobnie jak pomijany przeze mnie ostatnio Marko Bozic. Przegrał rywalizacje o środek pola, dlatego wystąpił na pozycji, której także mógł występować, ale nie miałem okazji jej testować – środkowego obrońcy, jako partner Jusica. Kolejnaą roszadą, było posadzenie na ławce Klicica, tak, aby Kapidzic mógł się odbudować po ostatniej kontuzji.


 

Mecz był bardzo interesujący, zwłaszcza ostatnie 5 minut pierwszej połowy, gdzie padły … 4 bramki. Do przerwy przegrywaliśmy 2:3, ale zespół w drugiej odsłonie pokazał, że jest w stanie strzelić rywalom dwie bramki, nie tracąc żadnej, co daje duże nadzieję przed pucharowym rewanżem.

Sam mecz zapisze się w historii Celiku z trzech powodów. Najważniejszym z nich są zapewne 4 bramki, które zdobył Mico Kuzmanovic. Kolejny to pierwszy występ okraszony asystą młodzika Varesanovica, a trzecim to asysta Adiego Adilovica, pierwsza w jego długiej karierze.

Mecz ze Zvijezda to kolejne przemeblowania w składzie - w bramce zadebiutuje zimowy nabytek Kristian Jajalo, w obronie na środku obrony zagra Sasa Cesarec, który przeze mnie traktowany jest jako zmiennik Colica. Szkoda kontuzji Muminovica, bo zająłby miejsce w środku pola, a tak szanse dostaną inni – Strahinja Milosević. Ponownie w jedenastce zameldował się także Varesanovic. W ataku zagra para Rakicevic z Kapidzicem, którzy przed kontuzją Sanela była podstawowy napadem.


 


 

Mecz mógł się podobać publiczności zgromadzonej na stadionie Banja Ildza, bo był szybki, obfitował w sytuacje podbramkowe i co ważniejsze, zakończył się wygraną gospodarzy 4:1. Dla nas ta porażka nie miała żadnych konsekwencji, rywalom dała promyczek nadziei na odrobienie strat z pierwszego spotkania pucharowego, które przegrali z Jedinstwo Bihac 0:3.


 


 

Jeszcze kilka słów o debiutantach – Jajalo mimo puszczonych 4 bramek zaliczył dobry występ, a wchodzący z ławki Davor Mesic pokazał kilka zagrań znamionujących nieprzeciętny talent. Musi go poprzeć gigantyczną pracą, bo ma braki w czytaniu gry, jednak jestem dobrej myśli.

Po spotkaniu poszedłem chwilkę pogadać z trenerem rywali, a moim dobrym znajomym Elvirem Bolicem. Pogratulowałem zwycięstwa i żartując życzyliśmy sobie spotkania się w finale pucharu. Poprosiłem go także o numer do Sejada Salihovica, o którym wiedziałem, że nie ma przynależności klubowej. W zamian poprosił, abym nie grał na półgwizdka, bo chciałby wywalczyć miejsce dające prawo gry w Europejskich Pucharach.

Gdy wieczorem dostałem numer postanowiłem zadzwonić. Przedstawiłem się, a on od razu skojarzył, kim jestem.


 

- Sejad nie chciałbyś wrócić do Bośni? Pomógłbyś nam w walce o Ligę Mistrzów, a Twoje doświadczenie będzie ogromnym darem, który możesz przekazać mnie, oraz innym zawodnikom.

- Liga Mistrzów – zdziwił się – ambitne plany. Ale trzeba sobie stawiać wysokie cele. Wiesz co, za jakiś miesiąc będę w Bośni, to wtedy pogadamy na żywo i zobaczymy co z tego wyjdzie.

- Jasne, nie ma sprawy. Zadzwoń tylko wcześniej, to postaram się tak zorganizować to wszystko, żebyś zobaczył jak funkcjonujemy jako klub.


 

Puchar był dla nas obecnie najważniejszy. Przegraliśmy pierwszy mecz i trzeba było się mocno natrudzić, by marzyć o występie w finale.

Jeszcze przed meczem otrzymaliśmy dość mocny cios – Aleksander Pusara nadciągnął mięsień uda i było jasne, że nie wystąpi. Trzeci w kolejce do gry, Emir Jusic dostał żółtą kartę w Gradacacu i także nie mógł wystąpić. Miałem wybór – postawić na doświadczonego Bozica, który w ostatnim meczu nie dał argumentów by do siebie przekonać, czy Sasa Caseraca, który w większości wykorzystywany był jako prawy obrońca. Postawiłem na doświadczenie.


 

Od pierwszej minuty graliśmy tak, by jak najszybciej strzelić bramkę. W 24 minucie za zagranie w polu karnym ręką przez Sesara, sędzia dyktuje jedenastkę. Etatowy wykonawca Benjamin Colic strzela w prawy dolny róg, jego intencje wyczuł bramkarz gospodarzy Antonio Soldo. Na nasze szczęście piłka mija go i .. trafia w słupek, a następnie w plecy bezradnego goalkeepera i wpada do bramki.

1:0 w dalszym ciągu nie daje nam awansu, trzeba strzelić drugą bramkę, jednak ataki nie przekładają się na sytuacje bramkowe. Musimy także uważać na kontry gości, bo dwukrotnie Rachid Alioui trafił w słupek. W 51 minucie kontuzji doznaje Hyseni, a jego miejsce zajmuje Haris Heco. Chwilę później bezproduktywnego Klicica, zastępuje Rakicevic. W 63 minucie niezawodny w Pucharach Heco zdobywa bramkę dająca upragniony awans, a w 82 Lelic ustala wynik meczu na 3:0. W szatni szaleństwo, a powrotna podroż do Zenicy była o wiele dłuższa, niż gdy jechaliśmy na spotkanie. Następnego dnia, meczowa 18 dostała wolne od porannego treningu, a wieczorny składał się tylko z rozbiegania.

W końcu zostały nam tylko 2 ważne mecze, dlatego mogę dać chłopakom troszkę luzu.


 

Następnego dnia przyjechał do mnie prezes Senad Sarajilic. Pogratulował awansu i spytał, czy jest coś, co może poprawić w klubie. Powiedziałem mu o dwóch rzeczach, które męczą mnie ostatnio – większa kadra to także więcej obowiązków dla trenerów, dlatego przydałoby się jeszcze jedne, czy dwóch. Drugim problemem była prośba o zwiększeniu budżetu dla naszych zespołów młodzieżowych. W końcu ważne jest, by nasz narybek pracował w jak najlepszych warunkach. Zgodził się ze mną, ale nie obiecał niczego konkretnego.

 

Mecz ze Zrnijskim w Mostarze to kolejna okazja do przetestowania drugiego garnituru, lub zobaczenia jak radzą sobie dublerzy. Miejsce w bramce zajął Bukvic, na lewej stronie obrony znalazło się miejsce dla Avdica, defensywnego pomocnika zagrał Davor Mesic, na lewej stronie ponownie hasał Varesanovic. W pomocy piłki rozdzielali Heco wraz z Salcinovicem, a wszystko to w ustawieniu Barykady.


 

Jeszcze w pierwszej połowie piłkarz z Mostaru Rackovic postanowił pokazać młodemu skrzydłowemu, jak się wita takich jak on. Pierwszy ostry wślizg miał wybić z głowy jakiekolwiek pomysły na grę, ale zakończyły się dla faulującego żółtym kartonikiem. 10 minut później, tym razem po spóźnionym wejściu Rackovic udał się pod prysznic.

Objęliśmy prowadzenie po strzale głową Mesica i jest to drugi najmłodszy strzelec bramki w tym sezonie w Bośni. Niestety Bukvic pokazał dlaczego nie jest pierwszym bramkarzem wpuszczając do bramki przeciągnięte dośrodkowanie Blaica. Na domiar złego 4 minuty później Mesanovic dobija obroniony strzał Doslo i przegrywamy spotkanie, które wydawać by się mogło, nie powinnyśmy przegrać.


 

Mecz z Olimpikiem Sarajewo był szansą na pożegnanie się z kibicami dla niektórych zawodników – Marko Bozic, Dalibora Jovanovica, Mateja Karacic, to był pożegnalny występ, bo ich najprawdopodobniej nie zobaczymy w przyszłym sezonie. Mamy co prawda jeszcze jedno spotkanie przed własną publicznością – z Mladostem Veliką Obarską, ale będzie to sprawdzian generalny dla pierwszego garnitury, więc nie ma mowy o jakichś niespodziankach w składzie.


 

Sam mecz wyglądał tak, jak większość odbywających się na naszym stadionie. My atakowaliśmy, rywale starali się nas skontrować. Po jednej z kontr Marko Bozic uprzedził naszego byłego snajpera Semira Musica, niestety zrobił to tak niefortunnie, że strzelił samobójczą bramkę. Wyrównał Kapidzic, co bardzo mnie cieszy, gdyż jest to jego pierwsza bramka po półtora miesięcznym urazie.


 


 

W próbie generalnej wzięli udział najważniejsi aktorzy obecnego sezonu, czyli Ci co grali najczęściej oraz rekonwalescent Modić. Co prawda w ataku znalazło się miejsce dla Kapidzica, ale on mimo mniejszej liczby występów przewidziany jest do pierwszego składu finałowego spotkania.

Jeżeli mecz to próba, a aktorzy to piłkarze, to wszystko zaczęło jakoś wyglądać w momencie zmiany scenografii, czyli taktyki. Przez pierwsze 15 minut nie umieliśmy stworzyć żadnej konkretnej akcji, dopiero zmiana formacji na Barykady pozwoliła nam na śmielsze ataki udokumentowane bramką do szatni Kuzmanovica. W drugiej połowie, co prawda straciliśmy bramkę, ale gra do końca, którą wpajam zawodnikom pozwoliła w 86 minucie uzyskać rozstrzygające trafienie.


 



W bojowym nastroju wyruszamy do Gradacacu.


 

Jeszcze przed wyruszeniem wahałem się na jaki skład i co ważniejsze na jaką taktykę postawić. Z jednej strony forma Kapidzica była niewiadomą, ale w ostatnich meczach wpisywał się na listę strzelców co pozwalało mi pozytywnie myśleć o zabraniu go na mecz. Tylko w jakiej roli – jako podstawowy napastnik sprawdzał się przeciętnie, rola zmiennika wychodziła mu nieźle, ale on potrzebował ogrania. Dwójka pozostałych konkurentów była równie wielką niewiadomą. Gdzieś zatracili swoją regularność z początku sezonu i rundy.


 

Stwierdziłem że zagram standardową taktyką, a w razie konieczności zmienię ją na Barykady.


 

Mecz rozpoczął się od groźnych ataków z naszej strony, niestety bezskutecznych. Skuteczna była za to kontra gospodarzy, którzy objęli prowadzenie w meczu. Bramka, ta to jednak prawdziwe kuriozum. Do wybitej piłki spod nóg Kapic dopada Aldemir Colic i mocnym strzałem trafia próbuje zaskoczyć Adilovica. Ten jednak nie daje się zaskoczyć i wydaje się że łapie piłkę. W rzeczywistości piłka została pod jego pachą a Adi nie wiedząc gdzie jes piłka próbując szybko się podnieść sam wbija są sobie do bramki.


 

Na szczęści odpowiedź jest natychmiastowa. Kuzmoanovic fantastycznym 40 metrowym podaniem uruchamia Kapidzica, który będąc sam na sam … przegrywa pojedynek z Brkicem. Przy dobitce Modica jest jednak bezradny. 4 minuty później dośrodkowanie Sivsica strzałem głową finalizuje Huseinspahić. Mieliśmy wiele dogodnych sytuacji na podwyższenie rezultatu, ale fantastycznie radził sobie Brkić, który obronił 15 naszych prób. Jego vis a vis, pomimo zdecydowanie mniejszej ilości szans na pokazanie swoich umiejętności, także solidnie zapracował na pochwały. W 74 minucie wybronił bardzo groźny strzał rezerwowego – Marko Mihajlovica, który niepilnowany uderzał z 12 metrów.


 

Mamy wynik 2:1 i tylko katastrofa mogłaby nam odebrać Puchar Bośni.


 

Jeszcze przed rewanżowym meczem, do Zenicy przyjechał Sajed by zobaczyć na co może liczyć. Mimo, że wielokrotnie reprezentował kraj w Zenicy nikt go nie zaczepiał, jakby nikt go nie poznawał. Tylko przy wejściu na stadion, rozpoznały go grupy młodzieżowe, chociaż nie do końca mogli uwierzyć, że przyjechał tutaj tak znany piłkarz. Po obejrzeniu obiektów, treningu młodzików, przyszedł czas na spotkanie z prezesem i dyrektorem finansowym Senadem i Ismailem Sarajiliciem. Na nim uzgodniliśmy wstępne warunki kontraktu – czyli najwyższa pensja w zespole ( równa pensji Modica), oraz wysokie premie za lioczby, czyli bramki i asysty. Salihovic nie powiedział jednoznacznie, czy akceptuje te warunki, ale był dobrej myśli i obiecał, że jeśli agent nie załatwi mu miejsca w jednej z silniejszych lig Europejskich, to przyjmie te warunki.


 

Na rewanżowy mecz udajemy się w roli faworytów i pewniaków do zdobycia trofeum. Jedną ze zmian w wyjściowej jedenastce zostaje Rakicevic, kosztem Kapidzica, któremu ostatni mecz nie wyszedł. Druga to Jusic, który zastępuje pauzującego za kartki Pusarę.

Zmiany za to pojawiły się na ławce rezerwowych. Przy założeniu, że będziemy po przerwie mieli dobry wynik zdecydowałem się na wprowadzenie trzech graczy, z którymi po sezonie się rozstaniemy. Są to Karacic, Bozic oraz Klicic, chociaż nie ukrywam, że chciałbym przedłużyć jego wypożyczenie o kolejny rok.


 

Sam mecz przypominał poprzednie spotkanie. Tym razem Brkic odbijał i parował strzały Huseinspahica, ale bezradny był wobec strzału Rakicevica, po dośrodkowaniu Sivsica. Adilovic tym razem nie mógł pokazać swoich umiejętności, bo większość strzałów mijała w bezpiecznej odległości jego świątynie.


 

Po końcowym gwizdku rozpoczęła się feta, w której brali niemalże wszyscy kibicie przybyli na stadion Bilijno Pole ( ponad 15 tysięcy, co jest nowym rekordem, gdy gra tutaj Celik). Nasi kibice fetowali podwójną koronę i pierwsze zwycięstwo w Pucharze Bośni, kibice Zvijezdy historyczny sezon i awans do europejskich Pucharów. Najszczęśliwszym człowiekiem na stadionie był jednak … trener gości Elvir Bolić. Wychowanek Celiku, który miał swój niemały udział w sprowadzeniu mnie do Bośni, oraz jego wierny kibic, gdy tylko opadły emocje związane z porażką, cieszył się razem z innymi kibicami Celiku..

Na pomeczowy bankiet zostali także zaproszeni gracze naszego rywala i chętnie z niego skorzystali. Dzięki fantastycznej atmosferze dostali także darmowy nocleg w hotelu gdzie mieli zabukowane pokoje. Cóż, na Zachodzie byłaby to propozycja nie do pomyślenia, tutaj nie było z tym żadnego problemu.


 

Sezon się skończył i dla piłkarzy oznacza to przerwę od piłki by naładować akumulatory. Ja mam tylko tydzień wolnego, bo za niedługo czekają nas kwalifikacje do Ligi Mistrzów, oraz nowy sezon, gdzie trzeba udowodnić, że nie był to tylko jednorazowy wyskok. Trzeba zająć się kompletowaniem sztabu szkoleniowego, nowych piłkarzy, poznać naszych przeciwników, podnieść swoje umiejętności. Czeka mnie ciężkie i pracowite lato. Ciekawe czy będę miał czas by w ogóle zobaczyć jakiś mecz Mistrzostw Świata?

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.