Informacje o blogu

Z notatnika drewniaka

Ten manifest użytkownika cammilly przeczytało już 1114 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Kwatera Główna Sił Niebiańskich - gdzieś w przestworzach

- Bogu, Bogu, Boguuu... - krzyczał już od progu Archanioł Gabriel. - Mam dla Ciebie o Wszechmocny złe wiadomości. Somalijscy piraci porwali kolejny statek z ropą naftową, na jego pokładzie było aż 85 pracowników, wszyscy wzięci do niewoli i już 10 z nich zginęło z rąk złoczyńców. Do tego w Polsce znów powódź. Zalało cały kraj włączając nasze biuro w Lanckoronie. Co z tym robimy?
- Gabi, o czym Ty do mnie teraz rozmawiasz? - odezwał się smutno Bóg - Ja mam teraz co innego na głowie. Szatan przystał mi teraz z Dołu depesze, chce zagrać z nami ten straszny dwumecz, który rozgrywamy co 50 lat. Pamiętasz, jak dziesięć lat temu się wykręciłem, że niby imieniny były, że niby wszyscy się wódką od Ruskich zatruli. Pamiętasz?
- No pamiętam. I co teraz? - dopytywał się Gabriel.
- Nie mam pojęcia. Nagle sobie przypomniał, bo niby przeglądał stare zdjęcia i zobaczył nasze pozowane fotki z 1950. Co ja mam zrobić, przecież my nawet biegać nie możemy, tak przez ten dobrobyt nam brzuchy urosły. Pamiętasz, jeszcze 200 lat temu to się latało za gałą, a teraz? W krzyżu łupie że schylić się nie można, a przez mięsień brzuszny nawet własnych stóp nie widzę... Co ja mam zrobić, jak mu odpowiedzieć? - lamentował Bóg.
- Trzeba będzie zwołać zebranie i porozmawiać z chłopakami. Może porzucą na moment śpiewy w swoich chórach, potrenują trochę i nie zbłaźnimy się w meczach z Diabłami?
- Masz rację Gabrielu. Trzeba się wziąć w garść. Poślę Cię teraz: odwiedź wszystkie sześć chórów anielskich i powiadom moich skrzydlatych towarzyszy o naszym spotkaniu! - zakomenderował niczym wojskowy generał, Wszechmocny.

Tymczasem w otchłaniach piekielnych odbywa się szatańska narada

- Panowie, spotkaliśmy się tutaj, żeby podyskutować o pewniej nurtującej mnie sprawie - rozpoczął dumnie i z szacunkiem dla swych słuchaczy Szatan.
- Ty mówisz do Nas? Czy może do kogoś innego? - zdziwił się jego brat, Lucyfer.
- Tak do Was, ptasie móżdżki. Chciałem zacząć pięknie i mądrze, ale widzę, że z Wami nie można gamonie!
- Dobra szefie, uskokuj się, bo za chwilę wybuchniesz i przejdź do rzeczy - wtrącił się potężny Lewiatan.
- No dobra. Słuchajcie więc: wysłałem zapytanie do tych cieniasów z góry, czy by przypadkiem nie chcieli w tym roku pograć z nami troszkę w piłeczkę, bo jak pamiętacie 10 lat temu, mieli jakąś zbiorową sraczkę, przez bimber od Kacapów czy coś tam innego. Tak więc, jeśli odpowiedzą twierdząco, zabieramy się za przygotowania do skopania im tyłków. Mam kilka pomysłów na mecze sparingowe także nie ma problemów. Chętni pozoranci  zawsze się znajdą. Przypuszczam również, że Boguś i jego banda, zastali się troszkę przez ostatnie 60 lat.
- To i gitara, w końcu coś się będzie działo, a nie tylko mieszanie w tym wielkim kotle z grzesznikami. Ile można? Już mi się znudziło... - ucieszył się kolejny brat Szatana, ten najmłodszy, Belzebub.
- No widzę, że się bardzo cieszycie i jestem z tego kontent... yyy, znaczy szczęśliwy - poprawił się Zły Pan. - Myślcie nad tym jak wybrać nasz optymalny skład i zacznijcie się ruszać, bo niedługo ruszamy z treningami! Tyle na ten moment. Pa moje niedobre diabełki - zakończył.

Długo trwało zanim Bóg zastanowił się czy warto w ogóle podejmować wyzwanie Pana Ciemności, ale ostatecznie  lekko zmiękczony przez Św. Pawła, podczas jednej z wieczornych uczt, wyraził chęć przystąpienia do takiego pojedynku. Zastrzegł sobie jednak, że owa rywalizacja ma skłądać się z dwóch spotkań: jednego na goracej otchłani zła, drugiego natomiast na niebiańskim pastwisku bożym. Szatan przystał na tę propozycję.

- Chopy, chopy, dawać tutaj do mnie!  - Wrzeszczał Zły nazajutrz po dostaniu potwierdzenia od Wszechmocnego.
- Szati, co się stało takiego ważnego, żeby budzić nas tak wcześnie w niedzielę, przecież my jesteśmy zarobieni do późna, musimy odpoczywać, bo się zajedziemy! - mówił, ciągle zaspany Belzebub.
- Dostałem list od Pana duże B, gramy!
- A kiedy jeśli eminencja byłaby skłonna to wyrzec? - zapytał diabeł Azazel, ten sam, który wraz z Szatanem odwiedzał podczas niedawnej inspekcji, Moskwę.
- No wstępnie to pierwszy mecz miałby się odbyć u nas na Hell Stadium, pierwszego kwietnia, a rewanż miesiąc później na Arena of Heaven...
- Czyli dopiero za 3 miesiące? To trochę czasu jest na przygotowania.
- No tak. Dzwoniłem już dzisiaj z rańca do starych znajomych, uzgodniłem 3 mecze towarzyskie - powiedział dumny z siebie Szatan.
- Uuu... to się szef postarał, kiedy pierwszy? - zacierał ręce diabeł Forneus
- No już niedługo, dokładnie za 2 tygodnie moje diabełki - uśmiechnął się Szatan.
- To niech szef już powie z kim ten mecz, bo nas ciekawość zżera! - krzyknął ktoś z zebranych.
- No dobrze tylko się nie przestraszcie, bo to przedsmak naszego pojedynku z tymi z góry. Gramy z drużyną złożoną ze Świętych.
- Że co? Ze świętoszkami? Po kiego grzyba?
- Po takiego, że prezentują podobny styl gry co nasze aniołki, zrozumiano?
- Tak, tak, jasne szefie. A kolejne dwa mecze? - zapytał znów ciekawski  Forneus.
- Kolejni przeciwnicy to Potwory z Morskich Głębin - gadałem już z Nessi, i drużyna Indian z Rezerwatu Havasupai, tu kontaktowałem się z wodzem Duże Jądro.
- O to super, kiedy pierwszy trening?
- Pany, spokojnie, najpierw musimy złożyć nasz szatański team. Kto chętny? - zapytał badawczo Zły.

W tym momencie podniosło się aż 10 dłoni, kończyn lub innych odnóży będących odpowiednikami  rąk. Szatan podziękował chętnym i zapisał ich imiona w swym diabelnym kajeciku.

- Trening  odbędzie się jutro o 12. Aha zapomniałem, ja też gram... - uśmiechnął się dziko Wódz Ciemności.

W tym samym momencie w niebiańsko-niebieskim odmęcie

- Baranki Boże, mam przyjemność przedstawić Wam naszych sparing partnerów w meczach poprzedzających nasze starcie z Piekielną Machiną Szatana. Nie wiem czy wiecie, ale gramy z tymi samymi przeciwnikami z którymi zmierzą się diabły przed naszym dwumeczem. A mianowicie: pierwszy sparingpartner do ekipa Świętych, następnymi rywalami będą straszne Potwory z Morskich Głębin i zaprzyjaźnieni Indianie. Ci z Rezerwatu Havasupai - wyjaśnił wszystko Stwórca.
- No luuuz Bogu, a kiedy pierwszy mecz? Kiedy zaczynamy treningowe zarypywanie? - zapytał wyluzowany jak zwykle Serafin.
- No ja myślę, że już jutro jakiś delikatny trening, by rozruszać stare kości. Jeszcze jedna sprawa: mianowicie kto zagra w naszej drużynie, bo ja się pisze wyłącznie jako strzegący dostępu do bram sprawiedliwości, to znaczy mogę przez mój reumatyzm jedynie stanąć na bramce?
- No Bogu, relax, zaraz skołujemy ekipę, nic się nie bój, będzie team jak ta lala, taki można powiedzieć nawet Dream Team - odezwał się znów Serafin.
- Dobra, nie ma kłopotu, tylko na trening ma przyjść już cała wyselekcjonowana ekipa. Jasne?
- Jak słońce, o Najwyższy!

Serafin wziął sobie polecenie Boga bardzo do serca. Na pierwszy trening przyszło 10 osobników mających stać się za kilka tygodni porządnymi piłkarzami. Byli to: Serafin i Cherubin, Archanioł Gabriel i Anuel, oraz Aniołowie Yeratel, Haziel, Menadel, Sealiah, Silvius i Nitheal. Od tego momentu niebiańska drużyna zaczęła przygotowywać się na całego.

W gorącym na co dzień piekiełku było jeszcze goręcej i bardziej parno niż zwykle. Diabły przygotowywały się w ekstremalnych warunkach, lecz miało to przynieść wspaniałe korzyści już podczas meczów sparingowych.

Drużyna z piekła rodem rozgrywała swój mecz towarzyski jako pierwsza. Podejmowali oni u siebie Drużynę Świętych Bojsów i nie zaprezentowali swoich wszystkich atutów jakimi są waleczność, tudzież zadziorność oraz szybkość skrzydłowych. Polegli 1:0, a bramkę dla Świętych zdobył patron trędowatych Św. Roch.

- Darmozjady przebrzydłe, czorty niemyte, co wy wyprawialiście na tym boisku dzisiaj? Jak my mamy pokonać te anioły, kiedy wy tak gracie, trenujemy solidnie od tygodnia i co? - grzmiał zły na swoich podopiecznych Szatan.
- Szefie, niech szef się tak nie nakręca to nasz pierwszy mecz od przeszło 60 lat, jakżesz mieliśmy zagrać lepiej, a ten Roch strzelił bramkę tylko dlatego, że gdy biegłem za nim odpadła mu ręka i się o nią potknąłem, a on wyszedł jeden na jeden z Lucyferem - tłumaczył się Azazel.
- Dosyć tego tłumaczenia. Może rzeczywiście za ostro Was oceniam, ale żeby mi to było ostatni raz, moje diabły!

Następnym rywalem Szatańskiej ekipy były Potwory z  Morskich Głębin. Niestety i tym razem diabły musiały uznać wyższość przeciwnika ulegając mu 1:0. Bramkę zdobył jak zawsze skuteczny Wąż Morski o wdzięcznym imieniu Caddy. Wielkim usprawiedliwieniem dla piekielnej drużyny był fakt, że grali oni spotkanie na terenie rywala czyli w mokrych głębinach oceanicznych. Tym razem Szatan nie miał pretensji do zawodników, bo sam zagrał fatalny mecz.

Ostatnim sprawdzianem przed zbliżającymi się wielkimi krokami pojedynkami z drużyną Boga, było spotkanie z Indianami. Ten mecz ułożył się bardzo dobrze dla Diabłów. Zwyciężyli po dobrej i szybkiej grze 3:0. Strzelcami bramek byli: dwa razy Diabeł Filipos i Szatan, niesamowicie zadowolony po meczu.

- No synowie mroku, to było to, już niedługo najważniejsza potyczka do której tak długo się przygotowywaliśmy. Mam nadzieję, że i tym razem mnie nie zawiedziecie. Następne dwa dni odpoczywamy i regenerujemy siły. Za tydzień pierwszy mecz z Aniołkami. Będziemy przygotowani!

 

Podczas przygotowań Diabłów Bóg i jego drużyna także nie próżnowali. Zaczęli kilka dni po swoich rywalach. Na pierwszy ogień poszedł zespół Świętych. Boska jedenastka uległa nieznacznie swoim przeciwnikom. Tylko 1:2. Bramkę dla Aniołów zdobył z rzutu karnego Anioł Menadel, a do bramki strzeżonej przez Boga trafiali Św. Wojciech i Święty Patryk.
Tak mówił kapitan zespołu - Serafin, po tej porażce:

- Nie załamujemy się panienki, było dobrze jak na nasz pierwszy mecz po tak długiej przerwie. Teraz trzeba się wyluzować i myśleć już o kolejnym przeciwniku. Widzę po waszych twarzach, że hardzi z was gracze, więc na pewno powalczymy w następnych spotkaniach, a po nich damy radę z Diabłami!

Kolejne spotkanie było już dobre w wykonaniu Aniołów, lecz pechowo przegrane. Potwory z Morskich Głębin przybyły do Nieba jak na walkę o życie - maksymalnie skoncentrowane. Samo spotkanie było bardzo zacięte i wyrównane. Niestety dla Wybrańców Pana, znów dał o sobie znać talent Caddy'ego, który zdobył gola bezpośrednio z rzutu rożnego w 92 minucie meczu.

Na koniec przygotowań Boskiej Drużyny spotkała się ona z zaprzyjaźnioną drużyną Indian. Jak to każdy mecz przyjaźni i ten zakończył się remisem. Bezbramkowym remisem. Widać było gołym okiem przewagę Aniołów, lecz nie została ona udokumentowana żadną zdobyczą bramkową. Po meczu wszyscy cieszyli się z tak udanego spotkania po latach, a Serafin zapalił nawet z wodzem indiańską fajkę pokoju.

 

W taki oto sposób dzień przed pierwszym pojedynkiem  motywował zawodników Szatan:
- Moi drodzy zebraliśmy się tutaj, żeby podziękować sobie nawzajem za ten czas, który spędziliśmy na mozolnych przygotowaniach do spotkań z Aniołami. Wiem, że dla wielu był to czas wielkich wyrzeczeń. Belzebub nie mógł przygotowywać smolistego wywaru do gotowania grzeszników, Krocel  na przykład musiał powstrzymać się od czasochłonnego kłucia widłami w tyłki tych z czwartego kręgu piekielnego. To wszystko powodowało stres, było niczym męczarnie. Na szczęście to już koniec. Jutro pierwszy ważny mecz po którym będziemy się cieszyć, a ci z góry będą musieli poczuć smak goryczy i przełknąć smak porażki. A teraz specjalnie dla Was, moi mili - wielka uczta dla przyszłych zwycięzców! - Szatan odsunął się, a za jego plecami ukazały się stoły pełne smakołyków i wybornych trunków. - Smacznego!

Banda diabłów rzuciła się na stoły niczym stado wygłodniałych wilków. Rozpoczęła się wielka i głośna uczta.

Na górze również trwała ostatnie przemowa motywacyjna, lecz o wiele skromniejsza od szatańskiej.
- Powiem Wam tylko tyle, - prawił Bóg. - nie ważne czy jutro zwyciężymy czy też nie, liczy się zabawa i walka fair. Wiem, że wielu z Was będzie rozczarowanych tym co mówię, ale takie jest nasze życie, jesteście posłannikami bożej wiary i łaski, a sport to tylko rozrywka. - po chwili jednak dodał - A co tam. Macie im jutro skopać porządnie tyłki! Jasne?
- Tak jest szefie! - krzyknęła chórem cała gromada.
- A teraz spać, jutro ważny mecz! Być może najważniejszy w historii!

***

1. mecz Hellos Diabollos - God's Angels, Hell Stadium

- Witamy państwa z Hell Stadium w rozgrzanym do czerwoności piekle. Kłaniają się państwu Alvarus Demonicius oraz...
- Angelos Wingeros. Przed nami pierwszy mecz pomiędzy drużyną złożoną z Diabłów oraz teamem Aniołów dowodzonym przez samego Boga. Mamy nadzieje, że ten dzisiejszy mecz dostarczy nam wielu emocji.
- Tak, niespodziewanie zgadzam się z Tobą Angelosie. Wszyscy chcielibyśmy aby ten pierwszy mecz, był od razu czymś wyjątkowym i być może nasze życzenia zostaną wysłuchane. Przejdźmy jednak do ustawień obu zespołów.
- Oba grają takim samym typowym dla dzisiejszej piłki 4-4-2. Oba zespoły mają świetnych skrzydłowych. Szybkich i bardzo dynamicznych i właśnie w tym elemencie upatrują swoich szans na zdobycie bramek. Gospodarze liczą również na kontrataki, gdyż mają w swoim składzie szybkiego i potężnie zbudowanego napastnika, mowa tu oczywiście o Szatanie. Anioły natomiast swych szans upatrują w stałych fragmentach gry i precyzyjnych dośrodkowaniach środkowego obrońcy i kapitana zarazem - Serafina. A oto tablice z formacjami obu zespołów:

Hellos Diabollos 4-4-2

 

God's Angels 4-4-2


- Jak widzimy na załączonym obrazku, obie drużyny nastawiają się na atakowanie, a nie na dokładną grę w defensywie, dlatego też miejmy nadzieję, że zobaczymy kilka na prawdę ciekawych bramek.

- Tak, zgadzam się. Jesteśmy dzisiaj jakoś aż za bardzo zgodni ze sobą, lecz nie to jest przedmiotem naszego dzisiejszego spotkania. Przybliżmy teraz państwu historię pojedynków między Piekłem a Niebem. Wszystko rozpoczęło się w 1800 roku, kiedy to na ten wspaniały pomysł wpadł nie kto inny jak Szatan. Pierwszy pojedynek rozegrany na neutralnym terenie zakończył się zwycięstwem Diabłów. Umówiono się, że kolejne spotkania będę rozgrywane co 50 lat. Następny pojedynek odbył się w 1850 roku na niebiańskim obiekcie. Zwyciężyli wtedy gospodarze, wykorzystując atut własnego boiska. Kolejne dwa spotkania zostały zdominowane przez Piekielną Machinę jak nazywa się często drużynę, której dowodzi Szatan. W 1900 i 1950 roku Diabły nie dały szans Aniołom strzelając w tych dwóch meczach aż 8 goli przy tylko 3 trafieniach Boskich. W tym roku za sprawą woli Stwórcy, na co zgodził się Zły Pan, będziemy świadkami dwóch potyczek. Pierwszej dziś, drugiej natomiast równo za tydzień...

 

- Piłkarze wybiegają właśnie na murawę suchą jak pieprz. Będzie to na pewno sprzyjało piekielnej jedenastce, gdyż jest ona przyzwyczajona do takich warunków. Ale cóż to? Część zawodników ubranych w czerwone stroje, nie może utrzymać się na nogach, lub zwyczajnie chwieje się jakby tańczyła grecki taniec zgonrba. Drużyna diabłów wygląda po prostu na nietrzeźwą, innymi słowy na pijaniutką!

- Tak, i mnie się również tak wydaje. Jestem bardzo ciekaw jak zareaguje na to kapitan i trener w jednej osobie, drużyny All Reds. Szatan wygląda na samym początku meczu na bardzo rozwścieczonego i  nie wiem jak może to wpłynąć na postawę zawodników, którzy się nie kołyszą jak zwierzęta na Arce Noego...

- Uff... Widzę, że teraz pojechałeś ostro po bandzie. Zobrazowałeś dosadnie naszym telewidzom jak wyglądają zawodnicy drużyny diabłów, gdyż telewidzowie widzą w tym momencie reklamy sponsorów dzisiejszego spotkania.

- Przedstawmy jeszcze tylko arbitra głównego tego spotkania. Jest nim Saudyjczyk pan Muhamet Mechet, zesłany przez Allaha do piekła chrześcijańskiego za próbę krzywoprzysięstwa. Zaniżył on w spisie powszechnym liczbę swoich żon, mówiąc, iż posiada tylko pięć. Później natomiast okazało się, że dodatkowe dwie wysłał na wczasy All Inclusive do przygranicznego kurortu w Omanie.

- Rozpoczęli. Przy piłce blauueblaeudeaouuuaoos, naaaseuoasueeusss podaaaueoooanie...
piiiiii...

Nagle pojawiłą się czarnoskóra pani prezenterka i powiedziała: "Przepraszamy za problemy techniczne. Ze względu na panujące w Hellu warunki pogodowe, transmisja została przerwana. Przegrzał się sprzęt, który wysyłał sygnał. Staramy się w tym momencie naprawić usterki, lecz nie gwarantujemy, że transmisja meczu wróci jeszcze na antenę. Teraz moment relaksu z muzyką Festiwalu Clasica Sonica Diabolica. Zapraszamy."

***

- Wróciliśmy. Jest początek drugiej połowy. Część z diabolicznych piłkarzy przed momentem wytrzeźwiała, ponieważ Anioły strzeliły pierwszą bramkę. Po dośrodkowaniu z lewej strony, głową piłkę w siatce umieścił Yeratel. Była to 46. minuta - komentował boiskowe wydarzenia Demonicius.

***

- Właśnie mija 54. minuta tego spotkania. Ciągle 1:0. Kolejny atak Aniołów. Tym razem prawą stroną boiska. Silvius otrzymuje podanie na szesnasty metr przed bramką Belzebuba, uderza i... 2:0!!! Piłka wędruje tuż pod poprzeczkę bramki bezradnego golkipera! Jest 55. minuta - ekscytował się drugą bramką Angelos Wingeros.

***

- Do końca regulaminowego czasu gry pozostało już tylko 5. minut! Ataki rozkręconych Aniołów nie słabną. Silvius, 35 metrów, 25, 20, 15 podaje na lewą stronę do Sealiaha, sam wbiega na piąty metr, dośrodkowanie, strzał głową i... GOOOL!!! 3:0 - 85 minuta Anioł Silvius! Diabły się już nie podniosą! - Krzyczał na cały głos Wingeros.

Nic więcej nie wydarzyło się przez 5. ostatnich minut i 2. doliczone, więc gdy Muhamet Mechet gwizdnał po raz ostatni, tylko jedna drużyna się cieszyła. Natomiast Szatan schodził do szatni czerwony na twarzy, odpychając wszystkich po kolei i przewracając wszystko co spotkał na swojej drodze.

- To tyle na dzisiaj. Dziękujemy, że byli państwo z nami. Do usłyszenia za tydzień, kłaniają się państwu Alvarus Domenicius i...
- Angelos Wingeros, do usłyszenia.

To co działo się w szatni Diabłów po pierwszym meczu puśćmy w niepamięć. Natomiast wszyscy domyślamy się co wpłynęło na taką, a nie inną postawę piekielnej drużyny.

Boskie Aniołki szalały w szatni po meczu. Śpiewom i tańcom nie było końca. Nie ważny był w tej chwili rewanż.

Tydzień minął jak z bicza strzelił. Przyszedł dzień drugiego meczu.

W szatni Aniołów na moment przed meczem:
- Panowie, cel jest jeden: nie roztrwonić uzyskanej przed tygodniem przewagi! - zakomunikował wszystkim Bóg.
- Jasna sprawa Szefie! To znaczy jak mamy zagrać?
- Wychodzimy w takim samym ustawieniem jak tydzień temu. Mam nadzieję, że nie zawiedziecie mnie i kibiców?
- Nie ma szans żebyśmy przegrali, wyluzuj man... - uciął całą gadkę szmatkę Serafin.
- Liczę na to! Jazda na murawę!

I jeszcze zaglądamy na chwilę do pokoju zwierzeń Diabłów:
- Panowie, musimy zacisnąć poślady i zaiwaniać ile fabryka dała. Nie ma innej opcji! - mówił głośno i wyraźnie, tak aby zrozumieli wszyscy, Szatan.
- Tak, Panie Nasz! Jedziemy! - wyskoczyli z szatni.

2. mecz God's Angels - Hellos Diabolos, Arena of Heaven

- Dzieńdobrywieczór, z Arena of Heaven Witają państwa...
- Angelos Wingeros...
- i Alvarus Demonicius. Mamy nadzieję, że zobaczymy dzisiaj równie ciekawe widowisko co tydzień temu. Z tą jednak różnicą, że dzisiaj grać będą obie drużyny. Wieść gminna i przedmeczowe zapowiedzi donoszą, że obie drużyny wyjdą na dzisiejsze spotkanie w takich samych zestawianiach personalnych i w takich samych ustawieniach jak w pierwszym meczu.
- Tak, to prawda. Wszystko na to wskazuje. Chcemy oglądać dzisiaj zacięte widowisko z mnóstwem goli i sytuacji podbramkowych, ale czy będzie tak jak chce Lud? Przekonamy się już niebawem. Sędzią tak jak przed tygodniem będzie Muhamet Mechat, który dostał specjalną wizę 24 godzinną od władz niebiańskich, aby móc gwizdać w dzisiejszym spotkaniu.
- Obie drużyny wychodzą na murawę. Ekipa Aniołów prezentuje się o niebo lepiej, co ja plotę - poprawił się Demonicius - lepiej niż reprezentacji Diabłów.
- Obie jedenastki ustawiły się już na boisku. Rozpoczynamy!

***

- Za nami pierwszy kwadrans gry. Nic nie dzieje się - powiedział zaspanym głosem Wingeros.
- Jak poetycko powiedziane - zaśmiał się z kolegi Alvarus.
- A idź ty do diabła! - ocknął się Angelos.
- A pójdę, ale później... - uśmiechnął się bezczelnie drugi z komentatorów.

***

- Za nami pierwsza część meczu. Żądaliśmy pięknego widowiska, a zobaczyliśmy coś na wzór kiepskiej wieczorynki, puszczonej jedynie po to by uśpić oglądające dzieci. Tak też się czuje - stwierdził bez ogródek Demonicius.

***

- Mamy 64. minutę gry. Z lewej strony boiska piłkę wyprowadza Archanioł Gabriel. Podaje do Sealiaha, który centruje w pole karne. Tam piłkę głową wybija Razjel, lecz za krótko, ta na jedenastym metrze spada pod nogami Nithaela, ten uderza lekko i precyzyjnie po długim rogu... i Goool! i Goool! i Goool! GOL, GOL, GOL, Goooooool! - wrzeszczał jak tydzień temu Angelos Wingeros. - Nithael! 1:0!

***

- Jest 89. minuta gry. Dalej 1:0 dla Aniołów. Sędzia wkłada gwizdek do ust by zakończyć mecz, bez doliczonych minut. Ale co to?! Piłka w siatce! Wyrównanie - 1:1, strzelał prawy pomocnik Krocel! - poderwał się Demonicius. - Niestety w tym momencie Mechet kończy spotkanie. Ten dwumecz wygrywają God's Angels. Ostateczny, łączny wynik 4:1.
- Dziękujemy państwu, że byliście z nami i zapraszamy ponownie za 50. lat! Kłaniają się państwu Angelos Wingeros i...
- Niepocieszony Alvarus Demonicius. - zakończyli komentatorzy.

Bóg jakoś niespecjalnie cieszył się ze zwycięstwa. Nie, żeby w ogóle, bo był zadowolony, lecz nie do końca o to mu chodziło. Poskromić pewne siebie i przepełnione pychą Diabły, było znakomicie, ale to on jest Najwyższym i nie może nikogo faworyzować i wywyższać. Mimo tego, poszedł i pogratulował dobrego występu w tym meczu Szatanowi.

- Nie żebym Cię chwalił, ale zagraliście dobry mecz. Po prostu byliśmy ociupinkę lepsi - zaczął Wszechmocny.
- No może. Następnym razem Was pokonamy - odpowiedział z pokorą Szatan.
- Zobaczymy. Jak będziesz coś chciał to wal jak w dym - Zakończył Bóg. Podali sobie ręce i rozeszli się.

W tym momencie podbiegł do Pana Boga Serafin i oznajmił mu:
- Bossie, akcja "Piekiełko" została zakończona powodzeniem! - wykrzyknął ucieszony.

Słowa kluczowe: publicystyka

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution