Prezes związku piłkarskiego siedział za biurkiem i nerwowo przygryzał wargi. Nie był w stanie się skoncentrować, jego wzrok wędrował od mahoniowego biurka do licznych pamiątek i odznaczeń - jeszcze z czasów kariery sędziowskiej - zawieszonych na ścianie. Starannie jednak unikał ekranu komputera, na którym był wyświetlony e-mail, który oznaczał dla niego wyrok.Prezes dopił swoją kawę i znowu spojrzał na jeden z licznych dyplomów z pięknych czasów, kiedy mógł skupić się na sędziowaniu, a nie udzielać wykrętnych odpowiedzi wścibskim dziennikarzom.
Jego zadumę przerwało wejście do gabinetu sekretarza związku. Niewysoki,ruchliwy człowieczek jak zwykle zapukał i bez czekania na "Proszę!"wkroczył do gabinetu swojego przełożonego.
- Panie prezesie, ja też dostałem tę wiadomość. Wiem, jakie to dla pana trudne,ale musieliśmy się na to zgodzić. Nie było innej możliwości, przecież nawet pan Blatter swoim nazwiskiem autoryzował naszą dżentelmeńską umowę. Nie przejmujmy się, co oni mogą nam zrobić? Wpuszczą jakąś swoją drużynę, czy to z drugiej,czy trzeciej ligi (sekretarz nie mógł się przyzwyczaić do tego, że druga liga miała nagle stać się pierwszą, a pierwsza liga nie miała już być najwyższą klasą rozgrywkową) i co z tego? Mistrzem nie będzie, pewnie się utrzyma, a Sosnowiec awansuje w kolejnym sezonie...
- Przecież wiesz, że nie o to chodzi - przerwał mu zirytowany prezes. - Chodzi o to, jak oni sobie z nami pogrywają. Jak oni w ogóle śmieli stawiać jako warunek, że zgodzimy się na wszystkie zmiany, jakich dokonają w składzie ekstraklasy? Jak śmieli kontaktować się z Michelem i osobiście go nagabywać? Tosię w ogóle w głowie nie mieście, nie wiem o co tu chodzi, ale to mnie doprowadza do szału! W ogóle nie jestem w stanie się na niczym skupić!Prokuratura jeszcze nic nie udowodniła Zagłębiu, a oni na podstawie paru zeznań chcą jeszcze spuszczać do niższej klasy rozgrywkowej? Przecież jak Sosnowiec nam wytoczy proces, to zbankrutujemy!
- Skończą się rauty na zjazdach terenowych... - wtrącił nostalgicznie sekretarz.
- Daj spokój, to nie o to chodzi! Ministerstwo chce nam tak naprawdę odebrać władzę, zaprzeczyć naszej suwerenności w dziedzinie zarządu zad rozgrywkami.
- Zgodziłeś się przecież na umowę dżentelmeńską.
- A co miałem zrobić, jak Platini do mnie zadzwonił? Sorry Michel, ale mam cię tam, gdzie światło nie dociera? Litości, Zdzisław! Tyle że zgoda na "prawo do decydowania o formie i przebiegu rozgrywek" nie miała oznaczać, że decydują też o ich składzie!
- Spokojnie, Michał. Damy sobie radę. Pamiętaj, że mamy nadal wpływ na to, co się dzieje w lidze. Mamy paru zaprzyjaźnionych dziennikarzy. Kilku prominentnych działaczy jest nam winnych znacznie więcej, niż przysługę. Niech sobie wprowadzają jakieś Znicze, jakieś Piasty, jakieś Odry Opole. Co z tego?Pogra sobie taka drużyna jeden sezon, spadnie, a nam włos z głowy nie spadnie.Pamiętaj, Michał, po tobie to ja będę rządzić polską piłką, więc cię skrzywdzić nie dam.
Prezes uśmiechnął się krzywo. Dobrze wiedział, że jego sekretarz jest człowiekiem nie mniej ambitnym od niego. I że jak mało kto zna się na zakulisowych rozgrywkach. Ale mail na jego ekranie w dalszym ciągu wzbudzał jego przerażenie:
"Szanowny Panie Prezesie,
w związku z wcześniejszymi ustaleniami i na podstawie poważnych zarzutów korupcyjnych podjęliśmy decyzję o przeniesieniu w trybie nagłym klubu piłkarskiego Zagłębie Sosnowiec do drugiej ligi piłkarskiej (dawna trzecia).Jednocześnie pozostawiamy sobie prawo delegowania drużyny, która zajmie jego miejsce w ekstraklasie. Nazwa drużyny zostanie ogłoszona na konferencji prasowej dzisiaj o godzinie 20. Prosimy o zatwierdzenie zmian. Z wyrazami szacunku,
Janusz Trybański
Wicedyrektor Pionu Gier Zespołowych
Ministerstwo Sportu
w porozumieniu ze spółką Ekstraklasa SA"
Prezes nie wiedział, że za kilka godzin będzie czuł się znacznie gorzej, niż obecnie.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ