Informacje o blogu

Iść zawsze do przodu!

Lech Poznań

LOTTO Ekstraklasa

Polska, 2008/2009

Ten manifest użytkownika patryk11 przeczytało już 965 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

  No właśnie. Kim jest Patryk Dąbek - nowy trener Lecha Poznań? Każdy zadaje sobie to pytanie. Spróbuję przybliżyć Wam swoją historię.

Już od małego kochałem sport. Rodzice opowiadali mi, że jak tata oglądał pewnego razu mecz, to wziął mnie na kolana i jak na swój wiek (miałem wtedy rok) bardzo byłem zainteresowany tym spotkaniem. Od 3-go roku życia razem z tatą jeździłem na żużel, aby wspierać naszą ukochaną drużynę - Start Gniezno. Pamiętam, jak pewnego razu, gdy byłem chory (miałem świnkę ;) i nie mogłem jechać na mecz Startu, to błagałem tatę, aby mnie jednak zabrał na mecz. Tata się oczywiście nie zgodził, a ja przez to strzsznie płakałem, wręcz wyłem - taki to był dla mnie ból.

Sporo też się działo w podstawówce. W Witkowie - gdzie chodziłem do podstawówki i gimnazjum - są dwie szkoły podstawowe - SP2 i SP3. Ja chodziłem do tej pierwszej. Prawie w każdym sporcie reprezentowałem szkołę. Często między szkołami w różnych dyscyplinach dochodziło do meczów towarzyskich, a także w różnych zawodach. Zaangażowanie nie było mniejsze jak podczas meczu Legia vs Lech, a nawet Gran Derbi. Zdarzało się czasami, że przegrywaliśmy, wtedy starałem się kolegów mobilizować, choć często ta moja mobilizacja przekładało się na to, że na nich krzyczałem, a ja na pewno też nie byłem bez winy... Nie raz, nie dwa koledzy się na mnie obrażali, a ja im mogłem odpowiedzieć tylko jedno - Taki już jestem, nic na to nie poradzę... W międzczasie z przerwami przez jakieś trzy lata grałem w trampkarzach klubu GKS Vitcovia Witkowo. Jednak z kilku powodów zrezygnowałem, m.in: zespół był podzielony na takie dwie nieoficjalne grupy - takich lalusiów, ważniaków, ulubieńców trenera i na resztę - przez co atmosfera w drużynie była gorzej niż fatalna, i po drugie, przez między innymi atmosferę w zespole przegrywaliśmy mecz po 0:10, a nawet 0:15. Jedyną niewiadomą przed meczem była liczba straconych przez nas bramek i czy jakimś cudem uda nam się strzelić gola...

W gimnazjum było juz trochę lepiej. Zrezygnowałem z gry w Vitcovii, choć ci zaczęli wygrywać. Dyrektor gimnazjum doszedł do wniosku, że uczniowie z SP2 i SP3 muszą zostać połączeni, tzn. do jednej klasy powinni chodzić uczniowie i z "dwójki" i z "trójki". Ja na szczęście trafiłem na samych "dwójasów" choć klasa w porównaniu z podstawówką zminiła mi się w 70%. Jednak w klasie zawsze było śmiesznie, denerwowało się nauczycieli ;). Niestety w sporcie nie szło już nam tak dobrze. Na pewno wpływ na to miała zmiana składu klasy. Często, ba bardzo często zdarzało się to samo, co w podstawówce, czyli krzyczenie na kumpli i obrażanie się ich na mnie... W międzyczasie bardzo chciałem spróbować swoich sił w speedway'u. Marzyłem o zapisaniu się do szkółki żużlowej Startu Gniezno, ale rodzice, a zwłaszcza mama nie wyrażali zgody. I tak moje marzenia o żużlowej karierze pokroju Tomasza Golloba legły w gruzach...

Po gimnazjum wybrałem XXXI liceum ogólnokształcące o profilu sportowym w Poznaniu. Zaraz na początku roku szkolnego pierwszej klasy udałem się na testy do Lecha Poznań. Trener drużyny U-18 powiedział, że mam trzy miesiące, aby go do siebie przekonać. Jeżeli mi się to uda, to zaproponują mi kontrakt. Bardzo się ucieszyłem i postanowiłem, że będę bardzo ostro trenował i dam z siebie wszystko. Przez te 12 tygodni rozegraliśmy sporo sparingów. Trener mnie nie wystawił jedynie jako bramkarza, więc byłem próbowany na prawie każdej pozycji. Ja osobiście zdecydowanie wolę grać w ofensywie, ale jeżeli trener wystwi mnie w destrukcji to nie będę narzekał. Ważne, aby grać. Zaproponowano mi 3-letni kontrakt. Oczywiście podpisałem. Powiedzieli mi, że jak skończę 18 lat to przeniosą mnie do drużyny Młodej Ekstraklasy...

...3 lata później...

...Powoli dobiega końca mój kontrakt z Lechem. Narazie ani widu, ani słychu o nowym kontrakcie, ale cały czas mam nadzieję. Choć sezon się jeszcze nie zakończył, to myślę, że powoli mogę się brać za podsumowanie tych trzech lat spędzonych w Kolejorzu. W pierwszym sezonie wystąpiłem w 26 z 30 ligowych spotkań. Niestety tylko cztery razy zacząłem mecz od początku na murawie. Najczęściej byłem wykorzystywany, jak "joker". Notowałem sobie, na jakich pozycjach grałem i teraz to sobie podliczyłem: 1-środkowy obrońca; 1-prawy obrońca; 5-lewy obrońca; 4-środkowy pomocnik, tzw. playmaker; 3-lewy skrzydłowy; 4-prawy skrzydłowy; 3-środkowy ofensywny pomocnik; 5-napstnik. Strzeliłem 7 bramek i zaliczyłem 9 asyst, z czego 2 bramki po rzutach karnych i jedna z rzutu wolnego, a asysty 2 z rzutów rożnych. Strzeliłem także bramkę samobójczą, oraz obejrzałem dwie żółte kartki i jedną czerwoną. Najlepszym moim spotkaniem był mecz z Legią Warszawa na wyjeżdzie. Wygraliśmy ten mecz 4-2, a ja zdobyłem dwie bramki i zaliczyłem asystę. Najgorszym - także na wyjeździe - z Polonią Bytom, przegraliśmy 0:2, a ja strzeliłem samobója, sprokurowałem karnego dla gospodarzy, a na dodatek obejrzałem czerwoną kartkę. Nasza drużyna na koniec sezonu zajęła piąte miejsce, ze stratą ośmiu punktów do mistrzowskiej Wisły Kraków. W drugim sezonie zagrałem w 23 meczach, ale miałem dwa drobne urazy. Tym razem grałem na: lewy obrońca-2, lewy pomocnik-4, playmaker-2 i napastnik-21. Tak, więc trener chyba już wie, gdzie mnie najlepiej wystawiać. Strzeliłem w tamtym sezonie 20 bramek, w tym 3 a karnych i 2 z wolnych, oraz zaliczyłem 8 asyst, w tym 3 z rzutu rożnego. Obejrzałem również dwie żółte kartki. Rozegrałem dwa bardzo dobre spotkania: z Wisłą Kraków - wygraliśmy 3:0, ja się pojawiłem na boisku w 65 minucie, a pomiędzy 71', a 82 minutą zaliczyłem klasycznego hat-tricka, oraz w meczu z Polonią w Warszawie, który wygraliśmy 4:1, a ja ten mecz zacząłem od pierwszej minuty na boisku i strzeliłem bramkę, a także zaliczyłem dwie asysty. Nasza drużyna zdobyła Mistrzostwo U-18. W kolejnym roku zostałem przesunięty do drużyny Młodej Ekstraklasy. Niestety, ciężko mi było na początku przebić się do składu, ba - nawet na ławce rezerwowych nie zasiadłem. Pierwsze siedem meczów ligi przesiedziałem na trybunach. Kolejne cztery spotkania już oglądałem z ławki rezerwowych. Pierwszą szansę otrzymałem w meczu Pucharu Młodej Ekstraklasy. Na wyjeździe graliśmy z Jagiellonią Białystok. Ten mecz wygraliśmy 3:2, a ja zaliczyłem asystę. Po tym meczu trener nabrał do mnie zaufania. W pozostałych 17 meczach ligowych zagrałem w 15, z czego osiem razy od pierwszej minuty. Zdobyłem siedem bramek i zaliczyłem trzy asysty. W Pucharze ME grałem w każdym spotkaniu (6) od pierwszej do ostatniej minuty i zdobyłem cztery bramki. Na dwie kolejki przed końcem ligi zajmowaliśmy trzecie miejsce, mając cztery punkty straty do do pierwszej w tabeli Legii Warszawa i dwa do drugiej Jagielloni Białystok. W pucharze odpadliśmy w półfinale po dwumeczu z GKS-em Bełchatów. Na wyjeździe przegraliśmy 1:2, a u siebie wygraliśmy 3:2, choć przegrywaliśmy już 0:2. Zabrakło paru minut.... W lidze mieliśmy jeszcze szanse na mistrzostwo, ale musieliśmy liczyć na potknięcia Legii i Jagielloni i samemu odnieść dwa zwycięstwa. Przyszedł czas na mecz u siebie ze Śląskiem Wrocław. Oczywiście liczyliśmy na zwycięstwo. Ja to spotkanie rozpocząłem na ławce rezerwowych. Spotkanie niestety nie szło po naszej myśli i do przerwy było 0:2. Zostałem wpuszczony na boisko w 46 minucie, czyli zaraz po przerwie. Dostałem polecenie grania jako środkowy napastnik. W 53 minucie Tomek Rzepczyński obsłużył mnie kapitalnym podaniem, tzw. "no look passem" i mi nie pozostało nic innego jak zakończyć bramką to świetne podanie. Zrobiło się 1:2. Niestety osiem minut później Bartek Wyczałkowski ze Śląska nie zapanował nad sobą. Dostałem podanie od Artura Majakowskiego, a wspomniany Wyczałkowski wszedł obunóż w moją prawą nogę. Nogi były wyprostowane i żadna nie leżała na ziemii. Fatalnie to wyglądało, a jak bolało... Opinia lekarzy brzmiała jak wyrok: "Złamanie piszczela, zerwane ścięgno Achillesa oraz zerwane więzadło krzyżowe. Nie ma co owijać w bawełnę. Czeka Cię kilka poważnych operacji. Będziemy próbowali Twoją prawą nogę doprowadzić do używalności. Nie muszę chyba mówić, że z piłką koniec." Wiedziałem, że to będzie poważna kontuzja, ale żeby aż tak? Nie było mowy o załamywaniu. Wierzyłem, że do piłki mogę jeszcze wrócić. Wkońcu co mi pozostało? Przez futbol ledwie zdałem maturę. Chciałem się tylko skupić na grze, więc nie planowałem na razie (!) studiów...

...5 lat później...

...Obecnie przechodzę rehabilitację. Plusem jest to, że mogę zginać nogę i chodzić (na razie) o kuli. Mam 24 lata, więc nawet gdyby pojawiła się za rok, może dwa szansa na powrót do piłki, to to niemiałoby sensu...

...Minęły kolejne dwa lata. Można by powiedzieć, że jestem już wpełni sprawny. Tyle tylko, że tych mi nikt nie odda... Żal, bardzo żal tej nieźle zapowiadającej się kariery. Chciałbym teraz pracować w Lechu - nawet jako sprzątaczka! Tym samym chciałbym się odwdzięczyć mojemu ukochanemu klubowi, za okazaną mi pomoc w czasie tych siedmiu lat. Poszedłem do siedziby klubu, aby po raz kolejny porozmawiać z prezesem Lecha - Andrzejem Kadzińskim.

 - Dzień dobry panie prezesie!

 - Patryk! Cześć! Co Cię do mnie sprowadza?

 - Powiem wprost. Jak pan widzi - mogę już się normalnie poruszać. Chciałbym zacząć gdzieś pracować, bo jestem uzależniony od rodziców. Dostanę co prawda odszkodowanie, ale do tego jeszcze długa droga. Miałby pan może jakąś propozycję? W tym klubie przyjmę wszystko.

 - Może coś się znajdzie. Ale nie jest to na pewno praca Twoich marzeń i nie jest to wcale pewne. Woźny, a ładniej mówiąc "kierownik szatni"  zastanawia się nad odejściem z pracy, ale jeszcze nie złożył wymównienia. Jeżeli tak się stanie to będziesz pierwszym kandydatem. Odpowdiało by Ci to?

 - Jasne!

 - Myślę, że za kilka dni dam Ci odpowiedź.

 - Świetnie. Naprawdę bardzo dziękuję. Do zobaczenia!

 - Narazie.

I tak wyszedłem zadowolony z gabinetu prezesa. Mam nadzieję, że dostanę tę pracę i zacznę żyć i pracować jak człowiek...

...5 dni później zostałem zatrudniony jako woźny w klubie KKS Lech Poznań. Nie wiem jak i kiedy, ale na tym stanowisku bardzo szybko minęły mi prawie 4 lata. Wtedy to - 24.06.08 - wstząsnęła mną wiadomość, że Franciszek Smuda nie przedłużył kontraktu z Lechem. Miałem do tego trenera sentyment, ponieważ pozwalał mi bywać na treningch, a nawet czasami w szatni zawodników (!) i podpatrywać jego rozwiązania taktyczne. Czasami coś mu podpowiadałem, ale jaki trener by słuchał woźnego? Dzień później, wcześnie rano prezes Kadziński ogłosił, że nowym trenerem został Jacek Zieliński. Zdążyłem jedynie zapoznań się z asystentem trenera - Ryszardem Kuźmą, kiedy jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że Jacek Zieliński został zwolniony...

____________________________________________________________________________

Odcinek czwarty: 10.09.09, w godz. 14.30-16

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.