Ten manifest użytkownika Gerard31 przeczytało już 2406 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Druga część historii Grzegorza Zimy i jego drogi do Finałów Mistrzostw Europy w 2012 roku. Odcinek poświęcony sprawom organizacyjnym kadry. Zapraszam.
Do Warszawy poleciałem 30 czerwca w środę, a więc w przeddzień Walnego Zgromadzenia PZPN, którego głównym punktem obrad miał być jak wiadomo wybór nowego selekcjonera kadry. Wprost z lotniska odebrał mnie Józek Młynarczyk i to on zaoferował mi gościnę na czas mojego pobytu w Polsce. Na 5 lipca miałem zarezerwowany bilet powrotny do Monachium i choć Grzesiek Lato zapewniał mnie w rozmowie telefonicznej przed kilkoma dniami że niepotrzebnie zmarnowałem pieniądze, ja wolałem się zbytnio nie napalać. Jakieś dwie godziny po moim lądowaniu na Okęciu odbyła się uroczysta kolacja powitalna, którą zorganizował Zbyszek Boniek. Oprócz niego wzięli w niej udział oczywiście mój serdeczny przyjaciel- Józef Młynarczyk, Roman Kołtoń- dziennikarz, który nie omieszkał zaprosić mnie do udziału w niedzielnym "Cafe Futbol", Jacek Masiota- Członek Zarządu PZPN, Roman Kosecki- poseł na Sejm V kadencji RP i były znakomity piłkarz, a także kilku innych ludzi, prawdopodobnie biznesmenów o nieznanych dla mnie personaliach.
Rozmawialiśmy głównie o przeszłości, o tej "jaśniejszej" stronie naszych karier piłkarskich. Z ciekawością wypytywano mnie o lata spędzone w Bayernie Monachium, Liverpoolu, same takie "pozytywne tematy". Ja jednak wyczuwałem "coś w powietrzu", coś co kazało mi myśleć że- "oni wiedzą, lub domyślają się tego, czego ja jeszcze nie jestem pewien". Spotkanie trwało jakieś trzy godziny. Nie powiem, było całkiem sympatycznie. Wieczorem udaliśmy się do apartamentu wynajmowanego przez Józefa. Już nazajutrz do "pory obiadowej" miała wyjaśnić się kwestia mojej najbliższej przyszłości...
W czwartek, w czasie gdy trwały obrady Walnego Zgromadzenia, ja postanowiłem zwiedzić odrobinę Warszawy, chyba po prostu po to by "wyłączyć" swój umysł. Stare Miasto, Łazienki, Pałac Królewski- piękne miejsca w których człowiek zapominał o problemach i troskach codziennego życia. Z przyjemnością obejrzałem również prace modernizacyjne na stadionie Legii Warszawa oraz postępy w budowie Stadionu Narodowego. Wszędzie witano mnie z ogromną sympatią, a zarazem nieskrywaną ciekawością. Zabawne było to że młodzi ludzie prosili o autografy lub wspólną fotkę wspominając głównie moje dokonania jako Menedżera Bayernu i Liverpoolu, zaś ci starsi wypowiadali miłe słowa odnośnie mojej kariery jako piłkarza, ot takie "pokoleniowe odczucia"...
Siedziałem wygodnie i samotnie na ławce pod kilkunastoletnią lipą, a wokół mnie roztaczało się piękno warszawskich Łazienek. Z rozkoszą przyjmowałem na twarz każdy ciepły promień słońca, którym łaskawie obdarowywała mnie natura. Śpiew ptaków, delikatny powiew letniego wietrzyku i odgłosy bawiących się dzieci w oddali. Jedynie smród mojego Lucky Strike'a bezcześcił piękno tego miejsca. Z błogiego nastroju wytrącił mnie dźwięk mojego telefonu, w rytmie Highway to Hell, AC/DC... Na porysowanym wyświetlaczu komórki pojawił się migoczący napis- "Zibi"...
-Mam nadzieję że twoją pierwszą decyzją będzie powołanie do kadry starego Zbyszka- rzekł te słowa z wyczuwalnym radosnym tonem Boniek...
Zamurowało mnie w pierwszej chwili. Nie docierało do mnie o czym on mówi. Wymamrotałem tylko coś w stylu- "co jest grane Zibi?"...
-Jasna cholera, chłopie! Obudź się! Właśnie zostałeś selekcjonerem Biało-Czerwonych!- tym razem Zbyszek wykrzyczał to całkiem donośnym głosem.
-Zadzwonię do ciebie później...- wymamrotałem.
Szczerze mówiąc nie było mnie stać w tej chwili na coś mądrzejszego do powiedzenia. I wiecie co? Miło by było powiedzieć wam teraz że po takiej cudownej wiadomości zacząłem kontemplować nad wspaniałością życia, że siedziałem dalej rozmarzony w tym "raju natury"... Tak nie było. Po rozłączeniu się od Zbyszka mój telefon "zaczął się urywać". Odbierałem raz po raz i niemalże bezwiednie odpowiadałem tym samym- "oddzwonię później". Na ekranie mojej "komóry" pojawiały się kolejno nowe wpisy. A to "Bolek (Grzesiek Lato), "Tomek" (Janek Tomaszewski), "Młynar" (Józek) czy też "Asio" Marx dzwoniący prosto z Francji. Inni nie mogąc się dodzwonić łączyli się ze mną w radości drogą SMS. Jak choćby "Kaiser" (Franz Beckenbauer)- "Gregor Herzlichen Glückwunsch und viel Glück!". Do mnie zaś powoli docierało że stał się prawdziwy cud w moim życiu, iż być może to szansa by z dna powrócić na szczyt...
1 lipca 2010 oficjalnie wybrano mnie nowym Selekcjonerem Reprezentacji Narodowej. W pokonanym polu pozostali miedzy innymi Henryk Kasperczak, Maciej Skorża, Adam Nawałka czy też Michał Probierz, o którym głośno mówiło się że to on zostanie nadzieją na nową myśl szkoleniową w Polskiej kadrze. Wiem że z pewnością nie wybrano mnie bezapelacyjnie. Z pewnością były przeciwne głosy, jak choćby Antoniego Piechniczka który nigdy nie ukrywał niechęci do mojej osoby, niechęci która "kotliła" się w nim już od lat osiemdziesiątych. Tuż po obradach zarządu PZPN, Agnieszka Olejkowska (Rzecznik Związku), złożyła dziennikarzom krótkie oświadczenie:
-W dniu dzisiejszym, tj. 1 lipca roku 2010, zarząd PZPN, na jego Walnym Zgromadzeniu, postanowił większością głosów powierzyć funkcję Selekcjonera Reprezentacji Narodowej Grzegorzowi Zimie. Pan Zima podejmie pracę z kadrą w trybie natychmiastowym, a jego kontrakt będzie obowiązywał do czasu zakończenia Finałów Mistrzostw Europy, które za dwa lata odbędą się na boiskach Polski i Ukrainy. W najbliższych dniach zostanie zorganizowana specjalna konferencja prasowa, na której będziecie państwo mogli dowiedzieć się więcej na temat podjętych dziś decyzji. Dziękuję...
***
Następnego dnia wystudziłem moje emocje którym dałem się opanować dzień wcześniej. W roli szkoleniowca pracowałem ostatni raz blisko siedem lat temu, ale okazało się że nie zapomniałem przez ten czas podchodzić z zimną krwią do zawodu. Na dziś zaplanowano konferencję prasową w siedzibie PZPN. Wiedziałem że przybędzie masa mediów żądnych sensacji, w końcu od wczoraj temat mojej nominacji nie schodził z czołowych wiadomości telewizyjnych, a dzisiejsza prasa zdominowana była moimi zdjęciami na stronie głównej. W konferencji prócz oczywiście mojej osoby, wzięli udział Zdzisław Kręcina (Sekretarz Generalny) oraz Agnieszka Olejkowska. Zabrakło Grzegorza Laty, który zawsze stronił od takich spotkań.
Olejkowska: Witam państwa serdecznie na zapowiadanej wcześniej konferencji prasowej z udziałem nowego Selekcjonera Reprezentacji Polski, pana Grzegorza Zimy oraz Sekretarza Generalnego PZPN, pana Zdzisława Kręciny. Konferencja potrwa kilkanaście minut ze względu na natłok obowiązków, dlatego proszę o zadawanie krótkich i treściwych pytań. Zapraszam.
Kuba Wasiak (RMF FM): Panie Grzegorzu. W kuluarach już od jakiegoś czasu mówiło się że to pan obejmie schedę po Franciszku Smudzie. Czuł się pan pewien swojej wygranej?
Zima: Nie. Absolutnie nie. Moimi kontrkandydatami byli świetni szkoleniowcy, a ja miałem długi rozbrat z piłką. Wiadomość o mojej nominacji bardzo mnie zaskoczyła. Dodam że bardzo pozytywnie.
Wasiak: No właśnie. To już blisko siedem lat jak pan przebywał na "emeryturze". Nie boi się pan że zapomniał nieco trenerskiego fachu?
Zima: Nie obawiam się tego. Oczywiście od czasów kiedy pracowałem na trenerskiej ławce futbol bardzo ewoluował, ale nie sądzę bym miał problemy z wkomponowaniem się do obecnych standardów.
Krzysztof Budka (Przegląd Sportowy): Nie oszukujmy się, ale kompletnie chyba pan nie zna realiów polskiej piłki nożnej. Beenhakker również ich nie znał, ale miał nad panem tą przewagę że był na bieżąco z futbolem.
Zima: Ja zaś nad Leo Beenhakkerem mam tą przewagę że potrafię mówić po polsku...
Adam Godlewski (Piłka Nożna): Skoro jesteśmy przy języku polskim. Za kadencji Smudy głośno mówiło się o próbach zwerbowania do kadry "zagranicznych" zawodników takich jak choćby Boenisch, Perquis czy Kościelny. Będzie pan kontynuował dążenie do tego celu?
Zima: Nie bardzo chcę dyskutować w tej chwili na temat powołań do kadry. Jest jeszcze na to czas.
Godlewski: Czy zamierza pan mocno przebudować skład Reprezentacji?
Zima: Będą w niej grali najlepsi zawodnicy jakich posiadamy. Tyle w tej chwili mogę powiedzieć.
Budka: Czy w trybie natychmiastowym rozpocznie pan obserwację potencjalnych kadrowiczów i czy zamierza pan już teraz rozpocząć podróże w celu obejrzenia ich na żywo?
Zima: Wpierw zamierzam skoncentrować się nad doborem sztabu szkoleniowego. Myślę że do czasu sierpniowej potyczki z Kamerunem będę pracował tu na miejscu, w Warszawie. Zamierzam przeanalizować wszelkie dostępne mi materiały wideo, obserwacją na żywo zajmą się ewentualnie moi przyszli współpracownicy.
Robert Sitnicki (nSport): Ma pan już na oku jakichś potencjalnych współpracowników i czy pozostanie ktoś w sztabie kadry z poprzedniej kadencji?
Zima: Tak. Wkrótce podejmę rozmowy z kilkoma osobami na temat ewentualnej współpracy. Co do sztabu poprzedniej kadencji, z pewnością na stanowisku trenera U-21 będę chciał zatrzymać Andrzeja Zamilskiego, którego uważam za świetnego fachowca. Jeśli chodzi o resztę? Nie oszukujmy się, ale praktycznie nie znam tych ludzi. Franz Smuda dobrał sobie własnych współpracowników i to samo postaram się zrobić ja.
Grzegorz Jankowski (Fakt): Wielu prominentnych działaczy brało udział dwa lata temu w wielkiej akcji mającej na celu pana wyjście z choroby alkoholowej, z Grzegorzem Lato na czele. Czy aby ta "szlachetna misja" nie trwa nadal, dzięki której został pan właśnie Selekcjonerem?
Zima: Jedno z drugim nie ma nic wspólnego...
Jankowski: Nie uważa pan że to właśnie obecnemu Prezesowi PZPN zawdzięcza pan swoją funkcję?
Zima: Nie, nie uważam...
Jankowski: A co jeśli pan się złamie w swojej abstynencji, chyba niepotrzebny byłby nam taki skandal w kontekście zbliżającego się Euro?
Olejkowska: Proszę sobie darować takie pytania. ta konferencja ma na celu...
Kręcina: Panie Jankowski... Przepraszam panią pani Agnieszko... Panie Jankowski, ja pana znam doskonale i chłam jaki wypisujecie w swojej pseudo gazecie. Wybór Grzegorza Zimy padł w uznaniu jego ogromnego doświadczenia, nie zaś koleżeństwa jak pan sugeruje! Jest pan zwykłą hieną która zadając tak idiotyczne pytania liczy tylko na sprzedaż dwóch egzemplarzy więcej tego gó..., chłamu który serwujecie na co dzień!
Jankowski: Proszę nie obrażać mojej gazety panie Kręcina.
Kręcina: Sam ją pan obraża swoją obecnością tutaj!...
Olejkowska: Myślę że zakończymy juz tą konferencję, gdyż schodzi ona na złe tory...
Zima: Przepraszam... Wracając jeszcze na chwilę do pytania pana Jarkowskiego...
Jankowski: Jankowskiego...
Zima: Tak, rzeczywiście, pana Jankowskiego... Proszę się nie obawiać o moją abstynencję. Moje problemy już dawno mam poza sobą...
Olejkowska: Dziękuję państwu serdecznie za przybycie, to tyle na dziś.
Marcin Kubat (Radio ZET): Przepraszam! Ja mam tylko ostatnie pytanie. Panie Grzegorzu, co pan powie na temat konfliktu na linii Piechniczek- Zima?
Zima: Nie ma żadnego konfliktu. Dziękuję...
***
Konferencję miałem z głowy, i dobrze. Jeszcze tylko zaliczyć niedzielne "Cafe Futbol" i będę mógł brać się z pełnym animuszem do pracy. Pobyt na antenie Polsatu Sport odbył się raczej w towarzyskiej i przyjemnej atmosferze. Roman Kołtoń, Wojtek Kowalczyk, Mateusz Borek i zaproszeni ja oraz Józek Młynarczyk, dyskutowaliśmy raczej o sprawach przeszłości, a także reprezentacji z punktu widzenia czysto sportowego. Odnieśliśmy się również do wydarzeń z maja 1987 roku. Co ciekawe, po raz pierwszy fragmenty tamtego meczu oglądaliśmy wspólnie z Józkiem. Prywatnie rzadko wracaliśmy do wydarzeń tamtego wieczoru.
Pierwszymi zadaniem jakiego się podjąłem był dobór moich współpracowników. Niemalże przez cały lipiec rozmawiałem z wieloma ludźmi. Na stanowisku swojego Asystenta widziałem Markusa Babbela, którego prowadziłem jako szkoleniowiec zarówno w Bayernie jak i w Liverpoolu. Niestety bał się on że nie zdoła pogodzić funkcji Menedżera Herthy Berlin z pomocą w prowadzeniu Reprezentacji Polski. Uszanowałem jego decyzję. Ostatecznie postawiłem na rutynę i doświadczenie proponując współpracę Jackowi Gmochowi. Po długich namowach zgodził się on pracować ze mną do Finałów Mistrzostw Europy. Wkrótce sztab szkoleniowy uzupełnili Edward Klejndist- który łączył tę funkcje z pracą w Wiśle Kraków, Jan Złomańczuk- którego zarekomendował mi właśnie Jacek Gmoch oraz Włodzimierz Smolarek- z którym wspólnie występowaliśmy na Mundialu w 1982 roku. Co do człowieka odpowiedzialnego za przygotowanie bramkarzy nie miałem najmniejszych wątpliwości, ani też problemów z namową do współpracy- Józef Młynarczyk zgodził się bez wahania. Sztab uzupełniłem dwoma fizjologami. Padło na Zbigniewa Jastrzębskiego pracującego na co dzień w Lechii Gdańsk oraz Dietera Trzolka, szefa sztabu medycznego 1.FC Koeln. Akurat jeśli chodzi o Trzolka, to znam go od czasów kiedy kopałem piłkę w Leverkusen, wtedy to właśnie on zajmował się naszą odnową fizyczną. Na stanowisko szkoleniowca Reprezentacji U-19 zaproponowałem mojego przyjaciela, Rudolfa Wojtowicza. Zarząd nie miał żadnych obiekcji. Tak oto cały sztab kadry miałem w komplecie. Teraz mogłem w spokoju zająć się tym co najważniejsze, a więc powołaniem kadry na towarzyskie spotkanie z Kamerunem, które zaplanowane było na 11 sierpnia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poprzednie części:
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zadbaj o zgranie |
---|
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ