Seria Football Manager ewoluuje, jest jak lawina piroklastyczna - nie da się tego zjawiska powstrzymać. Jest jak inflacja - początkowo pełzająca, teraz już krocząca, a wierni fani mocno wierzą, że nie będzie galopująca. Zmiany są konieczne, niezbędne na rynku, konkurencja nie śpi, a wysoko stawiane poprzeczki kolejnych wersji zobowiązują. W oczekiwaniu na autobus z wielkim napisem FM 2009 zapraszam Cię, drogi czytelniku, do spędzenia chwili na przystanku - często jedynym miejscu, gdzie mamy czas na jakąkolwiek refleksję. Zapraszam do nowej serii: „Przystanek hipochondryka”.
Od lat wywołuje kontrowersje, spory, waśnie wśród graczy. Jest przedmiotem dyskusji, niejednokrotnie wielce niemerytorycznej, na forach polskich i zagranicznych. Pobudza czy zabija wyobraźnię? Pozwoli dostrzec więcej czy mniej? Tryb trójwymiarowego wyświetlania przebiegu spotkanie w FM-ie, w skrócie 3D, jako pierwszy zostanie posadzony w poczekalni „Przystanku...”.
Początki pomysłu, kiedy jeszcze było to marzenie równie realne, jak consensus w polskiej polityce, sięgają pierwszych produktów z serii. Grając w mojego pierwszego CM-a, bodajże 97/98, czytając powtarzające się komentarze meczowe, wyświetlane wtedy na środku ekranu, wyobrażałem sobie, jak cudownie byłoby oglądnąć taki mecz, niczym prawdziwą relację telewizyjną. Te magiczne zagrania, prostopadłe podania, dośrodkowania zakończone spektakularnym „szczupakiem”... Coś pięknego. Tylko po co? Dla mnie pasja, jaką jest cała seria Championship i Football Managera, jest odskocznią od codzienności. Wchodząc do świata rozgrywki zamykam niewidzialne drzwi mojej percepcji, chce po prostu odpocząć. Odpoczywam uruchamiając wyobraźnię i wpuszczając ją na wysokie obroty, kiedy przed oczami mam właśnie te cudowne akcje wykonywane przez moich zawodników na ekranie. Oczy widzą kółeczka pełzające po boisku, próbujące trzymać zwarte szeregi, umysł widzi rozpędzonych i spoconych sportowców, wykonujących dryblingi zbliżone do tych, które oglądam w magazynie FIFA Mundial. Czytam, że mój najlepszy skrzydłowy mija następnego rywala, a w głowie aż huczy ryk tysięcy kibiców dopingujących go do ostatniego podania przed pokonaniem bramkarza. Gdzie wobec tego miejsce dla trybu 3D? O ile nasza wyobraźnia dysponuje niezliczoną ilością dryblingów, podań, zagrań i strzałów, o tyle gra z pewnością miałaby ich mocno ograniczoną ilość. Zostalibyśmy wrzuceni w schematy podań, jakie serwuje nam FIFA, dryblingi poznalibyśmy po 2 dniach zabawy, bo ileż ich można zaprogramować? Mówię temu stanowcze NIE! Chcę to przeżywać na swój sposób.
Kolejnym zarzutem, który mogę wystosować wobec trybu 3D jest niewątpliwe obciążenie komputera. Już teraz wielu z nas podkręca procesory, odkłada na pamięć. Żeby nic nie zakłóciło mojej przygody z FM 2008 kupiłem dwurdzeniówkę i 2 GB Ram. Nie jestem gotów oddać nawet jednego MB czy MHz na coś, co spłyci doznania dostarczane mi przez grę. Jest to sprawa bardzo indywidualna, jednak faktem jest, że gry z dużą ilością grafiki wymagają większej mocy obliczeniowej.
Wszyscy mamy jakieś pomysły i marzenia względem kolejnych wersji FM-a. Wyobraźmy sobie więc, że programiści zamiast rozbudowywać moduły taktyczne, dopracowywać i rozwiewać wszelkie zastrzeżenia już poznane, zajmują się prawidłowym wyświetlaniem nazwisk na koszulkach, czy cieniowaniem getrów Ronaldinho. Mi się to w głowie ewidentnie nie mieści. A do stracenia jest znacznie więcej i mam tu na myśli silnik meczowy. Obecny mógłbym podsumować krótkim i m(i)odnym swego czasu stwierdzeniem: generalnie - tak, wypaczenia - nie! Poziom, do którego dotarli programiści w chwili obecnej jest dziełem ich ciężkiej pracy, czasu i nas, jako swego rodzaju testerów. Tak, drogi graczu, jesteś testerem, ja jestem i nawet najbardziej zagorzały fan. I prawdopodobnie nie ma możliwości opracowania trójwymiarowego trybu wyświetlania meczu, bez ingerencji w źródło gry. Nie wyobrażam sobie przeżywania na nowo wszelkich problemów, z którymi przez lata gry zdołali uporać się twórcy, oraz wysypem nowych, które niewątpliwie towarzyszyłyby trybowi 3D.
Wyrazy twarzy trójwymiarowych zawodników czy żywo reagująca widownia z pewnością utrudniłyby nam koncentrację nad kwintesencją serii, mianowicie nad taktyką. Zamiast kontrolować na bieżąco wypełnianie zadań przez graczy, moglibyśmy pozwolić uśpić naszą czujność dodatkami graficznymi. W moim mniemaniu tryb 3D całkowicie uniemożliwia kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Obecny, dwuwymiarowy tryb daje nam możliwość pełnej kontroli, widzimy czy linia obrony trzyma się równo, czy podania rozprowadzane są według naszych wskazówek po skrzydłach, a nie środkiem. Widzimy gdzie można przesunąć zawodnika aby dać mu więcej swobody. Kręcąc kamerą dookoła trójwymiarowego boiska moglibyśmy nie wyłapać luki w obronie którą tworzy zbyt wolny pomocnik. A przecież o pełną kontrolę nad przebiegiem spotkania nam chodzi.
Na obronę trybu 3D mam tylko... marketing. Pewne jest, że takie właśnie nowinki są wstanie przyciągnąć do serii nowych potencjalnych fanów. Ale gdzie tu miejsce na „klimat”? W grze oprócz wymiernej grafiki czy muzyki, istnieje zupełnie niezmierzalna grywalność. Czym jest dokładnie, trudno powiedzieć. Dla mnie jest tym, co trzyma gracza przy komputerze. Obawiam się, że przesunięcie walorów z wyobraźni na grafikę zamieni połączenie między graczem a komputerem z łańcucha na bardzo cieniutki sznurek. Jeśli jednak przebrnąłeś, drogi czytelniku, przez ten tekst a masz inne zdanie w poruszonych kwestiach - zapraszam do dyskusji.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ