Fortuna I Liga
Ten manifest użytkownika Gerard31 przeczytało już 684 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Przed meczem z Dolcanem Ząbki mieliśmy dwa tygodnie odpoczynku odpoczynku. Co prawda w międzyczasie rozegraliśmy sparing z Zagłębiem Sosnowiec (3:2), ale było to spotkanie bardziej rezerw aniżeli pierwszego składu. Niestety tak długa przerwa wbrew temu na co liczyłem, nie wyszła nam na dobre. Po słabej grze przegraliśmy z przeciętnym rywalem 1:2. Tak naprawdę to chyba tylko Jasińskiemu i Muscalu chciało się grać w tym meczu. Głupia strata punktów i niewykorzystana szansa odskoczenia trzeciemu w tabeli Zagłębiu Lubin, które również w tej kolejce doznało porażki. Tak na marginesie to złym omenem przed tym meczem było już zdarzenie z treningu, na którym to Charles Nwaogu ponownie doznał urazu w starciu z Mazurkiewiczem, a tak bardzo liczyłem na jego powrót do drużyny po tak długim czasie...
Mecz z Sandecją Nowy Sącz to kolejny żenujący występ w naszym wykonaniu. Mało tego że klasa beniaminka wysoce odbiegała od naszej, to jeszcze przez większość część meczu graliśmy w przewadze, po brutalnym faulu Maka na Drukovskiy'm. Kiedy jeszcze Kisiel nie wykorzystał w 22 minucie meczu rzutu karnego, wiedziałem że ten mecz może źle się skończyć dla mojej drużyny. Z pomocą przyszedł nam obrońca gospodarzy Mateusz Górecki, który w doliczonym czasie gry wpakował piłkę do własnej bramki. Owszem, trzy punkty są, lecz jakość naszej gry daleko odbiegająca od tej jaką powinna prezentować drużyna która ma w przyszłym sezonie występować na boiskach Ekstraklasy.
Pech nie opuszcza naszego super snajpera, Charlesa Nwaogu. Podczas kolejnej dwutygodniowej przerwy pomiędzy meczami ligowymi, rozegraliśmy spotkanie kontrolne z GKS Tychy. Nasz napastnik pojawił się na boisku po świeżo wyleczonym urazie. W wygranym 2:0 meczu strzelił on dwie piękne bramki, które znamionowały że Charles powraca do składu w wielkiej formie. Nic z tego. W 74 minucie meczu ostre wejście obrońcy gości spowodowało że Nigeryjczyka czeka znów około dwumiesięczny rozbrat z futbolem. Szkoda...
Do Łęcznej nie jechaliśmy z pewnością w roli faworyta i na to też wskazywał początek tego meczu. Graliśmy jacyś tacy stłamszeni co skończyło się przypadkową bramką samobójczą Zaninovica. Wtedy też moi podopieczni doznali przebudzenia, do końca spotkania grając bardzo ładną piłkę, pełną efektownych akcji i pojedynków. Rozwandowicz, Mania, a na dobicie rezerwowy prawy obrońca Falisiewicz i cenne trzy punkty należały do nas. Chciałem wierzyć że ten mecz to oznaka powracającej wielkiej formy z pierwszej części tej rundy. Niestety już kolejny mecz po raz kolejny sprowadził mnie i moją ekipę na ziemię.
O spotkaniu z Zagłębiem Lubin wolałbym jak najszybciej zapomnieć. Było to najgorsze spotkanie drużyny pod moja wodzą odkąd pamiętam. Gospodarze nas najzwyczajniej zmiażdżyli, ośmieszając wielokrotnie i panując wzdłuż i wszerz boiska. Straciliśmy "tylko" cztery bramki chyba jedynie dlatego że Lubinianie w drugiej połowie zaczęli grać typowo pod publikę. Co prawda zachowaliśmy pozycję lidera ligi z czterema punktami przewagi nad trzecim w tabeli GKS Katowice, ale z taką gra długo się tym miejscem nie nacieszymy.
1 grudnia nareszcie przyszedł czas na ostatni mecz w tym roku. Przyda nam się dłuższa przerwa po to by zebrać siły na jakże ważną rundę wiosenną. Nie wyobrażałem sobie innego pożegnania z rokiem 2012 jak tylko pewne trzy punkty na własnym stadionie ze słabiutkimi Czarnymi Żagań. Oczywiście miałem w pamięci męczarnie z zeszłego sezonu oraz nieco wstydliwy remis w Żaganiu podczas obecnych rozgrywek. Jednak uważałem że wyczerpaliśmy już limit pecha i niemocy w spotkaniach z tym rywalem. Życie po raz kolejny mnie zaskoczyło, a zamiast pewnego zwycięstwa byliśmy w tym spotkaniu o krok od kompromitacji. Zaledwie remis uratowali dla nas zawodnicy wprowadzeni po przerwie, Gwaze i Rozwandowicz. W ataku Grzegorz Mania grał tak jakby poprzedniego dnia zakończył kilkutygodniowy maraton alkoholowy, a ja chyba ze zdziwienia zdjąłem go z placu gry dopiero tak późno. Po sezonie, lub być może nawet w trakcie tego okienka transferowego, trzeba będzie się zastanowić nad przydatnością co niektórych zawodników do gry w tej drużynie. Rok kończymy na doskonałym miejscu, które wobec tej słabej końcówki zawdzięczamy raczej niemożności i potknięciom naszych głównych rywali do awansu. Na wiosnę jednak czeka nas wiele wysiłku i pracy by cały plan o kryptonimie "Ekstraklasa" zakończył się sukcesem.
Żukowski- Mazurkiewicz, Jasiński, Udarevic, Uszalewski- Pruchnik, Niewiada (74' Gwaze), Niedziela, Muscalu- Velasquez, Mania (54' Rozwandowicz)
Tabela Ekstraklasy:
***
Naszym "odwiecznym" problemem była sytuacja finansowa. Obecnie deficyt budżetowy naszej klubowej kasy osiągnął krytyczny punkt trzech milionów złotych na minusie. To był poważny problem który w przyszłości mógł miec dla nas katastrofalne skutki. W niedzielę 2 grudnia zwołano nadzwyczajne zebranie w siedzibie klubu. Przybyli na nie Prezes Edward Rozwałka, Dyrektor sportowy Leszek Zakrzewski, mój Asystent Andrzej Myśliwiec, prowadzący juniorów Jerzy Podbrożny oraz przedstawiciele drużyny- Kapitan Marek Niewiada i pełniący funkcję jego zastępcy, Ivan Udarevic. Oczywiście byłem tam też i ja.
Prezes powolnym krokiem szedł wokół stołu przy którym siedzieliśmy, rozlewając whisky do kryształowych szklaneczek przywiezionych z wczasów, które zeszłego lata spędził na Francuskiej Korsyce. Tylko Marek i Ivan kulturalnie odmówili. Ja choć za tym trunkiem nigdy nie przepadałem będąc wychowanym na Śląsku i piwie po pracy w Hucie "Batory" z kolegami, w tak poważnej chwili miałem ochotę zaaplikować sobie jakiegoś procenta do krwi. Wracając na swe miejsce Szef zaczął spokojnym tonem:
-Panowie... Wiecie dobrze co jest obecnie naszym największym problemem i z pewnością nie są to wyniki sportowe. Leszku możesz?- spojrzał na Zakrzewskiego który niejako ocknął się ze skupienia na swej szklaneczce.
-Hmm... No właśnie... Tak...- wydawało się jak gdyby na chwilę zatracił kontekst celu całego spotkania- Przeprowadziliśmy szereg badań analitycznych i symulacje finansowe na kolejne lata. Wynika z nich jednoznacznie że z obecnej straty trzech milionów złotych jaka posiada nasza firma, w ciągu najbliższych dwóch lat może zrobić się od pięciu do nawet ponad siedmiu milionów. Uratować przed bankructwem mogą nas tylko dwie rzeczy. Albo awans do Ekstraklasy i wiara w to że wyniki finansowe w tej klasie rozgrywkowej będą o niebo lepsze niż obecnie, albo masowa wyprzedaż zawodników i redukcja sztabu szkoleniowego aby zminimalizować do maksimum wydatki na płace.
-To jest błędne koło- wtrącił Jurek Podbrożny- Redukując sztab szkoleniowy spowodujemy że nasza młodzież stanie kompletnie w rozwoju. Już teraz obiekty na których trenuje przyszłość naszej drużyny są w opłakanym stanie, a nadrabiamy to w miarę fachowym sztabem trenerskim. Klub powinien w przyszłości głównie zarabiać i bazować na wychowankach.
-Jurku...- głos zabrał mój Asystent- Ale jeśli pozbędziemy się zawodników którzy są najlepiej opłacani w klubie zostaniemy w tej lidze do usranej śmierci, wegetując z sezonu na sezon. Nasza młodzież zawsze będzie trenować tak jak do tej pory, obiekty pozostaną w opłakanym stanie, a korzyści z wychowanków będą nie współmierne do wydatków na obecną grupę trenerską.
-Co zatem proponujecie?- zapytał Prezes- jakieś pomysły?
-Wyprzedaż zawodników nie wchodzi w ogóle w rachubę- powiedziałem- Tak jak Andrzej powiedział byłoby to błędnym kołem. Za wyjątkiem Nwaogu nikt nam nie da większych pieniędzy za naszych graczy, taka prawda. Uszczuplenie składu z zawodników zarabiających większe pieniądze spowoduje ze będziemy musieli opierać się na naszej młodzieży lub graczach o wątpliwej klasie sportowej. Wtedy nie grozi nam nawet wegetacja w Pierwszej Lidze, a rychły spadek do Drugiej. Uważam że jedyną rozsądna opcją dla nas jest awans do Ekstraklasy, czyli to o czym Leszek wspominał.
-Jeśli się nie uda może to być zgubne dla Floty- stwierdził Rozwałka drapiąc się po czole- możemy zbankrutować szybciej niż nam się to wydaje. Już i tak jak dobrze wiecie łożę z własnej kieszeni na funkcjonowanie klubu. W zeszłym sezonie zasiliłem naszą kasę kwotą ponad miliona stu tysięcy złotych i co? Deficyt co raz to większy...
-Musimy zadecydować- powiedział Leszek- Co robimy? Jeśli mamy redukować kadrę należało będzie wdrażać ten plan w życie już podczas tego okienka transferowego. Jeśli zaś przyjmiemy wariant nadziei związanej z Ekstraklasą, ryzykujemy wszystkim, bo z obecną dziurą budżetową możemy nawet nie dociągnąć do końca tego sezonu.
-Z naszej strony zrobimy wszystko by awansować do Ekstraklasy- odezwał się w końcu Kapitan zespołu- Będziemy gryźć trawę w każdym kolejnym ligowym. Zdajemy sobie sprawę że dla nas zawodników to też jest być albo nie być!
-Awansujemy. Damy radę. Jesteśmy naprawdę mocni w tym sezonie- niejako kontynuowałem wypowiedź Marka- Teraz czeka nas mnóstwo sparingów w przerwie zimowej, dzięki którym nieco odciążymy klubową kasę. Być może to wystarczy do końca sezonu. Ekstraklasa to wielkie możliwości. Prawa telewizyjne, większa publiczność, większe premie za wyniki. Kiedyś być może Europejskie Puchary, co byłoby jak "szóstka" w totolotka dla Floty. Wszystko jest możliwe, potrzeba nam tylko determinacji w dążeniu do celu!
-Gerardzie, oboje wiemy że pieniądze ze sparingów nie wystarczą do przetrwania...- Prezes Rozwałka z posępną miną powiedział to o czym chyba w głębi duszy wszyscy wiedzieliśmy, okłamując się nadzieją- Wierzę jednak w ludzi którzy ze mną pracują, wierzę w cały ten zespół. Kocham ten klub i nie pozwolę mu zginąć!
Zapadła grobowa cisza. Wszyscy ze skupieniem i przejęciem obserwowaliśmy Prezesa. W jego głosie i oczach widać było szczerość i zamiłowanie do klubu. Przecież równie dobrze mógłby to wszystko "olać", zostawiając ten problem komuś innemu...
-Jeszcze dziś przeleję na konto Floty ponad półtora miliona złotych...- zamarliśmy ze zdumienia- Pieniądze te muszą nam wystarczyć na przetrwanie tego sezonu. Jeśli się nie uda stracę wszystko...
Czekała nas teraz walka nie tylko o awans. To miała być walka o przetrwanie, o nasz Honor, o nasze ambicje, o zaufanie człowieka który bezgranicznie w nas wierzył... Czekał nas bój głeboko osobisty. Porażka w nim mogła nas kosztować ranę na psychice która juz nigdy pewnie by się nie zaleczyła. To będzie jedno z najtrudniejszych półrocz w moim życiu. Uświadomiłem sobie jak bardzo zmieniły mnie te dwa lata pracy w Świnoujściu. Ze zwykłego faceta który tylko marzył żeby wyrwać się z przeciętnego szarego życia śląskiego robotnika, stałem się kimś kto chce coś osiągnąć. Teraz już nie tylko dla siebie, ale i dla osób które mnie otaczały. Przekonałem się również że pieniądze które były moim głównym celem nie zacierają życiowych problemów, nie da się za nie kupić spokoju ducha. Ponad to wszystko jest coś jeszcze- Honor, Duma i Ambicja...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ