Ameryka Południowa jest obfita w graczy mogących stać się w przyszłości zawodnikami iście wybitnymi, jednak większość z nich to piłkarze nastawieni ofensywnie. Znacznie rzadziej mówi się w krajach tego kontynentu o obrońcach i bramkarzach - ponoć to ci, którzy byli za słabi, żeby grać z przodu. Kolumbijczyk Jose Ivan Velez przeczy jednak temu twierdzeniu, gdyż już na pierwszy rzut oka widać, że to urodzony defensor. Imponujące atrybuty techniczne pomagają mu, po skutecznym odbiorze piłki w czym jest mistrzem, rozsądnie wyprowadzić akcje, miast kopać na oślep byle dalej od własnego pola karnego. Potrafi podać, dośrodkować zarówno z gry, jak i z rzutu rożnego czy skutecznie strzelić na bramkę przeciwnika. Nie ma sobie równych jeśli idzie o wyszkolenie techniczne, jak nikt inny wrzuca piłkę z autu, znakomicie się ustawia, nieźle kryje, jest szalenie kreatywny. Same zalety? Niestety nie, są i wady. Zwłaszcza jeśli idzie o atrybuty fizyczne. Sprawność nie pozostawia wiele do życzenia, przyspieszenie też ma niczego sobie, ale już szybkość, skoczność i wytrzymałość z pewnością nie są jego mocnymi stronami. Bez dużej dozy treningu siłowego i aerobiku przed sezonem się nie obędzie. Mógłby też być nieco bardziej pracowity i agresywny, ale nie jest to wrodzona cecha graczy z Ameryki Południowej, którzy bardziej rozkoszują się grą, niż walczą. Toteż Ivana poleca się bardziej do lig w typie hiszpańskiej, w której dodatkowo nie powinien mieć kłopotów z aklimatyzacją, gdyż hiszpański to w końcu jego ojczysty język, niż angielskiej. W słabszych państwach z pewnością szybko uzyska miano gwiazdy. Na koniec trzeba podkreślić, że to jak zawodnik będzie grał w dużej mierze zależy też od ślepego losu - większość jego atrybutów nie ma określonej wartości, są one ustalane na starcie gry.