Zastanawialiście się kiedyś nad ideałem napastnika? Moim jest taki a’la Fernando Torres, który potrafi strzelić z dystansu, czasem wspaniale przedrylować pół boiska albo po prostu na sępa, niczym Higuain czy Inzaghi, wbić piłkę do niemal pustej bramki. A niekiedy uderzyć głową albo pięknym półwolejem, tutaj panowie H&I jako przykłady już naturalnie nie obowiązują… No ale cóż, ustawienie a’la El Nino udało się stworzyć, ale co zrobić gdy braknie nam jedynego, acz najważniejszego elementu – Fernando Torresa? Ano, wtedy szukamy jego kopii, tańszej podróbki, ale czy słabszej? Niespecjalnie. Bo to napastnik naprawdę dobry, a więc zaczynamy. Adrian Colunga jest graczem Getafe, które prowadzę od dwóch sezonów. Jednym z najlepszych zawodników jest oczywiście on. Jego wspaniałe dryblingi, akcje skrzydłem na pełnym biegu… cud, miód i morele! Już jest wart 7 milionów, już mam w zespole następcę dla niego. Ba, od roku. Jak tylko zacząłem etap – Getafe. Niestety, oferta Lyonu, która spłynęła do klubu latem 2011 roku nie satysfakcjonowała mnie. 6 milionów za Torresa?! No czy ich matki się od niech wyprowadziły… W ten sposób Araujo musi się ogrywać na wypożyczeniu w Levante, co zresztą wychodzi mu bardzo okazale, a Colunga ciśnie ligą. Poprzedni sezon skończył z ‘tylko’ 17 bramkami w lidze. Wszystko przez tą kontuzję, na dwa miesiące przed końcem ligi, która wykluczyła go z gry do końca sezonu. Teraz, w październiku, ma już 7 bramek. Oby, to potroił. Adrian to Hiszpan z krwi i kości, jest świetny technicznie, dobrze drybluje, gra z klepki, dysponuje świetnym przyśpieszeniem i zwinnością, wykańczanie akcji także nie jest mu obce. Jedynym, malutkim, mankamentem jest jego słaba gra głową. Żeby go kupić trzeba wyłożyć jakieś, bo ja wiem, 4 miliony euro? Tak, gdzieś. Kwota śmieszna, naprawdę. To jeden z najlepszych napastników biegających po hiszpańskich boiskach. Warto mieć kogoś takiego u siebie, a więc, do dzieła, towarzysze! Profil został opracowany w oparciu o podstawową bazę danych z łatki 11.3.0.