W Ameryce Południowej zawsze rodziło się wielu przyszłych wirtuozów futbolu. Najwięcej oczywiście graczy ofensywnie usposobionych, szybkich, niebojących się pojedynków jeden na jeden i oczywiście świetnych technicznie. Z kolei w samej Brazylii rodzili się też dobrzy boczni obrońcy, jak Cafu czy Roberto Carlos, o tyle w Argentynie z tym było różnie, bo zazwyczaj mieli problemy z bokami, ale urodzaj w środku. Swoistym uosobieniem defensywnych walorów rodem z Argentyny był Roberto Ayala. Gdy tylko pojawiał się jakiś zdolny defensor z Albicelestes pierwszym skojarzeniem było: Będzie lepszy niż Ayala? Niestety, ani Gioda, ani Garay, ani nawet Milito nie dorównali mu poziomem. W kadrze zastąpiono go po prostu dublerami. Czy to Demichelisem czy też Samuelem? Nieważne. Ważne jest za to coś innego. Oto przed Wami nowy Ayala – Leonel Galeano. W moim odczuciu to jest największy talent, jeśli chodzi o defensywę w całym FM-ie 2011. Niezłe warunki fizyczne, choć jak na obrońcę bez rewelacji... Zresztą podobnie jak u Ayali. Ma za to to coś, co powinien mieć każdy dobry defensor: dobry odbiór, grę głową oraz skoczność. W dodatku ma dopiero 18 lat, więc wiele atrybutów podciągnie. A biorąc pod uwagę, że wychowanek Independiente wszystkie atrybuty fizyczne ma na wysokim poziomie o rozwój atrybutów technicznych, a nawet psychicznych możemy być spokojni. Ile za takiego maestro? Jakieś 2,5 miliona euro. To niewiele, prawda? Tym bardziej, że zagrał już jeden mecz w dorosłej reprezentacji Albicelestes. W zasadzie ma tylko jedną wadę: brak drugiego obywatelstwa na przykład... włoskiego, co znacznie ułatwiłoby zakup Leo do angielskiego klubu. Myślę jednak, że i tam uda się go sprowadzić przy drugim podejściu. Gwarantuję, to będzie podpora reprezentacji i to wielkiego klubu – już za parę lat. Oczywiście odnoszę się tutaj do FM-a. Zróbcie, więc wszystko, by grał dla Was. Nie pożałujecie. Zapewniam.