Dzień jak dzień. Przyszedłem ze szkoły, odrobiłem lekcje, zjadłem obiad i zasiadłem do Football Managera. Nagle coś mnie natchnęło i przypomniałem sobie o wielkich osobowościach holenderskiej piłki. Nie wiedziałem dlaczego zacząłem myśleć akurat o nich. Może dlatego, że moim ulubionym zawodnikiem jest Marc Overmars. Kierując się przeczuciem, wysłałem mojego najlepszego scouta na poszukiwanie kolejnej perły holenderskiego futbolu. Po długich godzinach szperania zacząłem sobie zadawać pytanie: kurcze, czy nie ma żadnego misia, który mógłby być następcą Gullita czy Overmarsa, nie wspominając o van Bastenie? W pewnym momencie otrzymałem raport, a w nim czarną perłę nad perłami zwaną Diego Biseswar. Od razu złożyłem zapytanie w sprawie tego zawodnika. Przede wszystkim spodobały mi się w nim: technika, drybling, kreatywność i współpraca. To był tylko wierzchołek góry lodowej. Holender jest świetny pod każdym względem. Podobno kocha Juventus, a jego idolami są Zinedine Zidane i Lilian Thuram. Warto wspomnieć, że do ulubionych zagrań Diego należą: zapuszczanie się środkiem pola, wchodzenie w pole karne, odgrywanie z klepki i ośmieszanie przeciwników. Niestety Feyenoord tanio go nie odda. Na początku gry Holender kosztuje aż 3,3 miliona euro. Warto zainwestować każde pieniądze w tego gracza. Teraz kilka szczegółów z jego życia. Diego Sander Bisewar urodził się 8 marca 1988 roku w Amsterdamie. Jest wychowankiem DWS, gdzie grał od szóstego roku życia. Jego talent został bardzo szybko dostrzeżony przez fachowców z Ajaxu Amsterdam. W 2002 roku nasza perełka została sprzedana do Feyenoordu Rotterdam, gdzie również dobrze się prezentowała. Niestety Diego nie mógł przebić się do pierwszego składu. W sezonie 2006/2007 grał na wypożyczeniu w Heraclesie Almelo. Od 2008 roku ponownie jest zawodnikiem Feyenoordu. Należy żywić nadzieję, ze tym razem poradzi sobie w jednym z najbardziej utytułowanych holenderskich klubów. Jednym słowem chłopak wart jest Waszego zainteresowania.