Narodowość:
RPA
Klub:
Orlando Pirates
CA:
105
PA:
130
Wartość:
€ 80 tys.
Noga:
Prawa
Witam, w dniu dzisiejszym chciałbym zaprezentować Wam gracza wyjątkowego. Nazywa się on Lindokuhle Mkhwanazi. Nie znacie? Bez żartów proszę. Naprawdę nie znacie? Nie wpadajcie w panikę, zaraz przedstawię Wam jego sylwetkę. Zacznijmy od tego, że urodził się 20 listopada 1986 roku w miejscowości Richards Bay, w prowincji KwaZulu-Natal. Zna dwa języki: angielski i zuluski. W młodości występował w takich klubach jak: Dark City, BE Celtic i Wits University Development. W 2003 roku trafił do Orlando Pirates i już w nim pozostał. W pierwszej reprezentacji jeszcze nie zadebiutował, ale ma za sobą przygodę z kadrą olimpijską.
Czas na odrobinę FM-owej fantazji. Jak tylko zobaczyłem Lindokuhle poszedłem do mojego dobrego kolegi Alexa Fergusona. Musiałem się pochwalić moim nowym łupem.
- Witaj Alek – zacząłem.
- Cześć Arko, poczęstujesz się? – zapytał menedżer Manchesteru wyciągając butelkę whisky.
- Skoro nalegasz (śmiech). Ale ja w innej sprawie. Popatrz jakiego grajka znalazłem - powiedziałem triumfalnie pokazując akta Afrykańczyka z Południa.
Po chwili zastanowienia „Sir Fergi” - jak lubię na niego mówić - oznajmił:
- Opowiedz coś o nim, najlepiej o umiejętnościach.
- O umiejętnościach powiadasz. A co z tego będę miał?
- Moją dozgonną wdzięczność - powiedział Alek nie tracąc dobrego humoru.
- No dobra, skoro płacisz wdzięcznością to proszę bardzo. Chłopak jest zdeterminowany, pracowity, wspaniale współpracuje z resztą drużyny. Dobrze podaje, odbiera, kryje, drybluje, gra z pierwszej piłki, wykonuje rzuty wolne i strzela z dystansu. Jest też wspaniale wyszkolony technicznie, kreatywny i waleczny. Nienajgorzej przewiduje i się ustawia. Bardzo dobrze...
- Dość, już wystarczy - przerwał mi Sir Fergi.
- Ale jeszcze nie skończyłem, on ma wiele więcej zalet.
- Wystarczy, wiem już wystarczająco dużo. Powiedz jeszcze na jakiej gra pozycji, bo z takimi atrybutami może grać wszędzie.
- To defensywny pomocnik.
- Muszę go mieć, rozumiesz, muszę!
- A może frytki do tego?- powiedziałem, po czym zleciłem prezesowi, aby sfinalizował transfer „Lindy”.
- Ach ty, ale następny talent już mi odstąpisz?
- Nie, następny też jest dla CM Revolution - odpowiedziałem bez namysłu
- Ech, no dobra już 15-sta idę do domu. A może wstąpimy do baru?- zapytał boss MU.
- Z chęcią – odparłem.
Poszliśmy. Następnego dnia gazety pisały, że Alex Ferguson nie zjawił się na treningu, bo miał kaca. Ja na szczęście byłem na urlopie.
Mkhwanazi geniuszem może nie jest, ale całkiem spory potencjał i jest całkiem tani. W słabszych ekipach będzie gwiazdą. W klasycznych średniakach może stanowić solidne uzupełnienie składu. Czy przejdzie do Polski? Być może. Chłopak na pewno sprawdzi się w naszej skorumpowanej Ekstraklasie.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ