Narodowość:
Jamajka
Klub:
Portmore United
CA:
110
PA:
150
Wartość:
€ 275 tys.
Noga:
Prawa
Witamy państwa w programie „Kondor w walonkach”. Naszym dzisiejszym gościem jest pan Rudolph Austin – piłkarz, artysta, obwarzanek, murzyn, podobno człowiek.
Pan Austin urodził się 17 sierpnia 1986 roku w chacie wuja Alberta (Tom został zjedzony przez jadowite żółwie). Według Jamajskiego Związku Piłki Nożnej na imię na Rodolph i urodził się 1 czerwca 1986 roku w budce z rumem. Która wersja jest prawdziwa pozostaje tajemnicą. Rudi nigdy nie przejawiał specjalnego zainteresowania piłką nożną. Wolał palić marihuanę i grać w trzy karty. Los sprawił, że musiał radykalnie zmienić zainteresowania. Pewna miejska legenda mówi, że po upadku na Kingston meteorytu, Austin musiał rzucić swoje pede-rastafariańskie przyzwyczajenia na rzecz kopania piłki. Faktem jest, że trafił później do klubu Portmore United. W ekipie „Hazrdzistów” gra po dziś dzień. Co prawda próbował zaczepić się w angielskim Stoke City FC, ale nie otrzymał pozwolenia na pracę. W przyszłości powinna mu w tym pomóc gra w reprezentacji, której od jakiegoś czasu jest integralną częścią.
Jamajczyk jest dobrze zbudowanym i stanowczym piłkarzem. Jest szybki, sprawny, zdeterminowany i pracowity. Potrafi całkiem nieźle współpracować z partnerami z drużyny. Kryje, odbiera, podaje, dośrodkowuje, świetnie strzela z dystansu i nieźle radzi sobie z grą głową. Sporą zaletą Rudolfa jest wszechstronność. Bez problemu poradzi sobie zarówno w obronie jak i w linii pomocy. To człowiek od tzw. „czarnej roboty”. Wyczyści, wymiecie, rozegra i pomodli się za dusze zmarłych.
Nie ma co się oszukiwać moi mili, Rudolph Austin jest tani jak kapusta zasmażana. Na łatce 8.0.2 kosztuje 275 tysięcy euro, a na 8.0.1 jest jeszcze tańszy. Jamajczycy lubią się jednak podroczyć. Nie za bardzo chcą puścić swojego zawodnika. Wcale im się nie dziwię, mają w rękach towar oznaczony międzynarodowym znakiem jakości „Q - Radość, Wolność, Amorficzność”. Istnieje duża szansa, że przejdzie do klubów z polskiej Ekstraklasy, jesteśmy wszakże mistrzami w produkcji amfetaminy.
Na koniec na specjalne życzenie pani Jadzi, która wiadomo co sobie zrobi fragment pewnej piosenki:
Chałupy welcome to, sun of Jamaica blues
Polish Barbados i Galapagos Chałupy welcome to.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ