Wyobraźcie sobie co by było gdyby wszyscy zawodnicy z Brazylii nie używali pseudonimów, przydomków czy też skrótów od swoich pełnych nazwisk. Komentatorzy piłkarscy nie nadążyliby z komentowaniem meczu i wymawialiby tylko imiona i nazwiska nie mając czasu, aby zająć się samą akcją ani tym bardziej nie mieliby okazji, żeby zacząć podsumowywać całe spotkanie już w 50. minucie meczu, a i kibice mieliby pewnie kłopot, żeby spamiętać tych wszystkich Roberto Carlso da Silva Rocha czy Rivaldo Vitor Borba Ferreira. Gabriel Moises Antunes da Silva doskonale zdaje sobie sprawę z absurdalności tej sytuacji i posługuje się tylko pierwszym i ostatnim członem swego nazwiska, a przy okazji jest kolejnym wielkim talentem, który może pochwalić się swoją lewą stopą brazylijskiej samby. Urodzony w pamiętnym roku kiedy to USA rozpoczęło operację "Pustynna Burza", Związek Radziecki przestał istnieć, a Michael Jordan po raz pierwszy poprowadził Chicago Bulls do mistrzostwa NBA. Data urodzin tego piłkarza niedługo też może być wymieniana jednym tchem obok tych pamiętnych wydarzeń, bo chłopak ma niewątpliwy talent, aby osiągnąć w swojej karierze przynajmniej tyle co wspomniane wyżej legendy Palmeiras. Ma trochę za mało siły w swojej stopie, aby zostać zapamiętany z tych samych powodów co Roberto Carlos, jednak nadrabia to innymi przymiotami. Wszechstronny, dobrze się czuje w każdym miejscu na lewej flance, a i z prawej strony obrony sobie poradzi. Zdecydowanie kandydat na jednego z najlepszych lewych obrońców świata. Na początku gry do wyciągnięcia za ok. 3 mln euro, po roku już za 6 mln euro, warto więc wykosztować się i wydać na niego nawet cały budżet transferowy, bo dzięki swojej wysokiej i stabilnej formie oraz niskiej podatności na kontuzje stanie się jednym z filarów Waszej drużyny. Profil zawodnika został opracowany w oparciu o podstawową bazę danych z łatki 10.3.0.