Brazylia. Kraj kawy, karnawału trwającego cały rok, oraz wielu ponadprzeciętnych piłkarzy. Kiedy usłyszymy nazwę państwa Brazylia, na myśl przychodzą nam nazwiska jednych z najlepszych zawodników w historii futbolu: Ronaldo (ten prawdziwy), Kaka, Ronaldinho, Roberto Carlos, Pato, Neymar, Diego, Robinho... mógłbym chyba wymieniać bez końca. W tym właśnie kraju urodził się zawodnik, którego chciałbym wam przedstawić. Już samo miejsce pochodzenia powoduje, że jest to piłkarz szczególny i że należało by na niego zwrócić uwagę, jeżeli prowadzi się słabszy klub (np. z Polski). Przed wami Júlio César Mendes de Sousa. Jak na Brazylijczyka grającego w ofensywie przystało, dysponuje niezłą techniką, dryblingiem, dośrodkowaniami, a także grą z pierwszej piłki. Do tego całkiem przyzwoicie wykonuje stałe fragmenty gry i strzela z dystansu. Może i Julio Cesar nie do końca dorównuje swoim starszym kolegom, ale na pewno warto się nim mimo to zainteresować. Zwłaszcza, że na początku rozgrywki jest on bez klubu, bo w 2009 roku skończył mu się kontrakt z brazylijską Bahią, klubem który wychował już takich tuzów FM-a jak choćby dobrze znany fanom Football Managera 10, Zezinho.