Tym razem opisywanie talentu zacznę od tradycyjnego narzekania, a odpowiedni materiał ku temu dostarczy mi niepozorny kraj zwany Serbią. Kraj ten zamieszkuje około 7,5 miliona ludzi, a to raczej niewiele, zwłaszcza w porównaniu z Polską (ok. 38 mln). Jak więc jest to do cholery możliwe, że my dobrych zawodników grających w zachodnich klubach jesteśmy w stanie policzyć na palcach jednej ręki (w porywach należałoby jeszcze zaangażować kilka palców z ręki drugiej), a Serbowie mogą pochwalić się m.in. Vidicem, Ivanovicem, Kolarovem, Suboticem, Stankovicem czy Krasicem? A to tylko te najbardziej znane nazwiska! Nie ma sprawiedliwości na świecie... No dobra, ponarzekaliśmy sobie, a teraz do rzeczy. Zawodnik, którego teraz weźmiemy na warsztat ma szansę niedługo stać się kolejnym fenomenem rodem z Serbii - Matija Nastasic to urodzony w Belgradzie 18-letni defensor, obecnie zasilający kadrę Fiorentiny. Stwierdzenie, że jest podporą tamtejszej defensywy byłoby grubą przesadą, zwłaszcza że Matija zaliczył dopiero dwa występy w barwach Violi. A i to wchodząc z ławki. To chyba jednak całkiem wytłumaczalne zważając na jego wiek. Większych przebłysków w atrybutach nie ma, a researcher upodobał sobie liczbę dwanaście. Gdzie w profilu nie spojrzeć, tam ona. Krycie, odbiór, gra głową, determinacja, pracowitość, znaczenie, równowaga, siła i kilka innych atrybutów to piękne dwunastki. Aż strach pomyśleć, że w przeciągu kilku lat z tych dwunastek spokojnie mogą zrobić się piętnastki. O! Skoczność na 13, no zaskoczenie. Fiorentina z chęcią wypożyczy Matiję, raczej mniej będzie się kwapić do sprzedaży. Jeśli jednak czujecie potrzebę natychmiastowego i stałego posiadania karty Serba u siebie, kwota powyżej trzech milionów euro powinna zaspokoić Sinisę Mihailovica i włodarzy Violi. Nowy Felipe już nie może się doczekać.