Jeśli mam doszukiwać się jakichś wad w reprezentacji Hiszpanii, to najprawdopodobniej postawiłbym na lewą obronę. Joan Capdevila nigdy gwiazdą nie był, Arbeloa to gracz co najwyżej solidny, a Jordi Alba to "melodia przyszłości". Przyszłym rywalem zawodnika Valencii może być bohater tego opisu. Sergio Escudero urodził się 2 września 1989 roku w Valladoid, nigdy jednak nie został graczem tego klubu. Swoją karierę rozpoczął w Murcii, gdzie w czerwcu 2009 roku zadebiutował w Segunda Division. Kolejny sezon rozegrał w pełni w pierwszym zespole, będąc najbardziej wyeksploatowanym lewym obrońcą. Murcia spadła jednak do trzeciej ligi, a z zainteresowania Realu Madryt nic nie wyniknęło. Sergio przeniósł się więc latem 2010 do Schalke wraz z Raulem i Jose Manuelem Jurado. Na razie dla Konigsblauen zagrał 7 razy, ma też na koncie ubiegłoroczny Puchar Niemiec. Profil Sergio w FM-ie można podsumować następująco, tam gdzie raczej nie powinno być super, jest dobrze, a tam gdzie wręcz trzeba mieć dobre atrybuty jeśli chce się zostać dobrym obrońcą, już fajerwerków nie ma. Na pierwszy ogień technika - krycie woła o pomstę do nieba, odbiór taki sobie, za to strzał z dystansu i technika już lepiej. Na pewno Sergio musi wykonywać wrzuty z autu, może siać postrach niczym Rory Delap. W psychice kuleje ustawianie się, przewidywanie, słabo też z koncentracją. Za to jest w miarę kreatywny i bardzo błyskotliwy. Do tego pracowitość i współpraca są na dobrym poziomie. Oprócz słabej sprawności i równowagi sfera fizyczna prezentuje się bardzo dobrze, piekielnie szybki, w mgnieniu oka osiąga niesamowitą prędkość, jest także wytrzymały i dość zwinny. Schalke wycenia Sergio na niecałe 4 miliony euro, jeżeli uda wam się go wyciągnąć za rozsądną cenę i wyeliminować podstawowe braki w wyszkoleniu, gra młodego Hiszpana powinna bez dwóch zdań cieszyć oko. Bo potencjał jest w nim spory.