Jak ktoś jest urodzonym na terenie Francji potomkiem imigrantów z Algierii, Maroka lub innej byłej francuskiej kolonii, a na dodatek zostaje niezłym piłkarzem, raczej nie myśli o powrocie do kraju przodków. To łączy takich piłkarzy jak Zinedine Zidane, Adil Rami czy Samir Nasri - wszyscy pochodzili z północnej Afryki, ale swoje losy związali z Tricolores. I wyszli na tym całkiem nieźle. Na szczęście od tej reguły są wyjątki. Taki na przykład Younes Belhanda - urodził się w Awinionie, całą piłkarską karierę zawdzięcza klubom francuskim (obecnie gra w Montpellier), ale jednak postanowił reprezentować narodowe barwy swojej drugiej ojczyzny, czyli Maroka. I chyba można przyznać, że to dla Maroka dobra wiadomość, bo Younes to bardzo utalentowany skrzydłowy. Jak na takiego przystało może pochwalić się niezłą szybkością i sprawnością, ale też techniką, dryblingiem, grą z pierwszej piłki i podaniami. Jest przy tym kreatywny i błyskotliwy, a także zdeterminowany i bardzo pracowity, co tylko zwiększa jego wartość. Belhanda dysponuje również całkiem przyzwoitym potencjałem - przy odrobinie pomocy może stać się bardzo groźnym, siejącym zamęt na wrażych skrzydłach zawodnikiem. A tacy są warci naprawdę dużych pieniędzy.