Piękny upalny poranek pod koniec czerwca!
Dzień jak każdy inny! Powoli zebrałem się z łóżka i zacząłem ubierać, próbując wymyślić co dzisiaj zaaplikuje na treningu swoim podopiecznym!
Tak jestem trenerem- Pewnego belgijskiego prowincjonalnego klubiku o wdzięcznej nazwie URS Center , jak do tego doszło sam juz za bardzo nie pamiętam. Byłem na stażu w Parlamencie Europejskim , troszkę się imprezowalo więc był alkohol, dziewczyny, a nawet jakieś "dopalacze" (nie palcie tego dzieci, bo zobaczcie jak ja skończyłem).Pewnego ranka po prostu się obudziłem bez pięniędzy za to z pomiętym kontraktem i nic mi nie mówiącą nazwą klubu "URS Center". W pierwszej chwili nawet sie ucieszyłem-klub piłkarski-pomyslałem , chyba nieźle płacą za trenerke.
Jednak po uważnym przestudiowaniu umowy zauważyłem, że zadeklarowalem się prowadzić ten klub totalnie za darmo i to przez dwa lata.o boże -przeklęte dopalcze-
Po szybkim telefonie do klubu i prawnika troszkę się uspokoiłem, obiecali troszkę kasy na bieżąc wydatki, dali mi nawet pokoik przy stadionie,... a i zniżkowe kupny do supermarketu za rogiem.
No nie, w co ja sie wpakowałem...