Jupiler League
Ten manifest użytkownika Global King przeczytało już 643 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
„B” klasa – rozgrywki bardziej brutalne i nieprzewidywalne niż MMA…
Właśnie w tej klasie rozgrywkowej rozpocząłem swą przygodę z piłką. Najpierw jako gracz bloku defensywnego, do czasu…
25 maja przyszło nam mierzyć się z drużyną z sąsiedniej wioski, takie derby gminy ;) Jak co niedziela wstałem na kacu i po wypiciu kilku litrów płynów niegazowanych spakowałem torbę i wyszedłem z domu. Po dwóch minutach byłem już na naszym małym boisku, które jeszcze przed chwilą widziałem z okna w pokoju. Z każdej strony witały mnie uśmiechy i żarty kolegów, którzy widząc mój niepewny krok i nieogoloną gębe dobrze wiedzieli, że raczej nie przespałem zbyt spokojnie tej nocy.
W baraku nazywanym dumnie szatnią przywitałem się z trenerem i prezesem i z wielką ochotą zabrałem się do… picia wody. Gdy butelka była już do połowy opróżniona, schodzić zaczęli się kolejni przepici zawodowcy.
15 minut później już truchtałem przy linii bocznej w ramach rozgrzewki. Standardowo na „odprawie” dostało mi się, że nie przyszedłem z wódką do trenera. Jak zwykle lewa strona obrony, ostanie podskoki i zaczęliśmy. Już po 5 minutach jasne było, że mecz będzie bardzo brutalny i emocjonujący. Uwielbiam prowadząc piłkę lewą stroną słyszeć i czuć będącego tuż za mną przeciwnika – próbującego na różne sposoby odebrać mi piłkę. Tym razem jednak nie trafiłem za dobrze… Biegnący za mną zawodnik spędził po moim wejściu w rundzie jesiennej 9 tygodniu w gipsie… Nie potrafił odmówić sobie tej przyjemności wysłania mnie na ostry dyżur, brutalny wślizg z tyłu i tyle pamiętam… Musiałem zemdleć z bólu.
Obudziłem się nad ranem we wtorek w szpitalu z zagipsowaną nogą i widokiem przytakującego nad jakąś kartką lekarza. Oznajmił, że doznałem złamanego otarcia jakiejś tam kości tuż przy samym kolanie. Tego dnia nie myślałem, że nie wrócę już do gry, przecież Eduardo i Cisse wrócili to i ja też!
Na ziemię sprowadziła mnie cena rehabilitacji jakie przechodzili ci gracze. Wiedziałem już, że musze zrobić coś żeby nie stracić całkowicie kontaktu z piłką. Postanowiłem wybrać się na kurs trenerski.
5 lat później nasza drużyna grała już w Okręgówce pod moją wodzą. Aż nadszedł ten przeklęty kryzys w gospodarce. Straciłem prace a klub został bez sponsora. Oświecił mnie telefon od kuzyna, który zagwarantował mi niezłą posadkę u siebie w małej firmie… Jedynym problemem było to gdzie miałbym pracować.
Po kilkunastogodzinnej podróży wysiadłem z autokaru w Amsterdamie, pozytywne pierwsze wrażenia szybko zaczęły przemieniać się w niepokój i lęk gdyż nie widziałem nigdzie kuzyna, który miał na mnie tu czekać. Może ja coś źle zrozumiałem czy o co tu chodzi?! Po 15 minutach bezcelowego oczekiwania nadjechał Marcin, wreszcie się uspokoiłem i poczułem pewniej.
Pojechaliśmy do małego miasteczka Apeldoorn, na ulicach widziałem spore tłumy ubrane w niebieskie barwy, zapewne były to kolory miejscowego klubu piłkarskiego. Marcin postanowił, że dzisiaj pójdzie wyjątkowo ze mną na ten mecz mimo, że na co dzień zdecyduje preferuje koszykówkę.
Gdy staliśmy przy kasie Marcina rozpoznał Patrick – kolega z pracy. Nie rozumiałem o czym rozmawiają lecz nagle opuściliśmy kolejkę i weszliśmy na stadion czarnymi drzwiami za kasą nr 2. Wchodząc po stromych schodach kuzyn wytłumaczył mi, że Patrick jest synem prezesa klubu i zabiera nas na loże dla VIP-ów skąd będziemy razem z jego ojcem oglądać spotkanie. Popijając Martini oglądaliśmy to żałosne widowisko. Już po 30 minutach miejscowi przegrywali 0:3
Jak wiadomo alkohol łączy ludzi, po dwóch drinkach mój angielski nieco się rozluźnił i nie rozmawiałem już tylko z kuzynem i jego kolegą ale także z pozostałymi siedzącymi w loży mężczyznami. Rozmawialiśmy o piłce i wtedy moi nowi znajomi dowiedzieli się, że również mam z tym sportem co nieco wspólnego. Około 75 minuty kibice nie wytrzymali i po stracie 5 gola przez swoich ulubieńców na znak protestu ustawili się tyłem do murawy i wywiesili jakiś transparent. Szybko dowiedziałem się, że kibice domagają się zmiany trenera i ostrzegają, że na kolejny mecz nikt nie przyjdzie. Po spotkaniu zostaliśmy z kuzynem zaproszeni do domu prezesa klubu na kilka głębszych.
Rano obudził mnie Marcin marudząc coś, że spóźnię się już pierwszego dnia do pracy, szybko ubrałem się o nic nie pytając. Pewnie mówił mi co ja tak naprawdę mam robić ale byłem już zbyt pijany i nie zapamiętałem tego… Droga do pracy wydała mi się być jakoś dziwnie znana, gdy spostrzegłem stadion zrozumiałem już dlaczego. Zdziwienie ogarnęło mnie dopiero gdy Marcin zatrzymał się pod bramą wejściową i powiedział żebym wysiadał bo się spieszy. Po minucie już wiedziałem, że wczoraj w domu prezesa podpisałem kontrakt na rok czasu z miejscową drużyną. Byłem zszokowany i nie wiedziałem zbytnio od czego ja mam tu w ogóle zacząć. Może to nie Ajax czy PSV ale i tak nigdy nie miałem do czynienia z tak dużym klubem…
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ