Serie A TIM
Ten manifest użytkownika Kwa_Kwa_2415 przeczytało już 2920 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
W Turynie właśnie zapadła noc. Na balkonie siedział 32-letni mężczyzna. Jego brązowe, opadające do ramion włosy, zaczesane do tyłu powiewały na wietrze. Mimo tak młodego wieku na jego twarzy pojawiło się już kilka zmarszczek; większość z nich przykryta była jednak krzaczastą brodą.
Mężczyzna ten siedział w fotelu, w jednej ręce trzymając kubek z herbatą, drugą natomiast wymachiwał swoimi okularami. Na jego twarzy nie było widać uśmiechu, raczej stres, zmęczenie, ospałość i przede wszystkim – samotność.
Ten młody człowiek był od niespełna dwóch miesięcy trenerem turyńskiego klubu – Juventusu. Nikt nie spodziewał się, że posadę po Alberto Zaccheronim przejmie niedoświadczony Anglik. Wszyscy, a szczególnie kibice z niedowierzaniem spoglądali na tego nowego szkoleniowca. Czy przypadek Ciro Ferrary nie kosztował już zbyt dużo tego zasłużonego włoskiego klubu? Andrea Agnelli zadecydował inaczej…
Edward założył na nos swoje okulary, dopił herbatę i wstał. Spojrzał w ciemne i zachmurzone już niebo. W jego głowie było pełno myśli: ‘’Czy sobie poradzę? Kiedy mnie zwolnią? Czy piłkarze mnie szanują? I do cholery, muszę wygrać jutrzejszy debiut. Szkoda tylko, szkoda, że jestem tutaj sam.’’
Skierował wzrok na puste pokoje swojego mieszkania. Jeszcze nie tak dawno, w jego londyńskim domku oprócz niego była jeszcze jedna osoba. Zamknął oczy i przykrył je dłońmi. ‘’Czas się ogarnąć, stary’’ – powiedział sam do siebie. Wytarł oczy z kilku łez i udał się na spoczynek.
Konferencja prasowa przed meczem z Bari.
W sali konferencyjnej trener siedział już obok Agnelliego i Marotty, a także swojego asystenta Alaina Boghossiana. Powoli zbierali się dziennikarze.
- Dzień dobry, panie trenerze. Tuttosport. Jak się pan czuje przed jutrzejszym debiutem w Serie A?
- Witam wszystkich. Jak się czuję? Jakiś tam stresik i lekkie napięcie są, ale to normalne uczucia przed tak ważnym wydarzeniem jak debiut. Jestem… Jesteśmy gotowi, by wyjść na boisko i wywalczyć trzy punkty – odpowiedział lekko drżącym głosem Davis. Nigdy nie lubił wystąpień publicznych.
- Ze swojej strony – wtrącił się Marotta - robimy wszystko, by Edward miał zapewniony komfort. Nie jest łatwo zadebiutować w roli trenera w tak młodym wieku. Zwłaszcza w Juve.
- Tuttojuve. Kto będzie numerem jeden pod nieobecność Buffona? Kiedy Superman wróci? Zakupiliście Ochoę i Storariego, obydwaj są bardzo solidnymi golkiperami.
- Tak, to prawda – na bramce mamy kłopot bogactwa, jest jeszcze Alexander Manninger. Na tę chwilę numerem jeden jest Marco Storari. Chciałbym, żeby Gigi wrócił jak najszybciej, bo to najlepszy golkiper na świecie, ale… Ale trzeba mu dać spokój, niech się porządnie wyleczy. W bramce naszego klubu stanie najszybciej w połowie stycznia. A co do pozostałych bramkarzy – jeden z nich będzie grał w Lidze Europy, a drugiemu pozostawiamy Puchar Włoch.
- Corriere della Sport. Obawia się pan jakiegoś piłkarza Bari?
- Każdy z piłkarzy naszych rywali jest grożny, ale cóż – Edward zaśmiał się – cóż, wiemy jak powstrzymać każdego z nich.
- W tym roku postawiliście na ilość, a nie na jakość. Czy to się opłaci? Tuttojuve.
- Przede wszystkim, chciałbym powiedzieć, że każdy z piłkarzy zakupionych przez klub jest zawodnikiem godnym Juventusu. Nie byli by tutaj, gdyby na to nie zasłużyli. Oni wiedzą, jak wielka presja teraz na nich ciąży, ale chcą wszystkim udowodnić, że zostali trafnie wybrani do odbudowy tego wspaniałego klubu. Na dzień dzisiejszy zamykamy naszą działalność na rynku transferowym, nie kupimy już nikogo i żaden zawodnik nas również nie opuści. – Po tej dosyć długiej wypowiedzi Davis złapał trochę oddechu.
- Manchester City złożył ofertę kupna Felipe Melo i Giorgio Chielliniego. Co pan powie o tym?
- Od razu odrzuciłem te oferty - odpowiedział trener Bianconerich. – Nie zaprzątałem sobie głowy pieniędzmi, jakie oferowano, więc nie powiem, jaka to była kwota, panie redaktorze. Nie oddamy piłkarzy podstawowego składu, a zwłaszcza takich, którzy deklarują przywiązanie do barw Starej Damy.
- Tuttosport, ponownie. Panie trenerze, dużo mówiło się o tym, że za wszelką cenę chciał pan byłego już zawodnika Wigan Charlesa N’Zogbię. Dlaczego nie udało się go pozyskać? Był nim pan rzeczywiście zainteresowany?
- Cóż, Francuz jest już piłkarzem Liverpoolu, więc na dzień dzisiejszy ten temat jest już zamknięty. Tak, rzeczywiście interesowaliśmy się N’Zogbią, bo uważamy, że byłby trafnym wyborem. Wigan zaakceptowało naszą ofertę, ale niestety sam piłkarz wolał przejść do Liverpoolu. Szkoda, wielka szkoda.
- Będzie pan próbował pozyskać go w przyszłości?
- Nie wiem. Na dzień dzisiejszy naszym lewym skrzydłowym jest Eljero Elia.
- Dlaczego zdecydował się pan na to, by rozgrywać większość spotkań towarzyskich w Turynie?
- Chciałem przyzwyczaić nowych piłkarzy do tego miejsca, do kibiców. Poza tym było to też trochę korzystne finansowo – żadnych hoteli dla nas i tym podobnych spraw.
Następny dzień – debiut.
Edward właśnie się obudził. Siedział na łóżku ocierając pot z czoła. Nie spał za dużo tej nocy. Denerwował się przed debiutem w lidze.
Postanowił jeszcze raz przejrzeć kadrę zespołu, więc w tym celu wstał i spojrzał na kartkę leżącą na stole.
Bramkarze.
Gianluigi Buffon
Marco Storari
Alexander Manninger
Guillermo Ochoa
Obrońcy.
Nicola Legrottaglie
Frederik Sorensen
Giorgio Chiellini
Leonardo Bonucci
Andrea Barzagli
Loic Perrin
Joan Capdevila
Marco Motta
Paolo De Ceglie
Pomocnicy - środkowi.
Felipe Melo
Mohamed Sissoko
Claudio Marchisio
Alberto Aquilani
Marvin Martin
Skrzydłowi.
Simone Pepe
Eljero Elia
Milos Krasic
Jorge Martinez
Napastnicy.
Alessandro Matri
Alessandro Del Piero
Vaclav Kadlec
Luca Toni
Fabio Quagiarella
Vincenzo Iaquinta
- No, cóż – pomyślał – nie wygląda to aż tak źle, na drugie miejsce powinno wystarczyć.
29 sierpnia, niedziela, godzina 18:00
Stadion San Nicola, Bari.
Stadion w tym miasteczku tego wieczora był całkowicie zapełniony. Do Bari przyjeżdżał Juventus, co dla wielu kibiców było wielką atrakcją. ,,Juve to zawsze Juve’’ – powtarzali.
Giampiero Ventura siedział już wraz ze swoim sztabem na ławce trenerskiej, a jego piłkarze byli już gotowi do wyjścia na boisko – oczekiwali na to w tunelu. Piłkarze Juventusu byli jeszcze w szatni.
Szatnia dla drużyny gości nie była na poziomie europejskim. Kilka szafek, trzy ławki i obok pomieszczenie z kabinami prysznicowymi. Piłkarze Starej Damy byli już gotowi do wyjścia – powstrzymywał ich przed tym na razie Edward Davis.
- Słuchajcie – trener zaczął swoją przemowę. – Przez wiele tygodni ćwiczyliśmy różne schematy gry. Pracował z wami również psycholog. Zapomnijcie o tych niepowiedzeniach z zeszłego sezonu. A do nowych mówię: nie martwcie się krytyką i presją. Wszystko biorę na siebie. Gramy tak, jak ustalaliśmy – podstawowa rzecz: graciepiłką, musicie cały czas nad nią panować. Akcje idą skrzydłami – tu zwrócił się do Elji i Krasicia. – Jeśli widzicie wolną przestrzeń, schodzicie do środka i oddajecie piłkę Marvinowi, ewentualnie decydujecie się na strzał. Dośrodkowania ostre, na długi słupek. Powodzenia, chłopaki. – Trener skończył, wyszedł z szatni, a za nim podążyli zawodnicy.
Maurizio Liberti rozpoczął mecz. Pierwsi piłkę dotknęli zawodnicy gospodarzy.
Trener Juve usiadł na swoim fotelu w boksie sztabu szkoleniowego gości. Obserwował, jak radzą sobie jego podopieczni. Przez pierwsze kilkanaście minut wszystko działało jak w zegarku – kontrolowali piłkę, nie pozwalali rywalom na oddanie jakiegokolwiek strzału na bramkę Marco Storariego. Gra toczyła się głównie w środku pola, obydwa zespoły wzajmnie się badały.
Wreszcie, w 25. minucie Elia ruszył lewym skrzydłem. Dostał podanie od Capdevili i rozpędził się. Zszedł do boku, potem zakręcił piłką do środka i uderzył. Piekielnie mocny strzał z daleka.
Trener nie mógł na to patrzeć. Zamknął oczy, by chwilę później je otworzyć. Marchisio podążał do narożnika boiska – jakimś cudem Gillet wybił piłkę na rzut rożny.
- Fuck – zaklął pod nosem trener.
Można by powiedzieć, że przez całą pierwszą połowę Juventus siedział na połowie rywala. Marco Storari dotknął piłki chyba tylko dwa, albo trzy razy – po to, by rozegrać w spokoju piłkę ze swoimi kolegami. Goście oddali kilka ładnych strzałów na bramkę golkipera Bari, ale albo na posterunku był Gillet, albo były to uderzenia niecelne.
Przerwa.
Edward wpadł do szatni jak oszalały. Jego twarz była cała czerwona ze złości.
- Co wy do cholery jasnej wyprawiacie?! – wrzasnął. – Jesteście Juventusem! Juventusem! Powinniście prowadzić do przerwy co najmniej dwoma bramkami! Możecie je strzelić, umiecie! Jesteście tu po to, by wygrywać!
Druga połowa.
O drugiej połowie można by było powiedzieć tyle, że się odbyła. Albo, że cudów w bramce dokonywał Gillet, bramkarz gospodarzy. Przez całą drugą połowę Bari oddało dwa celne strzały na bramce Storariego – i trzeba przyznać, że były to groźne strzały. Natomiast Juventus oddał aż 9 celnych strzałów na bramkę rywala – i nic. Zawiedli się kibice, zawiedli się komentatorzy sportowi. 29 – krotny mistrz Włoch tylko zremisował z drużyną, z którą powinien był wygrać.
Koniec meczu, szatnia.
- Co ja mówiłem do cholery w przerwie?! – wrzasnął Davis. Złapał oddech, uspokoił się. – Porozmawiamy sobie jutro, pożałujecie tego remisu, bando niewdzięczników. Nie mam zastrzeżeń tylko do obrony, no poza dwoma strzałami Bari – dobra robota – zwrócił się do defensorów. – Śpijcie dobrze, nie przejmujcie się krytyką – dodał po chwili. – Od krytykowania dziennikarze mają mnie.
I wyszedł. Czas na konferencję prasową.
Konferencja prasowa.
Edward wyglądał już na śpiącego i zmęczonego. Usiadł obok Giuseppe Marotty, rzecznika prasowego klubu i swojego asystenta.
- Corriere della Sport. Co zawiodło? Dlaczego spisaliście się tak słabo?
- Skąd mam wiedzieć, do cholery? Musimy to wszystko przeanalizować. Nie wiem, który z piłkarzy zawiódł, może żaden. Może to moje ustawienia taktyczne się nie sprawdziły. Jak przeanalizujemy to ze sztabem szkoleniowym, to powiemy piłkarzom co było dobrze, a co źle. Dziękuję, ale jestem już zmęczony. Do państwa dyspozycji jest Giuseppe – wskazał na Marottę – i mój asystent – uczynił ukłon w stronę Alaina Boghossiana. – Dobranoc.
I wyszedł…
_______________________________________________
Opowiadanie to jest z cyklu ''znalezione podczas porządkowania komputera z plików''. Dlatego przepraszam za brak screenów. ;)
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
"Ucz się, ucz się chłopcze dziarski..." |
---|
Warto zlecać używanie taktyki pierwszego zespołu rezerwom i drużynie młodzieżowym. Dzięki temu będziesz mógł podejrzeć, jak na danej pozycji radzą sobie młodzi adepci i zyskasz na czasie, wprowadzając juniorów do pierwszego składu. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ