Informacje o blogu

Manifest użytkownika Lektor

Polonia Bytom

Fortuna I Liga

Polska, 2011/2012

Ten manifest użytkownika Lektor przeczytało już 1773 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

[1] Czy dostanę pracę ? 07.03.2012 12:41, @Lektor

2

Zapraszam na pierwszą część cyklu o trenerze z Bytomia :)


 

Park Kachla w Bytomiu był w sobotę bardzo oblegany. Piękna, słoneczna pogoda sprawiła, że ludzie wyszli z bloków i kamienic, wprost do oazy drzew i ślicznych, uporządkowanych alejek. Na ławkach siedziały starsze panie, dyskutujące o nurtujących ich problemach, a ich mężowie grali jak zwykle w szachy w stałym miejscu i popijali wiadomy trunek zasłonięty papierowymi torbami. Dzieci radośnie maszerowały z matkami a z pobliskiego boiska do piłki nożnej można było usłyszeć każdy strzał i doniosłe pokrzykiwania.

Ja w tym czasie przechodziłem wyraźnie zamyślony w kierunku centrum miasta, kiedy zadzwonił do mnie telefon. Wyjąłem swoją starą, potężną nokię z kieszeni – na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Odbiorę – pomyślałem- długów nie mam.

- Dzień dobry, pan Aleksander Majczan? – usłyszałem męski głos w słuchawce.

- Tak, przy telefonie.

- Z tej strony Cezariusz Zając, dyrektor Polonii Bytom – głos był ciągły, nie skrywał żadnych uczuć – Czy może pan rozmawiać?

Czy mogę rozmawiać? Oczywiście, proszę, bardzo chętnie – pomyślałem. Czekałem na ten telefon od dłuższego czasu. Cieszyłem się jak dziecko, choć z drugiej strony jedno słowo dyrektora, jedno jego krótkie zdanie mogło mi wylać całe wiadro wody na głowę.

            - Oczywiście, słucham pana uważnie – odparłem starając się ukryć targające mną emocje.

            - Razem z prezesem przyglądnęliśmy się pańskiej aplikacji na stanowisko trenera pierwszego zespołu. – chwila ciszy w telefonie, czy mam coś powiedzieć? Za chwile nastąpiła jednak kontynuacja – Jesteśmy zainteresowani pana osobą – mimowolny uśmiech pojawił mi się na ustach – Czy mógłby pan przyjść za tydzień, żeby przedstawić nam wizję prowadzenia klubu?

            - Naturalnie. O której miałbym się stawić?

Cezariusz podał mi datę i godzinę. Szybko zapisałem ją sobie w myślach i grzecznie się z nim pożegnałem. Jak tylko nacisnąłem czerwoną słuchawkę na telefonie podskoczyłem z radości i niczym były premier wykonałem znaczący gest ręką i wykrzyknąłem „yes, yes, yes!”. Jednak szybko doprowadziłem się do porządku – przecież to jeszcze nie oznacza podpisania umowy – to tylko testy, pewnie kandydatów jest więcej. Jednak w radosnym humorze popędziłem do centrum, by pozałatwiać swoje sprawy.

            Urodziłem się w Bytomiu, to moje miasto, raz je lubię bardziej, raz mniej – ale od 28 lat to mój dom. Jako dzieciak chodziłem na mecze Polonii i nawet wtedy, gdy turlała się po niższych ligach, nigdy nie straciłem do niej sympatii. Owszem, miałem 3-letni okres, kiedy mieszkałem w Katowicach, niedaleko AWF, tam gdzie studiowałem, ale nawet wtedy często tutaj powracałem - do dziewczyny, do znajomych, do rodziny. Już w liceum obrałem sobie swoją drogę życiową – chcę zajmować się piłką nożną. Przeanalizowałem siebie samego na tyle ile mogłem i stwierdziłem, że trenerka najbardziej będzie mnie pasjonować. Skończyłem AWF, zrobiłem wszystkie wymagane papiery razem z licencją UEFA (co kosztowało mnie mnóstwo pieniędzy i masę wyrzeczeń). Pracowałem doraźnie najpierw jako szkoleniowiec młodzików w GKS Katowice a potem jako drugi asystent trenera w Ruchu Chorzów. Teraz mam szansę na swój pierwszy samodzielny angaż. W końcu będę mógł się sprawdzić, wydawało mi się wtedy, że wybrałem właściwą drogę i będzie tylko lepiej. Przez cały tydzień siedziałem nad sprawami taktyki, oglądałem mecze Polonii w Internecie, czytałem wywiady z władzami klubu, analizowałem taktyki słowem – wszystko poświęciłem na dobre przygotowanie się do rozmowy kwalifikacyjnej.

Kiedy nadszedł jej dzień, ubrałem swój grafitowy garnitur marki „Bytom”, wziąłem teczkę, odpaliłem samochód ojca i pojechałem do siedziby klubu. Na dworze dalej świeciło słońce, cudownie oświetlając szare zazwyczaj miasto. Nagle uświadomiłem sobie, że jestem nerwowy. Ręce na kierownicy zaczęły mi drżeć a w brzuchu pojawiło się nieprzyjemne uczucie. Spokojnie – powtarzałem sobie w myślach – tylko spokojnie. Od mojego domu do siedziby Polonii było niedaleko, więc zacząłem żałować, że wybrałem auto jako środek transportu. Dojechałem jednak  w miarę bezpiecznie i 15 minut przed oficjalną datą spotkania pojawiłem się przed schludną kamienicą, na której wisiała tablica informująca, co się w niej znajduje. Odszedłem na kilka kroków i wyciągnąłem papierosa. Sporadycznie palę, jako student AWF szybko zorientowałem się, że to nie popłaca. Ale teraz dopadł mnie stres, papieros mi pomoże, tylko jeden. Popatrzyłem się na niego, już chciałem go zapalać, gdy nagle powstrzymałem się. Nie – postanowiłem – to będzie oznaka słabości wobec samego siebie. Dam radę bez niego. Poszedłem do pobliskiej „Żabki” kupiłem sobie batona i stwierdziłem, że akurat czas się udać w wyznaczone miejsce. Siedziba była raczej skromna. W recepcji siedziała starsza, sympatyczna kobieta. Kiedy powiedziałem jej kim jestem uśmiechnęła się i poprosiła mnie, żebym chwilę poczekał. Po około pięciu minutach drewniane drzwi się otworzyły a nich ujrzałem prezesa Radosława Nowakowskiego, który otwartym gestem zachęcał mnie do wejścia do gabinetu, który okazał się całkiem sporym pokojem. Stał w nim duży regał z wypchanymi po brzegi pucharami a obok niego był potężny, długi stół z krzesłami. Na nich, najbliżej centralnego miejsca prezesa siedzieli dyrektor sportowy Cezariusz Zając, dyrektor zarządzający Marek Pieniążek i legenda klubu Jacek Trzeciak. Wszyscy ubrani w garnitury, w powietrzu unosił się zapach kawy.

- Zapraszam, niech pan zajmie miejsce. – powiedział prezes – Zapewne moich towarzyszy pan już zna, przynajmniej z widzenia.

Oczywiście, że ich znałem. Czytałem wszystko na ich temat, co było do zdobycia w sieci. Uruchomiłem także swoje kontakty,  dalszych lub bliskich znajomych - ludzi którzy byli lub są blisko klubu. Uśmiechnąłem się grzecznościowo i podałem im rękę – zdecydowałem się na w miarę silny uścisk, żeby wiedzieli że nie mają do czynienia z mięczakiem. Usiadłem na krześle wskazanym przez prezesa i czekałem na pytania. Pierwsze dotyczyło mojej osoby. Opowiedziałem im więc zgodnie z prawdą o mojej pasji i przywiązaniu do klubu. Dalsza część rozmowy przebiegła bardzo sprawnie. Wyciągnąłem stos moich notatek i plansz przedstawiających opisy danych taktyk i charakterystykę poszczególnych zawodników. Opowiadałem o treningu, o interwałach, przygotowaniu motorycznym i taktycznym, o mocy zgrania zespołu i o tym, co uważałem, za ważne. Nawet nie zauważyłem kiedy minęły dwie i pół godziny. Złapałem dobry kontakt z rozmówcami i zauważyłem, że nie są znudzeni. To mnie podbudowało. Po wszystkim prezes uśmiechnął się wymownie i powiedział:

            - Wygląda na to, że trenerka to rzeczywiście pana pasja. Jestem zadowolony z przebiegu rozmowy. Mamy pana numer telefonu, odezwiemy się kiedy tylko podejmiemy decyzję. – ponownie uścisnęliśmy sobie dłoń ze wszystkimi, spakowałem swoje materiały i wyszedłem z budynku. Wyraźnie radosny nastrój dał mi się we znaki. Uśmiechałem się od ucha do ucha. Wsiadłem do auta i pojechałem podzielić się moimi doświadczeniami z bliskimi.

            Następny tydzień był dla mnie bardzo stresujący. Moi znajomi chodzili do pracy lub na uczelnie a moje myśli zaprzątał brak odzewu od klubu. Biegałem po parku, chodziłem na siłownie, sporo czytałem, ale cały czas czułem napięcie. Czasami łapałem się na tym, że patrzyłem w telefon jakby oczekując, że zaraz zadzwoni z dobrą dla mnie informacją. W końcu, w sobotę, kiedy siedziałem z dziewczyną i znajomymi nad jeziorem usłyszałem znajomy dźwięk dzwonka. Szybko podleciałem i ujrzałem numer Cezariusza Zająca. Stojąc - ubrany tylko w spodenki kąpielowe – wstrzymałem oddech i odebrałem.

            - Pan Majczan?

            - Tak, przy telefonie

            - Chciałem pana uprzejmie poinformować, że po naradzie z władzami klubu zdecydowaliśmy się na przyjęcie pana aplikacji na stanowisko trenera pierwszego zespołu. – znieruchomiałem – Decydujemy się pana zatrudnić, jednocześnie obdarzając pana wielkim zaufaniem. Proszę zjawić się w poniedziałek w klubie, żeby dograć jeszcze ostatnie kwestie.

            - Oczywiście, zjawie się z samego rana.

Po rozmowie rzuciłem słuchawkę na ręcznik i rzuciłem się w objęcia swojej dziewczyny jednocześnie oznajmiając wszystkim, że od teraz mają do czynienia z trenerem Polonii Bytom!

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.