Informacje o blogu

Manifest użytkownika Mcgregor_1988

FC Sochaux

Ligue 1 Conforama

Francja, 2011/2012

Blog użytkownika Mcgregor_1988 przeczytało już 2435 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

Ostatnie publikacje

       Napędzony zespół Sochaux przemknął przez sierpień niepokonany, udowadniając, przynajmniej na początku rozgrywek, że skazywanie przez fachowców graczy z Monbeliard na plasowanie się w środku stawki było błędem. Lokalne media rozpływały się nad grą drużyny, szczególnie podkreślając wagę awansu do Ligi Europejskiej, który zasilił na dzień dobry kasę klubową milionem euro. Jednakże, dobre występy obligowały mój zespół do podtrzymania dobrej passy, co było trudniejsze, gdyż jak wiadomo, każdy zespół mobilizuję się na grę z zespołem przewodzącym tabeli. Na każdym treningu obserwowałem chłopaków, którzy emanowali pewnością siebie oraz wzajemną pomocą. Wiedziałem, że żaden z nich nie odstawi nogi i zawsze zaasekuruję nieradzącego sobie kolegę.

       Pierwszym sprawdzianem, który czekał na Martin'a i spółkę był mecz ze średnio radzącym sobie w obecnych rozgrywkach FC Lorient. Na szczęście kibice zachęceni osiąganymi wynikami tłumnie przybyli na Stade Auguste Bonal. Les Lionceaux wychodzili na murawę przy dopingu niemalże 17. tysięcy gardeł. Już w pierwszej minucie meczu najlepszy napastnik gospodarzy malijczyk Modibo Maiga po wspaniałym podaniu od Marvin'a Martin'a posłał piłkę w długi róg, a rezerwowi siedzący na ławce poderwali się z radości. Nie minął kwadrans spotkania, a znów mieliśmy powody do zadowolenia, Maiga przedryblował 3 zawodników Lorient i strzelił obok bezradnego bramkarza przyjezdnych. 2 : 0 po 14 minutach, ale moi gracze nie mieli zamiaru na tym poprzestać. Atak za atakiem sunął na bramkę bezradnych gości. W 24 minucie Martin dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę zgrał Yassin Mikari, futbolówka w polu karnym znalazła Maigę, który eleganckim strzałem głową strzelił hat - tricka! Cóż za mecz malijczyka! Przy prowadzeniu 3 : 0 moi piłkarze mądrze kontrolowali grę, przyjmując przeciwnika na własnej połowie i czekając na zabójcze kontry. Jedna z nich w 41. minucie przyniosła drugą asystę Martin'a w tym meczu i gola Sloana Privata. Gracze Lorient zostali wręcz rozbici w pierwszych trzech kwadransach meczu. Po przerwie tempo meczu spadło a rozluźnionym gospodarzom bramkę wbił Cambell, dobijając strzał Romeo, odbity od poprzeczki. Spotkanie zakończyło się zasłużonym 4 : 1, choć moi gracze mieli pretensję do siebie, że nie zagrali na "0" z tyłu.

       Po wygranym gładko meczu ligowym przyszedł czas na zmagania w grupie B Ligi Europejskiej. Na Stade Auguste Bonal przyjechać miał jeden z najbardziej utytułowanych zespołów tureckich - Besiktas Stambuł. Perspektywa gry przeciwko takim gwiazdom jak Hugo Almeida, Simao Sabrosa czy Ricardo Quaresma wywoływała duże podekscytowanie wśród moich graczy. Niestety termin meczu sprawił, iż na trybunach zasiadło jedynie 13. tysięcy widzów, co jak na klasę rywala nie było wynikiem imponującym.
        
       Mecz rozpoczął się od ostrożnego badania się przez przeciwników, ale już po 13 minutach mogliśmy cieszyć się z prowadzenia. Golkiper Pierrick Cros zagrał cudowną piłkę między obrońców do Maigi, który w obecnej formie nie zwykł marnować takich okazji i dał prowadzenie Sochaux. "Goooool" krzyknąłem podskakując z radości i bijąc brawo zadowolonemu z siebie malijczykowi. Perspektywa prowadzenia z tak silnym rywalem spętała nogi moim graczom, którzy cofnęli się i pozwalali na grę piłką drużynie tureckiej. W 38. minucie stadion ucichł po akcji dwóch portugalczyków. Hugo Almeida dograł do niepilnowanego na 14. metrze Simao który płaskim strzałem pokonał rozpaczliwie interweniującego Cros'a. Do przerwy utrzymał się wynik remisowy, z którego żadna ze stron nie była zadowolona. Odbyłem męską rozmowę z chłopakami w szatni oczekując od nich zgarnięcia całej puli w drugiej połowie. Minuty mijały a gra toczyła się głównie w środku pola, może z małym wskazaniem na gospodarzy. Wkońcu niezawodny Maiga po podaniu od Ryad'a Boudebouz'a huknął jak z armaty i prowadziliśmy 2 : 1. Goście z Turcji próbowali się odgryzać, odsłaniając się na kontry. Jedną z nich w 81. minucie zainicjował rozgrywający wielkie zawody prawoskrzydłowy z Algierii, piłka poszybowała wzdłuż pola karnego gdzie bez trudu wpakował ją do bramki Yassin Mikari. Zwycięstwo było już nasze! Sędzia odgwizdał niedługo później koniec spotkania i wspólnie z sensacyjnie ogrywającym utytułowany Panathinaikos 3 :0 duńskim Odense przewodziliśmy tabeli.

       Spotkanie w Lidze Europejskiej ułożyło się dla nas cudownie, dodało rozpędu i tak już napędzonemu zespołowi. Lecz spoglądając w terminach Ligue 1, wiedziałem, że w weekend czeka nas większe wyzwanie niż bój z Turkami. Na rozładzie mieliśmy wyjazd do aktualnego mistrza kraju - LOSC Lille Metropole. Zarządziłem podróż autokarem, w przeddzień meczu, jak to już mieliśmy w zwyczaju. Stephane oraz zawodnicy podśmiewali się ze mnie, wieszcząc jakiś polski zwyczaj lub zabobon. Na Stadium Lille Metropole odbyliśmy zamknięty dla mediów trening i moi gracze byli gotowi na batalię ze zdecydowanie bardziej utytułowanym przeciwnikiem.

       Gospodarze, którym nie wiodło się zbyt dobrze w lidze rozpoczęli mecz ambitnie, chcąc zmazać plamę na honorze wywołaną przez dość niemrawy start w nowym sezonie Ligue 1. Gracze tacy jak Hazard, Debuchy, Cole czy Payet dawali z siebie wszystko, lecz czwórka obrońców: Corchia - Banana - Xulu - Ibanez odpierała zawzięte ataki. Moi piłkarze grali uważnie skupiając się w ofensywie głównie na stałych fragmentach. Do przerwy utrzymał się wynik remisowy co na pewno stawiało moją drużynę w dobrej sytuacji przed drugą odsłoną. W 72 minucie Martin podszedł do rzutu wolnego, zagrał krótko do kameruńczyka Yayi Banana, ten wrzucił futbolówkę w polę karne wprost na głowę wybiegającego zza obrońców Siyanda Xulu, który pokonał interweniującego Enyeamę. Nieliczna grupa kibiców z Montbeliard zaczęła szaleć na trybunach skandując nazwisko strzelca bramki. Gol stracony przez pewnych siebie gospodarzy bardzo ich rozzłościł. Ruszyli do huraganowych ataków, przy których brakowało im precyzji lub na posterunku był Pierrick Cros i jego koledzy z formacji defensywnej. Wszyscy w sztabie szkoleniowym przyjezdnych odmierzali minuty do końcowego gwizdka sędziego, nie kryjąc swego zadowolenia gdy arbiter zakończył spotkanie.

       W kraj powędrowała sensacyjna wiadomość o porażce na własnym stadionie obrońców tytułu i umocnieniu się na czele tabelii skazywanej na pożarcie drużyny Sochaux. W prasie pojawiły się plotki o zainteresowaniu graczami lidera uznanych europejskich marek pokroju Lazio, Liverpoolu czy Milanu. Odbyłem rozmowy z wszystkimi piłkarzami i uzyskałem zapewnienie, że chcą grać dla naszego klubu, być częścią nowego chwalebnego rozdziału na kartach historii Monbeliard. Bardzo ucieszyło mnie takie podejście graczy, potwierdzające ich lojalność i miłość do klubu. Teraz ze spokojem patrzyłem w przyszłość przygotowując się do meczu z Stade Rennais FC na własnym obiekcie. Skupiliśmy się ze Stephane'm głównie na wyeliminowaniu z gry największych gwiazd zespołu trenowanego przez Frederic'a Antonetti'ego - Yann'a M'Vilę, Kader'a Mangane, Melvut'a Erdinc'a oraz Jonathan'a Pitroipa.

       Plan uniemożliwienia rozwinięcia skrzydeł najlepszym graczom przyjezdnych moi piłkarze od pierwszych minut wykonywali bezbłędnie, rozbijając ataki przeciwnika już w zarodku, przeszkadzając przy rozgrywaniu piłki częstym pressingiem. Po pierwszej bezbramkowej połowie spotkania w szatni poprosiłem chłopaków, żeby spróbowali śmielej zaatakować, pamiętając równocześnie o odpowiednim zabezpieczeniu tyłów. Po zmianie stron gracze w żółto - niebieskich trykotach przystąpili do śmielszego natarcia na bramkę strzeżoną przez Benoit'a Costil'a. Próby te przyniosły efekt w 50. minucie, kiedy to po rajdzie wschodzącej gwiazdy Abdoul'a Camary i jego precyzyjnym dograniu bramkę soczystym wolejem zdobył Ryad Boudebouz. Algierczyk utonął w ramionach kibiców podbiegając do sektora zajmowanego przez najbardziej zagorzałych fanów. Do końca spotkania sytuacja nie uległa zmianie i mądrze broniący się gospodarze wygrali z uznawanymi za pretendentów do tytułu graczami Stade Rennais 1 : 0.

       Następnego ranka z uśmiechem patrzyłem na nagłówek ogólnokrajowej gazety sportowej, gdzie na pierwszej stronie widniał duży napis "FC Sochaux - pogromca wielkich". Przeczytałem artykuł uważnie, znajdując w nim dużo komplementów odnośnie odważnego i widowiskowego stylu gry moich podopiecznych. W nadchodzących dniach musiałem znaleźć sposób, by zmotywować moich graczy do pełnego zaangażowania w meczu z ligowym średniakiem jaki bez wątpienia jest AJ Auxerre. Zarządziłem już standardowo zbiórkę dzień przed spotkaniem i klubowym autokarem udaliśmy się w podróż, po kolejne ligowe punkty. Chłopcy dostali po przyjeździe na miejsce czas dla siebie, aby mogli się zresetować przed meczem, a ja udałem się ze Stephane'm do pobliskiego pubu na pogaduchy przy piwie. Obaj zastanawialiśmy się nad wynikiem jutrzejszego meczu. Obgadaliśmy tego wieczoru sporo spraw, poznaliśmy się lepiej, bo odkąd pracujemy razem nie mieliśmy okazji porozmawiać czysto prywatnie. Usatysfakcjonowany owocnie spędzonym czasem wróciłem do hotelu. Cały następny dzień upłynął według ustalonego już przeze mnie harmonogramu który był naszym stałym wyjazdowym rytuałem. Popołudniowy trening odbył się na płycie głównej Stade de l'Abbe - Deschamps. Żaden z piłkarzy nie narzekał na uraz i miałem do wyboru całą 18 osobową kadrę. Przed meczem przeczytałem nazwiska graczy, którzy wybiegną w podstawowej jedenastce, omówiłem zadania poszczególnych piłkarzy oraz formacji, rzuciłem krótkie "Naprzód Panowie, macie dziś wygrać" i udałem się na ławkę trenerską. Po kilku minutach arbiter wyprowadził obie jedenastki z tunelu i gwizdnął po raz pierwszy...

       Mecz rozpoczął się dla naszego zespołu fantastycznie. Już w 4. minucie tunezyjczyk Yassin Mikari uciszył wrogo nastawioną publiczność strzałem głową po rzucie rożnym egzekwowanym przez Ryad'a Boudebouz'a. Po kolejnych 4. minutach, za sprawą Mikari'ego prowadziliśmy różnicą dwóch bramek. Przy tym golu olbrzymią rolą odegrał podający Privat, uruchamiający tunezyjczyka w szybkiej kontrze, zakończonej strzałem do pustej siatki po ograniu bramkarza. Przez dalszą część spotkania gracze z Sochaux naciskali ale Auxerre broniło się dzielnie. Bohaterem spotkania został strzelec obu bramek dla przyjezdnych Yassin Mikari. Les Lionceaux umocnili się na pozycji lidera, mając przed sobą w środku tygodnia długą podróż do stolicy Grecji na mecz z miejscowym Panathinaikosem w fazie grupowej Ligi Europejskiej.

       27 września, dwa dni przed spotkaniem z Panathinaikosem wszyscy gracze mieli stawić się na lotnisku, skąd mieliśmy udać się do Grecji. Część młodych graczy była bardzo podekscytowana wyborem do meczowej 18 - stki ponieważ, nie dość, że miał to być ich pierwszy mecz międzynarodowy, to podróż do ojczyzny Sokratesa była kusząca sama w sobie. Po kilku godzinach spędzonych w samolocie wyczarterowanym specjalnie na tą okazję wylądowaliśmy w Atenach. Przywitała nas piękna słoneczna pogoda będąca normą o tej porze roku. Przetransportowaliśmy wszystkie bagaże do hotelu, który wygbraliśmy jako miejsce zakwaterowania i udaliśmy się z przewodnikiem na zwiedzanie miasta. Czas wolny spędzaliśmy razem, pogłębiając dobrą chemię w zespole. Rozmawialiśmy dużo, na mniej lub bardziej poważne tematy. Widziałem, że moi gracze ufają mi, wierzą, że wyniki z ostatnich dwóch miesięcy to nie dzieło przypadku i dawali mi odczuć na każdym kroku lojalność. Treningi odbywaliśmy wieczorami, gdy robiło się już chłodniej na głównej płycie boiska Koniczynek. Sam mecz wywołał spore zainteresowanie gromadząc na trybunach ponad 41. tysięcy kibiców. Słyszeliśmy ich głośny doping, gdy wysiadaliśmy z autokaru pod stadionem OAKA Spyros Louis.

       Na szczęście moi zawodnicy nie przestraszyli się gry przed tak dużą rzeszą nieprzyjaznych im fanów i mecz rozpoczęli odważnie, długo utrzymując się przy piłce, prowokując sporo fauli ze strony gospodarzy. W 20 minucie w bój został wypuszczony dobrym podaniem Sloan Privat, wpadł w pole karne i uderzył z ostrego kąta. Simon Pouplin nie sięgnął piłki która odbiła się od poprzeczki spadając wprost pod nogi Modibo Maigi dopełniającego dzieło strzałem do pustej bramki. Radość przyjezdnych nie trwała jednak zbyt długo. Weteran Kostas Katsouranis w 25. minucie przyjął piłkę na 30. metrze i uderzył ją z niebywałą rotacją, trafiając prosto w okienko bramki strzeżonej przez Pierrick'a Cros'a. Trybuny ożyły fetując pięknego gola. Gospodarze próbowali pójść za ciosem, ale ustawiona pod grę na remis drużyna Sochaux broniła się bardzo mądrze, wywożąc z gorącego terenu cenny jeden punkt. W drugim spotkaniu grupy B Besiktas Stambuł podzielił się punktami na własnym stadionie z Odense. Na czele grupy zatem była drużyna z Danii oraz Sochaux z dorobkiem 4 punktów, dwie pozostałe drużyny miały po jednym punkcie.

       Dzień po meczu, w radosnych nastrojach opuściliśmy stolicę Grecji samolotem wracając do ojczyzny. Wrzesień chylił się ku końcowi, a my mogliśmy pochwalić się świetną formą w mijającym miesiącu. Przewodziliśmy tabeli ligowej z przewagą kilku punktów nad grupą pościgową. Czy październik będzie równie owocny w zaskakujące wyniki? Tego nie wie nikt, aczkolwiek my będziemy pracować na treningach i wkładać w mecze całe serce. Co z tego wyniknie? O tym już niedługo...
  Okres przygotowawczy minął nadwyraz szybko i powoli wszyscy w klubie szykowali się do zmagania o ligowe punkty. Niestety, jak twierdziło wielu nie mieliśmy szczęścia przy ustalania terminarza jeśli chodzi o mecz inauguracyjny i...
       Pierwszy dzień w nowym klubie, w nowej roli był dla mnie czymś zupełnie nowym. Mój asystent Stephane Gilli przywitał mnie punktualnie o 9 przy wejściu głównym do klubu. Weszliśmy do budynku gdzie panowała gwarna atmosfera,...
       Sochaux - malownicze małe miasteczko na wschodzie Francji, tuż przy granicy z Niemcami oraz Szwajcarią. Miejscowy klub FC Sochaux Montbeliard powstał w 1930 roku z fuzji przyzakładowego zespołu marki Peugeot - FC Sochaux...

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.