SSE Airtricity 1st Division
Blog użytkownika fafal przeczytało już 2620 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Radom 2008
Kolejny szary dzień spędzony w domowym zaciszu. Dochodzi północ. Dopijając kubek kawy rozmyślam o życiu. Jechać? Nie jechać? O to jest pytanie...
Pewnie nie wiecie gdzie i po co... A więc bieda nie jest wesoła drodzy bracia. Do tego doszła ta paskudna kontuzja. Kopać piłkę potrafię, ale w lidze okręgowej tym nie zarobię na życie, tym bardziej że po kontuzji wiązadeł krzyżowych, ciężko jest wrócić do pełni dyspozycji. Ruszając więc losem innych Polaków, jestem przed bardzo ważną decyzją. Chcę poszukać pracy zagranicą, jednak wyjeżdżać zupełnie "na ślepo" to desperackie posunięcie. Mój cel to Irlandia. Podobno da się tam zarobić i żyć jak na człowieka przystało. Po chwili namysłu, odkładając pusty kubek wstałem i krzyknąłem "JADE!".
Walizki spakowane, bilet lotniczy w ręku. Co to będzie? No cóż. Zobaczymy.
Lot Samolotem
Pierwszy raz lęce samolotem, przy starcie naprawdę nie jest wesoło :). Siedzę i myślę, co zrobię gdy już wysiądę w Dublinie. No nic, spróbuję dostać się do Droghedy, w końcu tam mieszka Piotrek, może coś doradzi. Przeglądając oczywiście wszelkie czasopisma sportowe czuję, że samolot składa się do lądowania. Po kilku minutach tak dokładnie się stało, samolot wylądował, a ja udałem się rozejrzeć się po mieście.
Dublin
Dublin, to spore miasto jak zresztą na stolice przystało. To tutaj znajduje się jeden z najstarszych i mających największe tradycje klubów piłkarskich w Irlandii. To oczywiście zespół Bohemians. Chętnie zobaczyłbym ich stadion. W tej chwili obróciłem się i zobaczyłem przystanek, a koło niego autobus. Podszedłem do kierowcy z zapytaniem czy jedzie przez Droghede. Usłyszałem krótkie "Yes", kupiłem bilet i zająłem miejsce.
Piotrek, już jadę (podróż do Droghedy)
W ciągu drogi odczuwając zmęczenie podróżowaniem, czytałem moje czasopisma. Już trochę mnie nudzą... przecież już to czytałem ... aa jakoś mi się ziewa... ..........
Excuse me! Excuse Me Sir!!! ... Otwieram oczy i budzę się na dźwięk tych wyrazów. Szok! Przecież ja usnąłem, gdzie ja jestem??? Wysiadam szybko z autobusu, patrzę i w porównaniu do Dublina widzę aby nie obrazić tego miejsca, maciupkie miasteczko. To nie może być przecież Drogheda! Patrzę na mapę stojącą obok przystanku na którym wysiadłem i odczytałem, że jestem w miejscowości Monaghan, przy samej granicy z Irlandią Północną.
Pierwsza myśl: O pracę to tutaj łatwo nie będzie. Spojrzałem do portfela, jakieś miedziaki... Jak ja dojadę do Droghedy????
A może będą darmowe bilety?
Zdołowany spojrzałem na grupkę ludzi, szaliki koszulki, to chyba kibice, spragniony piłki śledzę ich. Doszedłem do stadionu. Skromny to skromny ale w Polsce wcale nie lepsze w Ekstraklasie. Najważniejsze, że ewidentnie zapowiadał się jakiś mecz. Niestety po chwili ujrzałem cennik biletów. Najtańszy 10 EURO. Zajrzałem do portfela, 7 EURO maksymalnie z tego uzbieram. Mimo to podchodzę do kasy biletowej. Dając resztę pieniędzy i prosząc bilet. Zaganiana sprzedawczyni nie policzyła pieniędzy i dała bilet. Ufff... trochę sumienie zadrżało, ale przynajmniej, swój dołek rozluzuje obejrzeniem mam nadzieje dobrego meczu.
Postawa gospodarzy powodem nieopanowania nerwów?
Jak zdążyłem zauważyć miejscowa drużyna Monaghan City podejmowała u siebie zespół Fingan. Spojrzałem na gazetkę, którą trzymał siedzący obok mnie starszy dziadek, zauważyłem, że Monaghan przegrywając ten mecz, utrzyma się na ostatnim miejscu w tabeli. Zespół Fingan natomiast zajmował trzecie miejsce. Zespół Fingan prowadził grę i po pierwszej połowie prowadził już 2:0. Drużyna Monaghan sprawiała wrażenie mocno załamanych. Mocno przeżywałem ten mecz, głośno wykrzykując co myślę. Trener według mnie zupełnie nie wiedział co ma robić. Jego zespół przecież grał bez żadnego zaangażowania, a pomysłu na grę, tym bardziej nie było! Ustawienie 5-4-1 zmasowana defensywa, co to ma być? Przecież ta drużyna naprawdę potrafi atakować! Widać po nich, że dławią ich te instrukcje trenera. W końcu nie wytrzymałem. Podbiegłem do barierek, wykrzykując to co miałem na myśli. Trener o dziwo odwrócił się w moim kierunku i spytał, o co mi chodzi? Powtórzyłem mu dokładnie i krzyknąłem stanowczo "Człowieku, wprowadź tu drugiego napastnika, zmień coś, spróbuj ich zaskoczyć, twoja drużyna przegrywa, spróbuj uratować choćby punkt! Obróciłem się i zauważyłem, że całe trybuny patrzą się na mnie i przyznają mi rację! Kiwają głową i powtarzają moje słowa do trenera. On jednak mocno zdegustowany tym oczywiście miał gdzieś moje słowa. Obrońca gospodarzy w 70 minucie doznał kontuzji. Znieśli go na noszach. Przy ławce rezerwowych z grymasem bólu na twarzy krzyknął do swojego trenera "Ten facet ma rację! Trenerze po co my się bronimy? Spróbujmy uratować punkty!" Jak się dowiedziałem był to kapitan zespołu Paul Whelan. Zdegustowany trener wpuścił w jego miejsce drugiego napastnika, a zawodnicy słuchali bardziej moich reprymend niż swojego trenera. Powalczcie! Ostro Pressing To nie Barcelona! Jeszcze dacie rade! Wierze w was! Wykrzykiwałem raz po raz! Ty na środku! Więcej podań, nie drybluj ciągle, popatrz i podaj, wiem że potrafisz! Zespół Monaghan zaczął grać o wiele lepiej, strzelił nawet bramkę kontaktować, ale uratować choćby punktu, niestety się nie udało.
Nieoczekiwana propozycja!
Wychodząc ze stadionu wiele osób pytało się jak mam na imię, gdzie mieszkam bo mnie nie kojarzą. Odpowiadałem wszystkim skrupulatnie. Nagle podbiegł do mnie pewien Pan ubrany w garnitur.
-* Dzień Dobry
- Witam, Kim Pan jest?
-* Już oczywiście się przedstawiam. Jim McGlone - prezes klubu Monaghan City. A pan jak się nazywa jeżeli można spytać?
Zszokowany spojrzałem, o cóż mu może chodzić?
- Witam Witam, Rafał Górski. Muszę przyznać że jestem bardzo zaskoczony, o co chodzi?
-* Widzę, że zna się Pan na piłce dość dobrze. Grał pan kiedyś?
- Wie Pan, piłka to moje życie i przez całe nie w nią grałem. Ale o co panu chodzi?
-* Może chciałby Pan przyjść na trening? Szukamy kogoś.
- Niestety chciałbym bardzo, ale jestem po groźnej kontuzji i niestety nie mogę ryzykować.
-* Ale chyba źle mnie Pan zrozumiał. Nie miałem na myśli aby Pan zagrał w moim zespole. Chciałbym aby Pan przeszedł się wraz ze mną na trening mojego zespołu. Chciałbym aby Pan ocenił szanse mojego zespołu na utrzymanie w 2 lidze, jeżeli Pan uzna, że zespół jest w stanie to zrobić i umiał by Pan osiągnąć to z nim, chętnie zaproponuje Panu pracę Managera mojego zespołu. Obecny manager zupełnie nic nie wnosi już do tego zespołu, 15 punktów na 19 meczy mówi samo za siebie. Widziałem i Słuchałem pana podczas meczu, kibice Pana wyraźnie popierali, muszę przyznać, że bardzo mądrze Pan próbował pokierować zespołem. Ja natomiast nie mam wyjścia i chciałbym zaryzykować na te kilkanaście kolejek przed zakończeniem. Szczerze? Widzę w Panu idealnego kandydata. Jest pan z zewnątrz, spojrzy Pan świeżo na zespół, może wyjdzie, może się uda. Trenera tak czy tak chcę jak najszybciej zmienić, a nikt doświadczony tu nie przyjdzie. Pieniędzy mamy mało, a pozatym mało kto byłby na tyle odważny aby ryzykować swoją reputację na spuszczenie klubu z ligi. Jeszcze raz powtórze, nie mam nic do stracenia. Co Pan na to ?
Zamilczałem przez moment zupełnie zszokowany. Pomyślałem, przecież to dla mnie znakomita szansa. Pieniędzy mają mało, ale przecież coś mi zapłacą a ja nie mam nic "przy dupie". Poza tym przecież będę robił to co kocham. Będę w piłce! Dam sobie rade! Przecież to mój żywioł!
- Moim zdaniem nie muszę nawet patrzeć na trening. Po tym meczu już widzę, że ten zespół ma potencjał aby utrzymać się w lidze. Uważam, że może mi się to udać.
-* To mi się podoba Panie Rafale, zapraszam do mojego gabinetu.
Jim McGlone położył mi na stole kontrakt do końca obecnego sezonu. Zaproponował mi Pensję w wysokości 1.300 EURO miesięcznie i powiedział, że do końca sezonu mogę liczyć na bezwarunkowe poparcie zarządu.
Zachwycony nowy doświadczeniem postanowiłem szybko zapoznać się z klubem.
Ciąg dalszy nastąpi...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |