Na początek może się przedstawie. Mam na imię Wojtek, tutaj "posel92". Wybrałem Tottenham spośród trzech klubów w Anglii jakimi grałem: Queens Park Rangers, którymi w pierwszym sezonie zająłem 8 miejsce, zdecydowałem jednak, że byłoby ciężko powalczyć w Rozgrywce Mistrzów, Stoke, gdzie był problem z szybkimi i zwinnymi skrzydłowymi i właśnie Tottenham Hotspur. Wybrałem ten zespół, ponieważ spełniał moje warunki. Wybierając "Totków" zaprzeczyłem samemu sobie, ponieważ osobiście jestem kibicem Chelsea. Ogólnie preferuję typowo siłowy angielski, a nawet irlandzki styl gry.
Kapitanem został Kaboul, a wicekapitanem - Lloris.
Moje transfery opierały się na: albo "wielkich chłopach" takich jak Shawcross (191cm, 77kg), Wanyama (188cm, 77 kg), Diabate (194cm, 88kg), albo szybkich skrzydłowych z dobrze ułożoną nogą takich jak Payet czy Ben Arfa. No i oczywiście BRAMKARZ, bo oprócz klasowego Hugo Llorisa to tu nie ma bramkarza. No chyba, że jako bramkarzy liczymy np. Friedela czy Vorma. Właśnie na tą pozycję ściągnąłem ze Stoke dość młodego angielskiego Butlanda. Jeszcze przed sezonem z klubu odszedł Vertonghen za duże 30 mln funtów i w zimowym okienku transferowym z klubem pożegnał się drugi obrońca Fazio.
Oczywiście wszystkie transfery do klubu były na raty.
Najpierw zajmiemy się moim priorytetem, czyli ligą:
I tabela:
Zakładałem w tym sezonie walkę o mistrzostwo, niestety wyszło "tylko" 4 miejsce, chociaż zarząd oczekiwał zaledwie awansu do Ligi Europy. Warte podkreślenia jest to, że na 8 porażek jakich doznałem, tylko 2 były z zespołami z najwyższej półki. Ciekawostką jest natomiast to, że wszystkie podyktowane przeciwko mnie karne były niezasłużone. Sam Ryan Shawcross zrobił chyba 5 lub 6 karnych "widmo".
Ciekawą przygodą było Capital One Cup. W pierwszych dwóch rundach trafiliśmy na dość łatwe zespoły. Dopiero w ćwierćfinale trafiliśmy na Chelsea, które zresztą pewnie pokonaliśmy 3-0 sprawiając tym samym niespodziankę. W półfinale trafiliśmy na Man Utd, które rozbiło nas 3-0. Kiedy już myśałem, że wszystko stracone przypomniałem sobie, że jest jeszcze rewanż. W drugim starciu już prowadziliśmy 3-0, a później 4-1, ale niestety sędziowie nam nie sprzyjali, bo najpierw Wanyama dostał czerwoną kartkę nie wiadomo za co, a potem Czerwone Diabły otrzymały w prezent w postaci rzutu karnego. Skończyło się 4-2, ale nie przeszliśmy dalej ze względu na pierwszy mecz.
W Pucharze Anglii mieliśmy "wymarzone" losowanie, bowiem już w 3 rundzie trafililiśmy na dobrze nam znane MU. W pierwszym meczu już przegrywaliśmy 3-0 w pierwszej połowie, więc zdecydowałem się od razu na 3 zmiany i pod koniec pierwszej połowy do siatki trafił Adebayor. W drugiej połowie wpadły jeszcze dwa gole do bramki De Gea'i i czekała nas powtórka. W rewanżu role się odwróciły i już w pewnym momencie prowadziłem 2-0, lecz wystarczyło 7 minut, żeby Man Utd odrobił straty i doprowadził do dogrywki. W dogrywce niewiele się działo i mecz musiały rozstrzygnąć rzuty karne. W 6 serii Daley Blind się myli i strzela wprost w Llorisa, a w tej samej serii jak na kapitana przystało Younes Kaboul daje swojej drużynie awans. W 4 rundzie trafiliśmy na dużo słabsze Sunderland, które sprowadziło nas na ziemię rozbijając naszą drużynę 4-1.
Na otarcie łez zostawiam Ligę Europejską!
W rundzie przed grupą trafiliśmy słabiutkie FC Midtjylland pokonując je dwa razy 1-0 i 2-0. Grupa nie była dużo trudniejsza, ponieważ trafiliśmy na Steaua'e, Krasnodar i cypryjski Apollon Limassol. Gładko wyszliśmy z grupy na pierwszym miejscu remisując jedynie z Krasnodarem. Los chciał, żebym ja i moja drużyna odpadli, bo trafiliśmy na chyba najlepsze z możliwych - Napoli. I po pierwszym meczu tak naprawdę było, dlatego że przegraliśmy 3-0. Jednakże football to piękna gra i wszystko się może zdarzyć zwłaszcza gdy nasz prawy obrońca Joel Ward strzela bramkę z połowy centrostrzałem, a następnie Eriksen z pola karnego uderza tak, że "bramkarz wolał nie ryzykować utraty ręki". W drugiej połowie w 86 minucie bramkę strzela Ben Davies i doprowadza do dogrywki. Kiedy już myślałem, że mecz rostrzygną karne to Ryan Shawcross wywołuje ekstazę na trybunach strzelając bramkę z rzutu rożnego w 120 minucie. Po ciężkiej przeprawie trafiamy na kolejny włoski klub - Fiorentinę. Po pierwszym, spokojnie wygranym 1-0 meczu już byłem właściwie pewny, że przejdę dalej. Tak też się stało, w drugim meczu było 3-1 dla naszej zgranej drużyny. Przyszedł ćwierćfinał, w którym trafiłem chyba na najłatwiejszy zespół - Dnipro Dniepropetrowsk. W pierwszym meczu gładko wygraliśmy 2-0 z ukraińskim klubem. Drugi mecz już był troszkę ciężki, ale bez problemu. A wszystko dzięki niesamowitemu Diabate. Po wejściu z ławki strzelił 2 bramki, a ogólnie nastrzelał 10 bramek. Mecz skończył się 3-3. Następnie w pierwszym meczu z francuskim Lyonem nie było już tak kolorowo, bo było 1-1 przed własną publicznością. Drugi mecz już rozpoczął się lepiej, gdy w pierwszej akcji Kane strezlił bramkę na 1-0. Niestety w następnej akcji Lacazette doprowadził do remisu. Na tą bramkę idealnie odpowiedział Nacer Chadli. Było 2-1 dla nas i to Francuzi musieli gonić wynik. Wielka szkoda, bo źle zmotywowałem moich podopiecznych i zaraz po przerwie było już 2-2. Następna akcja i już było 3-2. Plany pokrzyżowała mi jeszcze kontuzja na meczu mojej podstawy Warda. Pod koniec meczu wpadła jeszcze bramka na 4-2, która zniweczyła plany o finale. Największą niespodzianką było francuskie Guingamp, które pokonało w finale wyżej wymieniony Lyon w karnych zdobywając tym samym Ligę Europejską będąc na 16 miejscu w swojej lidze.