Informacje o blogu

Opowieść znad Sekwany..

Paris Saint-Germain

Ligue 1 Conforama

Francja, 2008/2009

Blog użytkownika sylar przeczytało już 3554 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

Ostatnie publikacje

Pierwsze kroki...27.07.2009 00:44, @sylar

3

Nazywam się Nazar Smereczański i przez całe życie piłka nożna była dla mnie czymś więcej niż tylko pasją. Zostać wielkim piłkarzem marzyłem od wieku kilku lat, kiedy to biegałem z kolegami po boisku. Niestety, mając 10 lat uległem wypadkowi, w wyniku którego moja noga została na tyle mocno uszkodzona, że o karierze pilkarza mogłem zapomnieć, a o pełnej sprawności pomarzyć. Rodzice dostali szansę wyjazdu do Holandii, gdzie miałem dużą szansę na powodzenie rehabilitacji i powrót do zdrowia. Zamieszkaliśmy w Rotterdamie, gdzie moja pasja piłką się rozwijała. Wiele razy tata przyprowadzał mnie na stadion De Kuip, który jest siedzibą wielkiego Feyenoordu Rotterdam.

Nie mając szansy zostania piłkarzem postanowiłem, że spełniać swoją pasję będę w inny sposób. I tak, w wieku 27 lat dostałem licencję trenerską UEFA Pro i stały angaż w młodzieżówce Feyenoordu, z którą zdobyłem dwa mistrzostwa kraju. W sezonie 07/08 zostałem asystentem trenera Berta van Marwijk, z którym osiągnęliśmy puchar Holandii. Po tym sezonie Bert odszedł z klubu, a zatrudniony na funkcję I trenera został kolejny Holender, Gertjan Verbeek, który powiedział mi podczas prywatnej rozmowy (uczestniczył w niej także prezes), że o funkcji asystenta w tym klubie powinienem zapomnieć. Moja kariera trenerska zawisła w próżni, gdyż nie miałem zamiaru wracać do młodzieżówki, z którą osiągnąłem wiele. Jedynym wyjściem było opuszczenie klubu ze stadionu De Kuip. To był 14 dzień czerwca 2008 roku, sfrustrowany wracałem do swojego mieszkania, kiedy zadzwoniła moja komórka. Sięgnąłem po nią zainteresowany kierunkowym numerem +33, który oznaczał, że dzwoni ktoś do mnie z Francji. Usłyszałem w słuchawce mężczyznę, który przedstawił mi się jako Charles Villeneuve. Powiedział, że jest prezesem klubu Paris Saint-Germain i jeśli jestem zainteresowany funkcją pierwszego trenera zespołu, żebym pojawił się jak najszybciej w Paryżu. Takiej okazji po prostu nie mogłem przegapić. Następnego dnia byłem już w stolicy Francji. Władze klubu zaproponowały mi 7 tysięcy euro tygodniowo i budżet transferowy w wysokości 10 mln euro, ale dla mnie pieniądze nie były ważne. To była niesamowita szansa, którą dostałem i nie mogłem zmarnować. I nie zmarnowałem. Nierozpoznawalny na początku przygody z drużyną z PSG, stałem się jego legendą. Każdy kibic futbolu bez wachania przyzna, że francuska piłka wiele straciła pewnej nocy na ulicy Paryża, kiedy zostałem zastrzelony. Ale wszystko po kolei.
Lipiec 2008

            1 lipca 2008 roku zostałem oficjalnie przedstawiony jako nowy trener klubu Paris Saint-Germain. Huczały media polskie- bo wreszcie polski trener został zatrudniony w renomowanym zachodnim klubie, holenderskie- które uważały mnie za „swojego” człowieka w PSG i wreszcie francuskie- nie mogące się nadziwić decyzją władz klubu decydujących się na zatrudnienie polskiego trenera z mało imponującym stażem. Pierwszy mój trening z drużyną dał mi dobre rozeznanie w składzie. Nie było żadnej bariery językowej, ponieważ większość piłkarzy mówiła po francusku- języku, którym posługiwałem się bez problemu. Zauważyłem, że najbardziej brakuje mojej nowej drużynie rywalizacji w linii ataku. Najlepszy napastnik to oczywiście Mateja Kezman, którego pamiętałem jeszcze z występów w PSV. Więcej klasowych napastników w mojej opinii nie było. Bardzo mnie za to cieszyła grupka młodych i perspektywicznych graczy ofensywnych, z których klub w przyszłości mógł mieć sporo pociechy. Jedynymi graczami nadającymi się do miana zmienników Kezmana byli Hoarau i Luyindula. Potrzebowałem więc graczy stwarzających konkurencję w linii ataku. Zauważyłem też, że brakuje klasowego jak na warunki Ligue 1 prawego obrońcy. 28-letni Brazylijczyk Ceara nie spełniał moich wymagań, musiałem zatem znaleźć zawodnika, który potrafiłby grać dobrze w destrukcji, jak i w akcjach ofensywnych. Po treningu wezwałem do swojego gabinetu w mojej opinii lidera zespołu, weterana francuskiej piłki, Claude’a Makelele. Wyjaśnił mi, że atmosfera w klubie za rządów poprzedniego trenera była wręcz okropna i brakowało w niej najbardziej spójności. Moim zdaniem przyczyną takiej sytuacji była zbyt duża liczba doświadczonych graczy, którzy chcieli być liderami zespołu. Jerome Rothen najbardziej psuł atmosferę w drużynie, chociażby poprzez separację od młodszych zawodników, którym nie służył pomocą, a wręcz dręczył. Po krótkiej rozmowie z nim podjąłem decyzję o wystawieniu go na listę transferową. Kiedy ta wiadomość wyszła na jaw, piłkarska Francja zamarła ze zdumienia. Na jednym z portali internetowych przeczytałem nawet, że sabotuję PSG i chcę go zniszczyć. Rothen był wściekły. Dostałem mnóstwo ofert z innych klubów francuskich z Olympique Marsylia na czele. Jerome zdecydował się przejść do Monaco. Do klubowej kasy wpłynęło z tego transferu trochę ponad 5 milionów euro. Po jego odejściu brakowało nam lewego skrzydłowego. Klubowy scout polecił mi 27-letniego Serba, Milana Jovanovica. Aby go zobaczyć pojechałem do Szwajcarii, aby zobaczyć gracza Standardu w akcji. Jego inteligencja na boisku i technika bardzo zwróciły moją uwagę. Robił wrażenie skrzydłowego kompletnego. Bardzo spodobała mi się również gra środkowego amerykańskiego obrońcy, Oguchi Onuyewu. Po meczu, w którym Milan strzelił jedną z bramek udałem się na rozmowę z działaczami Standardu. Stwierdzili, że zarówno Jovanovic, jak i Onuyewu są na sprzedaż, jednak za godziwą cenę. Ich oferta opiewała na 3 miliony euro za Jovanovica i 2,5 miliona za amerykańskiego obrońcę, w sumie 5,5 miliona euro. Wróciłem do Paryża i tam doszedłem do wniosku, że na taki wydatek nie mogę sobie pozwolić. Wynegocjowałem cenę za Serba 2,1 miliona a za Onuyewu 1,8. W ciągu tygodnia obaj zawodnicy podpisali kontrakt i stali się graczami PSG. Udałem się do Rotterdamu, gdzie miałem do załatwienia transfer Michała Janoty, którego talent odkryłem parę lat temu i chciałem mieć tego gracza u siebie. Władze Feyenoordu  nie widziały świetlanej przyszłości dla Polaka, dlatego zgodziły się na niezwykle niską cenę jak na tak perspektywicznego gracza, a mianowicie 190 tysięcy euro. Rozmawiałem z Michałem, powiedział, że nowy trener druzyny z Rotterdamu przygląda się bacznie graczowi do niedawna Znicza Pruszków, a teraz Lecha Poznań- Robertowi Lewandowskiemu. Gertjan Verbeek podobno był pod ogromnym wrażeniem umiejętności 20-letniego napastnika, który stał się jego celem transferowym numer jeden. Mogłem więc zwiększyć rywalizację w ataku i przy okazji utrzeć nosa Gertjanowi, z którym nie darzyliśmy się szczególną sympatią. Nie zamierzałem jednak kupować kota w worku. Lech Poznań miał zgrupowanie w Caen, a to bardzo niedaleko Paryża. W klubie zobaczyłem parę kaset z grą Roberta, w Caen miałem szansę podziwiać jego umiejętności podczas meczu sparingowego z miejscowym klubem. Lewandowski potwierdzil moje przepuszczenia, że doskonale pasuje do mojej koncepcji zespołu. Postanowiłem złożyć oficjalna ofertę za Polaka w wysokości 1 miliona euro. Klub z Poznania oczekiwał jednak za sojego napastnika 1,2miliona, na co przystałem. Robert przyjechał na testy medyczne, a kilka dni po nich zaprezentowałem go mediom wraz z Jovanovicem i Onuyewu. 18 lipca dostałem raport od mojego Scouta, Pedro Palety, który przebywał w Egipcie, że 20-letni Egipcjanin Ahmed El Mohammady grający na lewej obronie znacznie przewyższa wyszkoleniem innych zawodników z naszego klubu  grających na tej pozycji. Egipcjanie nie okazali się dobrymi negocjatorami. Za cenę jedyne 400 tysięcy euro Ahmed zasilił nasz skład. Na jednym z treningów jeden z moich obrońców, Ceara powiedział mi, że jego zdaniem rywalizacja w linii obrony jest za duża i jeśli nie dam mu gwarancji występów w pierwszym zespole, opuści klub. Nie miałem zamiaru przystawać na jego żądania i wystawiłem Cearę na listę transferową. Caen dało najwyższą kwotę 1,7mln euro, dzięki czemu stan konta zasiliła gotówka, która miała ponieważ po zapewnić mi transfer Rumuna Razvana Rata. Szachtar Donieck przystał na moją ofertę 4,5 mln euro, jednak wymogi kontraktowe Rumuna okazały się barierą nie do przejścia. 90 tysięcy euro tygodniowo to jego minimum, z którego nie zamierzał zejść. Rozmawiałem z nim, przekonywałem, że zarobki będą rosnąć wraz z rozwojem klubu, kusiłem korzystnymi klauzulami. Wszystko na nic. Wyjeżdżaliśmy na zgrupowanie do Izraela bez klasowego lewego obrońcy, pierwszym spotkaniu Ceara jechał na testy medyczne do swojego nowego klubu. Żałowałem, że sprzedałem go tak łatwo. Mój brak doświadczenia spowodował braki kardowe. Mamadou Sakho mogł występować na lewej stronie, jednak o wiele lepiej spisywał się jako środkowy obrońca. Upał dochodzący do 40 stopni Celsjusza towarzyszył naszej pierwszej grze sparingowej przed zbliżającym się sezonem.

Pierwszym przeciwnikiem była Sparta Praga. W czasie tego meczu sprawdziłem wszystkich swoich zawodników pierwszego zespołu. Wygraliśmy po momentami slabej grze 2:1. Ceara w 17. minucie strzelił prawdopodobnie swoją ostatnią bramke w klubie. Przy stanie 1:1, na 5 minut przed koncem spotkania, bramkę dającą zwycięstwo strzelił rezerwowy Pancrate.Wnioski po tym meczu nasunęły się takie, że drużyna spisuje się dobrze w środku pola, gdzie króluje Claude Makelele, jednak pod bramką przeciwnika brakuje dobrego wykończenia, a czasami w ogóle wizji gry. Na tydzień postanowiłem graczom ofensywnym zorganizować inny reżim, w którym mieliby podnieść zgranie i skuteczność pod bramką przeciwnika. Na treningach swoim zaangażowaniem imponował Robert Lewandowski, który nie zachwycił w pierwszym spotkaniu.

Cztery dni później, już bez Ceary, który podpisał kontrakt z nowym klubem, graliśmy kolejne spotkanie, tym razem przeciwko Maccabi Herclija. Przeciwnik o kilka klas gorszy, więc to była doskonała szansa dla napastników na „rozstrzelanie” się. Wynik 4:0 nie usatysfakcjonował mnie. Zdobyliśmy 2 bramki z rzutów wolnych po dośrodkowaniach Milana Jovanovica, strzelali.. środkowi obrońcy: Mamadou Sakho i Sammy Traore. Jedna bramka samobójcza piłkarza Hercliji po dobrej akcji Ludovica Giuly. Bramka, która mogła dac mi powody do zadowolenia była akcja z 47 minuty, w której Lewandowski przedrylował pół boiska i umieścil piłkę w siatce. Jednak ta drużyna nie grała jeszcze na poziomie, który by mnie satysfakconował. Znowu brakowało dobrego wykończenia akcji, jednak teraz świetnie je uskrzydlali Giuly i Jovanovic. Kontuzji doznał Sessegnon, który wrócił do Francji na rehabilitację. Do następnego meczu 3 dni i postanowiłem dać odpocząć swoim graczom. Trenowali jedynie gierki zespołowe i przebieżki. Trochę świeżości powinno wnieść nową jakość do ich gry.Mecz z Maccabi Netanią był zupełnie inny. Tu osiągnęliśmy pełnie dominacji. Przeciwnicy nic nie zdziałali w ataku, koncentrowali się na grze obronnej. Strzeliliśmy 3 bramki po dobrych akcjach. Mogę być naprawdę zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Do siatki trafiali zawodnicy z drugiej „jedenastki”. Byli to Pancrate, Chantome i Luyindula, na którego dostałem ofertę wypożyczenia. Przyjąłem ją, ponieważ zawodnik był głodny nowego wyzwania, a ja mogłem sobie pozwolic na wypożyczenie napastnika, ponieważ miałem na tej pozycji wystarczającą konkurencję. Po tym meczu mogłem spokojnie podkręcić tempo treningu. Do następnego meczu pozostało 5 dni. Dostałem listę lewych obrońców do kupienia od moich scoutów. Jedno spojrzenie na nią i miałem na ustach tylko jedno nazwisko. Mathieu. Znałem tego gracza i bardzo ceniłem jego umiejętność łączenia cech bocznego obrońcy i cofniętego skrzydłowego. Na 2 dni opuściłem Izrael i poleciałem do Tuluzy, aby rozmawiac z jej sztabem na temat transferu ich gwiazdy. Pierwszego dnia mojego pobytu w tym mieście wieczorem spotkałem się z trenerem klubu Touluse. Wszedłem do jego gabinetu. Przywitaliśmy się i wtedy on spytał:
-Czy ma Pan świadomość, że Jeremy jest podstawowym graczem naszego zespołu, jego przyszłością, i że z całą pewnością nie sprzedamy go do klubu z tej samej ligi?
-Dla tego piłkarza transfer do Paris Saint-Germain to ogromna szansa. Nasza oferta to 4 miliony euro. Proszę ją przemyśleć. Za pół roku dla Mathieu konczy się kontrakt i klub nie będzie mieć pieniędzy za jego transfer do naszego lub innego klubu. Wysłałem oficjalna ofertę i liczę na jej pilne rozpatzenie.

            Po tych słowach opuściłem gabinet  Alaina Casanovy. Następnego ranka dostałem telefon od prezesa klubu Touluse. Przeprosił on mnie za zachowanie Casanovy i zaprosił do siedziby klubu. Tym razem zostałem zaproszony do gabinetu samego prezesa, gdzie czekał na mnie oprócz właściciela klubu trener oraz Jeremy Mathieu. Zarówno prezes, jak i pilkarz byli bardzo zainteresowani moją ofertą. Prezes zapewne z powodu słabych funduszy klubu, Mathieu chyba nie mógł przepuścić takiej okazji. Wynegocjowana cena za francuskiego gracza wyniosła 4,3 mln euro, wstępnie dogadałem z piłkarzem warunki kontraktu. Tego samego dnia wróciłem do Izraela, gdzie za 3 dni czekal moje PSG mecz z holenderska drużyną FC Den Bosch.

Temperatura „zaledwie” 28 stopni pozwoliła graczom na trochę szybsze tempo rozgrywania meczu, co sprzyjało moim zawodnikom, których przygotowanie kondycyjne zwłaszcza w tych warunkach było imponujące. Dominowaliśmy bez żadnych wątpliwości, a tą dominację udokumentowali Lewandowski i Chantome.Zawodnicy po meczu byli w doskonałych nastrojach i w czasie powrotu do Francji widac było w nich wolę walki w nadchodzącym sezonie.

Sierpień 2008
1 sierpnia zaprezentowany kibicom zostal nowy gracz Jeremy Mathieu, a Luyindula został wypożyczony na rok do Caen. 2 dni treningu i miałem ułożony przypuszczalny skład na mój debiut w Ligue 1 przeciwko drużynie Sochaux-Montbeliard. Bardzo zależało mi na udanym debiucie. Po kilku roszadach i zmianach koncepcji postanowiłem, że moja drużyna wystapi w ustawieniu 5-4-1 z Hoarau w ataku. Dlaczego nie Kezman czy ostatnio skuteczny Lewandowski?  Ponieważ nastawiamy się na grę skrzydłami i liczę, że ten rosły i świetnie grający głową napastnik wykorzysta dośrodkowania kolegów z zespołu. Mathieu również zagra w pierwszym składzie. Nie miał wiele czasu na zgranie z zespołem, ale klasa tego zawodnika jest po prostu powalająca. Nie miałem sumienia sadzać tak świetnego zawodnika na ławce. Mecz rozpoczął się nie po naszej myśli. Zawodnicy grali poprawnie, jednak nie stworzyli dobrych sytuacji pod bramką przeciwnika. Defensywa spisała się w pierwszej połowie na czwórkę „z plusem”, pozwalając jedynie na liczne strzały z dystansu, które bardzo rzadko trafiały w światło bramki. Pod koniec pierwszej połowy genialnym dośrodkowaniem popisał się Ludovic Giuly, a we właściwym miejscu znalazł się Hoarau, jednak piłka po jego strzale głową otarła się jedynie o poprzeczkę. Odczuwałem satysfakcję, ponieważ wszystkie moje przedmeczowe założenia się sprawdzały. Skrzydła przeciwnika zostały zneutralizowane, a nasze rządziły na boisku. W szatni pochwaliłem chłopaków za skuteczną grę w pierwszej połowie i nakazałem grę z rozwagą. I moje polecenie wykonali w 80 procentach. Grali spokojniej, jednak zdarzały się niepotrzebne błędy w środku pola. Po bramce Chantome po dośrodkowaniu Giuly’ego z rzutu wolnego w 86. minucie w drużynie zapanował spokój, bo końcówka była nerwowa. Frustracja spowodowana skutecznością zamieniła się w radość ze zwycięstwa.Wygraliśmy spotkanie u siebie 1:0, jednak ten mecz pokazał mi, jak wiele pracy było jeszcze przed nami. Po tym meczu odbyła się konferencja prasowa, a potem jeden z polskich magazynów sportowych przeprowadził ze mną wywiad.


Następna kolejka oznaczała dla nas spotkanie wyjazdowe z Nantes- jednym z największych rywali Paris Saint-Germain. Media nie widziały w nas faworytów, ale w dobrych nastrojach jechaliśmy na ten mecz. Spotkanie rozpoczęliśmy grą w obronie.  Nie ma co się łudzić- Nantes na niewiele nam nie pozwalało. Przeważali pod każdym względem. Musiałem coś zrobić. Niestety, w 25. minucie Ricardo Faty  technicznym strzałem dał prowadzenie swojej drużynie. Zauważyłem problemy obrońców przeciwnika z szybkimi piłkami, jednak drużyna w żaden sposób nie potrafiła tego wykorzystać. Kontuzji doznali Hoarau i El Mohammady i musiałem wykonać 2 zmiany jeszcze przed przerwą. Mecz po zmianie stron nie zmienił przebiegu- nadal atakowali gospodarze. Moi gracze nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce gospodarzy. Wynik 0:1 się utrzymał już do końca.

Styl, w jakim przegraliśmy przyniósł nam wstyd. Piłkarze w autokarze nie śmiali się, nie rozmawiali, jak było tydzień temu.

Droga do Paryża minęła w ciszy i zawiedzionymi ambicjami. W klubie spotkałem prezesa, który był zmartwiony tym spotkaniem. Uspokoiłem go, że dopiero ta drużyna się rozkręca i potrzebuje czasu. Ten tylko się do mnie uśmiechnął i odszedł. Większość piłkarzy wyjechała na zgrupowania swoich reprezentacji, a tym co zostali dałem odpocząć. Kilka dni w domu z rodzinami mogły dobrze na nich wpłynąć. Ja przygotowywałem się do spotkania z Touluse, spotkaniem z trenerem Casanovą, z którym nie darzymy się szczególną sympatią. Analizowałem ich mecze, szukałem dobre i słabe strony. Kadrowicze przyjechali do klubu we czwartek. Zapomnieli o spotkaniu z Nantes. Teraz liczyło się tylko Touluse. Sobotni trening taktyczny i ostatnia odprawa przedmeczowa poprzedzała spotkanie z następnym przeciwnikiem, którego podejmowaliśmy na własnym stadionie.

Mecz zespół zaczął od mocnego uderzenia. Strzał zza pola karnego Jovanovica dał nam prowadzenie już w 10. minucie spotkania. Naszą siłą była defensywa, więc konsekwentną grą w destrukcji graliśmy przez całe spotkanie. Ataki Touluse najczęściej kończyły się stratą piłki na 20. metrze i naszą kontrą lub strzałem z dystansu, z którymi świetnie sobie radził Laundreau. Wynik w 53. minucie podwyższył Hoarau, który doskonałe zagranie Serba Jovanovica zamienił na gola celnym strzałem głową w długi słupek. Przy stanie 2:0 w drużynie zapanowało ogólne rozprężęnie, a jego następstwem okazał się gol Braatena z rzutu wolnego w 68 minucie.Pokonaliśmy Touluse 2:1 po bardzo dobrej grze, zwłaszcza w defensywie. Za tydzień czekał nas mecz z największym rywalem, liderem tabeli, Olympique Marsylią. Każdy trening kończył się rozmową z graczami na temat najbliższego rywala. Oglądaliśmy do znudzenia poprzednie mecze Marsylczyków. Po poprzedniej porażce z rywalem klubu na własnym terenie chcieliśmy jeszcze bardziej niż zawsze pokazać swojej publiczności ze stadionu Parc des Princes, że stać nas na grę na najwyższym poziomie. Ogólna atmosfera determinacji udzieliła się całemu zespołowi. Niektórzy piłkarze zostawali nawet  kilka godzin po treningu, aby porozmawiać ze sobą o meczu, pokopać piłkę czy trenować do znudzenia schematy stałych fragmentów gry. Zdawałem sobie sprawę, że nie mogliśmy pozwolić sobie na blamaż, bo morale zespołu ległyby w gruzach. Tymczasem we czwartek odbyło się losowanie do I rundy ostatniej edycji Pucharu UEFA. Trafiliśmy na włoskie SCC Napoli. Osobiście uważam, że gorzej nie mogliśmy trafić, ale i ten przeciwnik nie jest  nie do przejścia. Koncentrowałem się na meczu z Olympique. W dzień meczu każdy z drużyny próbował się motywować jak potrafił. Sakho i Mathieu opowiadali sobie dowcipy i wsiadając do autokaru było ich słychać najgłośniej. Ludovic Giuly rozmawiał niemal przez cały czas z żoną, a Landreau, Lewandowski i Makelele podróżowali w milczeniu  ze słuchawkami w uszach. Jovanovic- którego tym razem desygnowałem do gry w ataku zamiast jego ulubionego lewego skrzydła czytał jakieś komiksy. Idąc do szatni wiedziałem, co powiedzieć moim zawodnikom. Wchodząc zobaczyłem stojących graczy PSG ubranych w kompletne stroje. Kiedy mnie zauważyli, usiedli i zamilkli.

- 3 punkty do zdobycia w dzisiejszym meczu to nie nasz główny cel. Jesteśmy tu, aby pokazać naszym kibicom, rywalom, rodzinom, całemu piłkarskiemu światu, że stać nas na zwycięstwo z najlepszymi. To my dzisiaj będziemy na ustach wszystkich. Zróbmy to na przekór wszystkim, którzy nas spisują na straty. Do boju Paris Saint-Germain!!- powiedziałem. Piłkarze ustawili się w koło, wyciągnęli ręce ku jego środkowi i wrzasnęli „Combat!!”.Od pierwszego gwizdka sędziego częściej utrzymywaliśmy się przy piłce. Budowaliśmy atakiem pozycyjnym coraz groźniejsze akcje. Drużyna Olympique Marsylia nie pozostawał nam dłużna. W 20. minucie Brandao popisał się świetnym dryblingiem, jednak na 17 metrze zaporą nie do przejścia okazał się niezawodny Makelele. Sędzia uznał, że francuz faulował, otrzymał za to żółtą kartkę, a Brazylijczyk na noszach opuścił boisko. Strzał Kone z trudem obornił Landreau. Przełomowa okazała się 41. minuta. Długie podanie Sakho, do piłki doszedł Jovanovic, który podkręconym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 dla PSG. W szatni ostrzegłem zawodników przed zbytnią pewnością i zaleciłem skupienie na grze defensywnej, ponieważ ataki przeciwnika stawały się coraz groźniejsze. Druga połowa to częstsze ataki gospodarzy i groźne kontry moich zawodników. Gdyby nie Mandanda w bramce Olympique, Hoarau(pojawił się w 64. minucie za Sessegnona)  mógł umieścić piłkę w siatce dwukrotnie. W drużynie przeciwnika zdecydowanie wyróżniał się Bakary Kone, który dostał nagrodę zawodnika meczu.Spotkanie na szczycie zakończyło się naszym zwycięstwem 1:0. Razem z zawodnikami skakałem i śpiewałem w szatni, nastrój euforii opanował cały zespół. Sierpień kończyliśmy w świetnych nastrojach, na 4. pozycji w lidze z dorobkiem 9pkt i zaledwie jednym straty do Olympique Lyonu.

TABELA

 

 

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.