Uwaga! To jest opis gry, a nie realnego świata piłki nożnej!
Specyfikacja: Football Manager 2012, Oficjalne uaktualnienia: 12.2.2 i FM-2012-Update-for-CM-Rev-by-bartekr-v.-Winter-1.3. Update do gry pobrano z oficjalnej strony serii Football Manager: http://www.cmrev.com/) Pieniądze na transfery niedostępne w pierwszym oknie.
Specjalne podziękowania dla ShedEnd-a za wspaniale się spisujący:
Poprawiony system kontuzji by ShedEnd v.BETA0.9 stabilna
2011/12
PSG ma być potęgą rywalizującą o laury europejskiego futbolu z Realem, Barceloną, Manchesterem United czy Bayernem. Katarscy właściciele dysponują niemal nieograniczonymi możliwościami finansowymi i żądają sukcesu - na początek mistrzostwa Francji. Gdzie sukces - tam musi też być wirtualny menadżer futbolowy, Łukasz Czyżycki. Dziesięcioletnie doświadczenie w grze powinno być gwarancją, że niczego nie spieprzę. Zabrałem się więc do pracy - na początek zmieniłem system gry na mój ulubiony 1-4-2-3-1 oraz dokonałem czystki w sztabie szkoleniowym i w systemie skautingu klubu. Z chęcią pozbyłbym się też asystenta, słynnego niegdyś gracza Claude’a Makelele, lecz postanowiłem zobaczyć jak się będzie rozwijał - w kwietniu 2012 jednak się rozstaliśmy...
Początek pracy w PSG był dla mnie katastrofalny. Mimo rozegrania siedmiu sparingów z których zespół wygrał sześć i jeden zremisował - ligowa rzeczywistość okazała się bezlitosna. Niezgrana ze sobą ekipa i do tego taktyka, której musieli się nauczyć sprawiła, że... przegrywamy pierwsze cztery mecze! Porażki na wyjeździe z Olympique Lyon (1-3) i Lorient (0-1) - można od biedy jeszcze zrozumieć, natomiast żadnego usprawiedliwienia nie miałem wobec sowicie opłacanych gwiazd po przegranych u siebie: 0-1 z Rennes i prawdziwej klęsce 1-4 z drużyną Bastii. Po tej porażce PSG znalazł się na samym dnie ligowej tabeli - a ja zacząłem się zastanawiać jak długo prezes Nasser Al-Khelaifi wytrzyma ze mną - menadżerem-nieudacznikiem. Poszedłem na rozmowę jak na ścięcie i poprosiłem, by dano mi więcej czasu na wyciągnięcie zespołu z dołka. Ku mojej ogromnej uldze otrzymałem kredyt zaufania, fundusze na zakup w jokerowym oknie transferowym Sebastiena Corchi i... od tej pory zespół zaczął grać o wiele lepiej. Szalony, zremisowany 4-4 mecz z Olympique Marsylia był dla mnie ostatecznym dowodem, że drużyna nabiera charakteru. Dobrze zaczęli się prezentować Ibrahimović i Pastore, wiele też dał drużynie powrót po kontuzji Meneza, który w lipcu, podczas przygotowań do sezonu złamał nogę. W lidze - gdy wszystko wydawało się iść ku lepszemu - nastąpiła klęska u siebie z Lille aż 0-4, lecz po tym meczu rozpoczęliśmy błyskawiczny marsz w górę tabeli.
Równocześnie z grą w Ligue 1 - ekipa pokazała się w Lidze Mistrzów. I to pokazała się z bardzo dobrej strony. Najpierw wygraliśmy grupę, w której za przeciwników mieliśmy Arsenal, Malagę i Kopenhagę. A potem... nastąpił styczeń i transfery. Przede wszystkim Leandro Damiao - 18,5 miliona euro rozłożone na 4-letnie raty okazało się stertą drobniaków wobec tego co ten zawodnik prezentował przez resztę sezonu! Już w debiucie strzelił bramkę, ale akurat ten mecz zapisze się w historii mojego PSG jako jedna z największych wpadek. 8 stycznia 2012 przegraliśmy z półamatorskim klubem AS Lyon-Duchere 2-3 i odpadliśmy z Pucharu Francji... Co prawda graliśmy rezerwowym składem, lecz tak naprawdę - nic nas nie usprawiedliwia. Razem z Damiao debiutowali również świeżo przybyli gracze: Shawcross, Pogba i Sanogo oraz młody bramkarz Areola i Coutinho (wypożyczony z Liverpoolu) - dla dwóch ostatnich były to jedyne występy w sezonie.
Przybycie Leandro Damiao sprawiło, że zespół nabrał niebywałego rozpędu, a świetna postawa Brazylijczyka sprawiła, że zacząłem wystawiać Ibrahimovica jako środkowego, ofensywnego pomocnika. Pastore powędrował na prawe skrzydło a Lavezzi na ławkę. Wiosną wykrystalizowała się pierwsza jedenastka: Sirigu - Corchia, Alex (Shawcross), Thiago Silva, Maxwell - Beckham, Thiago Motta (Matuidi) - Pastore, Ibrahimović, Menez - Leandro Damiao.
Leandro Damiao zanotował fenomenalną passę: od 21/02/2012 do 21/04/2012 wystawiłem go 12 razy (na 13 gier) i on w tych 12 występach strzelił 17 goli - trafiał w każdym meczu! Mimo nie najłatwiejszego charakteru - wieczne fochy dotyczące rozmów motywacyjnych - LD stał się centralną postacią ekipy. Ostatecznie sezon zakończył z 22 golami w 22 meczach (wszystkie rozgrywki) - dla porównania: Ibrahimović - 42 mecze/21 goli.
Po kompromitacji w Pucharze Francji mogliśmy skupić się na lidze oraz Champions League. W tych ostatnich rozgrywkach w 1/8 finału wyeliminowaliśmy Valencię; 1-1 (w), 2-1 (d), a w ćwierćfinale rozegraliśmy dwa niezwykle zacięte spotkania z Bayernem. Na Allianz Arena zaczęliśmy fatalnie i po 32 minutach przegrywaliśmy 0-2 (trafiali Rafinha z karnego i Robben). Jednak drużyna pokazała hart ducha i w drugiej odsłonie udało nam się doprowadzić do remisu po golach Ibrahimovica - 64 minuta i Leandro Damiao - 77. W meczu rewanżowym było równie nerwowo, gdyż najpierw błąd popełnił niezawodny zwykle bramkarz Sirigu i wpakował samobója. Na szczęście mieliśmy LD, który w 61 minucie po podaniu Ibry wyrównał i droga do półfinału stanęła otworem.
W tej fazie rozgrywek czekał na nas słynny Real Madryt i właśnie przeciwko Realowi na Parc des Princes rozegraliśmy najlepszy mecz w sezonie. Zwyciężyliśmy co prawda zaledwie 3-2 po bramkach Leandro Damiao, Meneza i Ibrahimovica z karnego - lecz powinniśmy wiele wyżej... Nigdy nie zapomnę fantastycznej bomby Beckhama z wolnego (było ponad 30 metrów od bramki!), którą jakimś cudem sparował Iker Casillas.... Zwycięstwo 3-2 nie dało nam awansu do wymarzonego finału - w rewanżu byliśmy tylko tłem dla Realu i ulegliśmy aż 1-4.
Tymczasem w lidze - 7 kwietnia 2012 po rozgromieniu Toulouse aż 5-1 - znaleźliśmy się na fotelu lidera! I co najważniejsze - nie oddaliśmy jej już do samego końca! Na drugim miejscu zakończył rozgrywki Olympique Marsylia z dziewięciopunktową stratą do PSG! Trzecie - Lille.
Ostatni mecz sezonu rozegraliśmy z Olympique Lyon - bardziej niż gładkie zwycięstwo 3-0 pamiętał będę dwa fantastyczne gole Davida Beckhama - oba z rzutów wolnych... Tak wykonującego stałe fragmenty gry piłkarza Parc des Princes długo, długo nie zobaczy... Dziękuję, Becks!
Podsumowanie? Szczerze mówiąc po tak kompromitującym początku miałem nadzieję, że uda nam się załapać jakoś do pierwszej trójki i że nie stracę posady... A tu proszę - mistrzostwo Francji, które smakuje wyjątkowo wspaniale!
Kolejny sezon zapowiada się ekscytująco - tym bardziej, że podjąłem decyzje personalne, które najodporniejszych zwalą z nóg! Większość będzie się pukać w czoło i powie - co ten facet robi?! Kręci sam na siebie bicz i sam wkłada sobie głowę w stryczek! Ano - zobaczymy:-)
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ