27.07.07r. 19.00
Mmmmmmmmm Let me talk to em Let me talk to em Mmmmmmmm Let me talk to em C'mon!
-Słucham-odebrałem telefon od nieznanego mi numeru.
-Dobry wieczór. Nazywam się Adam Godlewski jestem redaktorem tygodnika "Piłka Nożna", czy moglibyśmy przeprowadzić krótką rozmowę?-zapytał dziennikarz.
-Dobrze-odpowiedziałem.
-Czy obawia się pan najbliższego meczu z GKS Bełchatów?-pan Adam rozpoczął serię pytań.
-Tak to mój ligowy debiut, w dodatku przed własną publicznością. Musimy wygrać i wygramy!-wykrzyczałem.
-Jest pan tego pewien?-dziwił się redaktor.
-Tak. Wygramy na pewno, i to nie jedną bramką- odpowiedziałem.
-Kochanie... Kolacja na stole-zawołała mnie żona.
-Zamknij się! Teraz rozmawiam-krzyknąłem.
-Słucham?!-zapytał sie wyraźnie ździwiony dziennikarz.
-To nie do pana, możemy kontynuować-odpowiedziałem.
-Dobrze, które miejsce chce pan zająć ze swoją drużyną w tym sezonie?-zapytał.
-Stać nas na pierwszą piątkę-odpowiedziałem dosć pewnie.
-Kotku... bo wystygnie..-żona znowu mi przeszkodziła.
-No co za kobieta.... Ekhm... Przepraszam, muszę kończyć. Żona nie daje mi spokoju. Dobranoc-zakończyłem dialog.
-Dobranoc- odpowiedział pan Adam.
Coś czuję, że nr telefonu pana Adama, muszę sobie zapisać w pamięci telefonu.
Nadszedł dzien meczu z Bełchatowem. W pierwszej jedenastce wychodzą:
Henkel - Speed, Fidel, Magic, Storm - Rapechuck, Pavulon, Jakubkwa, Grzechoo - A. De Raph, M8_PL.
Jestem lekko poddenerwowany w końcu to mój debiut, ale jak się okazało nie potrzebne były te nerwy. Mecz rozpoczął się od naszych atakow, w
27 minucie prowadzenia dał nam
M8_PL, w
55 minucie wynik podwyższył
A. De Raph. Ten sam zawodnik w
90 minucie ustalił wynik meczu na
3:0. Udało się zdobyc 3 punkty i to od razu w pierwszym ligowym meczu, tak wysokie zwycięstwo tym bardziej cieszy, że pozwala nam ono zasiąść w fotelu lidera, a na
Graveyard Plaza jeszcze długo po meczu kibic skandowali:
"Mamy lidera, o ku... mamy lidera".
Przed meczem z
Widzewem Łódź, nikt juz do mnie nie zadzwonił, co jest zrozumiałe, bo i przeciwnik nie atrakcyjny, dopiero druga kolejka, wszyscy byli skupieni na szlagierach w
Lubinie, gdzie
Zagłębie podejmowało
Wisłę Kraków i w
Warszawie gdzie
Legia grała z
Bełchatowem.
Z
Widzewem graliśmy u siebie, ale mimo to faworytem był zespół
Marka Zuba. Wyszliśmy w tym samym składzie co z
Bełchatowem. I zagraliśmy tak samo dobrze! Już w
17 minucie prowadzenie dał
M8_PL, w
28 minucie podwyższtył
Pavulon, a w
45 minucie po raz 2 do bramki trafił
M8_PL, wynik ustalił
Fidel w
88 minucie spotkania.
Następny mecz gramy z
Wisłą na
Reymonta, remis biorę w ciemno.
Mmmmmmmm Let me talk to em Let me talk to em Mmmmmmmm Let me talk to em C'mon!
Czyżby to pan Adam dzwonił? Nie, znowu nieznany numer...
-Tak?-odebrałem
-Słuchaj człowieku: Macie przegrać z
Wisłą,
inaczej cos może sie z Tobą stać i od razu uprzedzam to nie będzie nic miłego. Żegnam.
Co to za groźby, czyżby
Wisła aż tak bardzo nas się obawiała? Nie mogę powiedzieć zawodnikom, że mają odpuścić mecz, co to to nie. Najwyżej pożyczę kij baseballowy od
Pucka.
Jesteśmy już w
Krakowie, a ja nadal nie wiem kto zagra. Do zdrowia wrócił
Grzelo, ale
A. De Raph z
M8_PL świetnie sobie radzą. A może zagrają razem we trzech? Tak! To najlepsze wyjście. Taktyka na ten mecz prezentowała się
tak.
Zaczynamy! Od początku napiera
Wisła, moi zawodnicy są jak dzieci we mgle, może oni też przeprowadzili ciekawą konwersację z nieznajomym osobnikiem. W 1 połowie meczu nie mieliśmy żadnej składnej, ciekawej akcji, cały czas w ataku była
Wisła, ale nie udało się jej tego udukomentowac bramką. Na 2 połowę wychodzimy juz inna
taktyką. Taktyka zdała egzamin, zaczęliśmy dochodzić do sytuacji strzeleckich,
Wisła miała juz niewiele szans pod naszą bramką. Nadeszła pamiętna
79 minuta Baszczyński podaje do
Juszczyka ten za długo zwlekał z wybiciem piłki, którą odebrał mu
Grzelo i strzelił gola! Konsternacja na trybunach. W końcówce
Wisła nie zdążyła juz odrobić strat.
Rewolucja samotnym liderem
Orange Ekstraklasy, ze strzolonymi
8 bramkami i z czystym kontem strat.
Nazajutrz prasa rozpisywała się tylko o
nas.
Martwią mnie tylko te pogróżki.
Następny mecz gramy z
Odrą, liczę na pewne zwycięstwo, chcociaż w
Wodzisławiu ciężko się gra.
Nie pomyliłem się, to był ciężki mecz.
Spotkanie rozpoczęliśmy takim ustawieniem i takim składem jak drugą połowę z
Wisłą.
Już w
10 minucie Magic zaczarował przed naszą bramką i strzelił swojaka, no ładnie się zaczyna. Ale od czego jest
M8_PL już w
38 minucie dał nam remis, a w
74 minucie wyprowadził nas na prowadzenie, którego nie straciliśmy do
końca.
Następny mecz wreszcie graliśmy u siebie na
Graveyard Plaza z
Górnikiem Zabrze.
Wyszliśmy takim składem jak z Odrą z tą małą zmianą, że za
Wujka Przecinaka grał
Rem-8. Mecz zaczął sie od ataków z jednej i drugiej strony, z czasem przewagę uzyskiwał
Górnik, mieliśmy straszne dziury w bocznych strefach boiska. Postanowiłem zmienić taktyke już w 40 minucie spotkania. Za lekko kontuzjowanego
Reapera wszedł
Pucek i prześlismy na
ustawienie z dwoma napstnikami.Już na początku drugiej połowy, przyniosło to efekty. W
51 minucie Pucek pokazał, że nie rezygnuje z walki o pierwszy skład, cudownie minął
Hajtę i wpakował piłkę do bramki. W
53 minucie piękna akcja
A. De Rapha na prawym skrzydle minął dwóch zawodników, dośrodkował, obrońca źle wybił piłkę, która spadła pod nogi
Pavulona, który pewnym strzałem pokonał
Peskovica. W
64 minucie 3 bramkę dołożył
Pucek, a w
85 minucie wynik ustalił
Pavulon.
Następny mecz gramy z
Lechem na
Bułgarskiej, będzie ciężko.
Środek tygodnia, wieczór.
Mmmmmmmm Let me talk to em Let me talk to em Mmmmmmmm Let me talk to em C'mon!
Znowu nieznany numer...
-Słucham-odebrałem.
-Dobry wieczór trenerze z tej strony
Grzelo czy mógłby pan zejść do mnie przed klatkę, mam do pana sprawę-powiedział
Grzelo.
-To Ty
Grzelo masz jakiś dziwny głos...-zapytałem podejrzliwie.
-Przeziębilem się trochę-odpowiedział.
-Dobrze, już idę...-odpowiedziałem i zszedłem na dół. Jednak tam nikogo nie było. Odwróciłe się, żeby pójść spowrotem do mieszkania, gdy zostałem czymś uderzony i straciłem przytomność. Obudziłem się dopiero w czwartek w szpitalu. Koło mnie siedziała moja żona
Ewelina i
Pucek, który mi wszystko opowiedział.
Na następny dzień po moim porwaniu
On, M8_PL, Rapechuck i Grzelo udali się po treningu do mojego mieszkania, aby sprawdzić co się ze mną dzieje. Wtedy
Ewelina opowiedziała im, że wieczorem dostałem dziwny telefon wyszedłem z mieszkania i już nie wróciłem.
-Ej widzicie te ślady gumy?-zapytał spostrzegawczy
Grzelo.
-Ej czy własnie w tamtym kierunku nie jedzie sie do tych opuszczonych garaży?-zapytał
Pucek.
-Tak musimy tam jechać- powiedział
M8_PL. Pojechali tam, zobaczyli przed garażami czarne BMW, weszli do środka budynku. Zauważyli mnie nieprzytomnego, leżącego na ziemi.
Pucek trenował wschodnie sztuki walki przez wiele lat, więc poradził sobie bez problemu z dwoma dresami, którzy stali koło mnie. Potem
Rapechuck zadzwonił po policję i karetkę, która mnie zabrała do szpitala. Moi porywacze to byli zwykli bukmacherzy, którzy chcieli wygrać duże pieniądze na zwycięstwie
Lecha.
-No trenerze, to widzimy się jutro przed wyjadzem do
Poznania, do widzenia- pożegnał się
Pucek.
-Do widzenia-odpowiedziałem.
-Aha i w sobote zniszczymy
Lecha-dodałem
Pucek sie tylko uśmiechnął i wyszedł.
Dotarliśmy do
Poznania, bez większych kłopotów, nikt mi już nie groził, czułem się bezpiecznie, wierzyłem w sukces na
Bułgarskiej.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ