Wyobraźcie sobie takie coś - dookoła urocza piaszczysta plaża, słychać szumiące fale oceanu, w oddali piękna wysepka, gdzie nie spojrzeć wszędzie urocze Brazylijki w bikini (te najładniejsze bez) grają w siatkówkę, opalają się, figlarnie się śmieją… W oddali grupka chłopaków rywalizuje ze sobą – zadanie jest pozornie proste, ale z bliska już tak łatwo to nie wygląda – trzeba podbić futbolówkę najwięcej razy, tyle że… z opaską na oczach… Patrzę i nie mogę uwierzyć – 20-30 razy podbija praktycznie każdy. Jeden z nich bierze piłkę na głowę i zaczyna podbijać, robi to fantastycznie, nie to nie jest możliwe, ja śnię – gość główkuje chyba po raz 50. i najwyraźniej nie zamierza przestać.
Jego kumple w końcu zabierają mu piłkę. Nie wytrzymałem, podszedłem i zacząłem pytać jak to możliwe. Wszyscy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem – "Ty chyba nie jesteś Brazylijczykiem, u nas prawie każdy tak potrafi"- A ten chłopak jak to robił? Zapytałem pokazując na chłopaczka, który główkował. "To jest Kerlon, jeśli znasz się na piłce, to powinieneś wiedzieć"
Na piłce akurat się znałem i to dosyć dobrze… Zastanowiłem się i nagle mnie olśniło – no jasne, to jest ten gość, który podpisał kontrakt z Interem!
- On jest najlepszy z Was? „No on jest dobry, ale bywają tu lepsi na tej plaży, tyle, że jeszcze mało kto o nich słyszał” Któryś z moich nowych znajomych dodał „Mój kumepl ma 14 lat i trenuje w FC Santos, on umie tak samo żąglować, tyle że ramieniem…” Tak się składa, że pojawiłem się w Santosie, żeby objąć stanowisko menadżera. Pomyślałem sobie – jestem w menadżerskim raju, nie może być inaczej...
CDN.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ