Oj coż się dzisiaj działo: kapitalny Lech i dość słaba Wisła... Ale zacznijmy od początku. Pierwszy mecz w 1 r el. Pucharu UEFA zagrała Wisła Kraków o godz 15.40(sic!). Mecz zaczął się od ataków Totenhamu lecz Mistrz Polski czasami próbował kontratakować. Pod koniec pierwszej połowy Wisła przeprowadziła dwa ładne ataki, lecz pierwsza połowa zkończyła się wynikiem bezbramkowym. Druga połowa znów zaczęła się od ataków angielskiego zespołu. W końcu nadszedł ten smutny moment: Arek Głowacki pod naciskiem Fraizera Campela wpakował piłkę do własnej bramki. W dalszej części meczu Wisła próbowała odrobić straty. Udało się to pod koniec spotkania. Gola zdobył niezawodny Paweł Brożek. Do końca 'Biała Gwiazda' próbowała odrobić stratę jednej bramki z pierwszego meczu na White Hart Lane. Niestety nie udało się i Wisła Kraków odpadła z rogrywek.

Honor całej Polski obronił Lech Poznań grający z Austrią Wiedeń(gdyby nie on to nie miał bym o czym pisać manifestów:P). Mecz o niezwykłej dramarurgi zaczął golem Hernana Rengifo. Wynikem 1-0 zkończyła się pierwsza połowa. W drugiej połowie gola z rzutu karnego zdobył Milenko Acimovic. Długo wynik remisowy utrzymywał się w tym meczu. Lecz nastąpiła 85 minuta i Sławomir Peszko zdobył gola dającego dogrywkę. Dogrywka zaczęła się od ataków Lecha. W 98 minucie gola na 3-1 strzelił świetny,jak każdy piłkarz Lecha, w tym spotkaniu Robcio Lewandowski. Jednak 2 minuty po tym zdarzeniu bramkę zdobył Matthias Hattenberger. Długo nic się nie zmieniało. Kiedy w 120 minucie Lech brał się za atak rozpaczy przyznam, że nie wierzyłem w powodzenie tej akcji. Wtedy Peszko dośrodkował w pole karne Arboleda zgrał piłkę do Rafała Murawskiego a ten z 12 metrów posłał piłkę płasko do bramki.