Premier League
Ten manifest użytkownika dooomiiin przeczytało już 2015 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Zapewne większość z Was dziwi dlaczego wybrałem akurat właśnie taki tytuł dla swojego PIERWSZEGO manifestu? Otóż już spieszę z wyjaśnieniem: gram w naszą ukochaną grę oznaczoną numerkiem 09 od momentu wydania jej w Polsce (czyli od ponad pół roku) bez przerwy, tzn. nie grałem w żadną inną grę; prowadziłem wiele drużyn, odnosiłem różne sukcesy, doznawałem najróżniejszych porażek, ale ta, której doznałem ostatnio przelała czarę goryczy i postanowiłem podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami. Tak, tak nie mylicie się czytając ten tekst, piszę go pod wpływem jednej (aczkolwiek bardzo upokarzającej) porażki.
Ale po kolei, zacznijmy od początku. Było zwykłe zimne lutowe przedpołudnie. Jak zwykle o tej porze roku przygotowywałem mentalnie swój zespól (a także i siebie) na pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów. Tym razem trafiliśmy na słabe (jak mi się wydawało) AS Saint-Etienne. Pierwszy mecz był rozgrywany we Francji więc postanowiłem dać pograć kilku rezerwowym zawodnikom. Jakież było moje zdziwienie, gdy do przerwy przegrywałem 0-1. Z zamiarem opieprzenia piłkarzy poszedłem do szatni, ale że z natury mam łagodne serce poprosiłem ich tylko, żeby dali z siebie więcej. Niestety i to nie poskutkowało. Po 59 minutach przegrywałem 0-3. Postanowiłem, że trzeba coś zmienić w zespole. Johna Obi Mikela zastąpiłem Beckhamem (który mimo swoich lat był w znakomitej dyspozycji), Joe Cole’a Jurijem Żirkowem, a za Sergio Aguero wszedł niezwykle utalentowany 20-latek Nathan Delfouneso. Niestety to też na niewiele się zdało. Udało im się strzelić tylko honorową bramkę (autorstwa ww 20-latka). Pozostało mi tylko zastanawiać się, co zmienić na mecz rewanżowy u siebie. W międzyczasie rozegrałem jeszcze 2 mecze: wygrany 3-1 finał Curling Cup z Manchesterem City oraz zremisowany 1-1 ligowy mecz z West Bromwich Albion. Do rewanżu z francuzami przystępowałem więc z mieszanymi uczuciami. Nadszedł w końcu dzień 07.03.2012, dzień upragnionego rewanżu. Na ten mecz pałany żądzą srogiej zemsty desygnowałem najsilniejszy skład z niezwykle bramkostrzelnym trio w ataku: Messi-Love-Saivet. Właśnie w nich pokrywałem największe nadzieje. W rozmowie przed meczem zażądałem od swoich zawodników zdecydowanego zwycięstwa. Wszystko układało się świetnie. Do przerwy prowadziliśmy 2-0 po bramkach wspomnianych wcześniej Vagnera Love i Henriego Saiveta. Po przerwie swoje trafienie dołożył także lewy obrońca Jurij Żirkow. Graliśmy wielki mecz, nie pozwalając piłkarzom Saint-Etienne praktycznie na nic. Pierwszy strzał na bramkę Cecha oddali dopiero około 65 minuty (w porównaniu moi zawodnicy mieli w tym czasie już około 30 strzałów na bramkę). Mecz zbliżał się do końca. Była 92 minuta gry, gdy zawodnicy z Francji przeprowadzili składny, szybki kontratak zakończony drugim w tym meczu celnym strzałem na bramkę. Niestety bardzo celnym strzałem. Niejaki Andre-Pierre Gignac zdobył gola doprowadzając tym samym do dogrywki. Nie jestem w stanie opisać mojego zirytowania zaistniałą sytuacją. W dogrywce obraz gry nie uległ najmniejszej zmianie: Chelsea atakowała z całych sił, a Saint-Etienne murowało dostęp do swojej bramki. Niestety te oszalałe ataki nie przyniosły skutku i doszło do rzutów karnych, w których to gra (po raz kolejny i to po raz kolejny niemile) mnie zaskoczyła. Jak się zapewne domyślacie przegrałem je i odpadłem z dalszej rywalizacji. Po raz trzeci z rzędu odpadłem z LM w 18 finału (dwa poprzednie lata z Realem Madryt). Statystyki po tym meczu wyglądały następująco: Chelsea – strzały 48 ( w tym 26 celnych), posiadanie piłki 56%, celne podania 84%, rzuty rożne 9; Saint-Etienne – strzały 3 (2), posiadanie piłki 44%, celne podania 44%, rzuty rożne 1.
Kolejny raz przegrywam (odpadam) po znacznie lepszej grze niż przeciwnik. I nie tyle sama porażka jest powodem popełnienia przez mnie tego manifestu, a styl w jakim jej doznałem. Wiem, wiem zaraz podniosą się głosy zakochanych w futbolu fanatyków, że taka jest piłka, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, że twórcy gry starali się jak najwierniej odwzorować rzeczywistość itp. Otóż do tych, którzy chcą tak powiedzieć mówię WIEM, nieskromnie powiem, że znam się na futbolu. 15 lat z mojego 21-letniego żywota jest związane ściśle z futbolem. Więc proszę Was bardzo darujcie sobie. Zasadniczo rozchodzi się o to odwzorowanie rzeczywistości w FM-ie. Według mnie jest to jedna z tych rzeczy, nad którymi panowie z SI muszą BARDZO popracować, bo przecież nieczęsto zdarza się w futbolu taki przypadek jak mój, a w tej grze jest to wręcz permanentne. I wiem na tym polega piękno futbolu, ale nie oszukujmy się to jest piękne, gdy przytrafia się raz, dwa razy na sezon a nie dwa razy w miesiącu. Mam jeszcze inne zastrzeżenia do gry, ale jeśli czas pozwoli i Bóg da, to opiszę je może w kolejnym mańku. Aha bym zapomniał. Pomimo tych wszystkich opisanych i wytykanych wad FM-owi to i tak jest to najlepsza gra tego typu na rynku, jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie zanudziłem Was tym.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbuduj obiekty młodzieżowe |
---|
Korzystając z rady Pucka, warto od razu po rozpoczęciu gry przejść się do zarządu i poprosić o zwiększenie nakładów na szkolenie młodzieży lub rozbudowę obiektów. Sprawdziłem to - włodarze prawie zawsze zgadzają się na takie warunki już w pierwszych tygodniach naszego urzędowania. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ