Ostatnie kilka spotkań było takie w kratkę. Zwycięstwa były przeplatane głupimi stratami punktów, przeważnie z zespołami notowanymi niżej. Lecz mimo to spisujemy się znacznie lepiej, niż przedsezonowe notowania buchmacherskie, wedle których sezon powinniśmy zakończyć na jedenastej pozycji.

Wiedziałem, że zespół było stać na bezproblemowe wywalczenie mistrzostwa tej ligi. Niestety nie wszystko wychodziło. Bardzo duży wpływ miały doniesienia związane ze zmianą zarządu. Stary prezes nie dbał za bardzo o klub, a wraz z moim poprzednikiem prawie zepchneli York City na skraj bankructwa.

Gdy zostałem trenerem Yorku, postawiłem za główny cel poprawę stanu klubowej kiesy. Lecz brak wsparcia od strony prezesa bardzo to utrudniał. No ale zarząd zgodził się ze mną, głosując za zmianą głowy klubu i teraz było jak było.

Nowym prezesem został Chris Tisdale. Jak przystało na kandydata, obiecywał złote góry, a po przejęciu władzy... dał nam je. Ale tylko tyle, aby klubowy budżet wyszedł na zero. Dobre i to.

Po udanym przejęciu najwyższych szczebli w klubie, przystąpiliśmy do kolejnych spotkań ligowych, które przemijały błyskawicznie. W dziesiątej kolejce zagraliśmy z Cheltenham. Licząc na łatwe zwycięstwo, rywale szybko nam wbili trzy bramki i ciężko było odrabiać straty. Ostatecznie przegraliśmy 2:3.

Kolejne spotkania były już lepsze. Kolejno wygrywaliśmy 3:1 z Weymouth, 1:0 z Yeovil, 2:0 z Farsley i 4:0 z Lewes. Następnie przegraliśmy z Cambridge 0:1 (pokaz niemocy strzeleckiej i jak bić głową w mur). I to nas zrzuciło z 3 pozycji na 5...

Następnie zagraliśmy dwa spotkania w Pucharze Anglii przeciwko Farsley. Najpierw pechowy remis 1:1, następnie ledwo 2:1 grając w 10. No ale awansowaliśmy, wprawdzie w nie najlepszym stylu, ale jednak.

No ale forma troszkę siadła, straciliśmy impet i wyniki się pogorszyły. Po rywalizacji z Farsley, pechowo zremisowaliśmy z Bath na własnym terenie 1:1, a następnie zagraliśmy z walczącym o mistrzostwo Leyton Orient. Z drugą w tabeli drużyną jednak przegraliśmy, lecz do remisu brakło bardzo niewiele.

Dobra gra z wiceliderem na wyjeździe pokazała, że forma zaczyna powoli powracać (tak, wiem, dołek formy był bardzo krótki...) i w bardzo dobrym momencie. Kolejne spotkanie rozegraliśmy przeciwko Brighton, grającym w League 1. Był to Puchar Anglii, a rywal był dwie klasy rozgrywkowe wyżej, więc oczywiste, że byliśmy outsiderami tego spotkania. Lecz o dziwo na wyjeździe kapitalnie zagrała linia defensywy i z Brighton zremisowaliśmy bezbramkowo.

Jest to bardzo dobry znak przed powtórką na The York Community Stadium, gdzie będziemy chcieli zawalczyć o awans do kolejnej fazy FA Cup. Za zakąskę przed tym widowiskiem wygraliśmy na wyjeździe z Barrow 2:1.

Tak więc po 18 kolejkach zajmujemu piątą pozycję w tabeli Blue Square, ostatnią premiowaną awansem. Jest to dla nas plan minimum na ten sezon, lecz zamierzamy się włączyć jeszcze do walki o fotel lidera, do którego mamy dziesięć punktów straty. Przy ilości spotkań pozostałych do końca jest to bardzo niewiele, więc pora przystąpić do dalszej rywalizacji. A póki co walka z Brighton...

TABELA

STATYSTYKI GRACZY - LIGA