Dość nieoczekiwanie, bo po pół roku pracy w Islandii, Ryszard Krzyśkiewicz opuszcza Víkingur i podpisuje kontrakt z beniaminkiem pierwszej ligi, GKS-em Tychy!

- Propozycja z Tychów była bardzo konkretna. Przedstawiono mi wynagrodzenie, które było trzykrotnie wyższe od tego w Víkingur, ponadto podano kwoty jakie zarząd chce wydać na pensje, transfery, scouting itd. Były to duże kwoty i dodając do tego chęć powrotu do ojczyzny, zdecydowałem się przyjąć tę ofertę. - twierdzi Krzyśkiewicz. - Ogólnie bardzo zachęcała mnie możliwość powrotu do Polski po ponad trzydziestu latach. Mam 55 lat i powoli zbliża się wizja emerytury. Chciałbym karierę zakończyć w Polsce, a żona... po prostu jeździ za mną - śmieje się menadżer. Inna sytuacja jest z synem Krzyśkiewicza, Brianem. - Brian gra w piłkę, lecz idzie swoją ścieżką, nie chce grać w moich klubach. W Hongkongu grał w uniwersyteckim Lingnan, potem gdy wyjeżdżaliśmy do Danii on wybrał kierunek brytyjski, zamieszkując początkowo u dziadków. Obecnie reprezentuje barwy bodaj czwartoligowego Morecambe. Ułożył sobie życie, ma 25 lat, a pomimo tego, że oprócz hongkońskiego i brytyjskiego obywatelstwa ma również polskie, nie widzi mu się gra w tym kraju - kontynuuje Krzyśkiewicz.

W Tychach nowego menadżera przyjęto z radością. Nikt nie spodziewał się, że zespół poprowadzi znany i lubiany Ryszard Krzyśkiewicz. Poprzednim menadżerem był Robert Cychol, który przez rok swojej pracy wprowadził tyszan do pierwszej ligi i nieoczekiwanie zrezygnował przed początkiem sezonu. Dla Cychola był to pierwszy sezon na stanowisku menadżera po zakończeniu kariery piłkarskiej, podczas której grał w takich klubach jak ŁKS Łomża, Stal Stalowa Wola, Jagiellonia Białystok, Polonia Bytom czy Śląsk Wrocław. Z tym ostatnim zespołem dwa razy zdodbył Puchar Polski oraz jednokrotnie Superpuchar.

- Robert Cychol to świetny specjalista. W pierwszym roku swojej pracy wprowadził zespół do wyższej ligi. Mam nadzieję, że z honorem będę kontynuował jego świetną pracę - powiedział na koniec Krzyśkiewicz.