Kraków, 1 lipca 2006
- Halo? Kto mówi?
- Cześć Slim! Słuchaj mam dla Ciebie wiadomość.
- Nawijaj!
- Będziesz dzisiaj w klubie? Bo Cupiał chce się z Tobą zobaczyć.
- Tak, będę bo mam trening z moimi chłopakami.
- O której?
- 19. Ale o co chodzi?
- Nie mogę Ci powiedzieć bo nie wiem. Bądź przed 18 w klubowej kafejce.
- No dobra, jak mus to mus.
Cholera o co chodzi? Czyżbym musiał rozglądać się za nową pracą? W klubie czystki, nawet sprzątaczkom się oberwało, więc czego mieli by trzymać mnie? Z drugiej strony najgorszych wyników z juniorami też nie mam, więc nie widze powodów dla których pan Cupiał miał by mnie wywalić. Nic trzeba się szykować do wyjazdu.
Przed godziną 17.30 czekałem już w klubowej kafejce. Przy barze stał Kamil, chłopak który ogarnia cały ten biznes.
- Siemanko Slim! Kawy?
- Wiesz co... a możesz zrobić.
- OK. Na kogo czekasz?
- Na prezesa. Podobno chciał ze mną rozmawiać, troszkę mam stresa.
- Eeee tam. Daj spokój, uwierz mi niczym się nie musisz przejmować. Będzie dobrze.
- Oby. Wiesz co on może kombinować? Liga rusza za niespełna miesiąc, szkoleniowca brak.
- Wiesz co, ostatnio był tutaj z Koniecznym i razem coś dlugo debatowali.
- Nie wiesz o czym?
- Nie tego to Ci niepowiem. Ale Agatka mówiła że słyszała jak rozmawiał z kimś że stanowisko trenera powieży komuś kto długo pracuje w klubie. Nikogo z zewnątrz nie chce.
- A tam. Zawsze tak mówi i zawsze przychodzi ktoś nowy.
Tak sobie gadaliśmy gdy nagle naszą rozmowę przerwał prezes Cupiał:
- Slim! Chodź, mamy dużo do omówienia.
- Już do Pana idę. Wziąść panu coś do picia?
- Nie daj spokój. Napijemy się później. No chodź już.
Szliśmy klubowymi korytarzami aż staneliśmy przed drzwiami gabinetu pana prezesa. Modliłem się o to aby nie była to moja ostatnia wizyta w tym pomieszczeniu.
- Siadaj Slim. Słuchaj powiem krótko. Gratuluje!!
- Ale mogę wiedzieć czego?
- T ak już ci mówię. Wraz z kolegami z zarządu postanowiliśmy powierzyć Ci pracę z pierwszym zespołem krakowskiej Wisły w sezonie 2006/2007. Jesteś młody, masz jakieś tam młodzieńcze fantazje i przedewszystkim masz wyniki. Co z tego że z juniorami ale ich jest trudniej wyszkolić niż nasze gwiazdy.
- Pfff! Nie wiem co mam panu powiedzieć.
- Nic. Poprostu podpisz ten roczny, narazie, kontrakt i bierz się do roboty bo liga tuż, tuż. Chyba mnie nie zawiedziesz?
- Dam z siebie tyle ile trzeba!
- No i to chciałem usłyszeć!
Matko Boska, tak się bałem, a tutaj takie coś. Jestem trenerem Wisły Kraków! Czas wracać do domu, bo jutro rano pierwszy trening. Muszę pojechać wcześniej i na popołudnie zwołać zebranie wraz ze sztabem szkoleniowym.
Kraków, 2 lipca 2006
Kolejny dzień bardzo szybko się dla mnie rozpoczął, nie spałem już od godziny 4.30 i cały czas mialem w głowie jak dobrze zaprezentować się przed chłopakami. Postanowiłem dokładnie rozplanować dzisiejszy trening i rzucić okiem na kadrę mojego zespołu. Byłem nawet pełny optymizmu, musiałem tylko poszukać 3-4 dobrych, perspektywicznych zawodników. Na zegarze dochodziła godzina 10, więc postanowiłem wybrać się do klubu. Na dzień dobry dostałem cios prosto w krocze.
- Dzień dobry Agatko! Prezes u siebie?
- Tak, ale jest zajęty. Przylecieli Anglicy z Watfordu.
- Skąd? Po co?
- Po Kubę Błaszczykowskiego. To nic nie wiesz?
- No nie! Jak to po Kubę?!
- Pan prezes wydał zgodę na transfer Kuby do Watfordu, dzisiaj załatwiają formalności.
- To pięknie. Jeśli to będzie tak wyglądać to ja dużo nie ugram w tym sezonie.
- Nie przejmuj się będzie dobrze.
- Oby. Powiedz mu że przyjde do niego po zajęciach, mam kilka spraw do omówienia.
- Nie ma sprawy.
Udałem się do szatni drużyny, byli w niej wszyscy, trenerzy i zawodnicy. Szybkie omównie i przedewszystkim przywitanie się z drużyną i ruszyliśmy na trening wprowadzający nas w przygotowania do ligi oraz Pucharu UEFA. Po dwóch godzinach zeszliśmy do szatni, dałem chłopakom popołudnie wolne, ale od jutra ruszamy na maksa, trzy razy dziennie. Po treningu zgodnie z ustaleniami wraz z Kaziem Moskalem i Adamem Nawałką udaliśmy się do prezesa Cupiała.
- Witam Was chłopaki, wchodźcie śmiało.
- Dzień dobry prezesie. Nie szkoda panu Kuby?
- Slim, piłka to biznes. Ktoś daje pieniądze zadowalające Nas jako klub to musimy akceptować. Takie życie.
- Cóż trudno, ma pan rację. Ale ja nie o tym.
- Przejdźmy do rzeczy Slim.
- Otóź nie mam w sztabie asystenta. I chciałbym aby ktoś z tej dwójki został moim bliższym współpracownikiem.
- Nie ma problemu, kto?
- Adaś, sam powiedział że nie podejmuje się tej roli. Więc został Kazio.
- No to jedną sprawę mamy z głowy. Co dalej?
- Potencjalne wzmocnienia. Jaki budżet mamy do dyspozycji?
- Biorąc pod uwagę odejście Kuby, przeznaczam na zakup nowych graczy 1,5 mln€. Starczy?
- Myśle że tak. W takim razie zabieramy się do poszukiwania potencjalnych wzmocnień.
- Jesteście wolni. Kaziu! Ty zostań, musimy podpisać nową umowę.
Kilka minut później siedzieliśmy wraz z Kaziem i Adamem w naszych pomieszczeniu i wspólnie omawialiśmy siłę poszczególnych formacji i staraliśmy się dobrać pozycję na które będziemy szukać wzmocnień. Po dwóch godzinach mieliśmy przygotowaną pełną analizę i listę nazwisk które chciałbym wiedzieć w koszulce Wisły w nadchodzącym sezonie. Na konkrety przyjdzie czas w kolejnych dniach, narazie trzeba udać się do domu i odpocząć bo następne dni będą cholernie ciężkie.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ