Mecz PSG kontra Arsenal zapowiadał się na najciekawszy mecz tego wieczoru. Wielu z nas spoglądało również na to spotkanie z powodu Krychowiaka, który wyszedł na boisko mimo, że gotowi do gry byli Thiago Silva oraz Javier Pastore. Ten drugi musiał zadowolić się tylko ławką rezerwowych. Na szczęście dla Polaka, który musi walczyć o swoje. W drużynie gości na pewno zaskoczył sam Wenger, który zamiast na Cecha postawił na Davida Ospine.
Ci co wybrali akurat ten mecz od razu dostali w zamian trafienie Cavaniego, który wykorzystał kapitalne podanie Auriera. Czyżby Urugwajczyk w końcu sobie przypomniał jak się strzela? Nic bardziej mylnego.
Początkowo to PSG kompletnie zdominowało Arsenal, który nie potrafił wyjść z własnej połowy. Efektem czego była szybko zdobyta bramka. Następnie to samo z Paryżanami zrobili Londyńczycy. Cholera, ile oni mieli piłek do strzelenia z dystansu. Chociażby Coquelin, który mając najbliższego rywala jakieś 2-3 metry od siebie wolał przekładać to z prawej, to na lewą, niezły drybling. Później mecz już się wyrównał, choć to PSG stwarzało sytuację. Następstwem czego było kapitalne podanie Verrattiego do Cavaniego. Błąd i nieporozumienie formacji defensywnej, fatalny wślizg i niepotrzebne wyjście Ospiny mógł wykorzystać sympatyczny Urugwajczyk jednak ten w kapitalnym stylu spudłował, Matko Święta, jak on tego nie trafił?
Druga połowa to przewaga Paryżan, którzy co raz stwarzali sobie sytuację dzięki obronie Arsenalu. Swoją drogą pojedynczy zawodnicy z formacji defensywnej zagrali całkiem dobrze, jednak było między nimi sporo nieporozumień. I tak swoje okazje mieli Di Maria oraz Aurier, ale kapitalnie w bramce dysponowany był Ospina. Dodatkową atrakcją był wybitnie nieskuteczny Cavani, który marnował setke za setką. Czy ten jeden gol z początku spotkania sprawił, że pan Edinson wystrzelał się na kolejne dwa i pół roku? Trochę szkoda, że tak świetny zawodnik nie potrafi w kolejnym meczu wykorzystać takich sytuacji. Można mieć tylko nadzieje, ze to tylko kwestia czasu i Cavani wróci do swojej formy z Napoli.
Za to Arsenal oddał jeden strzał i mógł cieszyć się z remisu. Po dobrej akcji Monreala, pudle Iwobiego to Sanchez umieszcza piłkę w siatce. 1:1 i tak już się skończyło. A nie, nie, nie. To jeszcze nie koniec emocji. Przez cały mecz uważałem, że głupotą jest umieszczanie małego Alexisa na ataku oraz całkowicie nieprzydatnego Chamberlaina na skrzydle. I tak było do momentu pojawienia się na boisku drwala z Francji, Olivera Girouda. Francuskiemu napastnikowi z każdym przyjęciem piłka uciekała na co najmniej pół boiska. Strasznie powolny i ociężały, sprawiał wrażenie, że w tym meczu nie przepchnąłby nawet Jakuba Koseckiego. Giroud swój występ zaczął od zarobienia głupiej żółtej kartki za pyskówki, a skończył na drugim żółtku za bezsensowne odepchnięcie Marco Verrattiego. Bardzo szkoda Włocha w tej sytuacji, gdyż przez to on również wyleciał z boiska, niezasłużenie.
Co do występu Krychowiaka to był taki nijaki. Kilka ładnych podań, tak jak świetny przerzut w końcówce pierwszej połowy do Auriera. Mało przechwytów, często jego podania przechwytywali Kanonierzy. Grzesiu na tle Rabiota wyglądał jak profesor, ale już przy Matuidim czy Verrattim wypadł bardzo blado. Na pewno tym występem nie wywalczył sobie pierwszego składu. Widać, że brakuje mu jeszcze takiej pewności siebie, którą miał w Sevilli czy reprezentacji Polski na Euro.
A co na innych boiskach? Pewna wygrana Bayernu i Barcelony. Robert Lewandowski dołożył swoją cegiełkę, wywalczył rzut karny, który zamienił na bramkę, ostatecznie drużyna Polaka wygrała 5:0. W meczu z Celticiem hattrickiem popisał się sam Leo Messi. W tym spotkaniu Barcelona po prostu bawiła się z przeciwnikiem o czym świadczy druga bramka gospodarzy, Katalończycy praktycznie weszli z piłką do bramki. Niewątpliwie ozdobą spotkania były bramki Neymara z wolnego i Iniesty z trudnej piłki, czapki z głów panowie. 7:0, oby jutro piłkarzom Legii nie przyszło poprawić tego wyniku.
W mniej ekscytujących spotkaniach, Basel zremisował 1:1 z Łudogorcem. Identycznym stosunkiem zakończył się mecz Benficy z Besiktasem. Wszakże tutaj goście muszą mówić o wielkim szczęściu bo gdyby nie fenomenalny strzał Andersona Talisci w doliczonym czasie gry z rzutu wolnego to Turcy musieliby wracać do domu z zerową zdobyczą. Za to Atletico dzięki pięknej bramce Saula wywozi z Eindhoven trzy punkty. Jednak tam wynik mógłby być inny gdyby gospodarze wykorzystali rzut karny.
Ostatnim spotkaniem dzisiejszego wieczoru był mecz Dynamo Kijów - Milik Arkadiusz. "Dla Włochów to strzela, a dla nas to już nie!" Ciśnie się na usta. Jednak bądź co bądź trzeba się cieszyć z bramek rodaka.
Mimo, że zaczęło się fatalnie i po dosyć ładnej bramce Garmasha to Dynamo wyszło na prowadzenie. Jednak już dziesięć minut później, w 36 minucie Milik po asyście Ghoulama zalicza swoje pierwsze trafienie w tym meczu. W tym momencie trzeba zganić za fatalną postawę Vidy w obronie i doświadczonego Shovkovskiego w bramce. Ten pierwszy bardzo źle pokrył, a drugi został w blokach i dzięki temu Arek mógł zdobyć bramke, zresztą... To problem Ukraińców. Trzeba chwalić Polaka, że ładnie złożył się do strzału i pewnie głową pokonał bramkarza. Drugi gol Polaka padł także po strzale z uczesania. Tutaj zdecydowanie trzeba pochwalić przerzut Hamsika do Callejona i fantastyczne zgaszenie piłki przez Hiszpana, klasa.
Później z ciekawszych wydarzeń na boisku była druga żółta kartka dla Sydorczuka, a także wejście Zielińskiego, który mógł zaliczyć asystę, ale Dries Mertens uderzył w słupek.
Liga Mistrzów to piękne rozgrywki, zwłaszcza że w tym sezonie zagra w nich tylu Polaków. Dzisiaj na boisku widzieliśmy pięciu naszych rodaków. Lewandowskiego i Milika, którzy zdobyli łącznie trzy bramki. Solidnego Piotra Zielińskiego, nijakiego Grzegorza Krychowiaka oraz Milika z kadry, który nie wiedzieć czemu miał dzisiaj napisane na swojej koszulce Cavani. A tak całkiem serio to fajnie, że Polacy zaczynają coś znaczyć w tych rozgrywkach i można pośmiać się nie tylko z naszych. Już teraz można czekać i zacierać ręce na środowe mecze.
----------------------------------------------------------------
Taka mała dygresja. Mimo, że chyba nikogo to nie interesuję to nie zamierzam przestać publikować. Będę się cieszył jak chociaż jedna osoba to przeczyta. Ot tak chcę coś wnieść od siebie na FM Revolution. Jeden blog dziennie! Jakby ktoś powiedział na pewnej stronie. Pozdrawiam i całuje!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ