Wielu z kibiców patrzy na kluby tylko i wyłącznie ze sportowego punktu widzenia. Chcą jedynie wyników i transferów. W sumie normalna sprawa dla prostego fana piłki nożnej. Zapominają o tym, że klub to także biznes. Bardzo złożony proces na który składa się wiele czynników, nie tylko tych czysto piłkarskich. Na sukces klubu musi zapracować bardzo duże grono osób odpowiedzialnych za zarządzanie, niekiedy jest to równie ważne jak wyniki na boisku. Kogo kupić, kogo sprzedać w odpowiednim czasie, w co zainwestować, gdzie zredukować wydatki. A to tylko część zadań zarządu i osób powiązanych blisko z klubem.
W Polsce kluby mają tendencję na szybkie i często głupie wydawanie pieniędzy, które później odbija się czkawką. Kominy płacowe i wydawanie dużych kwot na transfery to grzechy główne niektórych zespołów z polskiej ligi. Kluby takie jak Polonia Warszawa w pewnych momentach wydawały na pensję zawodników 150% równowartości przychodów klubu, a Widzew nawet 250%! Takie liczby przyprawiają o zawrót głowy. Co stało się z tymi klubami wszyscy wiemy.
Jest jednak w Polsce zespół, który mógłby zostać uznany za wzór zarządzania klubem z Ekstraklasy. To niewątpliwie Jagiellonia Białystok. Zespół, który od kilku lat jest synonimem odpowiedzialności i solidności. Jako nieliczny klub w Ekstraklasie nie przynosi strat, a same zyski.
Wszystko zaczęło się niewątpliwie od przyjścia do klubu tych dwóch panów. Michała Probierza, który po raz pierwszy trenerem klubu został w 2008 roku oraz Cezarego Kuleszy. Prezesa klubu od stycznia 2010 roku. Ważną postacią od tamtego momentu jest także Wojciech Strzałkowski, prezes rady nadzorczej Jagiellonii.
Jaga do najwyższej klasy rozgrywkowej powróciła w 2007 roku i nawet dziesięć punktów ujemnych w sezonie 2009/10 nie przeszkodziło klubowi z Podlasia pozostać w Ekstraklasie, a nawet rok później zdołali sięgnąć po Puchar i Super Puchar Polski. Przez następne lata klub prezentował średnie lub przyzwoite wyniki przeplatane bardzo dobrymi. Między innymi trzecie i czwarte miejsce w Ekstraklasie, a co za tym idzie klub trzy razy reprezentował Polskę w Europie.
Jednak tym razem nie chodzi o aspekty sportowe, a o przedsiębiorczość. Jagiellonia w rankingu biznesowym EY Polska zajęła wysokie czwarte miejsce(33 mln przychodów), ustępując tylko Legii(130 mln), Lechowi(78 mln) oraz Lechii(46 mln). Nie jest to dzieło przypadku, a efekt dobrego zarządzania. Jaga w 2015 roku osiągnęła wspomniane i jakże wysokie 33 mln przychodów i jest to wynik o 60% lepszy niż w roku 2014.
Jagiellonii brakuje jeszcze trochę do najlepszych. Jednak myślę, że jest to jedynie kwestia żmudnej pracy, wyników sportowych lub jak np. w przypadku Lechii pojawieniu się hojnego sponsora. Warto dodać, że Jaga nawet jakby nie sprzedała swoich zawodników to i tak byłaby klubem rentownym. Czyli w skrócie koszty by się zwróciły. Jest to bardzo duży ewenement jeśli chodzi o Polską ligę.
Jednak tym co klub potrafi najlepiej jest działalność transferowa i rokroczne przychody ze sprzedaży zawodników i utrzymywanie przy tym niezłych wyników. Przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym okienkom transferowym(lato i zima razem) i zyskom/stratom z tytułu kupna/sprzedaży zawodników na rynku począwszy od sezonu 2009/10.
Sezon 2009/10: strata 400 000 euro
Sezon 2010/11: zysk 500 000 euro
Sezon 2011/12: zysk 1 500 000 euro
Sezon 2012/13: zysk 1 300 000 euro
Sezon 2013/14: zysk 500 000 euro
Sezon 2014/15: zysk 800 000 euro
Sezon 2015/16: zysk 2 000 000 euro
Sezon 2016/17: zysk 3 200 000 euro
Na przełomie ośmiu sezonów jest to zysk 9.4 mln euro! Co w przeliczeniu na złotówki daje nam ponad 40 mln złotych. Dodatkowo dzięki takim zyskom Jagiellonia może pozwolić sobie na transfery gotówkowe, co w polskiej lidze nie jest zbyt częstym zjawiskiem. Dodatek do budżetu w wysokości 9.4 mln euro na przełomie 8 lat, daje średnio 1.2 mln euro zysku na sezon(ok. 5 mln złotych). Budżet klubu z Białegostoku wynosi ok. 20 mln złotych. Zysk z transferów stanowi rocznie średnio 25% równowartości budżetu klubu. Czy jakikolwiek zespół z Ekstraklasy może pochwalić się podobnym wynikiem? Jak Jaga wygląda na tle gigantów naszej ligi?
Legia Warszawa zysk 80 mln złotych na przełomie 8 sezonów. Klubowi ze stolicy pozwala to na średni zysk z transferów w wysokości 2.4 mln euro(ok. 10 mln złotych). Fenomenalny wynik. Jednak przy budżecie 110 mln złotych stanowi to "jedynie" 9 procent równowartości budżetu.
Lechia Gdańsk strata 4.7 mln złotych. Minusowy wpływ na budżet klubu.
Lech Poznań zysk 65 mln złotych. Co średnio daje nam 8 mln złotych rocznie, a przy budżecie 65 mln wartość procentowa wynosi 12%
Wisła Kraków zysk 34 mln złotych. Aż trudno w to uwierzyć, jednak to kwoty z początkowych sezonów zestawienia i niestety jest coraz gorzej. Niemniej jednak pozwala to Wiśle na średni roczni przychód w wysokości 4.25 mln złotych. Przy budżecie wynoszącym 30 mln daje to wynik 14 procentowy
Cracovia Kraków zysk 23 mln złotych. Oczywiście taki zysk Cracovia zawdzięcza Bartkowi Kapustce, który za 6 mln euro opuścił Krakowski w klub, w innych latach sytuacja nie jest taka miła dla oka. Niemniej jednak 23 mln złotych dają nam średnią prawie 3 mln zł. na sezon. Co przy budżecie 28 mln stanowi prawie 11 procent
Piast Gliwice zysk 4 mln złotych. Przy budżecie 18 mln zł daje nam to jedynie 3 procentowy wpływ na budżet.
Śląsk Wrocław zysk 2 mln złotych. Taki wynik dla byłego mistrza Polski nie przystoi. Ich budżet wynosi 25 mln. Dzielimy 2 mln na 8 sezonów i mamy 250 tysięcy rocznie(!). Łatwo policzyć, że te pieniądze stanowią 1 procent równowartości budżetu.
Zagłębie Lubin strata 10 mln złotych. Minusowy wpływ na budżet klubowy. Jednak ten klub chyba przejrzał na oczy i w miarę kolejnych lat powinien stanąć na nogi, co już zaczyna potwierdzać.
Pogoń Szczecin zysk 2.5 mln złotych. Średnio 300 tysięcy rocznie. Wkład w 20 mln budżet wynosi nieco ponad 1 procent.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza strata 1.5 mln złotych. Ujemny wpływ na budżet klubu.
Wisła Płock zysk 0.5 mln złotych. Bardzo mało na przełomie 8 sezonów, jednak ważne, że nie na minusie. Średnio 60 tysięcy na sezon. Przy budżecie 10 mln procentowy wpływ nie wynosi nawet 1 procenta.
Ruch Chorzów zysk 20 mln złotych. 2.5 mln na sezon, przy budżecie 14 mln złotych wynosi to prawie 18%, kto by pomyślał.
Górnik Łęczna zysk 1 mln złotych. Przy budżecie 12 mln złotych wartość procentowa wynosi niewiele ponad 1 procent.
Korona Kielce zysk 300 tysięcy złotych. Rocznie daje nam to średnio 40 tysięcy. Obojętnie przy jakim budżecie taka kwota będzie miała praktycznie zerowy wpływ na budżet klubu z Ekstraklasy.
Arka Gdynia strata 900 tysięcy. Ujemny wpływ na budżet klubów.
Jak widać wbrew powszechnej opinii Polskie kluby wcale nie tracą na transferach, ale też tylko nieliczni na nich zarabiają takie kwoty żeby miały one kluczowe znaczenie. Bo czym jest 40 tysięcy złotych dla Korony Kielce? Zawodnika z I ligi ciężko byłoby kupić za taką cenę. Tak jak wspomniałem tylko kilka klubów może sobie pozwolić na transfery gotówkowe. Oczywiście, większość klubów kupiła kogoś za zasadzie transferu definitywnego. Jednak są to kwoty rzędu pięćdziesięciu-stu tysięcy złotych. Jedynie kilka klubów pozwala sobie na większe kwoty, w tym Jagiellonia.
Jagiellonia jest jednym z zespołów wydających najmniej na pensje. 7 milinów rocznie nie zrobi na nikim wrażenia. Przy czym taka Legia pozwala sobie na budżet płacowy w wysokości 40 milionów złotych.
Powtórzę się jeszcze raz, klub z Podlasia jest jednym z najlepiej zarządzanych klubów w Polsce, małymi kroczkami cały czas przynosi zyski, bez zbędnych wydatków osiąga przyzwoite/dobre wyniki. Jestem pewien, że w ciągu 3-4 sezonów Jagiellonia Białystok będzie biła się regularnie o mistrza Polski.
Słowa kluczowe:
Ekstraklasa
Jaga
Jagiellonia
Kocioł jadu
Słaby blog na poziomie, najgorszy blog na świecie
Stadiony świata na FMRev! - kompilacja bramek w FM18
Nie lubię wygrywać
Facebook
Twitter
YouTube
Twitch.tv
RSS
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ