D'aquí a uns anys recordarem
Que fa temps en un país
Hi va haver un grup de gent
Tocant el cel
|
Witam po dłuższej przerwie! Niestety save z Mieszka umarł śmiercią tragiczną i w związku z tym postanowiłem przesiąść się na FMa 15. Z racji tego, że często nie mogę znaleźć dość czasu na granie postanowiłem zacząć karierę FC Barceloną - ponieważ jest to klub z topu nie będę musiał poświęcać co sezon kilkunastu godzin na szukanie nowych zawodników co jest dość żmudnym zajęciem. Tak, wiem, Barcelona to samograj. Tak, wiem, to bardzo łatwy poziom. Jednak czy utrzymanie się na absolutnym topie przez kilkanaście lat jest aż takie łatwe? Jak przejść bez strat zmianę pokoleniową? Zamierzam być managerem Blaugrany przez wiele lat i sprawdzić czy uda mi się utrzymać na szczycie. Wszystkich, których jedynym celem jest powiedzenie tego, że kariera jest łatwa i narzekanie, że mógłbym grać kimś innym zapraszam do manifestów innych użytkowników. Bo zmieniać klubu nie zamierzam. Wpadł mi do głowy pomysł na karierę - grać tylko klubami w bordowo-granatowych koszulkach, ale nie miałem pomysłu kim zacząć. Ani Pogoń, ani Cagliari ani Crystal Palace nie zachęciło mnie wystarczająco do rozpoczęcia rozgrywki. Piszę o tym, bo może komuś z Was spodoba się pomysł na taką karierę, czy na granie ekipami w białych czy czerwonych strojach i spędzi kilkanaście sezonów grając w ten sposób.
Ruchy transferowe miałem zaplanowane już od dawna. Celem była kadra 21-osobowa. Zawsze byłem zwolennikiem wąskiej kadry, a w razie konieczności dawania szans młodym graczom. Na każdą pozycję przewiduję po dwóch graczy. Nie dotyczy to tylko dwóch środkowych obrońców, bo uważam, że trzech stoperów to wystarczająco dużo - środkowi obrońcy nie męczą się aż tak jak gracze z innych pozycji.
Zdecydowałem, że opuści nas kilku graczy. Sergio Busquets odszedł do PSG za pokaźną kwotę 35.5 miliona euro, a Kanaryjczyk Pedro został graczem Chelsea za 32.5 miliona. Adriano został kupiony przez City za 10 milionów. Oprócz tego Sergi Roberto powędrował na wypożyczenie do Zenitu, Mathieu został wypożyczony do Lazio, a Vermaelen dołączył do Evertonu, także na zasadzie wypożyczenia. Jeśli Roberto będzie się dobrze rozwijał to może za sezon lub dwa będzie członkiem pierwszego zespołu. Ivan Rakitić i Claudio Bravo nie byli uwzględniani w moich planach jednak mimo kilku próśb nie znaleźli sobie klubu, więc zostali zesłani do Barcelony B. Rakitić rozegrał tam cały sezon podczas którego radził sobie dość średnio. Bravo nie został zarejestrowany jako gracz rezerw (nie chciałem blokować rozwoju młodych bramkarzy z Barcy B) i w zimowym okienku odszedł na wypożyczenie do Sevilli. W zimowym okienku na wypożyczenie odszedł jeszcze Douglas z Barcelony B.
Do klubu dołączyło kilku graczy. Eder Alvarez Balanta, znany chyba wszystkim efemaniakom, przeszedł do Barcelony z River Plate, a jego transfer kosztował klub 7 milionów.
Po tym co wyczyniał Ronaldinho w poprzednim FMie jego transfer był dla mnie oczywistością. Queretaro zarobiło na Brazylijczyku 3 miliony.
Do klubu dołączy także Martin Odegaard, jednak w związku z przepisami Norweg przyjdzie dopiero 1.1.2015 roku, a biorąc pod uwagę zakaz rejestrowania nowych graczy Martin spędzi pierwszy rok tylko trenując i grając w meczach nieoficjalnych. Stromsgodset otrzymało za utalentowanego nastolatka 1.4 miliona euro.
Oprócz transferów spoza klubu do drużyny dołączyło pięciu graczy zespołu rezerw – Alen Halilovic, Adama Traore, Munir el Haddadi, Sergi Samper i Alex Grimaldo.
Do klubu dołączyło jeszcze dwóch graczy: Jesus Vallejo z Zaragozy za 800.000 i Melkamu Taufer z Interu za 1.5 miliona euro. Obaj póki co będą graczami drużyny U-19.
Tak prezentuje się kadra na sezon 2014/15:
Marc Andre ter Stegen (Jordi Masip)
Dani Alves (Martin Montoya), Gerard Pique, Eder Balanta (Marc Bartra), Jordi Alba (Alex Grimaldo)
Javier Mascherano (Sergi Samper), Xavi (Rafinha), Iniesta (Alen Halilovic)
Lionel Messi (Adama Traore), Luis Suarez (Munir), Neymar (Ronaldinho)
Warto jeszcze wspomnieć o sztabie, który przeszedł dość solidny przegląd. Opuszczenie klubu przez Zubiego było oczywistością, ale z klubem pożegnało się także kilkunastu innych pracowników. Powód był prosty – dość łatwo znalazłem lepszych trenerów, scoutów i fizjoterapeutów od nich. Tak wyglądał trening przed i po rewolucji:
Juniorzy także dostali lepszych trenerów:
Tak prezentuje się taktyka:
Przeniosłem i lekko zmodyfikowałem taktykę, która w poprzednim FMie pozwalała mi odnosić niesamowite serie meczów bez porażki. Chciałbym pozostać wierny stylowi gry Barcy – starać się mieć jak najczęściej piłkę przy nodze, wymieniać dużo podań i wjeżdżać z piłką do bramki.
Drużyna nie znała jeszcze taktyki, więc przed sezonem rozegraliśmy aż 10 sparingów. W tym sezonie pierwsze mecze mieliśmy już zaplanowane przez zarząd, a w późniejszych terminach nie było chętnych drużyn z Europy - stąd sparing np. z Deportivo. Wyniki były dość obiecujące, a ostatni mecz z outsiderem jest moim typowym zabiegiem przed pierwszym meczem w sezonie – drużyna spuszcza łomot jakimś amatorom, morale idą w górę i dużo łatwiej jest dzięki temu wejść w sezon. Z ostatnim meczem wiąże się także dość ciekawy fakt - po raz pierwszy w mojej FMowej historii dwóch moich graczy zgarnęło '10'
AUTOSTRADA DO MADRYTU
Z ostatnim sparingiem wiąże się także pewna obietnica. Postanowiłem, że bez względu na wszystko gracz, który otrzyma najwyższą notę dostanie szansę w pierwszym oficjalnym meczu. Munir poczuł szansę i rozegrał fenomenalne zawody, a co za tym idzie dostał szansę debiutu już przy pierwszej możliwej okazji - w meczu ligowym z Elche. Już w 5 minucie Munir pokazał, że na szansę zasługiwał - strzelił pierwszego gola w tym sezonie. Potem dorzucił jeszcze asystę i zapisał się w historii Blaugrany jako autor jednego z najlepszych debiutów. Potem dość pewnie pokonaliśmy Villarreal na wyjeździe i Bilbao u siebie. Oba mecze zakończyły się rezultatem 2-0. W Lidze Mistrzów trafiliśmy do grupy marzeń - mieliśmy zmierzyć się z Ajaxem, Celticiem i Olympiakosem. Najpierw gładko pokonaliśmy rywali w Grecji, a potem zaliczyliśmy trzy świetne mecze w lidze - 5-0 na wyjeździe z Levante (hattrick Ronniego), 4-0 na wyjeździe z Malagą i 7-0 u siebie z Granadą (hattrick Messiego). Przed Gran Derbi rozegraliśmy jeszcze 4 mecze - dwa w Lidze Mistrzów i dwa w lidze. Zanotowaliśmy 4 zwycięstwa choć Rayo długo stawiało opór naszej ofensywie - jedynego gola strzelił Neymar w 92 minucie.
PIERWSZY RAZ
25.10.2014 r. Historyczna data. Przynajmniej dla mnie. Po raz pierwszy w swojej karierze managerskiej miałem zmierzyć się z Realem Madryt. Tabela przed meczem na Santiago Bernabeu prezentowała się następująco:
Przed meczem ze składu wypadł nam Adama Traore, który nie zagrał przez kolejne trzy miesiące. Wrócił za to Luis Suarez i choć miałem wątpliwości to zdecydowałem się wystawić Urugwajczyka od pierwszej minuty.
Mecz nie mógł się chyba gorzej zacząć, bo już w 12 minucie Cristiano Ronaldo ośmieszył całą linię obrony i wpakował piłkę do siatki. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać - Montoya podał wzdłuż linii końcowej do Suareza, który wycofał piłkę do Jordiego Alby, a Hiszpan pewnym strzałem prawą nogą umieścił piłkę w siatce. 1-1. Po początkowej dawce emocji mecz wyraźnie zwolnił. Do przerwy rezultat nie zmienił się. Po przerwie także wiało nudą. Senną atmosferę przerwał Jordi Alba 50-metrowym sprintem lewym skrzydłem, po którym zagrał świetną piłkę do Messiego, który pięknym wolejem wpakował futbolówkę do bramki. Królewscy nie wyglądali na zbytnio przejętych, a ich strzały wywoływały jedynie uśmiech na twarzy naszego bramkarza i strach w oczach liniowego, którego dwa razy próbował ustrzelić Ronaldo. Po strzeleniu drugiego gola Barcelona spuściła z tonu i dociągnęła wynik do końca. Rezultat cieszył jednak sam mecz był niesamowicie nudny. Na szczęście w późniejszych klasykach było znacznie ciekawiej.
WYRWANI ZE SNU
Po meczu z Realem wygraliśmy 5 kolejnych spotkań i choć przeprawa z Almerią była dość ciężka (tylko 1-0 po golu Neymara na kwadrans przed końcem) to było kilka pozytywów - wreszcie przestaliśmy tracić bramki w Lidze Mistrzów. W lidze straciliśmy pierwszą bramkę dopiero na Bernabeu za to w rozgrywkach europejskich traciliśmy w każdym z pierwszych trzech meczów po bramce. Ciężki wyjazd do Almerii odbiliśmy sobie na Camp Nou rozgniatając Sevillę 5-0. Z pięknego snu wyrwali nas gracze Valencii. Na Mestalla daliśmy pokaz nieskuteczności co skutkowało pierwszą stratą punktów za mojej kadencji. Przewaga nad Realem była i tak przyzwoita, ale było nas stać w tamtym meczu na zwycięstwo. Remis podziałał na piłkarzy mobilizująco i w każdym z 5 meczów przed świętami strzelaliśmy rywalom minimum 3 bramki tracąc tylko jedną z... Cartageną, która była pierwszym rywalem w Copa del Rey.
ROLLERCOASTER
Po świętach udaliśmy się na Anoeta, stadion klątwę Barcelony. Blaugrana nie wygrała na wyjeździe z Sociedadem odkąd wywalczyli oni awans do pierwszej ligi w sezonie 2009/10. Baskowie po raz kolejny udowodnili, że tanio skóry nie sprzedadzą i strzelili nam 3 bramki czyli tyle samo ile straciliśmy w poprzednich 15 spotkaniach ligowych. Na szczęście na trafienia Markela, Castro i Prieto odpowiedzieliśmy pięcioma trafieniami. Był to pierwszy mecz, w którym do siatki trafiali Messi, Neymar i Suarez. Oprócz nich po bramce strzelili Pique i Balanta. Potem na Camp Nou zawitała w ramach pucharu kolejna waleczna drużyna - Deportivo. SuperDepor nie oddało wprawdzie celnego strzału, ale dzięki dobrze zorganizowanej obronie stracili tylko jedną bramkę i przed rewanżem nie byli bez szans na awans. Przed rewanżem Camp Nou odwiedziło Atleti, które mimo zajmowanie czwartego miejsca zawodziło. Messi i spółka postanowili odreagować mecz z Depor i wgnietli w murawę ekipę Simeone. 5-0 to i tak najniższy wymiar kary wobec bezradnego Atletico. Było to kolejne spotkanie, w którym drogę do siatki znajdował każdy z trzech południowoamerykańskich napastników. Na Riazor gracze Deportivo udowodnili po raz kolejny swoją waleczność. Wprawdzie przegrali 3-2, ale przegrać 4-2 dwumecz z Barceloną to nie wstyd dla takiego klubu. Kolejny mecz to kolejna wizyta w A Corunii i kolejne zwycięstwo, po którym gospodarze nie mieli się czego wstydzić.
W ćwierćfinale pucharu czekała na nas Valencia. W kolejnym meczu mieliśmy grać ze słabym Elche, więc na ekipę Nietoperzy wytoczyliśmy najcięższe działa. Ekipa z Walencji wyszła na ten mecz półrezerwowym składem co w połączeniu z magicznym trio MSN i zawodnikami, którzy pamiętali gdzie stracili ostatnio punkty skończyło się najwyższym zwycięstwem w sezonie. 8-0. Demolka. Hattrick Messiego i dublety Neymara oraz Suareza. Do tego bramka Halilovicia.
Elche poczuło swoją szansę jednak same chęci to zdecydowanie za mało na FC Barcelonę. Porażka 4-2 dla tego klubu to niemal sukces, ale trzy punkty powędrowały do Katalonii. Valencia chciała zemścić się na Blaugranie w rewanżu jednak Montoya miał inne zdanie na ten temat i Mestalla została podbita. Mając na uwadze nadchodzący półfinał z Realem na Villarreal wyszedł mocno rezerwowy skład, który nie miał problemów z zatopieniem Żółtej Łodzi Podwodnej.
A tak prezentowała się tabela po pierwszej rundzie:
TRIDENTE DEMOLEDOR
W ramach półfinału krajowego pucharu przyszło nam się zmierzyć z Realem. Pierwszy mecz rozgrywany był na Camp Nou. Mając na uwadze to jakim ciężkim terenem jest Bernabeu przed rewanżem wypadało wypracować sobie porządną zaliczkę. Od pierwszej minuty zagrało trio Messi-Suarez-Neymar, które miało zapewnić mi komfort w postaci zaliczki w rewanżu. Mieliśmy ogromną przewagę jednak piłka nie chciała trafić do siatki. Wreszcie w 34 minucie Alba pociągnął lewą stroną jednak z jego dośrodkowaniem poradzili sobie defensorzy Królewskich. Wybita piłka trafiła jednak do Pique, a potem wędrowała jak po sznurku. Pique-Iniesta-Messi-Suarez-bramka. 1-0. Kolejne dośrodkowanie, tym razem Montoyi, zostaje wybite przez graczy Realu jednak piłkę zbiera Rafinha. Futbolówka trafia do Alby, który idealnie obsługuje Neymara, który dzięki małej pomocy Ikera strzela bramkę. Mija kilka minut i po podaniu Balanty Neymar wpuszcza w uliczkę Montoyę. Ze strzałem Hiszpana radzi sobie Casillas jednak wobec dobitki Messiego jest już bezradny. 3-0 do przerwy. Nokaut. Piętnaście minut po przerwie Neymar dostrzega wybiegającego Leo, który umieszcza piłkę obok bezradnego Ikera. Blaugrana napierała dalej jednak nic nie chciało wpaść. W końcówce genialnym strzałem zza pola karnego Modrić dał nadzieję fanom Realu. 3-0 w rewanżu dla ekipy Królewskich nie jest czymś nieosiągalnym.
SPEKTAKL NA SAN MAMES
W przerwie między klasykami czekała nas trudna wizyta w Kraju Basków. Stadion Athleticu jest jedną największych twierdz w Hiszpanii i tylko nieliczni są w stanie ją zdobyć. Mimo słabego początku Bilbao pięło się w górę tabeli by przed meczem z Dumą Katalonii znajdować się już górnej części tabeli. Mecz zaczął się idealnie. Już w pierwszej minucie Xavi silnym strzałem po ziemi zza pola karnego pokonał Iraizoza. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, bo już 10 minut później Oscar De Marcos wygrał pojedynek sam na sam z ter Stegenem. Kilka minut później znów Barcelona była na prowadzeniu. Munir fenomenalnie wypatrzył Neymara, a ten po kilkudziesięciometrowym rajdzie pokonał bramkarza rywali. Baskowie nie zamierzali składać broni i 6 minut przed końcem znów doprowadzili do wyrównania - Aymeric Laporte silnym strzałem przy słupku wykorzystał dośrodkowanie Susaety z rzutu wolnego. Po przerwie swoją bramkę zdobył Adama Traore wykorzystując zamieszanie w polu karnym. 20 minut przed końcem Ibai Gomez dośrodkował z rzutu wolnego, piłki nie sięgnął Bartra i Kike Sola doprowadził po raz trzeci do remisu. W 75 minucie Munir wykorzystał zagranie Adamy i wyprowadził Barcelonę na prowadzenie. Ma tego gola Los Leones nie byli w stanie odpowiedzieć i po świetnym widowisku 3 punkty trafiły na konto Blaugrany.
HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY
Po wspaniałym meczu na Camp Nou uznałem, że na szansę w rewanżu zasłużył Ronaldinho. Był to dla niego drugi klasyk w tym sezonie (wszedł w pierwszym półfinale z ławki) jednak pierwszy na Bernabeu. Na Bernabeu wracał gracz, który na tym stadionie już raz przyczynił się do rzeczy wręcz niewyobrażalnej - dzięki swojemu niesamowitemu występowi został nagrodzony brawami przez fanów Realu. Gracz Barcy oklaskiwany przez kibiców Realu i to w dodatku na ich stadionie? Ewenement na skalę światową.
O tym, że Real nie zamierza składać broni przekonałem się po niecałym kwadransie. Ronaldo wykorzystał moment zawahania Bartry i pokonał Masipa. Wystarczyło dziesięć minut by Barcelona wyrównała. Przed polem karnym sfaulowany został Gaucho i do rzutu wolnego podszedł sam poszkodowany i świetnym strzałem pokonał Casillasa. Chwilę po przerwie Carvajal sfaulował Albę w polu karnym, a Ronnie pewnym strzałem po ziemi pokonał Ikera po raz drugi. Po chwili na tablicy widniał wynik 3-1. Samper świetnie uruchomił Messiego, który zdjął pajęczynę z bramki Królewskich. Gdy myślałem, że mecz jest przesądzony Los Blancos wkroczyli do akcji. Ramos po rzucie rożnym i Benzema po fenomenalnej asyście Marcelo i złym wyjściu Masipa szybko doprowadzili do wyrównania. Nadzieję Realu postanowił zakończyć Ronaldinho, który fenomenalnie zagrał z rzutu wolnego do Bartry, który skierował piłkę do siatki. W tym momencie ludzie na Bernabeu wstali i zaczęli klaskać. Niemal 35-letni Brazylijczyk dokonał niemożliwego po raz drugi.
WALEC W BARWACH BLAUGRANA
Po meczu z Realem zanotowaliśmy wpadkę u siebie z Levante remisując 1-1 po kolejnym w tym sezonie pokazie nieskuteczności. By odreagować rozstrzelaliśmy Malagę, a potem mimo kłopotów wywieźliśmy cenne zwycięstwa 2-1 ze stadionów Benfiki i Granady. Potem gładko pokonaliśmy Espanyol, Rayo (hattrick Marca Bartry!) i Eibar. Choć wynik o tym nie świadczy to bezproblemowo uporaliśmy się w rewanżu z Benfiką (hattrick Ronaldinho) i zameldowaliśmy się ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Przed przerwą reprezentacyjną przyszło nam rozegrać czwarty już w tym sezonie mecz z Realem. Sytuacja w tabeli była lepsza niż idealna.
Mecz rozpoczął się bardzo dobrze. W 13 minucie Messi wykorzystał dogranie Alvesa i pokonał Casillasa. Chwilę po tym Rafinha dopadł do piłki po strzale Leo i w genialny sposób przymierzył na 2-0. Dziesięć minut przed przerwą Argentyńczyk wkręcił w ziemię obronę Realu, a Suarezowi nie pozostało nic innego jak wykorzystać podanie od Messiego. Po przerwie Chicharito precyzyjnym strzałem dał fanom Los Blancos promyk nadziei. Odpowiedź Blaugrany była błyskawiczna. Dwie minuty po bramce Hernandeza Neymar pokonał na raty Casillasa, a kolejne dwie minuty później Xavi dobił strzał Suareza z rzutu wolnego. 5-1. Real na deskach. Mimo ciągłego naporu nie udało się już powiększyć przewagi jednak wynik i tak był wspaniały. Szkoda tylko tej 1 z tyłu, bo udało by się nam powtórzyć magiczny wynik z 29 października 2010 roku kiedy Guardiola skopiował wynik Barcy Cruyffa, w której zresztą sam wtedy grał.
TRZEJ DEBIUTANCI
Mascherano w styczniu zerwał ścięgna podkolanowe. Efekt? 3 miesiące przerwy. Podczas przerwy reprezentacyjnej na kilkanaście dni wylecieli ze składu z powodu kontuzji Pique i Balanta. Jedynym zdrowym graczem mogącym zagrać na środku obrony był Bartra. Dla innych klubów byłby to problem, ale nie dla Barcelony. W meczu z Celtą na wyjeździe zadebiutował Frank Bagnack. Mecz zakończył się remisem 1-1, a jedyną bramkę dla Blaugrany zdobył Bagnack. Młody Kameruńczyk zaliczył świetny występ, ale nie mógł zagrać w kolejnym meczu z Almerią. Oglądać więc mogliśmy kolejnego debiutanta - Jesusa Vallejo. Hiszpan zaliczył świetny występ, bezbłędnie grając wślizgiem, a także wygrywając wszystkie pojedynki główkowe. Z notą 8.5 był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Do Sewilli pojechał za to Edgar Ie, który chociaż nie zanotował tak spektakularnego występu jak jego koledzy to i tak z oceną 6.9 był trzecim najlepszym graczem na boisku.
W ćwierćfinale Ligi Mistrzów trafiliśmy na słabo spisującą się w lidze (10 miejsce) Romę. Nie daliśmy Włochom żadnych szans wygrywając dwumecz 5-0. W takim samym stosunku pokonaliśmy w międzyczasie Valencię na Camp Nou. Ekipa Nietoperzy na pewno nie będzie wspominać miło swoich wizyt na stadionie Barcelony. W 2 meczach stracili 13 bramek nie strzelając żadnej. Przed spotkaniem z Valencią kontuzji doznał ter Stegen, który miał wrócić dopiero na ostatnie kilka spotkań sezonu. Jordi Masip stanął przed wielkim testem.
W oczekiwaniu na półfinał Ligi Mistrzów rozegraliśmy 3 spotkania ligowe, w których graliśmy w kratkę. Rozgromiliśmy u siebie Getafe, ale zremisowaliśmy na boiskach Espanyolu i Cordoby. Remis z Cordobą można wytłumaczyć świętowaniem, bowiem dzień wcześniej Sevilla pokonała Real co dało nam mistrzostwo kraju.
45 MINUT
Pierwszy mecz rozgrywaliśmy na Camp Nou. Napoli radziło sobie w lidze znacznie lepiej niż Roma - ekipa z Neapolu walczyła z Juventusem o tytuł mistrza kraju. Wiedząc, że na wyjazdach w tym sezonie jest dość "ciekawie" zależało mi by jechać do Włoch z jak największą zaliczką. Po niemrawym początku odpalił Messi. Najpierw wykorzystał podanie Suareza i trafił do pustej bramki, a niecałą minutę później po podaniu Halilovicia świetnym strzałem pokonał Neto. Potem nastąpiło 20 minut przerwy aż wreszcie Suarez wkręcił rywali w ziemię i huknął na bramkę. 3-0. Zawodnicy Napoli nie zdążyli się otrząsnąć po stracie trzeciego gola, a już Neto po raz kolejny wyciągał piłkę z siatki. To Messi skompletował hattricka zamieniając podanie Ronaldinho na bramkę. Napoli na deskach. Zanim gracze ekipy z Włoch zdążyli pomyśleć o tym by odrabiać straty dobił ich Halilović. 5-0 do przerwy. Pogrom. Zapewniliśmy sobie awans w 45 minut. Po przerwie Callejon zdobył bramkę honorową, ale i tak do Włoch jechałem pewny awansu.
Przed meczem w Neapolu pyknęliśmy Sociedad na Camp Nou, a mimo, że w rewanżowym meczu półfinałowym ekipa z Serie A prowadziła po godzinie 2-0 to mecz skończył się remisem 3-3.
Z WIZYTĄ W MADRYCIE
Zrządzeniem losu o drugie trofeum w sezonie przyszło nam walczyć na Santiago Bernabeu. Finał Pucharu Króla. Rywalem Atletico. Przyznam, że niespecjalnie się ich obawiałem. 6. drużyna w lidze, którą jakiś czas temu zmiażdżyliśmy na swoim boisku. Moje przypuszczenia potwierdził już w czwartej minucie Luis Suarez zamieniając podanie Leo Messiego na bramkę. Kwadrans później Bartra zdobył swoją dziesiątą bramkę w tym sezonie zamieniając dośrodkowanie Xaviego z rzutu rożnego na gola. Gdy minęło pół godziny meczu Halilović dograł do Neymara, który praktycznie zakończył ten mecz. Atleti odpowiedziało dopiero 5 minut przed końcem zdobywając honorową bramkę. Tytuł był nasz.
Po finale nawet nie opuściliśmy Madrytu, bo kilka dni później odwiedziliśmy Vicente Calderon. Mecz niby o nic, ale Atleti zależało na rewanżu za mecz finałowy, a nam zależało na rekordzie punktowym ligi - by go pobić musieliśmy wygrać dwa ostatnie spotkania ligowe. W drugiej połowie gracze Simeone dopięli swego - po podaniu Mandżukicia gola zdobył Raul Garcia. Na murawie pojawili się Messi i Neymar. I już po kilku minutach Brazylijczyk doprowadził do wyrównania, a podawał mu Messi. Gdy zaczynałem bać się o rekord na pomoc znów przyszedł superduet rezerwowych. Neymar wystawił piłkę Messiemu, który bez problemu pokonał Oblaka.
KILER-ÓW 2-ÓCH
Z racji słabej postawy Realu rywalizacja w lidze nie należała do najciekawszych. Znacznie ciekawsza była walka o tytuł króla strzelców. W końcówce z rywalizacji odpadł Ronaldo. Przed ostatnią kolejką Neymar miał 23 bramki, a Messi 22. Ronaldo z 19 bramkami był trzeci, ale chyba on sam nie wierzył w to, że wskoczy na pierwsze miejsce. Sytuacja była o tyle ciekawa, że przed ostatnią kolejką La Liga pozostałe 4 ligi ze współczynnikiem 2 do Złotego Buta zakończyły swoje rozgrywki. I tak królem strzelców Bundesligi został Kiessling z 24 bramkami, królem strzelców Ligue 1 nie kto inny jak Ibra - także z 24 bramkami. Dżeko miał na koncie 23 bramki, a Tevez 22. Jak widać by wygrać Złotego Buta Neymar potrzebował jednej bramki (lub dwóch by wygrać go samodzielnie), a Messi dwóch (lub trzech by wygrać go samodzielnie). Jako, że finał Ligi Mistrzów był za dwa tygodnie zdecydowałem, że Leo i Ney zagrają cały mecz z Deportivo na Camp Nou.
Już po pięciu minutach Leo dogonił Neymara wykorzystując wystawienie piłki przez Montoyę. Po kolejnych piętnastu wysunął się na prowadzenie dzięki precyzyjnemu strzałowi z wolnego. Neymar nie zamierzał odpuścić i po chwili dobił strzał Suareza by zrównać się z Messim. Teraz obaj mieli po 24 bramki w lidze. Po przerwie w pojedynek gigantów postanowił wplątać się Pique strzelając bramkę głową po precyzyjnym dośrodkowaniu Messiego. O tym, że Leo i Ney traktowali swój pojedynek jak zabawę niech świadczy fakt, że w 57 minucie Argentyńczyk zdobył swojego trzeciego gola w tym meczu, a 25 w sezonie po asyście Brazylijczyka. Messi nie pozostał mu dłużny i zanotował asystę przy golu Neymara na 6-0. Więcej bramek nie padło, a jak się później okazało żaden gracz ze słabszych lig nie strzelił dość dużo goli by wyprzedzić Messiego i Neymara. I mimo, że to Brazylijczyk rozegrał mniej spotkań i formalnie to on wygrał Pichichi i Złotego Buta to na wręczeniu nagród "podzielił się" z Messim.
BÓG GRA Z 10
Finał Ligi Mistrzów był w tym roku rozgrywany wyjątkowo późno, dopiero 6 czerwca. To właśnie wtedy przyszło mi w Berlinie mierzyć się z jednym z największych managerów wszechczasów - Jose Mourinho. Tak prezentowały się składy obu drużyn:
FC Barcelona:
Marc-Andre ter Stegen - Dani Alves, Gerard Pique, Marc Bartra, Jordi Alba - Javier Mascherano ('59 Sergi Samper), Xavi, Rafinha ('59 Andres Iniesta) - Lionel Messi, Luis Suarez, Neymar ('59 Ronaldinho Gaucho)
Chelsea:
Thibaut Courtois - Branislav Ivanovic, Stefan Savic, John Terry, Filipe Luis - Nemanja Matic ('45 Loic Remy), John Obi Mikel ('55 Ramires), Cesc Fabregas - Eden Hazard, Pedro ('68 Oscar), Diego Costa
Pierwsze pół godziny było wzajemnym wyczekiwaniem na błąd, a mimo tego, że mieliśmy inicjatywę nie byliśmy w stanie strzelić gola. W 38 minucie padł długo wyczekiwany gol. Rafinha podał Messiemu, a ten pewnym strzałem pokonał belgijskiego bramkarza. Nie minęła minuta i Messi "klepnął" z Suarezem i wpakował piłkę do siatki. Przed przerwą Fabregas (o ironio!) wypuścił Costę, a napastnik The Blues nie miał problemów z wygraniem sytuacji jeden na jeden z golkiperem Blaugrany. Ledwo zawodnicy wyszli po przerwie z szatni, a już Savic skosił Suareza w polu karnym co pozwoliło Messiemu skompletować hattricka. W 80 minucie Pique złapał głupią drugą żółtą kartkę, ale rozgrywający fatalne zawody Savic nie chciał być gorszy i już trzy minuty później także musiał opuścić murawę. Do końca wynik nie uległ zmianie, a uszaty puchar trafił po czterech latach do Barcelony. Ciężko powiedzieć jakby wyglądał finał gdyby nie genialny mecz Leo Messiego. Swoim hattrickiem poprowadził Dumę Katalonii do zwycięstwa jednocześnie pieczętując tytuł króla strzelców Ligi Mistrzów.
TABELE, DRABINKI I STATYSTYKI ZESPOŁU
Tabela ligowa:
Drabinka Copa del Rey:
Drabinka Ligi Mistrzów:
Statystyki zespołu:
FAKTY, CIEKAWOSTKI
W minionym sezonie gracze Blaugrany zebrali mnóstwo wyróżnień, nie będę ich tu wypisywać. Wszystkie pojawią się w informacjach o karierze.
Barcelona przez cały sezon nie zaznała porażki, na 60 spotkań przypadły 53 zwycięstwa i 7 remisów (6 w lidze i 1 w Lidze Mistrzów).
Barcelona była prawdziwą maszynką do strzelania goli, w 60 meczach strzelając 205 bramek.
Udało nam się pobić dwa rekordy ligowe - zdobyliśmy 102 punkty strzelając 131 bramek. Poprzedni rekord należał do Realu Madryt - 100 punktów i 121 bramek.
Camp Nou było prawdziwą twierdzą, Blaugrana wygrała 28 z 29 meczów (jedyny remis z Levante) tracąc zaledwie 12 bramek i strzelając aż 121 (ponad 4 bramki na mecz).
W 5 meczach do siatki trafiali Messi, Neymar i Suarez. Były to mecze z Sociedad, Valencią, Atletico oraz dwa mecze z Realem Madryt na Camp Nou.
4 graczy strzelało 3 bramki w jednym meczu. 4 razy dokonał tego Messi (Valencia, Napoli, Deportivo, Chelsea), 2 razy Ronaldinho (Levante, Benfica) raz Neymar (Granada) i raz Bartra (Rayo).
Leo Messi zdobył najwięcej bramek w drużynie - 50. Z 30 asystami był też najlepszym asystentem. Argentyńczyk zdobył tytuł króla strzelców wszystkich trzech rozgrywek (w lidze wygrał na spółkę z Neymarem).
Każdy zawodnik pierwszej drużyny oprócz bramkarzy strzelił w tym sezonie minimum jednego gola. Jedną bramkę strzelił także Bagnack z Barcelony B.
Tylko Gerard Pique, Javier Mascherano i Jordi Masip nie zanotowali w tym sezonie żadnej asysty.
Aż 8 graczy zdobyło minimum 10 bramek w tym sezonie: Messi (50), Neymar (37), Suarez (18), Ronaldinho (18), Rafinha (11), Adama (10), Munir (10), Bartra (10).
Aż 9 graczy zaliczyło minimum 10 asyst w tym sezonie: Messi (30), Suarez (17), Neymar (15), Ronaldinho (14), Rafinha (12), Halilović (11), Alves (11), Munir (10), Alba (10).
6 graczy zaliczyło double-double: Messi, Neymar, Suarez, Ronaldinho, Rafinha i Munir.
Każdy z piłkarzy (poza Masipem z 17 występami) brał udział w ponad 30 meczach.
RAPORT Z TURNIEJU
Tu będą znajdować się krótkie raporty z turniejów międzypaństwowych - Mundialu, EURO, Copa America i PNA
PUCHAR NARODÓW AFRYKI 2015 - turniej wygrał Senegal po rzutach karnych przeciwko Kamerunowi. Mecz o trzecie miejsce zakończył się zwycięstwem Mali nad RPA w stosunku 4-1. Królem strzelców został Cheick Diabate z Mali kończąc turniej z dorobkiem 6 bramek.
Faza grupowa
Drabinka
COPA AMERICA 2015 - turniej wygrała Argentyna ogrywając 1-0 Brazylię. O trzecie miejsce powalczy Urugwaj z Meksykiem jednak mecz ten odbędzie się niemal trzy tygodnie po zakończeniu turnieju z powodu udziału Meksyku w innym turnieju. Z tego powodu nie podam jeszcze króla strzelców, bo dwóch zawodników z Meksyku i jeden z Urugwaju ma jeszcze szansę by samodzielnie przewodzić tej klasyfikacji.
Faza grupowa
Drabinka
W tym turnieju wzięło udział 5 graczy FC Barcelony:
Eder Alvarez Balanta - zagrał w 4 meczach. Średnia ocena to 7.13
Javier Mascherano - zagrał w 6 meczach, zdobył 2 bramki. Średnia ocena to 7.25
Lionel Messi - zagrał w 4 meczach, zdobył 4 bramki i zanotował 2 asysty. Średnia ocena to 8.23
Neymar - zagrał w 6 meczach, zdobył 2 bramki i zanotował asystę. Średnia ocena to 7.60
Rafinha - zagrał w 6 meczach, zdobył 3 bramki i zanotował asystę. Średnia ocena to 7.68
W turnieju miał zagrać także Dani Alves jednak wyeliminowała go kontuzja. Luis Suarez nie zagrał z powodu zawieszenia od FIFA.
WIEŚCI ZE ŚWIATA
Wiem, że wiele osób ciekawi jak idzie ich ulubionej drużynie, więc jeśli są chętni to proszę pisać w komentarzach raport z jakiej drużyny chcecie dostawać. Pojawią się tu linki do tabeli ligowej, drabinki z pucharu, terminarza drużyny, a także obecnego składu drużyny (+statystyki jeśli będą dostępne)
Na dziś wrzucam tabele z czterech najlepszych lig (poza hiszpańską, której tabela jest wyżej), a także tabelę z ligi polskiej
Anglia
Francja
Włochy
Niemcy
Polska: grupa mistrzowska, grupa spadkowa
BRAMKA SEZONU