Serie C
Blog użytkownika nawro przeczytało już 2401 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Jutro pierwszy mecz sezonu. Wydaje mi się, że wszystko zostało dobrze przygotowane. W domu posprzątane, alkohol zakupiony, najbliższy sklep monopolowy znaleziony na zumi.pl(tylko w tym włoskim:D). Tak, chyba już wszystko. Odpowiedział ze zniecierpliwieniem manager, popijając nerwowo piwko. Stroje wyprane, piłka napompowana, murawa przystrzyżona. Tak to na pewno już wszystko. Wtem do pokoju z hukiem wchodzi mój asystent. Niski, w podeszłym wieku z bardzo dziwnym nazwiskiem. Wparował do pokoju, poprawił okulary i otarł pot z czoła. Jeszcze nigdy nie widziałem tak zmachanego człowieka. Myślałem, że coś się stało, że ktoś potrzebuje pomocy. Jak się okazało, jako początkujący manager zapomniałem o konferencji prasowej zorganizowanej przez miejscowych dziennikarzy. A nawet nie tyle co zapomniałem, a nie wiedziałem, że takie coś w ogóle istnieje. Asystent sapiąc wydusił jeszcze kilka słów i usiadł. Zaproponowałem browara, ale okazało się, że ów człowiek jest abstynentem. Pomyślałem, że to dobra wiadomość zważając na to, że więcej zostanie dla mnie. A więc konferencja, pomyślałem. Jako skryty człowiek nie wiedziałem czy sobie poradzę i po dłuższym namyśle oznajmiłem asystentowi, aby on mnie zastąpił. Widząc jego reakcję zrobiło mi się żal. Była godzina 10.37, a spotkanie z czwartą władzą zaczynało się o 11. Asystent ze zmęczenia nie mógł mówić, a co dopiero biec jeszcze raz do klubu. Kiedy powiedziałem mu, że zamówię mu taksówkę, przeżegnał się jakby jego modlitwy zostały wysłuchane.
Następnego dnia przed meczem
.
Ogólnie rzecz biorąc mam w głębokim poważaniu opinię innych osób(w tym przypadku przechodniów, którym ukazałem swoje wnętrze) na mój temat, ale tym razem przesadzili. Rozumiem, że to mój debiut ,ale żeby od razu wyzywać mnie od alkoholików?!?! Mówili coś do mnie, dlaczego nie jestem z drużyną, czy jakieś inne ceregiele. A ja do nich: przecież idę na mecz, to nie moja wina, że zestresowałem się bardzo przed moim pierwszym w życiu meczem jako manager. I nie moja wina, że monopolowy jest tak blisko. I w końcu nie moja wina, że akurat tego dnia wszystko na mojej drodze się tak kołysało.
Doszedłem jakoś na stadion. Z tego co pamiętam rozgrywki zaczynają się od rund eliminacyjnych do pucharu Włoch. A więc wchodzę do szatni. Rozglądam się i ku wielkiemu zdziwieniu szafka jednego z zawodników zaczęła mieć do mnie jakieś wątpliwości. Jako wybuchowy człowiek szybko skończyłem tą nierówną wymianę poglądów i uderzyłem ją prosto w szufladę. Po potężnym ciosie próbowałem złapać równowagę. Chyba nie udało mi się. Podłoga przytuliła się do mnie jak kiedyś moja mama kiedy coś narozrabiałem. Nie wiem dlaczego, ale zawsze po takich przytulańcach bolał mnie zad. Dobra, pomyślałem, przecież przed moją drużyną mecz. Widząc, że w szatni nikogo nie ma ,czym prędzej pobiegłem w stronę ławki rezerwowych. Na trybunach nie było nikogo, po murawie nikt nie biegał, tylko pracownicy podlewali trawę. Nie wiedząc o co chodzi usiadłem na ławce rezerwowych i otworzyłem zakitrany w marynarce browar. Myślałem przez dłuższy czas gdzie jest moja drużyna i nic nie przychodziło mi do głowy. Może mecz jest jutro? Może go przełożyli? Wyciągnąłem telefon z kieszeni, wybrałem numer do asystenta, przystawiłem do ucha i usłyszałem miły głos kobiety. Przełknąłem ostatni łyk piwka. Mówiła o braku pieniędzy na koncie, czy coś. Kur.., pomyślałem. Kto wymyślił telefony na kartę?!?! Nie mając pieniędzy w portfelu wróciłem do domu.
Następnego dnia o świcie(była gdzieś 12.35) usłyszałem pukanie do drzwi. Komornik, pomyślałem. Przytknąłem oko do judasza. Zobaczyłem straszną mordę jakiegoś kolesia. Ze strachem w oczach i nożem w dłoni uchyliłem drzwi. Bondziorno, usłyszałem. Asystent wgramolił się do środka. Miałem do niego tyle pytań, że mogłem zdecydować się od, którego zacząć. Wydusiłem z siebie: browarka?, zapominając o abstynencji tego człowieka. Nie ja nie piję. Odpowiedział Paolo(tak chyba miał na imię). Zapytałem go:
- Czy czasami wczoraj nie powinniśmy grać meczu z Foligno w pucharze Włoch?
- Przecież graliśmy, a propos gdzie pan był?
-Jak to, byłem wczoraj na stadionie nic tam się nie działo
-To pan nie wie?
-Czego kur.. znowu?!?
-Tak owszem, graliśmy wczoraj mecz z Foligno
-To niemożliwe
-Niech da mi pan skończyć. Graliśmy wczoraj mecz z Foligno, ale na wyjeździe. Co się z panem działo?
-Yyy?!
-Dobra nieważne. Co się panu stało w rękę?
-Skręcona i dlatego nie mogłem pojechać na mecz. Dzwoniłem do pana, ale pan nie odbierał.
-To nie możliwe, nie mam żadnych nieodebranych połączeń
-Widocznie były jakieś zakłócenia. Przepraszam pana, ale za chwilę wychodzę do lekarza.
-A tak, tak już wychodzę
-Dziękuję za wizytę. Do widzenia(stary dziadu, pomyślałem)
-Do widzenia
Końcu sobie poszedł. Czym prędzej odpaliłem komputer i w Internecie sprawdziłem wynik. Jest! 3:0 i to na wyjeździe. Czytając relację z meczu na stronie klubowej byłem dumny z moich dokonań. Piękne, składne akcje, celne strzały i dobra postawa bramkarza. To jest to czego od nich oczekiwałem. Niestety jest też zła wiadomość, a mianowicie kontuzja Ferrariego od capuccino, który miał w tym meczu dwie asysty. Cóż, w następnym meczu trzeba będzie sobie poradzić bez niego.
Uradowany otworzyłem przygotowaną wczoraj polską wódeczkę i piłem ją razem z moim psem, który jak zwykle siedział przy mojej nodze merdając ogonem.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |