Informacje o blogu

Written by Me

Warta Poznań

Fortuna I Liga

Polska, 2010/2011

Blog użytkownika piterix7 przeczytało już 3409 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

Ostatnie publikacje


Wyzwanie jakie niesie ze sobą prowadzenie biednego polskiego pierwszoligowca jest duże. Chciałem się go podjąć, ponieważ byłaby to nowość w mojej karierze menadżerskiej. Wybór padł na Wartę. Dlaczego? Być może trochę sobie pomogłem, gdyż klub z Poznania ma duży potencjał, przede wszystkim dosyć bogatą panią prezes oraz ogromny stadion, który z czasem zostaje jeszcze powiększony (Warta rozgrywa mecze na stadionie przy Bułgarskiej, na tym samym co Lech). Niemniej jak się przekonałem w kłopoty finansowe można wpaść zawsze i (jeżeli się ktoś postara) wszędzie.

Zgłosiłem się w klubowym biurze 22 czerwca 2010. Powitała mnie pani prezes Izabella Łykomska – Pyzalska obiecując długi i owocny czas naszej pracy. Od swojej strony mogłem tylko dodać, że cele jakie stawia przede mną moja szefowa są zbyt niskie jak na możliwości drużyny. Na taką odważną deklarację wpływ miały wspomniane finanse, a konkretniej budżet płacowy który początkowo zaoferowany był mniejszy niż szacowane wydatki. No ale cóż, naładowany energią podziękowałem za spotkanie, następnie odwiedziłem mojego asystenta, który po krótce przedstawił nasz sztab (nie był on zbyt liczny) oraz kadrę. Następnego dnia udałem się na konferencję prasową i powiedziałem wprost, że wierzę w rozwój klubu i chcę tego dokonać po prostu wygrywając mecze…

Media nie dawały nam większych szans w tym sezonie. 13 miejsce to wszystko na co według nich było nas stać. Nie było się czym przejmować, gdyż wiedziałem że ciężką pracą można zdziałać wiele. Zacząłem od przeglądu kadry, była ona dosyć szeroka, jak na warunki finansowe klubu, ale chyba za słaba na walkę z najlepszymi (tak mi się przynajmniej wydawało). Postanowiłem rozejrzeć się za wzmocnieniami, szczególnie w ataku, mimo że w klubie grali już tacy zawodnicy jak Piotr Reiss czy Zbigniew Zakrzewski. Na testy do klubu przybyli więc Marcin Chmiest oraz Olgierd Moskalewicz. Chłopaki szybko zgrali się z resztą zespołu i prezentowali się na tyle dobrze, że nie pozostało mi nic innego jak podpisać z nimi kontrakty. Jednak pierwszym zawodnikiem z którym związałem się na stałe był Marcin Nowak, obrońca znany głównie z gry w Pogoni Szczecin i Piaście Gliwice. Letnie wzmocnienia dopełnili: reprezentant Togo Cherif Toure (potrzebowałem kreatywnego ofensywnego pomocnika, a takim był Cherif) oraz wypożyczony z Lecha aż na dwa lata utalentowany Mateusz Możdżeń. Skompletowałem kadrę, która teraz mogła, w moim przekonaniu walczyć z najlepszymi.

Mecze towarzyskie nie dały jasnej odpowiedzi na pytanie: na co stać Wartę? Były porażki, głównie z silnymi zagranicznymi przeciwnikami jak MSK Żylina oraz Slovan Bratysława, ale również zwycięstwa (i to one cieszyły) z Cracovią czy GKS Bełchatów. Wykreowała się podstawowa jedenastka, która miała walczyć o awans do ekstraklasy. Pewne miejsce mieli w niej nowi zawodnicy: Nowak, Chmiest i Możdżeń a także Krzysztof Gajtkowski, najlepszy strzelec w sparingach. A więc nic tylko czekać na 1 sierpnia, czyli pierwszy mecz sezonu…

Rywal: Odra Wodzisław. Spadkowicz z Ekstraklasy z aspiracjami na szybki powrót do elity. Stadion przy Bułgarskiej nie wypełnił się po brzegi, na mecze Warty przychodziło później średnio 2800 widzów. Niemniej atmosfera na stadionie udzieliła się nam w pełni, ponieważ chłopaki grając agresywnie a do tego skutecznie ograli rywala 3:1. Po tym meczu zapanował w drużynie chyba huraoptymizm. Następne 4 spotkania, głownie na wyjeździe Warta przegrała. Na zwycięstwo było nam dane czekać aż do 7 kolejki, wtedy rozjechana 4:0 została Bruk-Bet Nieciecza. To był kluczowy moment sezonu, swoiste przełamanie. Do końca rundy przegrała już tylko raz, trochę pechowo 2:3 z Dolcanem Ząbki, tracąc ostatnią bramkę z karnego z kapelusza (ale to już inna historia na inny czas…). Seria pięciu zwycięstw pozwoliła drużynie uplasować się na 7 miejscu na koniec rundy jesiennej. W tym czasie pechowo odpadliśmy z Pucharu Polski po meczu z Piastem 2:3 na własnym stadionie zakończonym dopiero po dogrywce. Rok natomiast zakończyliśmy bardzo optymistycznie, bo dostaliśmy zaproszenie na mecz z Legią na naszym boisku. Po bardzo udanym spotkaniu zwyciężyliśmy 1:0. Co prawda Legia nie wystawiła najmocniejszego składu, ale ja też dałem odpocząć podstawowym graczom…


Po ustaleniu terminarza meczów towarzyskich zacząłem znów rozglądać się za wzmocnieniami. Daleko nosa nie wychyliłem gdyż na moim biurku wylądowało CV reprezentanta Mozambiku Samuela Luisa Campira Chapangi. Mówiliśmy na niego po prostu Chapanga… Chłopak z przeszłością w Lokomotivie Moskwa biegle mówił po rosyjsku, był szybki, zwrotny oraz waleczny czym nadrabiał brak siły oraz skoczności, czyli jednych z kluczowych atrybutów środkowego obrońcy, a na takiej właśnie pozycji grał nasz nowy zawodnik. Nowy, dlatego gdyż nie zastanawiałem się długo i wykupiłem wartego 100 tyś zł zawodnika za 35 tyś zł. Swoją drogą niezły interes jak się później okaże. Drugim wzmocnieniem obrony został Mariusz Gogol, zawodnik mogący występować również w pomocy i tam też często będzie grał. Przybył do nas z Jagiellonii na podstawie umowy między klubami, na zasadzie której Warta była klubem filialnym Jagi, a która został podpisana w lipcu. Oprócz wzmocnień mieliśmy także pierwsze straty w ludziach. Odesłałem do domów kilku chłopaków, którzy przebywali u nas w klubie na wypożyczeniach, ale nie mogli liczyć na regularną grę, więc uznałem że lepszą szansę rozwoju będą mieli w macierzystych klubach. Innym przypadkiem był Artur Marciniak, który sam uznał, że Warta to nie jest klub jego marzeń i po zerwaniu negocjacji w sprawie nowego kontraktu podpisał umowę z Sandecją Nowy Sącz, która swoją drogą była wtedy za nami w tabeli. Wychowanek Lecha mógł się stać zawodnikiem rywala dopiero jednak latem, więc teraz musiał się skupić na przygotowaniach do wiosny. Nie było sensu odsyłać go do rezerw, gdyż pełnił cały cały czas pożyteczną rolę w drużynie.

Po wielu pewnych wygranych w sparingach ze średniej klasy rywalami, ponieważ na lepszych nie było nas stać, mogliśmy się skupić już tylko na lidze i na tym aby spełnić ambicje młodego, pełnego werwy szkoleniowca. Zaczęliśmy jednak słabo, w pierwszych 5 spotkaniach zdobyliśmy ledwie 4 punkty i natychmiast wskutek dużego spłaszczenia tabeli wypadliśmy z pierwszej dziesiątki. Czekałem na przełamanie, i nastąpiło ono w wyjazdowym spotkaniu podczas popisu strzeleckiego z Kolejarzem Stróże. Wygrana 6:4 i wzrost morałów zawodników spowodowały serię meczów bez porażki, gdzie dominowały zwycięstwa. Zakończyła się ona dopiero na ŁKS Łódź. Szkoda tylko, że po tym meczu znów przegraliśmy, tym razem z Pogonią Szczecin. Wielka szkoda tych punktów, ponieważ później wygraliśmy wszystkie 4 mecze do końca sezonu. Efekt? 4 miejsce i zaledwie 3 punkty do awansu, tak tylko 3…


Czy czuliśmy się zawiedzeni? Ależ skąd! W końcu prognozy na ten sezon nie były tak optymistyczne, przepowiadano nam co prawda walkę, ale o utrzymanie a nie o awans… Drużyna mogła być z siebie bardzo zadowolona i w pełni zasłużenie udała się na wakacje. A ja postanowiłem podsumować ten rok w Poznaniu. Udany, w końcu odbiliśmy się od dna, walczyliśmy o awans do ekstraklasy, a drużyna wypromowała kilku młodych piłkarzy. Najważniejszym był niewątpliwie Jacek Kopaniarz, wybrany Najlepszym Młodym Piłkarzem Sezonu. Ustawiany na skrzydle jako schodzący napastnik strzelił kilka ważnych bramek i walnie przyczynił się do naszego sukcesu. Ale jeszcze większy wpływ na grę zespołu mieli jednak doświadczeni zawodnicy. Nie, nie byli to jednak weterani: Piotr Reiss ani niewiele młodszy Olgierd Moskalewicz, tylko Zbigniew Zakrzewski oraz Marcin Chmiest. Zbyszek prowadził naszą grę do przodu kiedy brakowało rozgrywającego, ustawiany był nie jako napastnik a defensywny skrzydłowy (tak prochu nie wymyśliłem, korzystam z lekko zmodyfikowanych ustawień znanych z Akademii Taktycznej). Chmiest okazał się transferowym strzałem w dychę (zresztą oficjalnie uznanym najlepszym transferem ligi), został najlepszym strzelcem drużyny i do końca walczył o tytuł króla strzelców. Poza tym dużym wzmocnieniem był Chapanga, który jednak nie czuł się w Polsce najlepiej i mimo dobrej gry i atmosfery w zespole, poprosił pod koniec sezonu o wystawienie na listę transferową.


Na koniec możecie jeszcze zerknąć na ostateczny układ tabeli, statystyki drużyn i zawodników. Jak widać jeszcze nie udało mi się uporządkować gry w obronie, ale zachęciłem zawodników do gry ofensywnej i to się opłaciło. Teraz wiemy co jest dobre a co trzeba poprawić. W nowym sezonie wrócimy silniejsi (może niekoniecznie kadrowo ale na pewno psychicznie) i pełni wiary we własne umiejętności.

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.