Pieršaja Liha
Blog użytkownika termi91 przeczytało już 17294 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Po cudownym wieczorze około piątej rano wyszedłem z hotelowej restauracji i wróciłem do swojego pokoju na piątym piętrze. Brudny i skacowany wpisałem szybko szyfr, wziąłem prysznic i już miałem iść spać, gdy usłyszałem głośne szepty na zewnątrz. Wyszedłem na balkon, od progu zachwycając się pięknem gwiaździstego nieba nad rozświetlonym miastem. Ogarnęło mnie wzruszenie, zdołaliśmy tu tyle osiągnąć... Tę wspaniała chwilę przerwał szmer piętro wyżej. W górze ujrzałem lecącą wprost na mnie drewnianą donicę.
Wokół było ciemno a jednak czułem, że żyję. Przynajmniej tak mi się wydawało. Pewności dodały mi ludzkie głosy, które dobiegały z daleka. Brzmiały one jednak tak obco. Spróbowałem się poruszyć. Przeszywający ból głowy ostudził moje zapędy, ale upewniłem się co do jednego. Leżałem na ziemii małego pokoiku, związany i z opaską na oczach. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierających się drzwi i towarzyszący mu głośny okrzyk, po chińsku lub japońsku. Przybysz podszedł do mnie i zerwał mi z głowy opaskę, która okazała się być taśmą przytwierdzoną takim klejem, że odczułem nagłą depilację brwi. Rażony promieniami światła długo nie potrafiłem dojść do siebie. Pierwszą rzeczą, jaka wyłoniła się z mgły ślepoty był czarny garnitur, wart na oko z dziesięć tysięcy złotych. Po jakimś czasie ujrzałem i ciemne okulary oraz właściciela owych rzeczy. Był to niski człowiek przypominający typowego amerykańskiego bodyguarda. Chciałem coś powiedzieć, jednak całą treść, jaką miałem do przekazania nowopoznanemu gorylowi zawarłem w pojedynczym okrzyku.
-Ałłuuaa! - rozdarłem się wprawiając go w osłupienie. Nie musiałem długo czekać, by zobaczyć jak bardzo był na to przygotowany. Wybiegł i wkrótce wrócił w towarzystwie Azjaty w białym kitlu. Ów dzierżył w dłoni niewielką strzykawkę, którą niespodziewanie wbił mi w prawy pośladek wlewając we mnie jej zawartość. Dokładnie 10 sekund później doznałem tego czego iluzorycznie doświadczali ci wszyscy bohaterowie reklam środków przeciwbólowych. Uśmiechnąłem się do doktora, dając mu znak by oswobodził moje zdrętwiałe kończyny. Ten natychmiast przystąpił to rozcinania krępujących mnie więzów, pomógł wstać i przeprowadził przez korytarz ku drzwiom. W momencie ich otwarcia doznałem kolejnego olśnienia. Oto moim oczom ukazał się jeden z najpiękniejszych obrazów mojego życia. Było to ... drzewo wielkości około czterech metrów, o rozłożystej koronie, obsypane różowym kwieciem, którego delikatne płatki kołysały się na wietrze. Ponadto ich woń całkowicie mną ogarnęła. Atmosferę błogości zakłócił jednak mały ochroniarz, mówiąc łamaną angielszczyzną
-Welcome in Japan.
Trzy wyrazy, z którymi walczyłem przez dobre pół godziny, siedząc w cieniu kwitnącej wiśni zawładnęły mną całkowicie. aż do momentu, w którym spojrzałem w kierunku, z którego przyszedłem. Dotychczas zwróciłem uwagę tylko na potężne mahoniowe drzwi, a przecież był to tylko element potężnego białego budynku, bogatego, a zarazem tak pięknego w swojej prostocie. Po chwili zza rogu wyłoniły się dwie znajome postacie wraz z wyraźnie ważniejszym i dostojniejszym, wysokim Japończykiem. Ten zasiadł obok mnie i powiedział coś, co sprawiło, że w momencie zostaliśmy uraczeni dwoma kieliszkami czegoś podobnego do koniaku.
Azjata rozpoczął rozmowę, jak się okazało mówił świetnie po angielsku.
- Witamy w siedzibie klubu Vegalta Sendai. Na początku muszę Panem wstrząsnąć jest luty 2008 - w mej głowie zakotłowało się od przekleństw czekających na wydostanie się na zewnątrz, zamiast tego zdołałem wyksztusić krótkie
- Jak to możliwe?
- Zacznę od początku - powiedział spokojnie
- Śledziliśmy Pana sukcesy w Fulham i postanowiliśmy użyć naszego wehikułu czasu. - spojrzał na mnie i widząc niedowierzanie podał mi laptopa. Nie czekając ani chwili wszedłem na parę portali, z których krzyczące 2008 sprawiło, że zrobiło mi się ciemno przed oczami. Kiedy wydawało mi się, że doszedłem do siebie zapragnąłem zadać jakieś pytanie.
- To w takim razie kim Pan jest i co ja tu robię?
- To fakt powinienem się przedstawić. - to mówiąc wstał i podał mi rękę
- Shirahata Yoichi prezes klubu Vegalta. Pragnę Pana poprosić o poprowadzenie mojej drużyny.
- A co z moim dotychczasowym życiem ?
- Ależ o czym Pan mówi? Przecież zawodowo osiągnął jest Pan spełniony, a prywatnie, no cóż wiemy, że całe pańskie życie ogranicza się do czterech pustych ścian. - po czym poprosił ochroniarza o drugi kieliszek.- Proszę się zastanowić, jeśli Pan zechce później wrócić do swojego świata to jest oczywiście taka możliwość. Póki co Yo odwiezie Pana do apartamentu, a jutro przy obiedzie porozmawiamy. Mam jeszcze prośbę, abyśmy przeszli na Ty.
- Nie ma sprawy Shirahata.
- Bardzo się cieszę i widzę, że ci się tu podoba, a przy okazji od dziś nazywasz się (). W samochodzie są twoje dokumenty wraz z urządzeniem, które ci pozwoli rozumieć po japońsku, a i wykupimy ci intensywny kurs.
- Dziękuję bardzo, chyba mnie przekonałeś. Jutro dam ci ostateczną odpowiedź. Kilka minut później oglądałem Sendai zza przyciemnianych szyb nowej Mazdy RX-8. Musiałem przyznać, że Sendai robiło wrażenie. Przejechaliśmy po wszystkich zakątkach miasta. Widziałem gorące źródła, ruiny zamku, a także Wąwóz Futakuchi . Kiedy dotarłem do mojego apartamentu było już po północy. Odgrzałem sobie pizzę, którą ktoś miły zostawił mi w lodówcę, odświeżyłem się, włączyłem radio i poszedłem spać, nie mogąc tak naprawdę uwierzyć w to, co się dziś wydarzyło. Różnica czasu mocno dała mi się we znaki. Obudziłem się obolały około szóstej rano. Wyjrzałem przez okno, a to co zobaczyłem znacznie poprawiło mi nastrój. Na wprost mojego mieszkania znajdowała się ścieżka wiodąca przez park do stadionu. Dwie godziny później stałem na środku boiska, patrząc w trybuny. Nagle poczułem,że ktoś się do mnie zbliża. Obróciłem się i ujrzałem uśmiechniętego Shirahatę. Podszedł do mnie i zaprosił na obiad do budynku klubowego. Delektując się grillowaną rybą z ryżem rozpoczęliśmy rozmowę o kluczowych dla klubu sprawach.
- Po pierwsze wiedz, że na początek daję ci budżet w wysokości 7 milionów złotych.
Oczywiście możesz sprzedawać niepotrzebnych piłkarzy czym dodatkowo wzbogacisz kasę.
- A czy masz jakieś szczególne życzenia w kwestii transferów?
- Absolutnie nie, tylko pamiętaj nie przesadzaj z obcokrajowcami
- A czy mogą być zawodnicy z podwójnym obywatelstwem?
- Oczywiście.
- Jakie są w ogóle oczekiwania zarządu i kibiców?
- Grać jak najlepiej. A uściślając chcielibyśmy zaistnieć w kraju. Wiemy, że początki będą trudne, więc ten sezon możesz przeznaczyć na budowanie drużyny.
- A co w sprawie sztabu szkoleniowego?
- Chciałbym, żeby zostali ci trenerzy co są. W razie konieczności możesz sprowadzić paru nowych, ale obecni muszą zostać. - na tym zakończyliśmy nasz posiłek. Zostałem również poinformowany, że wieczorem spotkam się z moim asystentem, który wprowadzi mnie w tajniki ligi.
- Idź zapoznaj się z zawodnikami.
O sile Vegalty stanowili dwaj Brazylijczycy Elizeu Ferreira Marciano i Marcelo Soares (wypożyczony z Ponte Preta) oraz Koreańczyk Ryang Yong-Gi. Z tak wysokim budżetem postanowiłem od razu przystąpić do transferów, ale zważywszy na niską reputację klubu sprowadzenie dobrych zawodników będzie wymagało wiele pracy.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Poluj na regena |
---|
Po 18 marca każdego roku (dzień po urodzinach CM Rev) warto rozglądać się za utalentowanymi regenami w polskich ligach. Jest to data „powstawania” nowych graczy, automatycznie dodawanych do bazy przez silnik gry. |