Znów nie mogę zasnąć przez ten cholerny ból, przekręcam się z boku na bok próbując oszukać impuls do mózgu z wiadomością „ ból w kolanie lewej nogi”. Jednak ból znika jedynie na kilkanaście sekund po czym wraca i nie pozwala zasnąć przez dłuższą chwilę…. To już kolejny raz kiedy kładąc głowę na poduszce obawiam się tego, że znów nie zasnę bo będę myślał, myślał o swojej decyzji, która i tak musi zostać podjęta. Jutro na treningu ogłoszę to co nieuchronne, a jednocześnie bolesne bardziej chyba niż wszystkie moje kontuzje razem wzięte, mianowicie decyzja o „odwieszeniu kołków na wieszak”.
Następnego dnia budzę się niewyspany po walce z myślami z poprzedniej nocy, jednocześnie odetchnąłem bo udało mi się tą decyzję podjąć. O osiemnastej jak zwykle jadę na trening zabierając sprzęt i klubowe dresy, które tyle lat przypominały mi o przynależności do klubu. Witam się z chłopakami z drżeniem w głosie, informując, że dzisiaj nie trenuję rozglądam się pytając o trenera i prezesa drużyny. Dziwne bo chłopaki tajemniczo na mnie spoglądają i szepczą między sobą. Czyżby domyślali się mojej decyzji? W końcu
34 lata na karku i moje problemy z kolanem to tak naprawdę czynniki świadczące o zmierzchu zawodniczej kariery. Po chwili podchodzi do mnie prezes.
- Radko musimy porozmawiać i to teraz – klepie mnie w ramię i nakazuje kapitanowi drużyny
Ludvigovi zabrać chłopaków na rozgrzewkę przed treningiem. Spoglądam na prezesa zdziwiony
- a co? Trenera dzisiaj nie będzie? Chłopaki trenują sami? Coś się stało?- Moje zaskoczenie było tym większe, iż to pierwszy trening na którym nie ma naszego trenera.
- Słuchaj, właśnie o tym chcę z tobą porozmawiać, usiądź proszę.- Gdy prezes chce kontynuować, wtrącam się i przekazuję mu decyzję o zakończeniu kariery. Co dziwne prezes wygląda jakby odetchnął z ulgą i na jego twarzy rysuje się delikatny grymas, czyżby to był uśmiech?
- No właśnie, słuchaj wczoraj zarząd podjął decyzję o zwolnieniu
Bengta Lundquista.
- Co????- Zamurowało mnie. -Jak to, dlaczego?- Prezes poprawił się w fotelu i kontynuował dalej.
- Zobacz mamy za sobą kolejny sezon w którym ledwo utrzymujemy się w lidze. Co jeśli tym razem nam się nie uda i zakończymy zmagania w dole tabeli? To będzie koniec klubu, klubu z niewielkimi, ale znaczącymi dla nas tradycjami. Na to nie możemy sobie pozwolić dlatego podjęliśmy decyzję, przemyślaną decyzję. Biorąc pod uwagę Twoje doświadczenie jako zawodnika klubu i wieloletni staż piłkarski postanowiliśmy od dnia dzisiejszego funkcję trenera powierzyć tobie licząc na zapełnienie naszej klubowej gabloty kilkoma trofeami, ponieważ jak sam wiesz na chwilę obecną nie mamy się czym szczycić.
- Zatkało mnie, siedziałem dłuższą chwilę wpatrując się w wiszący na ścianie herb drużyny walcząc z setkami myśli przebiegającymi teraz przez moją głowę.
- Powiedz coś – wyrywając mnie z osłupienia przerwał prezes. - Co ty na to? Oczywiście nikt nie wymaga od Ciebie decyzji teraz, jedź do domu i pomyśl spokojnie o naszej propozycji, nie ukrywam że bardzo zależy nam na twojej pozytywnej odpowiedzi – dodał.
- A co z chłopakami?- spytałem. - Jak zareagują? Przecież znamy się tyle lat a teraz mam nimi kierować?
- Oni już wiedzą, wszyscy walczymy o dobre wyniki i zaakceptowali ten pomysł.
-Hmmm, zgoda! –wypaliłem.
-No, krótko zwięźle i na temat- wtórował nieco zdziwiony ale zadowolony szybką decyzją prezes. - Co prawda znasz chłopaków bardzo dobrze, ale jutro rano
Stuart (asystent) przyniesie Ci do biura karty informacyjne na temat każdego z nich, zapoznaj się z nimi i nie ukrywam, że czeka Cię kilka trudnych decyzji, ale o tym jutro….trenerze.
Tak więc jest
15.02.2012, mój pierwszy dzień w klubie...z jednym małym istotnym szczegółem, że teraz to ja występuję jako ten, który nie z murawy, a zza linii bocznej, z ławki trenerskiej ma poprowadzić zespół do sukcesów. Być może jest to górnolotne stwierdzenie, a może wpływ moich sportowych ambicji przeniesionych z boiska na ławkę trenerską bo przecież zarząd klubu wraz z prezesem Nilssonem za cel postawili mi uplasowanie zespołu w górnej części tabeli. Po konferencji prasowej
i oficjalnym przywitaniu rozpocząłem przeglądać karty informacyjne zawodników, zresztą do niedawna kolegów z boiska. Przyjąłem taktykę współpracy z nimi na zasadach koleżeńskich, ale na samym początku zaznaczyłem, że niestety wszelkie sentymenty i zażyłości musimy odłożyć na bok ponieważ to ja będę rozliczany za wyniki klubu i decyzje, które podejmuję. Zapewniłem natomiast chłopaków, że na pewno w tym sezonie nie pożegnam się z żadnym z nich na własne życzenie chyba, że oferta jaką otrzymałby klub za ewentualny transfer jednego z nich będzie miała wpływ na rozwój klubu. Atmosfera podczas rozmowy oraz reakcje zawodników uświadomiły mi, że mam ich poparcie i liczą się
z możliwościami jakie przedstawiłem jednocześnie wszyscy zadeklarowali, że postarają się abym również jako trener miał powód do dumy z klubu.
Jak widać, zarząd klubu potraktował mnie jak matkę oczekującą na narodziny dziecka, tak więc mam 9 miesięcy aby wywiązać się z postawionych mi zadań oraz spełnić oczekiwania zarządu.
Górna połowa tabeli to cel postawiony przez zarząd klubu, jednak moje ambicje sięgają odrobinę wyżej. Czy zaskoczę wszystkich postawą zespołu w rozgrywkach? Odpowiedź na to pytanie poznamy po
22-ch spotkaniach.
W przedsezonowych przygotowaniach oparłem się na podniesieniu wydolności zawodników oraz poprawie gry zarówno w obronie jak i ataku oraz zgraniu zespołu w nowej taktyce,
którą dobrałem do umiejętności poszczególnych zawodników i miałem nadzieję, że to ustawienie potwierdzi swoją słuszność w spotkaniach towarzyskich jakie miałem już zaplanowane przez Stuarta, mojego asystenta tak więc na dobór opcjonalnego przeciwnika nie miałem już niestety wpływu, choć przyznam, że mierzyliśmy się z drużynami o podobnym sportowym poziomie.
Jeśli chodzi o potencjał drużyny nie wygląda on imponująco na tle pozostałych zespołów, ale cieszy mnie to, że mam młody zespół wspierany przez kilku bardziej doświadczonych graczy. Wiem, że nie będzie nas stać na wzmocnienie zespołu niestety najsłabiej obsadząną w tej chwili formacją jest linia obrony,a własciwie jej lewe skrzydło, na którym nie mamy zawodników z optymalnymi umiejętnosciami na tej pozycji.
Tak więc wyniki sześciu przedsezonowych spotkań towarzyskich napawały mnie optymizmem chociaż zdawałem sobie sprawę, że takie mecze, w których na zawodnikach nie ciąży zbytnia presja tylko trochę mogą oddać faktyczny poziom przygotowania do nadchodzącego sezonu.
Jak widać mogę liczyć na regularne dziurawienie siatki przeciwnika przez
Robina Arestava wspieranego przez
Kima Lundmarka którzy wspólnie w sześciu spotkaniach zdobyli
10 bramek,
a bilans całkowity przedsezonowych przygotowań to
6 meczy:
5 wygranych, jeden zremisowany przy bilansie bramkowym
21:6 co pokazuje, że przedsezonowe przygotowania w których położyłem nacisk na formację zarówno ofensywną i defensywną przyniosły założone efekty.
Poprosiłem zarząd o spełnienie próśb z których jedynie ta dotycząca klubu patronackiego została spełniona. Z kilku propozycji wybrałem
Orebro SK grające w szwedzkiej ekstraklasie mając nadzieje na kilka wypożyczeni jednakże nikt z drużyny nie kwapił się do zasilenia mojego zespołu bo przecież różnica lig jest dość duża. Cóż, tutaj winę biorę na siebie, niedoświadczonego w kwestiach kontaktów młodego trenera. Wiem, że będę musiał poszukać współpracy pośród zespołów z niższej niż Orebro ligi.
Teraz czeka mnie pierwszy sprawdzian formy w meczu ligowym z
Selanger drużyną typowaną do zajęcia 11 pozycji na koniec sezonu więc według przewidywań jesteśmy nieznacznym faworytem spotkania, ale według ekspertów bukmacherskich przewiduje się wygraną
Selanger.
Start sezonu przerósł najśmielsze oczekiwania moje jak i zarządu. Po
4 kolejkach
jesteśmy liderem posiadając tą samą liczbę punktów co drugie w tabeli
Assi jednak z troszkę korzystniejszym bilansem bramkowym. Wygraliśmy wszystkie spotkania gromadząc komplet oczek. Niekwestionowanymi liderami drużyny są
Robin Arestav wiodący samodzielny prym w klasyfikacji strzelców zdobywając
8 bramek okraszonych
dwoma hattrickami,
Kim Lundmark wspierający go
w ofensywnych poczynaniach, rozgrywający
Fredrik Winka oraz najlepiej asystujący w drużynie podczas absencji
Daniela Larssona Niklas Wiberg.
Jednak to dopiero w następnej kolejce nasze umiejętności zostaną poddane próbie ponieważ gramy z drugim w tabeli
Assi, które tak jak i my nie zasmakowały jeszcze goryczy porażki.
Przed meczem nie mogłem długo spać rozmyślając jak ustawić taktykę pod zbliżającą się potyczkę z wiceliderem i postanowiłem nie zmieniać zwycięskiej jak dotąd taktyki. Mimo zdecydowanej przewagi w posiadaniu piłki nie potrafiliśmy szali zwycięstwa przechylić na naszą stronę. Pierwsza połowa zakończyła się remisem
1:1 chociaż to Assi zdobyło pierwsze bramkę, ale od czego mam
Arestava jak nie od strzelania bramek. I w tym spotkaniu nie zawiódł doprowadzając do remisu. W drugiej połowie jednak
Sebastian Wiklander pokonał naszego goalkeepera i to drużyna gości miała powód do świętowania zwycięstwa w tym dość ważnym meczu odbierając nam chwilowo „koszulkę lidera”.
Zbity z pantałyku postanowiłem porozmawiać z zespołem aby uświadomić im, że ta porażka to jeden z niewielu epizodów w naszej drodze do awansu – tak, oznajmiłem zarządowi, że patrząc na dotychczasową formę i wyniki zespołu jest to możliwe, dlatego powinniśmy robić swoje i nadal grać skuteczny, efektowny i co najważniejsze okraszony wieloma zdobytymi golami football.
Kolejne spotkania to sześć meczy z czego pięć zakończonych na naszą korzyść przy wspaniałym bilansie bramkowym
22:7 i jeden remis przy czym wspaniałe wyniki nie mogły się obejść bez echa w środowisku piłkarskim.
Dotarliśmy do półmetka rozgrywek plasując się na pierwszym miejscu. Na chwilę obecną mamy patrząc na statystyki najsilniejszą formację ofensywną oraz defensywę, która współdzieli pierwszą pozycję z trzecią w tabeli
Solleftea GIF. Bilans bramkowy na półmetku to
40:12.
Najskuteczniejszym strzelcem klubu i ligi jest nikt inny tylko
Robin Arestav z
18 bramkami
w
11 meczach
!!! Do liderów drużyny wreszcie dołączył kapitan zespołu
Ludvig Bohlin, a
Kim Lundmark i
Niklas Wiberg systematycznie dbają o dostarczanie powodów moim strikerom do powiększania dorobku bramkowego.
Druga część sezonu nie przebiegała już tak pomyślnie jak jego pierwsza -siedem wygranych i cztery przegrane spotkania, ponieważ
coś pękło chyba w psychice najlepszego strzelca drużyny i ligi
Robina Arestava, który nie trafiał już w bramkę przeciwnika z równą skutecznością co w pierwszej połowie sezonu przez co większą odpowiedzialność za zdobywanie bramek wzięli na siebie
Kim Lundmark
i reszta ekipy, co w pewnym sensie napawa optymizmem. Znacznie słabiej zaczęła też spisywać się formacja defensywna, która pośrednio przyczyniła się, piszę pośrednio bo to zawsze trener i cały zespół odpowiada za wyniki do utraty
20 bramek. Praktycznie do ostatniej kolejki nie byliśmy pewni czy uda nam się zawojować ligę czy nie gdyż druga w tabeli
Skelleftea deptała nam po piętach. Cieszę się, że przez cały sezon praktycznie wszystkich moich zawodników omijały kontuzje przez co w dużej większości meczy mogłem wystawiać optymalny skład.
Słabsza dyspozycja
Arestava i jego partnerów nie przeszkodziła nam jednak w odniesieniu historycznego i upragnionego awansu do wyższej ligi. Wielu tzw fachowców wróżyło nam co najwyżej miejsce w górnej połowie tabeli i to na wyrost, a jednak pokazaliśmy, że dzięki uporowi, waleczności
i konsekwencji taktycznej można walczyć o najwyższe cele.
Mimo mizernego budżetu transferowego, ograniczonemu funduszowi płac i co najistotniejsze bez żadnego transferu do i z klubu, bo przecież obiecałem chłopakom na starcie rozgrywek, że żadnego z nich się nie pozbędę za co uważam, że odwdzięczyli mi się z nawiązką udało nam się wpisać w historię miasta i rozgrywek, a ja mam nadzieję wpisałem się w karty historii klubu na wiele lat.
Oczywiście chciałbym podziękować całemu zarządowi z prezesem Nilssonem na czele za zaufanie jakim mnie obdarzyli powierzając to stanowisko w trudnym dla mnie okresie życia bo przecież rozbrat z piłką dla każdego zawodnika, który spędził wiele lat biegając po murawie jest chyba w pewnym sensie czymś przygnębiającym. Mimo wielu ograniczeń związanych m.in. z niewielkim polem manewru na rynku transferowym oraz brakami w sztabie szkoleniowym udało nam się nie zawieść powierzanych w nas nadziei.
Z lekką ekscytacją, ale i niepokojem spoglądam w przyszłość ponieważ nie wiem co nas czeka w wyższej klasie rozgrywkowej,
Kim Lundmark już w połowie sezonu przebąkiwał o chęci zmiany otoczenia, a jak będzie z pozostałymi zawodnikami? Nie wiem, ale wiem jedno, jeśli nie uda nam się sprowadzić kilku zawodników, ciężko będzie o byt w wyższej lidze…,ale o jakiej ja przyszłości mówię? Jeszcze nawet nie wiem czy prezes zdecyduje się podpisać ze mną nową umowę.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ