2042/43
Sezon 2041/42 stanowił równocześnie koniec pewnej epoki. Po jego zakończeniu nie zdecydowałem się bowiem przedłużyć kontraktu z wieloletnim kapitanem drużyny - Christopherem Delahaye (wszelkie statystyki związane z tym graczem znajdziecie pod koniec manifestu „Książęta z Paryża, vol. 31"). 35-letni zawodnik pojechał z reprezentacją Francji na Mundial’2042, wyśrubował tam rekord występów w kadrze do 196 i... podpisał roczną umowę z Olympique Lyon. Po jej zakończeniu (w czerwcu 2043) - wróci do nas już w roli trenera.
Oprócz Delahaye pożegnaliśmy trzech innych członków tzw. „Złotej Generacji“ PSG. To obrońca Norman Frick, defensywny pomocnik Gael Mauli oraz jeden z najwybitniejszych zawodników w historii „mojego“ PSG - Ljubosław Iwanow. Frick i Mauli odeszli z powodu przesytu trofeami - pierwszy do Marsylii za 51 mln euro a drugi do Monaco za jedyne 11,5 mln. Natomiast decyzja o sprzedaży Iwanowa - bardzo kontrowersyjna - wyszła ode mnie. Uznałem po prostu, że niemal 32-letni zawodnik lepszy już nie będzie i jest to ostatnia szansa na zainkasowanie za niego wielkich pieniędzy. 51 mln euro wyłożyło Atletico Madryt i bułgarski wirtuoz, który aż 9 razy został przez kibiców wybrany „piłkarzem roku“ - odszedł. Wywołało to oczywiście wielkie protesty fanów - lecz ja wiem co robię! Zamierzałem bowiem funkcję głównego rozgrywającego powierzyć niezwykle utalentowanemu Kamelowi Kendouciemu (który przez cztery ostatnie lata był głównie rezerwowym), a na pozycję Iwanowa (prawe skrzydło) przesunąć Chorwata Marijana Devića. Zanim jednak bardziej szczegółowo o składzie - zaprezentuję pamiątkowe tablice ku czci trójki, która opuściła klub przysparzając mu wiele chwały:
(W tabelce po imieniu i nazwisku, dacie urodzenia, pozycji, narodowości, dacie debiutu i ostatniego meczu: Kolejny Sezon, Liga, Puchar Francji, Puchar Ligi, Superpuchar Francji, Liga Mistrzów, Liga Europy, Superpuchar Europy, Klubowe Mistrzostwa Świata, Razem. Liczby to mecze/gole w poszczególnych rozgrywkach, a gwiazdki oznaczają ich wygranie)
Wydawałoby się, że pozwalając na odejście tych piłkarzy - należałoby zespół wzmocnić. Zdecydowałem się jednak... nie sprowadzać nikogo. W klubie byli bowiem zdolni zawodnicy - od kilku lat przygotowywani, by zastąpić starych mistrzów. Fricka w pierwszym składzie zastapił Cyprien Catherine (od wielu lat jego dubler na prawej obronie, zaczynał jako niespełna szesnastolatek jesienią 2034 roku!), następcą Mauliego został Njongo Ekwalla, a Iwanowa - Kamel Kendouci. Ten ostatni - określany jako „nowy Zidane“ - ma szansę zostać jednym z najlepszych środkowych pomocników w historii PSG. Mający algierskie korzenie 23-latek sprowadzony został cztery lata temu z Lille. Kosztował 5,5 mln euro. Zobaczyłem w nim idealny numer „10" choć przychodził jako pomocnik defensywny i... obrońca. Dopiero intensywny trening (obejmujący zmianę pozycji na „środkowy ofensywny pomocnik“) - zaowocowały wykreowaniem gracza wspaniałego, niepowtarzalnego. Uczynię go osią nowego zespołu, który będzie starał się nawiązać do wielkich sukcesów poprzedników.
System gry pozostaje ten sam (4-2-3-1), a skład prezentuje się obecnie następująco:
Rodrigo (Jalsovec) -
Catherine (Wrzesniak), L. Traore (M. Traore), Wachter (Blaze, Diakhate), Grand (Mahmoud)-
Ekwalla (Archibald), Gregori (Bazin) -
Dević (Fox, Verdini), Kendouci (Kurth), Rey (Vanni, Filipe) -
Tunani (van Veen)
Po odejściu Delahaye - nowym kapitanem mianowany został Marijan Dević, wicekapitanem - bramkarz Rodrigo. Czyli cudzoziemcy. Warto jednak zwrócić uwagę, że cały czas dbam, aby w pierwszej „jedenastce“ była przewaga Francuzów. Teraz jest ich siedmiu: Catherine, Grand, Ekwalla, Gregori, Kendouci, Rey i Tunani.
„Życie po Ljubosławie Iwanowie“ rozpoczęło się bardzo dobrze - zdobyliśmy Superpuchar Francji. Marsylia - z Normanem Frickiem w składzie - pokonana została 2-0 (bramki: Tunani, van Veen)
Drużyna spisywała się naprawdę dobrze, choć przyznać muszę, że Dević (który w poprzednich latach jako „dziesiątka“ był wspaniały) - nie zanotował udanej jesieni. Zdecydowanie gorzej czuł się bowiem jako prawoskrzydłowy, do tego doszły głupie czerwone kartki, co zmusiło mnie w końcu do ukarania go odebraniem dwutygoniowej pensji. Jako kapitan musi być bowiem bardziej odpowiedzialny. Konflikt z Chorwatem wisiał na włosku, w końcu jednak ugiął się pod ciężarem mojego autorytetu i zaczął wreszcie grać jak należy.
Ekipa od 30 sierpnia do 20 grudnia 2042 nie przegrała 21 kolejnych meczów. Na początku lutego 2043 roku uległa jednak zupełnie niespodziewanie w Pucharze Ligi Boulogne i zakończyła przygodę w tych rozgrywkach na półfinale.
To niepowodzenie odbiliśmy sobie jednak w Coupe de France, gdzie w finale rozbiliśmy Monaco aż 4-1 (Tunani, Kendouci-2, Bazin).
Nie pomyliłem się co do Kamela Kendouciego - ten piłkarz rozgrywał doskonały sezon! W 47 meczach zdobył 19 goli i zanotował aż 30 asyst! Poza nim - wspaniale prezentował się też Fabrice Rey. Ten niezwykle podatny na urazy skrzydłowy nawiązał do formy z najlepszego dla niego sezonu 2038/39. Ba! Był nawet lepszy niż wtedy! 23 gole i 17 asyst w 48 spotkaniach to wynik doskonały. Gdy dodamy do tego tradycyjną skuteczność Omara Tunaniego (35 goli i 15 asyst w 50 grach) - nie możemy się dziwić, że drużyna dziewiąty raz z rzędu a 29 od początku mojej kadencji - sięgnęła po tytuł mistrzów Francji!
Dublet nad Sekwaną (mistrzostwo i puchar) to jednak za mało, by uznać sezon za w pełni udany. Po dwóch latach przerwy - liczyłem na wygranie Ligi Mistrzów. Byłby to piętnasty - jubileuszowy triumf. Grupowe mecze przeszliśmy jak burza, wyprzedzając Bayer Leverkusen, Valencię i Zeljeznicar. W 1/8 - o przewrotny losie! - musieliśmy stawić czoła Atletico Madryt z Ljubosławem Iwanowem w składzie, który - oczywiście - był największą gwiazdą hiszpańskiej ekstraklasy. W obu meczach przeciwko nam trafiał do siatki Rodrigo... Z tym, że niewiele to jego drużynie dało, gdyż przegrali z nami u siebie 1-3 a w Paryżu 1-2. Bohaterem tego dwumeczu był bezsprzecznie kapitan PSG Marijan Dević, zdobywca trzech goli.
W ćwierćfinale przyszło nam spotkać się z Olympique Lyon. Drużyna ta - z kilkoma byłymi naszymi graczami (Delahaye, Touahri, wypożyczony kapitalny bramkarz Charvat) - była niezwykle groźna. Jednak zdołaliśmy wygrać u siebie 2-0 (oba gole strzelił Rey) a po wyjazdowej porażce 0-1 - byliśmy w półfinale. Tam czekał na nas Real Madryt, który bronił Pucharu Mistrzów. Nie popisałem się - niestety - w wyjazdowym spotkaniu i winę za porażkę muszę wziąć całkowicie na swoje barki. Real szybko - w 10 minucie - objął prowadzenie, nadawał ton grze, lecz w doliczony czasie pierwszej połowy - został osłabiony. Polski środkowy pomocnik - Wojciech Bryk - otrzymał bowiem drugą żółtą - i automatycznie czerwoną kartkę. Od początku drugiej części zarządziłem więc frontalny atak, gdyż uwierzyłem, że ten mecz można nawet wygrać. I - niestety - nadziałem się na dwie kontry... Nikomu przez moje 32 sezony nie udała się taka sztuka - w osłabieniu strzelić PSG dwa gole! Realowi się jednak udała... Zdawałem sobie sprawę, że to 0-3 będzie szalenie ciężko odrobić... I rzeczywiście. Wygraliśmy u siebie tylko 1-0, do finału awansował Real by tam wygrać z Liverpoolem (1-0) i sięgnąć po cenne trofeum. W składzie „Królewskich“ zagrali wypożyczeni z PSG Misiowski, Sowah i Beteta, którzy przeciwko nam wystąpić nie mogli (względy regulaminowe).
Mam wiele pretensji do siebie o ten półfinał - trzeba było w pierwszym meczu grać cierpliwie, ostrożnie... Nie pomogłem drużynie...
Na koniec króciutkie "post scriptum" do poprzedniego manifestu zatytułowanego "Poloniki". Otóż boczny obrońca PSG, Adam Wrzesniak, ostatecznie wybrał grę dla "Tricolores"... Debiutował 28 marca 2043 w wyjazdowym meczu eliminacji do mistrzostw Europy przeciwko Malcie. Strzelił gola. Polska straciła naprawdę świetnego zawodnika...
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ