Regionalliga Nord/Süd
Ten manifest użytkownika Fenix przeczytało już 1507 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
SSV Ulm 2009/10
Wszystko zaczęło się pewnego słonecznego, czerwcowego poranka w 2009 roku. Świeżo upieczony absolwent AWF-u - Alfred Karierowicz (czyli ja), właśnie świętował swoje 23 urodziny ...
Ponieważ mimo swojego wykształcenia jestem raczej człowiekiem prostym i niewybrednym, na stole w moim domu znajdowały się zgrzewki "Tyskiego" i "Carlsberga". Blask słońca, który subtelnie odbijał się od estetycznie poustawianych butelek dodatkowo stymulował zgromadzonych wokół stołu gości. Ludzi łączyło jedno - pochodzili z jednakowych sfer. Byli to przedstawiciele osiedlowego pospólstwa pełną gębą - począwszy od byłego piłkarza, który nie potrafił zapamiętać swojego debiutu w Ekstraklasie ze względu na kaca, kończąc na amatorskim strongmanie, który był w stanie podnosić 5-kgową sztangę własnym przyrodzeniem. Pierwszy z nich nazywał się Rafał Jarosz i był moim najbliższym przyjacielem, który wspólnie ze mną kończył AWF. Na imprezie była również płeć piękna, ale w większości były to prostytutki. Kiedy pierwsze krople alkoholu wylały się na podłogę, rozbrzmiał znajomy rytm piosenki szanownego Davida Guetty. Tańce zawsze były moją specjalnością, ale dopiero od 13 roku życia. Wcześniej konsekwentnie deptałem nogi swoim partnerkom, nierzadko samemu tracąc przy tym równowagę. Później nie bez kozery wołali na mnie "człowiek-guma, giętka puma". Nagle mój taniec z koleżanką przerwał dziwny dźwięk wibracji. Elokwentnie zapytałem więc partnerki: "kochanie, jak masz na to ochotę, to nie musisz sięgać po elementy samozaspokojenia - wystarczy, że pójdziemy do pokoju obok". Śliczna niewiasta spojrzała tylko na mnie z niezrozumieniem - wtedy wyczułem, że dźwięk wibracji wybrzmiewa z kieszeni moich jeansów. W istocie, nasze kończyny podczas tej sytuacji były tak blisko siebie, że ciężko było usłyszeć, z czyich spodni wydostaje się dźwięk. Popatrzyłem na wyświetlacz: "Numer nieznany". Poszedłem szybko na dziewiczą część tarasu mojego domu, gdzie decybele nie były już tak intensywne, a następnie odebrałem telefon.
- (tutaj ze strony adresata padł zestaw przewidznych słów, najprawdopodobniej w języku japońskim)
- Co kurwa? - odpowiedziałem z nieukrywanym zdziwieniem. W odwecie usłyszałem kolejną porcję wyrazów, z którego nie potrafiłem zrozumieć ani jednego. Ponieważ miałem w miarę dobry humor, odparowałem swoją łamaną angielszczyzną: "- Ken ju spik inglisz?". Uprzejmy jegomość w końcu odpowiedział w ten sposób, że po części zrozumiałem jego intencje. Usłyszałem coś w stylu: "- Jutro odezwie się do Ciebie mój wspólnik, z którym na pewno lepiej się dogadasz". Zakładałem bowiem, że słowo "partner" wypowiedziane przez wylewnego Azjatę rzeczywiście oznacza wspólnika, a nie coś innego. Po odgonieniu dwuznacznych myśli wróciłem do gości, z których większość leżała już pod stołami. Na szczęście dziewczyny wciąż były pełne energii ...
Jak się zapewne domyślacie, następny dzień był dla mnie bardzo ciężki. Powiedzenia typu "na kaca najlepsze jest powietrze z materaca" lub "zagryzaj ogórkami i gitara" nie odnalazły zastosowania. Świat się kręcił wokół mnie, kiedy usłyszałem umowny sygnał mojego Samsunga. Szczęście, że byłem jeszcze w miarę "ogarniający" i byłem w stanie odebrać telefon. Spodziewając się japońskiego bełkotu, usłyszałem swojski głos: "- Witam, Alfred. Zarząd mojego klubu rozpatrzył Twoją ofertę pracy pozytywnie i za trzy dni możemy podpisywać kontrakt".
Po usłyszeniu tych słów miałem wątpliwości do tego, czy trzeźwieję. Po sekundzie przypomniałem sobie jednak, że zaraz po ukończeniu AWF-u wysłałem moje CV do paru klubów. Zareagowałem żywiołowo.
"- Panie, daj Pan mi spokój. To, że wysyłałem swoje CV do Dalian Shide, to była tylko chęć sprawdzenia poczucia humoru tamtejszych działaczy."
"- Słucham?" - usłyszałem.
"- Z kim ja w ogóle rozmawiam, kogo Pan reprezentuje?"
"- Jestem Janusz Góra i jestem asystentem trenera w SSV Ulm. Muszę już kończyć, nie mam czasu. We wtorek widzę Cię w Ulm".
Nogi się pode mną ugięły. Co prawda SSV Ulm to obecnie drużyna zaledwie 4-ligowa, ale przecież mająca za sobą grę w Bundeslidze. Do tej pory pamiętałem ich mecz z Hansą Rostock, w którym czerwone kartki dostało aż 4 zawodników tego klubu.
Ofertę potraktowałem jako spełnienie marzeń - lepszej inauguracji mojej kariery trenerskiej nie mogłem sobie wyobrazić - zważyszy również na to, że parę dni wcześniej moją ofertę pracy odrzuciła B-Klasowa Elta Łódź.
Mijały dni, więc powoli musiałem się szykować. Pragnę nadmienić, że już wtedy nie istniał dla mnie problem bariery językowej, bowiem oprócz AWF-u studiowałem drugi kierunek - filologię germańską. Co prawda trochę z innym efektem końcowym, ale swoje zapamiętałem. Sięgnąłem do zakurzonej szafy, aby wyciągnąć mapę Niemiec. Co prawda koledzy wielokrotnie podpowiadali mi, aby lepiej było, jakby zastępowała mi papier toletowy, ale jednak trochę się przydała. Co prawda Badenia-Wirtembergia nie jest moim ulubionym rejonem Niemiec, przynajmniej pod względem położenia, ale sama nazwa "Ulm" przyciąga mnie niczym magnes. Pogrzebałem trochę na temat samego klubu w sieci i zauważyłem, że w poprzednim sezonie (08/09) zajęli 7 miejsce. "Wynik nie taki słaby ... Ale chyba cudów nie będą po mnie oczekiwali" - pomyślałem.
W końcu nadszedł historyczny dzień - 10 czerwca 2009. Do Ulm pojechałem wraz z Rafałem Jaroszem, który posiadał kupione z nielegalnych pieniędzy Porsche i pragnął pracować w klubie ze mną. "Czarno to widzę" - powiedziałem mu to jasno, ale wciąż mając nadzieję, że jest możliwość, aby ze mną współpracował - np. jako asystent, czyli tzw. "Co-Trainer". Przyjechaliśmy na miejsce ... kolejnego dnia, ale na szczęście klub wciąż był otwarty. Wszedłem do biura, gdzie wyjawił mi się niski, szpakowaty mężczyzna z zarostem niczym gwiazdor filmów porno z lat 70-tych. Jak się okazało, był to Rene Mink - prezes klubu. "Ich bin Alfred Karierowicz und ich will hier arbeiten" - powiedziałem, będąc lekko stremowany. Po chwili stojący obok mnie Rafał wypalił: "Yś byn Rafał and aj łont help him baj dy łork" - tymi słowami rozbawił nie tylko mnie, ale i samego Minka, który powiedział (w tłumaczeniu na język polski) "Poliglotą, to Ty Rafał nie jesteś". Na szczęście okazał się sympatycznym gościem i już po chwili przy kieliszkach "Paulaner" wspólnie omówiliśmy ważne kwestie. W końcu doszło do oficjalnego podpisania kontraktu - na szczęście, udało się również zaangażować Rafała, który stał się moim drugim asystentem - obok Janusza Góry. Mink zapytał na koniec "Alles klar?", po czym jak gdyby nigdy nic wyjął z teczki pióro i wręczył nam do podpisu. Po chwili wypiliśmy jeszcze jeden kieliszek - jak się umówiliśmy - za zdrowie prezesa. "Harte Kopf" - powiedział w moim kierunku prezes i wszyscy wybuchliśmy diabelskim śmiechem.
Już po paru dniach zaczęliśmy pierwszy trening. Cieszył fakt, że większość chłopaków w klubie jest ludźmi wychowanymi w regionie, co bardzo pasowało do mojej filozofii. Nie chciałem ściągać do klubu rozkapryszonych gwiazdorków - wolałem stawiać na skromnych chłopaków z regionu, ewentualnie dokupując piłkarzy z amatorów większych klubów. Na początku przeprowadziłem testy wydolnościowe piłkarzy według własnych metod i zawiedziony zwróciłem się po paru dniach do Janka Góry:
"- Słuchaj Janek, katastrofa. Chłopaki po moich testach padają jak muchy. Jak to możliwe, że na zachodzie niby tyle zapierdalają, a jak przychodzi co do czego, to mają kisiel w gaciach."
" No wiesz Alfred, nie każdy klub ocenia wytrzymałość piłkarza na podstawie wypitych butelek po starogardzkiej.
"- Faktycznie ... Przecież Niemcy mają Smirnoffy i inne cuda ..."
Po tym dialogu ściągnąłem do klubu odpowiedni towar. W istocie była to tylko próba dla piłkarzy - chciałem sprawdzić, czy mam w klubie twardych gości, którzy wytrzymają tempo morderczych treningów. W końcu przyszedł czas na transfery. W ruchach transferowych Góra bardzo chciał mi pomóc, aż w końcu nie wytrzymałem:
"- Chcesz do Ulmu sprowadzić Christiana Lella? Człowieku, może on gra czasami w amatorach Bayernu, ale wiesz ile on nam będzie płacy zjadał?"
"- Ewentualnie mogę pojechać do Monachium, może uda mi się coś załatwić z działaczami, że wypożyczą go nam na rok, czy coś ..."
"- Do Monachium to możesz pojechać na Oktoberfest smażyć sobie kiełbaski z Hoenessem."
"- No dobra, rób co chcesz. Ale pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć"
"- Spoko Maroko."
Transferów dużo nie było, ale budżet poszedł cały.
Przyszli
Nicolas Feldhahn (Werder Brema - rezerwy)
Niklas Andersen (Werder Brema - rezerwy)
Clement Halet (wolny transfer)
Gilles Bettmer (SC Freiburg - rezerwy)
Felix Roth (SC Freiburg - rezerwy)
Leon Balogun (Hannover 96 - rezerwy)
Leonardo Ribeiro (Bayer Leverkusen - rezerwy)
Odeszli
Nikt.
Nowi zawodnicy przyjęli się bardzo dobrze, może z wyjątkiem Leonardo Ribeiro, który początkowo miał problemy z aklimatyzacją. Był chłopakiem cichym i spokojnym, ponadto nie znał języka, toteż było to logiczne. Prawie wszystkich chłopaków znałem dobrze z I i II Bundesligi, którą regularnie śledziłem przez wiele lat. Wiedziałem więc na co ich stać. Dzień po sfinalizowaniu ostatniego transferu - Nicolasa Feldhahna, do mojego biura ponownie zawitał Janek Góra. Byłem wówczas trochę nie w sosie, ponieważ moi chłopcy właśnie przegrali towarzyski mecz z V-ligowym SV Lippstadt. Góra wycedził: "- Trochę przeholowałeś z tymi wydatkami. Sytuacja obecnie jest już uspokojona, ale wczoraj do naszej szatni zawitał komornik. Zabrał drzwi od toalety".
Wiadomość ta mnie nie ucieszyła, ale natychmiast znalazłem pozytywną stronę tej sytuacji, iście złoty środek: "Może to i dobrze. Chłopaki wreszcie pokażą, że mają jaja". Za moment zająłem się za wypisywanie kar. Wynotowałem wszystkie ewentualności, nawet takie, które mogą zdarzyć się raz na sto, a nawet tysiąc.
- Kara za odebranie kibicowi rywali okularów (Jens Lehmann)
- Kara za rzucenie trenera rywali kawałkiem pizzy (Ashley Cole)
- Kara za rzucanie w kolegę zespołu udkiem kurczaka (Brian Laws)
- Kara za atakowanie mieczem samurajskim gówniarzy, którzy wyzywali Twoją żonę (Thorsten Legat)
W nawiasie napisałem, jacy piłkarze mieli z tym kłopoty, aby nie być gołosłownym.
Minęły kolejne dwa sparingi i okres przygotowawczy można uznać za skończony.
A tak wyglądał mój skład (od razu informuję, że przez cały sezon grałem tym samym składem - w przerwie zimowej nikt nie dołączył do zespołu, ani też nikt go nie opuścił:
Bramkarze
1. Holger Betz (1978), GER, 1996 wychowanek
12. Andreas Knoll (1988), GER, 2008 SC Freiburg (A)
Obrońcy
3. Clement Halet (1984), FRA, 2009 wolny transfer
5. Rouven Wiesner (1988), GER, 2008 FC Saarbrucken
14. Leonardo Ribeiro (1988), BRA, 2009 Bayer Leverkusen (A)
17. Nico Schlegel (1989), GER, 2008 wychowanek
22. Patrick Leschinski (1986), GER, 2009 VfR Aalen
44. Leon Balogun (1989), NGA, 2009 Hannover 96 (A)
45. Niklas Andersen (1988), GER, 2009 Werder Brema (A)
Pomocnicy
6. Andreas Mayer (1980), GER, 2009 Kickers Emden
8. Benjamin Barth (1984), GER, 2005 FC Heidenheim
15. Daniel Reith (1988), GER, 2007 wychowanek
16. Henry Onwuzuruike (1979), NGA, 2007 TSV Crailsheim
18. Gilles Bettmer (1989), LUX, 2009 SC Freiburg (A)
20. Christian Sauter (1988), GER, 2008 VfB Stuttgart (A)
25. Antonio Pangallo (1990), GER, 2008 wychowanek
29. Mario Schmidt (1986), GER, 2009 TSV Aindling
30. Hans-Dieter Neumann (1993), GER, 2009 wychowanek
46. Nicolas Feldhahn (1986), GER, 2009 Werder Brema (A)
Napastnicy
7. Michael Schurg (1984), GER, 2009 Stuttgarter Kickers
10. Philipp Dreier (1993), GER, 2009 wychowanek
13. Felix Roth (1987), GER, 2009 SC Freiburg (A)
15. Marco Gruttner (1985), GER, 2009 SGV Freiberg
19. Florian Treske (1987), GER, 2008 FC Bad Kotzing
21. Manuel Muller (1984), GER, 2009 TSV Aindling
Wreszcie nadszedł mój premierowy mecz. 2 sierpnia 2009, spotkanie na wyjeździe z Bayernem Alzenau. Nie startowałem co prawda z grubej beczki (w lidze są takie tuzy, jak VfR Aalen, Hessen Kassel, SSV Reutlingen, SV Darmstadt czy SC Pfullendorf - ekipy z doświadczeniem III lub nawet II-ligowym), ale nerwy były niesamowite.
1 KOLEJKA
Bayern Alzenau - SSV Ulm 0:2 (Roth 1, Schurg 90)
Pierwszy powód do radości dał mi już w 54 sekundzie Felix Roth. Prostopadłym podaniem obsłużył go Nicolas Feldhahn, a Roth ze stoickim spokojem wykończył całą akcję. Po okresie długiej przewagi, w końcu udało się postawić kropkę nad "i" w ... 93 minucie. Po akcji lewą stroną Rotha najpierw strzelał Gruttner, a piłkę do pustej bramki dobił Michael Schurg. Debiut na plus, choć zwycięstwo mogło być wyższe.
2 KOLEJKA
SSV Ulm - SC Pfullendorf 3:2 (Roth 4, 56, Treske 19 - Demir 16, Daub 65)
Poważniejszy sprwadzian mojej drużyny również zakończył się sukcesem. Ponownie "królem początku" - jakkolwiek by to nie brzmiało - okazał się Felix Roth. Pierwszy gol był bliźniaczo podobny do tego z Alzenau - i tutaj po prostopadłym zagraniu wykorzystał sytuację sam na sam. Po wyrównującym golu głową Demira, po koronkowej akcji zespołu strzałem pod poprzeczkę popisał się Treske. Wynik na 3:1 podwyższył w drugiej połowie Felix Roth. Była to jego, jak się okazało później, typowa akcja - przyjął piłę, szybko zwiódł rywala i stzałem z 15 metrów pokonał bramkarza rywali. Gol Dauba nic gościom nie dał.
3 KOLEJKA
SpVgg Weiden - SSV Ulm 2:1 (Fischer 8, Kummerle 42 - Gruttner 49)
Ponownie wyjazd - wydawało się, że będzie pewne zwycięstwo, patrząc chociażby na wynik z meczu z bardziej znaną ekipą Pfullendorf. Ekipa Weiden nie tylko okazała się niespodzianką tego meczu, ale również całego sezonu. Już w 8 minucie humory na ławce trenerskiej popsuł nam Andreas Fischer. Gdy wydawało się, że gol wyrównujący jest kwestią czasu, ekipa Weiden znów zaczęła kontrolować przebieg gry i na 2:0 technicznym strzałem z daleka wynik podwyższył Michael Kummerle. W drugiej połowie staraliśmy się naciskać. Po trafieniu Guttnera z 49 minuty (po podaniu Mayera strzelił z ostrego kąta w krótki róg) zrobiło się już 2:1, ale mimo okazji w końcówce meczu, nie udało się doprowadzić do remisu.
---
Myślę, że należy tutaj wspomnieć o taktyce, jaką gram. Jest to taktyka skupiająca się na wolnym, acz szalenie (ah ten Jerzy Engel) dokładnym rozprowadzeniem piłki środkiem boiska. Taktyka oparta jest na 4 obrońcach, 3 pomocnikach skupionych w środku (jeden defensywny, zazwyczaj grał go Feldhahn, czasami Bettmer), oraz na 3 napastnikach (każdy odpowiada za osobny schemat). Typem klasycznego egzekutora jest Felix Roth, natomiast za "szum" w polu karnym rywali odpowiedzialni byli zazwyczaj Guttner, Schurg, Treske oraz potem - objawienie sezonu - Manuel Muller (ale o tym za chwilę). Niekiedy w linii ataku wystawiani byli również pomocnicy Onwuzuruike i Mayer, którzy byli łącznikami linii napadu oraz pomocy.
---
4 KOLEJKA
SSV Ulm - Greuther Furth (A) 2:0 (Roth 5, 10)
Chociaż Janusz Góra był moim głównym asystentem, to jednak ważną rolę w drużynie pełnił również Rafał - był on motywatorem, który nastawiał chłopaków psychicznie przed meczami. Nic więc dziwnego, że kiedy mu powiedziałem, że gramy teraz z Greuther Furth, sam był nieźle "zesrany". Wyraźnie mu ulżyło, kiedy wyjaśniłem mu, że chodzi o amatorów. Poszło jak z płatka - w 5 minucie po akcji Mayera i trafieniu Rotha było 1:0. 5 minut później szybka akcja środkiem pola, Onwuzuruike zwodem minął rywala i podał prostopadle do Rotha, który zdobył swojego drugiego gola i było już "po ptokach". Wynik powinien być okazalszy, ale golkiper Max Grun okazał się najsilniejszym punktem ekipy Furth.
5 KOLEJKA
Eintracht Frankfurt (A) - SSV Ulm 1:2 (Streit 63 - Mayer 45, Roth 87 k)
Mecze z amatorami wielkich drużyn wcale nie są łatwym chlebem. Nigdy przecież nie wiadomo, jakich popaprańców wystawi ich trener. Tym razem większych nazwisk w ekipie amatorów Eintrachtu nie było. Pierwszą połowę zdobinowali gospodarze - po błędzie Leonardo Ribeiro w poprzeczkę trafił nawet Titsch-Rivero. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się do przerwy remisem, rozgrywający pierwszy mecz w sezonie Muller (warto zaznaczyć, że przywróciłem go z rezerw ze względu na kontuzję Gruttnera) podał do Mayera, a ten płaskim strzałem zdobył bramkę dla Ulm. W drugiej połowie mecz się bardziej wyrównał, ale futbol bywa przewrotny - to gospodarze jako pierwsi zdobyli bramkę. Po miękkim dośrodkowaniu z rzutu rożnego na krótki słupek Tewelde, piłkę głową do bramki skierował Adrian Streit. Pogodziłem się już z wynikiem remisowym, kiedy po dośrodkowaniu na polu karnym upadł Mayer i sędzia podyktował "wapno". Rzut karny na bramkę zamienił niezawodny Roth, dla którego było to już 6 trafienie w 5 meczu. W końcówce za ostry faul na Feldhahnie czerwoną kartkę dostał zdobywca gola - Streit.
6 KOLEJKA
SSV Ulm - Karlsruher SC (A) 2:0 (Gruttner 13, Reith 16)
Kolejni amatorzy pokonani! Moi chłopcy coraz milej mnie zaskakują - grają tak skutecznie, jak oddziaływanie kilku sznapsów na stan trzeźwości umysłu człowieka. Po koronkowej akcji z udziałem Mullera i Reitha, formalności dopełnił Markus Gruttner. Przy golu na 2:0 było odwrotnie - Gruttner dostał prostopadłe podanie, wyszedł na sytuację sam na sam i pokazał, że nie jest egoistą - zagrał do wychodzącego obok Reitha, który tylko dostawił nogę. Daniel Reith - to kolejny obok Mullera zawodnik, który przebojem wdarł się do pierwszego składu i stał się jednym z odkryć sezonu. Co ciekawe, jest on nominalnym obrońcą, jednak cały sezon występował na środkowej (nie defensywnej - środkowej!) pomocy. To jego dobra forma sprawiła, że nowy nabytek klubu - Gilles Bettmer, stracił miejsce w składzie.
---
Rozpoczął się wrzesień, skończyła się 1 kolejka. Mój zawodnik - Felix Roth, został uznany graczem miesiąca. Lepszego początku chyba nie mogłem sobie wymarzyć, aczkolwiek jestem człowiekiem ambitnym (prostym, lecz ambitnym) to cały czas miałem gorycz po pechowej porażce z Weiden. Można było przynajmniej zremisować! W tabeli jestem samodzielnym liderem - z dorobkiem 15 pkt wyprzedzam o 2 pkt ekipę Hessen Kassel, która od samego początku depcze mi po piętach. Trzecia w tabeli jest ekipa Weiden, która po sensacyjnej porażce w 1 kolejce z Eintrachtem Bamberg, po pokonaniu mojej drużyny nabrała wiatru w żagle.
---
7 KOLEJKA
TSV 1860 Monachium - SSV Ulm 2:2 (Pourie 49, 90 - Gruttner 32, 52)
Pierwszy remis w sezonie, który niestety nie okazał się remisem na moją korzyść. W 32 minucie wydawało się, że mam istny patent na ekipy amatorów - ponownie instynktem strzeleckim błysnął Markus Guttner. Jeden z lepszych snajperów ekipy Freiberg z poprzedniego sezonu, wykończył szybki kontratak z udziałem Rotha i Mullera. Niestety tuż po przerwie zrobiło się 1:1. Po prostopadłym podaniu zaspał Andersen, a zrezygnowanego Betza pokonał krnąbrny Marvin Pourie. W tym momencie Rafał zapytał się mnie: "To ten sam, który w ostatnim sezonie pobił się na treningu z 17 lat starszym Torbenem Hoffmannem?" "- Ten sam." - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. 4 minuty później znów jednak prowadziliśmy. Po rzucie rożnym zrobiło się zamieszanie, najpierw uderzał Nico Schlegel, a piłkę po chwili przytomnie zgrał Reith, a Andersen silnym uderzeniem odkupił swoje winy. W końcówce chłopcy oddychali już rękawami, jednak na pewno byli w stanie usłyszeć słowa wypowiedziane polskim akcentem magicznego trenerskiego trio - "Weiter, weiter!" Sędzia nieoczekiwanie doliczył aż 3 minuty i wtedy kunsztem strzeleckim ponownie błysnął Pourie. Po krótkim zagraniu od Schafflera uderzył z 20 metrów, a piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. "Dreck!" - wrzasnął Jarosz, który zdecydowanie popracował nad swoim językiem niemieckim. Po chwili krzyknął w kierunku arbitra "du Hurrensohn!", na szczęście mało rozgarnięty rozjemca meczu nie usłyszał słów temperamentnego młodzieńca.
8 KOLEJKA
Hessen Kassel - SSV Ulm 1:2 (Tornieporth 26 - Treske 29, 45)
13.09.2009 - mecz na szczycie 4 ligi. Powiem szczerze, że byłem do niego nastawiony sceptycznie, może nawet pesymistycznie. Kassel to nie byle kto, mają zawodników doświadczonych, znanych z boisk Bundesligi. Do tego wyjazd ... Zepek, Markolf, Feinbier, N'Diaye - rutyniarze, jak się patrzy. Tymczasem bohaterem okazał się kto inny ...
29 minuta meczu. Rzut wolny dla Ulm, daleko od bramki. Wykonany szybko, jest na środku niepilnowany Reith ... Reith, doskonałe zagranie do Treske! Treske! To będzie okazja! 1:1!!! Cisza na stadionie Kassel, radość na naszej ławce trenerskiej. 22-letni zawodnik pokazał klasę. Jego gol dał nam wyrównanie, bowiem 3 minuty wcześniej gola głową zdobył Dennis Tornieporth.
45 minuta ... akcja Ulm, gubią się na własnym polu karnym obrońcy Kassel. Zepek wybija za krótko, przejmuje piłkę Feldhahn ... zagranie do Treske, nie ma spalonego! Treske i gooool! Szaleństwo w Ulm!
Te dwa gole ostatecznie zapewniły zwycięstwo mojej drużynie, choć emocje były do samego końca. Ku mojemu własnemu zaskoczeniu, moja ekipa przeważała również w drugiej połowie, choć gospodarze też mieli swoje szanse. Zwycięstwo w ultraważnym meczu, który daje mi przewagę 5 pkt nad ... Hessen Kassel. Po tym meczu w gronie piłkarsko-trenerskim urządziliśmy sobie małe, nieoficjalne Oktoberfest. No w końcu z Badenii-Wirtembergii do Bawarii daleko nie jest :P
9 KOLEJKA
SSV Ulm - FC Nurnberg (A) 6:0 (Muller 19, 51, Roth 32, 62, Balogun 67, Gruppe 75 sam)
Jak na razie, najwyższe zwycięstwo w tym sezonie. Mimo, że Muller do tej pory nie trafił ani razu, to postawiłem na niego w ataku w miejsce Gruttnera. Opłaciło się. W 19 minucie Roth zagrał na pole karne do Mullera, ten elegancko przyjął piłkę na klatką piersiową i posłał piłkę do siatki. Moi chłopcy większość goli strzelają po prostopadłych podaniach i strzałem z odległości nie wyższej niż 10 metrów - tak było i teraz. Tak też było w 32 minucie - po rzucie rożnym główkował Andersen, piłkę z bramki wybił obrońca, ale na miejscu był Roth i zrobiło się już 2:0. W 51 minucie po eleganckim podaniu Reitha drugiego swojego gola zdobył Manuel Muller, natomiast w 62 minucie to samo uczynił Felix Roth. Co ciekawe, gola zdobył strzałem z daleka. W 67 minucie po rzucie rożnym Sautera piłkę do bramki głową zagarnął Nigeryjczyk Balogun, natomiast w 75 minucie po akcji Ribeiro i Rotha niefortunną interwencją popisał się Gruppe. Młody obrońca FCN chcąc wyprzedzić Mullera, skierował piłkę do własnej bramki.
10 KOLEJKA
SSV Ulm - Stuttgarter Kickers 1:0 (Reith 16)
Stuttgarter Kickers - ta drużyna zawsze budziła we mnie respekt. Przypominam sobie wówczas ich mecze z 1991 roku, kiedy to grali jeszcze w Bundeslidze. Zresztą gdzie pierwsze kroki stawiał Robert Prosinecki? Gdzie wypromowali się późniejsi reprezentanci kraju - Bobić, Dundee czy Sebescen? Nie, nie w VfB Stuttgart, tylko w Stuttgarter Kickers właśnie. Pierwszą akcję w meczu przeprowadzili właśnie goście, jednak Angolańczyk Vunguidica, nad którego kupieniem z FC Koln myślałem przed sezonem, trafił w boczną siatkę. Jedyny gol padł w 16 minucie. Muller rozciągnął na lewo do Rotha, a ten ładnie oddał piłkę na 16 metr do Reitha. Młody wychowanek SSVU przyjął piłkę jak rutyniarz i płaskim strzałem zdobył zwycięskiego gola. Chociaż były jeszcze dwie poprzeczki (trafiali Balogun i Muller), nie udało się podwyższyć rezultatu.
11 KOLEJKA
SC Freiburg (A) - SSV Ulm 0:1 (Roth 19)
30 września, więc ostatni mecz w tym miesiącu. Feldhahn wypuścił w bój Mullera, a niefortunnie interweniował obrońca gospodarzy - Klossek. Jego zagranie przechwycił pozyskany właśnie z amatorów Freiburga - Felix Roth i dobił własnych rywali. Smaczku dodaje fakt, że był to zwycięski gol. Na stadionie przy każdym kontakcie z piłką witała go więc wielka porcja gwizdów, jednak w szatni to on zebrał najwięcej gratulacji.
12 KOLEJKA
SSV Ulm - SV Darmstadt 3:1 (Feldhahn 27, Treske 35, 58 - Soriano 45)
Mecz za meczem, zwycięstwo za zwycięstwem. Póki co, mogę być naprawdę dumny z moich gladiatorów. Gazety już rozpływają się nad formą mojej drużyny - "SSV Ulm schon wieder der Sieger", "SSV Ulm gewann", "Karierowicz und seiner Mannschaft hat wieder zugeschlagen" - to tylko niektóre z nagłówków takich magazynów, jak "Kicker", "Bild" czy "Die Zeitung". Miałem tylko nadzieję, że tak głośne chwalenie Ulmu nie wpyłnie źle na psychikę moich piłkarzy i nie popadną przez to w samozadowolenie. Przynajmniej w meczu z Darmstadt, tak nie było. W 27 minucie z autu piłkę wyrzucił Ribeiro, a świetnie zabrał się z nią Feldhahn - z lewej strony zszedł do środka i płaskim uderzeniem w krótki róg pokonał zasłoniętego Joela Samake. W 35 minucie Roth prostopadle uruchomił Treske, a ten ze stoickim spokojem ograł bramkarza i podwyższył rezultat. Nieciekawie zrobiło się jednak w 45 minucie, kiedy to gola kontaktowego zdobył Elia Soriano. Był to całkiem ładny gol - wymienił piłkę z Tekkanem i huknął z ostrego kąta od poprzeczki. "Kurwa, obrona!" - poniesiony emocjami wrzasnąłem po ... polsku. W 58 minucie akcja trójki Halet-Gruttner-Treske i dzieła zniszczenia zostały dokończone.
13 KOLEJKA
VfR Aalen - SSV Ulm 4:1 (Bauer 72, Zimmermann 81, Schon 89, Haas 90 - Balogun 23)
18.10.2009 - kiedyś musiało to nadejść. Pierwsza tak dotkliwa porażka w roli szkoleniowca Ulm. A wszystko szło w dobrą stronę - w 23 minucie po rzucie rożnym gola głową zdobył Leon Balogun. Później Aalen zaczęło naciskać i w 72 minucie dopięli swego, kiedy wyrównał Tim Bauer. Kazałem swoim zawodnikom rzucić więcej siły do przodu, co zostało bezlitośnie skarcone. Po fatalnych błędach defensywy i szybkich atakach Aalen, w przeciągu 9 minut od 81 minuty straciliśmy jeszcze trzy gole. Klęska w Aalen może da nam sygnał, że trzeba uważać i być zawsze skoncentrowanym. A po wygranej Kassel nad Furth (A) 3:1, ich strata punktowa nie jest już tak wielka ...
14 KOLEJKA
SSV Ulm - SSV Reutlingen 2:0 (Treske 40, Muller 82)
Po porażce w ostatnim meczu wiele tutejszych brukowców, lub, jak ja to lepiej określam - szmatławców, była zdania, że w naszej drużynie nastąpił kryzys i teraz będziemy już tylko przegrywać. Wszelkim spekulacjom w 40 minucie dał kłam Treske. W pole karne zagrał Feldhahn, piłkę wzdłuż bramki dogrywał Muller, a Treske był tam, gdzie powinien być napastnik. W 82 minucie, po dość wyrównanym fragmencie gry, drugi raz gości ukąsił Manuel Muller. Po jego własnej akcji piłkę na polu karnym przechwycił Roth, zastawił się obrońcy rywali, a nadbiegający Muller sprytnym strzałem pokonał Tobiasa Linse.
15 KOLEJKA
SSV Ulm - SV Wehen (A) 3:0 (Roth 9, Balogun 35, Reith 45)
Do meczu z amatorami drużyny SV Wehen wszyscy podchodzili pewni siebie i nastawieni optymistycznie. Skoro pokonywaliśmy amatorów Freiburga czy Norymbergi, dlaczego miałoby się nie udać z amatorami (tak naprawdę rezerwami) III-ligowca z Wiesbaden? Niektórzy zastanawiali się nawet, jak szybko zdobędziemy gola - czy w pierwszym kwadransie, czy będziemy potrzebować więcej czasu. Odpowiedź na te pytanie dał trafieniem w 9 minucie Felix Roth. Akcja w trójkącie Reith - Treske - Roth wyglądała naprawdę imponująco. Na 2:0 podwyższył w 35 minucie Leon Balogun, który kolejny już raz doskonale zachował się przy rzucie rożnym. W 45 minucie zimną krwią wykazał się jeszcze Reith, który w sytuacji sam na sam nie spanikował. Do końca rundy jeszcze 2 mecze, cały czas 1 miejsce, ale rywale - Kassel i Weiden, nie odpuszczają.
16 KOLEJKA
SG Sonnenhof-Grossaspach - SSV Ulm 0:4 (Treske 20, Balogun 26, 37, Roth 45)
Drużyna Grossaspach okazała się kolejnym z rzędu "chłopcem do bicia". Ostatni zespół w tabeli nie miał nic do powiedzenia, chociaż w drugiej połowie zasłużyli chyba na honorowe trafienie. Nawet dla takiego specjalisty jak Janusza Góry, ekipa Sonnenhof była dla niego nieco anonimowa - nie wspominając o piłkarzach. Ja osobiście kojarzyłem z tej drużyny Łukasza Masłowskiego i Dawida Bartosa, którzy przywdziewali niegdyś barwy klubu ze Sportpark Fautenhau. Co ciekawe, mecz odbywał się na ... śniegu (chociaż był dopiero 1 listopada). Czerwona piłka najwyraźniej przypadła do gustu Florianowi Treske, który przyjął piłkę na polu karrnym i efektownym uderzeniem w okienko nie dał szans osłupionemu golkiperowi gospodarzy. Kolejne dwie bramki były autorstwa Baloguna - raz głową, raz nogą trafiał do bramki rywali. Podobnie jak w ostatnim spotkaniu, wynik meczu został ustalony tuż przed gwizdkiem na przerwę. Pierwszego gola z rzutu wolnego w tym sezonie strzelił Roth, choć pomógł mu w tym bramkarz Christopher Knett.
17 KOLEJKA
Eintracht Bamberg - SSV Ulm 3:2 (Heyer 62, 64, Pfeffer 87 k - Reith 52, Muller 76)
Mecz kończący rundę ale nie kończący jeszcze tegorocznych rozgrywek (mecze do 22 kolejki rozgrywane są jeszcze w 2009 roku) miał być łatwym spacerkiem, bowiem ekipa z Bamberg plasowała się na miejscu spadkowym. Niestety, zlekceważyliśmy walecznego rywala. Do porażki przyczyniły się też liczne kontuzje, przez co z konieczności szansę debiutu otrzymał napastnik Philipp Dreier. W ataku po długiej przerwie zagrał również Markus Guttner, zaś na lewej obronie w miejsce Ribeiro - młody Nico Schlegel. Znów wszystko działo się po naszej myśli, gdy w 52 minucie technicznym strzałem zza pola karnego gola zdobył Reith. Później, w odstępie 2 minut, łowcą goli okazał się Heyer. W 76 minucie co prawda Mullerowi udało się jeszcze wyrównać, ale w 87 minucie Andersen zupełnie niepotrzebnie sfaulował w polu karnym Heyera - w momencie, kiedy zaczęliśmy atakować i mieliśmy nawet okazję wyrównać. Z prezentu naszego obrońcy skorzystał Pfeffer, który perfekcyjnie wykonał "jedenastkę". Na koniec rundy robi się nerwowo. Ta porażka spowodowała, że Kassel ma do mnie już tylko 3 punkty straty. Któżby się spodziewał, że po takiej serii moją drużynę złapie zadyszka, która będzie nawet w stanie przekreślić marzenie o 1 miejscu i awansie?
Czy uda się to zrealizować? To już opowiem w kolejnej części, która wyjdzie niebawem. Oto skompletowany terminarz po 17 kolejkach, czyli po jednej rundzie. Sezon trwa 34 kolejki, choć aż 22 kolejki są rozgrywane w 2009 roku.
Proszę o opinie.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
"Ucz się, ucz się chłopcze dziarski..." |
---|
Warto zlecać używanie taktyki pierwszego zespołu rezerwom i drużynie młodzieżowym. Dzięki temu będziesz mógł podejrzeć, jak na danej pozycji radzą sobie młodzi adepci i zyskasz na czasie, wprowadzając juniorów do pierwszego składu. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ