Sezon w Anglii należy do bardzo długich więc wąska kadra jaką dysponujemy nie napawała mnie optymizmem. Tym bardziej, że wciąż gramy na dwóch frontach. FA Trophy jest dość ważna dla nas ze względu na pieniądze jakie można zdobyć przechodząc kolejne rundy. Następny mecz w tych rozgrywkach mieliśmy rozegrać z Tamworth, drużyną z Blue Square Premier. W lidze ciągle utrzymywaliśmy się w czołówce. Salisbury zaczęło dołować za to Chelmsford i Welling wpadli w trans zdobywania cennych punktów. Co ciekawe w Premier League Tottenham utkwił na dobre w dolnej części tabeli. Niespodzianka?
* * * *
Mroźne i wietrzne popołudnie nie było dobrą zachętą dla kibiców by przyjść dopingować swoich ulubieńców. Patrząc na pustawy stadion myślałem o podniesieniu standardu. Więcej krzesełek raczej nie potrzebujemy. Może wymienimy na nowe, plastikowe. A może szatnie wyremontujemy. A chuj, krzesełka, tańsze. Zamyślony nie zauważyłem kiedy zaczął się mecz. Anonim robi na mnie wrażenie, nawet na chwilę nie usiądzie. Lata przy tej linii jak opętany. A to przecież półzawodowa drużyna, oni mają własną pracę w Londynie a pieniądze z futbolu to tylko dodatek. Bankowcy, nauczyciele WF-u a nawet kelner. Co nie zmienia faktu, że traktują to bardzo poważnie. Ba! Jesteśmy w czubie tabeli. No ale to pewnie zasługa kilku zawodowców jak Williams czy Kurucz. Będzie trzeba się pożegnać z amatorami jeśli, daj Boże, awansujemy. Szkoda, przywiązałem się.
Sam mecz był nudny jak flaki z olejem. W przerwie podszedł do mnie jakiś Pan w garniturze. Szyty na miarę, kto to jest do cholery?
-
Nie przeszkadzam? - odezwał się -
mam dla Pana ofertę. Myślę, że ciekawszą niż ten mecz - powiedział z przekąsem. Co za burak, chciałem mu dogadać ale tym razem się powstrzymam.
-
Co prawda obserwuję ten bardzo interesujący mecz ale jestem w stanie z Panem zamienić parę zdań.
-
Jest przerwa - no co za menda będzie mi dogadywał.
-
Dobra, o co chodzi?
-
Reprezentuję firmę z Londynu. Nasza propozycja jest następująca. Ten arab zagra u nas w reklamie a my was zasponsorujemy w następnym sezonie. Wchodzi Pan?
-
Pieniędzy mamy dość a Pan niech nauczy się szacunku do ludzi, którzy coś sobą prezentują. Moi ludzie nie są najemnikami! Spływaj!
Bez słowa obrócił się na pięcie i podążył swoją drogą. Będzie mi obrażał najlepszego trenera ligi. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że polubiłem tego ara... Francuza. Sporo dzięki niemu zawdzięczam. No ale kto mi go pokazał? Steve!
-
Pobudka! - jak na zawołanie -
co taki zamyślony? Mecz się kończy. Zapraszam na dobrą whiskey.
Remis 0:0 nie dawał większych nadziei mając na uwadze, że powtórka już niedługo na wyjeździe. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.
* * * *
Po trzech dniach czekała nas bitwa o awans do kolejnej rundy. Tamworth przerwało nasz sen i pewnie
pokonało po bramkach Pattersona i McDonalda. Ze spuszczonymi głowami jechaliśmy do domu ale Gall po raz kolejny pokazał klasę uświadamiając wszystkich na jakim etapie jesteśmy i jaki jest nasz cel! Awans do Blue Square Premier!
Z tą myślą zaczęliśmy kampanię ku przyszłości. Ta, jak się okazało, malowała się barwami tęczy. Większość meczów zwycięska plus kilka remisów doprowadziły nas na sam szczyt. Oczywiście punkt za nami Chemlsford oraz Welling. Po raz kolejny potwierdziła się zasada, że ligi nie wygrywa się pokonując tylko bezpośrednich przeciwników ale też te ekipy z dolnych rejonów tabeli. Tyle, że my z tymi bezpośrednimi przeciwnikami przegrywaliśmy. Co prawda zaczęło się od dość pechowego
remisu z Chelmsford ale trzeba przyznać, że drużyna gości bardzo dobrze się broniła. Widać, że trener Pennyfather dobrze poukładał klocki.
Wpisana w ryzyko porażka z Farnborough tylko umotywowała zawodników do cięższej pracy, niektórzy postanowili porzucić swoje dotychczasowe zawody by skupić się na piłce nożnej. Ciekawe.
Seria zwycięstw przed meczem z jednym z największych rywali, Dover, stawiała nas w roli faworywta. Poza tym przeciwnicy plasowali się w środku tabeli. Ale pamiętajmy derby żądżą się swoimi prawami.
Straszne baty jakie zebraliśmy od The Whites zapiszą się w historii klubu, niestety. Kibice przez całą noc nie wypuścili nas z budynku klubu by pokazać jak są wściekli. Z kim jak z kim ale nie z Dover! Po tej porażce spadliśmy na drugie miejsce premiowane barażami.
Po pewnej wygranej z Sutton UTD graliśmy mecz z prowadzącym w tabeli Welling. Kto wygra może się cieszyć z fotela lidera, który daje bezpośredni awans. Poraz kolejny nasi chłopcy się spalili i
przegrali w arcyważnym meczu. Anonim stwierdził, że było widać kilka pozytywnych spektów w grze czym doprowadził mnie do białej gorączki. Postanowiłem odrzucić jego prośbę o rozbudowę boisk dla juniorów, którą złożył przed meczem. Przez niego muszę iść się napić... a nie łykałem już drugi miesiąc. Aha, Chelmsford wyprzedziło nas i już nie robimy sobie nadziei, że wygramy ligę. Skupmy się na play offach.
* * * *
Los nam sprzyjał. W półfinale trafiliśmy na dołujące Salisbury. W drugiej parze Chelmsford spotkało się z Havant & W. Po dwóch wygranych 2:1 oraz 3:2 odprawiliśmy ich do domu. Mecze bez historii. Jak łatwo się domyślić przeciwnikiem w finałowym meczu było The Clarets, które po nieoczekiwanej porażce w pierwszym meczu 1:3, rozgromiło Havant 4:1 u siebie.
Spotkanie odbywało się na wyjeżdzie. Nie mogliśmy się z tym pogodzić ale takie zasady. Dzięki perfekcyjnie wyćwiczonym stałym fragmentom gry
wygraliśmy 2:1 a bohaterem meczu został Jack Francis, który strzelił bramkę głową w 84 minucie spotkania. Było to ostatnie spotkanie w sezonie. Większość biegała jak szalona po boisku rywala i się cieszyła z upragnionego awansu. Inni jakby zasmuceni. Wiedzieli, że będą musieli opuścić swój ukochany klub ponieważ nie sprostają temu co ich czekało w Blue Square Premier.
* * * *
Zdaję sobie sprawę jakie wydatki czekają nas w przyszłym roku. Prace nad budżetem już się rozpoczęły. Zawodnicy są na urlopach ale nie Gall. Krąży po świecie i szuka odpowiednich zawodników oraz sztab trenerski. Jeden asystent i fizjoterapeuta nie wystarczą na wyższym poziomie. Ciągle zastanawiam się nad przemianą statusu klubu. Nie wiem czy nie musiałbym oddać tego co zbudowałem w ręce kogoś bogatszego. Zawodostwo to nie zabawa.
* * * *
Przyszedł czas podsumowań. Przez wydatki na nowe krzesełka wyszliśmy ponad 300 tysięcy na minus. Dużo, zakładając, że w przyszłym sezonie także skończymy na minusie. Będzie trzeba poszukać oszczędności plus możniejszych sponsorów.
Kilku zawodników pozytywnie mnie zaskoczyło. Jack Francis, Elliot Bradbrook, Sam Byles, Paul Goodacree czy Peter Kurucz, który został wybrany najlepszym bramkarzem ligi. Poniżej swojego poziomu nie zeszli Adam Green, Richard Graham, Pablo Counago. Niespodzianką może być dość słaba dyspozycja Garetha Williamsa czy Serge Branco aczkolwiek są to tak dobrzy zawodnicy, że pewnie zostaną u nas na przyszły sezon. Personalne decyzje podejmie menadżer.
Tabela na koniec sezonu przedstawia się następująco:
Królem strzelców został Mark Nwokeji z 31 bramkami w 40 występach. Do tego dorzucił 7 asyst dzięki czemu został zwycięzcą klasyfikacji kanadyjskiej. Tuż za jego plecami uplasowali się Kezie Ibe (43mecze/23bramki/6asyst) oraz Jake Ried (34/22/4). Nagrodę menedżera sezonu otrzymał Jamie Day (Welling). Tutaj zaskoczenia nie było. Grający trener poprowadził ekipę The Wings do awansu. Pozostałe miejsca na podium zajęli Johnson Hippolyte (Maidenhead) oraz Shaun Gale (Havant & W).
Jak łatwo się domyślić nagrodę MVP sezonu zgarnął Mark Nwokeji. Daleko za jego plecami sklasyfikowana została reszta zawodników biorąca udział w głosowaniu trenerów.
Żaden z piłkarzy Dartford nie został wyróżniony. Na usprawiedliwienie powiem, że cały sezon walczyliśmy z plagą kontuzji. Dodatkowo Anonim skupił się na tworzeniu kolektywu.
- - - - - - - - - - - - -
* * * *
Zwieńczeniem sezonu miały okazać się Mistrzostwa Europy odbywające się na boiskach Polski i Ukrainy. Obawy co do organizacji tego piłkarskiego święta niewątpliwie przeszkadzały gospodarzom. Na szczęście piłkarze nie mieli żadnych kłopotów i mogli w spokoju skupić się na graniu w piłkę nożną. O to przecież tutaj chodziło. Losowanie grup odbyło się już w grudniu.
Grupę A, gdzie znalazły się ekipy Ukrainy, Anglii, Szwecji oraz Rosji, niespodziewanie z kompletem zwycięstw wygrali współgospodarze. Na drugim miejscu znaleźli się Anglicy.
W grupie B raczej bez niespodzianek. Z turniejem pożegnali się Polacy (3 remisy) oraz Chorwaci (remis i 2 porażki) a awans do ćwierćfinałów uzykały Francja i Belgia.
Grupa śmierci. Tak ochrzczono rywalizację Niemców, Portugalii, Bośni oraz Holandii. Po wyrównanym boju awans dalej uzyskali Niemcy oraz Portugalia.
Zestaw grupy D wyglądał natępująco: Włochy, Hiszpania, Norwegia oraz Irlandia. Nikt nie miał cienia wątpliwości kto awansuje a kto walczył o honor. Tak też się stało. Włosi przed Hiszpanami, Norwegami i Irlandczykami. W starciu tytanów
Hiszpanie ograli Włochów.
Ćwierćfinały okazały się bardzo ciekawe dla widzów. Jeden mecz zakończony karnymi, drugi dopiero po dogrywce. Inne w regulaminowym czasie gry aczkolwiek też były ekscytujące.
Na początek czarny koń tych mistrzostw,
Beldzy, ograli Ukraińców 2:1. Wyrównane spotkanie przyniosło sporo emocji ale młodzi gniewni zawodnicy Czerwonych Diabłów pokazali swą ambicję i wolę walki.
Drugą parą w tej fazie rozgrywek byli Anglicy i Francuzi. Odwieczni rywale, nie tylko z boiska, mierzyli się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Przy komplecie 55 tysięcy widzów pokazali dlaczego wszyscy kochamy futbol. Piękne akcje, emocje, żółte i czerwone kartki czy zwroty akcji. Raz Francuzi cieszyli się z awansu by po chwili to Anglicy wychodzili na prowdzenie. Mecz w regulaminowym czasie zakończył się remisem i o tym kto zagra w półfinale decydować miała dogrywka. W niej lepsi okazali się piłkarze znad Tamizy dwukrotnie pokonując Hugo Llorisa.
Rycerze Albionu grają dalej!
Mecz Hiszpania - Niemcy nazwano przedwczesnym finałem. Naszpikowana gwizadami Barcelony i Realu drużyna Vicente Del Bosque kontra niemiecka maszyna. Casillas kontra Neuer, Llorente kontra Gomez czy Silva kontra Muller. Niemcy już w 25 minucie wyszli na prowadzenie po kapitalnym podaniu w uliczkę Andre Shurrle do Thomasa Mullera a ten płaskim strzałem po długim rogu nie dał szans najlepszemu bramkarzowi świata. Południowcy do końca pierwszej połowy próbowali wyrównać ale dobrze zorganizowana drużyna Joachima Lowa nie dała sobie wydrzeć prowadzenia. Na drugą połowę piłkarze La Furia Roja wyszli bardziej zmobilizowani co poskutkowało bramką wyrównującą w 69 minucie autorstwa Llorente. FATALNY błąd Schmelzera wykorzystał Villa podał do nieobstawionego piłkarza Athleticu Bilbao a ten musiał tylko dokończyć dzieła. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie. Dogrywka także nie przyniosła rozwiązania więc o wszystkim decydować miały rzuty karne. W nich
lepsi okazali się Niemcy 1:1 (3:2).
W ostatnim meczu mierzyli się Włosi z Portugalczykami. O dziwo,
mecz bez historii. Cristiano Ronaldo odprawił drużynę z Półwyspu Apeninskiego do domu.
Pary półfinałowe na papierze nie wyglądały zbyt porażająco jednakże forma jaką błysnęli piłkarze Belgii oraz Portugalii pokazywała jak dobrze są przygotowani do tego wymagającego turnieju. Te dwie ekipy właśnie spotkały się w pierwszym półfinale. Po rozczarowująco kiepskim występie chłopaków pod dowództwem Ronaldo, Belgia awansowała do finału.
Pewne zwycięstwo 3:0. Niespodzianka stała się faktem.
Drugi półfinał zapowiadał się niezwykle ekscytująco Anglia kontra Niemcy na stadionie Donbas-Arena w Doniecku. Zawodnicy pod dowództwem Roya Hodgsona wściekle atakowali bramkę Manuela Neuera. Niemcy oddali w całym meczu dwa celne strzały na bramkę. Ale statystyki nie grają. Statystykami nie awansuje się do finału tylko bramkami.
A tych więcej mieli Niemcy. O jedną więcej. Przejęcie piłki w środku pola przez Schweinsteigera podanie do Oezila, ten kapitalnym prostopadłym podaniem obsłużył Gomeza a napastnik Bayernu Monachium strzałem w okienko pokonał Harta. Zawodnikiem meczu został bramkarz niemieckiej ekipy, który raz za razem ratował swoją ekipę przed kompromitacją.
- - - - - - - - - -
FINAŁ MISTRZOSTW EUROPY 2012
1 lipca 2012, godz. 19
Stadion Olimpijski w Kijowie (63,457 widzów)
NIEMCY
0 (0:0)
0 BELGIA
1:4 po karnych
Nagrodę MVP zgarnął skrzydłowy nowych mistrzów Europy Eden Hazard. Tuż za jego plecami uplasowali się Cristiano Ronaldo oraz Bastian Schweinsteiger.
Złotym Butem został wyróżniony Ronaldo. Strzelec 5 bramek w 5 meczach. Tyle samo bramek miał Romelu Lukaku lecz rozegrał o jeden mecz więcej.
Jedenastka turnieju prezentuje się następująco:
(ps oczywiście są to ME2012, FM świruje)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ