Wielkie sensacje w Lidze Mistrzów! FC Brasov nieoczekiwanie wygrało pierwszy mecz na własnym stadionie z FC Porto, a następnie szczęśliwie zremisowało mecz w Atenach.

"Jestem bardzo dumny z chłopaków. Od początku wierzyłem w ich umiejętności i cały czas im to powtarzałem, że wcale nie są gorsi od rywali. Początkowo nie wierzyli, ale później przyznali mi rację" - powiedział zadowolony Grefkowicz

Swój debiut w Lidze Mistrzów, FC Brasov zaliczyło przeciwko FC Porto na własnym stadionie. Grefkowicz postanowił zagrać takim ustawieniem jak w lidze, gdyż nie widział potrzeby bronienia się przed rywalem, a atut własnego boiska trzeba także wykorzystać.

Samo spotkanie było bardzo wyrównane. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0-0. Jednak obie ekipy miały szansę na bramkę. Najlepszą okazję zmarnował Lisandro Lopez, który minął dwóch rywali i w akcji sam na sam z Makrindze nie poradził sobie z Gruzinem. Rozstrzygające trafienie padło w 73 minucie, a jago autorem był Martial Yao, który pokonał Heltona fantastycznym strzałem z dystansu. Do końca wynik się nie zmieniał i FC Brasov odniosło sensacyjne zwycięstwo.

Drugi mecz podopieczni polskiego menadżera rozegrali w Atenach. Tym razem Grefkowicz postanowił zagrać nieco defensywnie, by nie zostawiać rywalowi zbyt dużo miejsce. Ta taktyka przyniosła efekt i przy wielkim szczęściu FC Brasov zdołało zremisować 1-1. Warto dodać, że gol dla ekipy z Rumunii padł dopiero w samej końcówce, a dokładnie w 90 minucie.

Dwa kolejne mecze FC Brasov zagra z FC Barceloną i tu już nikt nie wierzy aby podopieczni Grefkowicza byli w stanie zdobyć choćby punkt.