Gdy w 2003 roku opuszczałem rodzinny Poznań, nie myślałem, że zostanę tu w Bułgarii na dłużej niż rok. Leciałem do Burgas, po to, aby podpisać kontrakt z ósmym zespołem poprzedniego sezonu w tutejszej ekstraklasie – Nafteksem Burgas. Nie ukrywam, że obawiałem się tego wyjazdu. Nie znałem przecież miejscowych zwyczajów, kultury, a tym bardziej języka. Wcale nie byłem przekonany czy podejmuję słuszną decyzję. Do Komisji Kontroli i Dyscypliny przy UEFA nie raz i nie dwa docierały informacje o wybrykach pseudokibiców, rasistowskich incydentach, korupcji, czy też próbach ustawiania wyników spotkań. Nieco otuchy dodawał fakt, że kilka lat wcześniej, przy okazji meczu eliminacji do EURO 2000 – Bułgaria kontra Polska – obserwowałem, jako kibic z trybun stadionu w Burgas udany występ kadry Janusza Wójcika. Biało-czerwoni wygrali tamto spotkanie 3:0.
***
Stwierdziłem, że niewiele zmieniło się od mojego ostatniego pobytu tutaj. Kompleks sportowy w Burgas nadal sprawiał doskonałe wrażenie jak na tutejsze warunki, po za tym spełniał wszystkie standardy UEFA. Z tego, co wiem Bułgarzy przyglądali się mojej postawie w barwach Amiki Wronki podczas rozgrywek o Puchar UEFA. Pamiętam niewykorzystany rzut karny w pojedynku przeciwko hiszpańskiej Maladze CF. Dlaczego więc zdecydowali się na mój transfer? Być może potrzebowali zawodnika z doświadczeniem w grze w europejskich pucharach. Szybko zaaklimatyzowałem się w nowym otoczeniu, mimo to nie potrafiłem przekonać do siebie trenera Dimityra Dimitrowa. Do tego wszystkiego dochodził konflikt na linii: asystent – koledzy z zespołu.
***
Po słabej w moim wykonaniu rundzie jesiennej zostałem wypożyczony do Marka Dupnicy. Zmuszony byłem zamienić ciepłe Morze Czarne na zimne, górskie masywy rodopskie. Już na samym początku mojej przygody z Markiem stałem się ulubieńcem miejscowych kibiców. Bramki strzelone w debiucie, dobra postawa w lidze oraz pucharze przyczyniły się do podpisania kontraktu z klubem. Sezon zakończyliśmy w połowie stawki. Drugi rok pobytu w Dupnicy był jeszcze lepszy. Pomimo, że występowałem na pozycji ofensywnego pomocnika – udało mi się strzelić najwięcej bramek w drużynie. Z dnia na dzień rosło zainteresowanie moją osobą ze strony mediów. Wolałem nie myśleć o tym, bardziej zależało mi na dobrej, regularnej grze. Chciałem wypełnić kontrakt do końca.
***
W sierpniu 2006 roku po raz pierwszy usłyszałem spekulację na temat mojego transferu do Lewskiego Sofia. Najpierw był lekki szok i niedowierzanie, a następnie publiczne oświadczenie szkoleniowca stołecznej drużyny – Stanimira Stoiłowa, iż widziałby mnie w składzie swojej ekipy. Łukasz Jaroszewski o krok od transferu do Lewskiego – donosiły bułgarskie gazety. To wszystko działo się tuż po historycznym, pierwszym awansie bułgarskiej drużyny do Ligi Mistrzów. Byłem niezmiernie podekscytowany perspektywą udziału w tych rozgrywkach. Nowe, wielkie wyzwanie i kolejny krok do przodu w mojej piłkarskiej karierze. Cały czas zastanawiałem się jak na te wiadomości zareagują kibice w Dupnicy. Wiedziałem, że nie wyobrażają sobie swojej drużyny bez Luki jak nazywali mnie koledzy z zespołu. Do końca okna transferowego pozostawało niewiele czasu. Marek borykał się z poważnymi kłopotami finansowymi. Zdałem sobie sprawę, że prędzej czy później muszę odejść.
***
Cała ta medialna nagonka wokół mojej osoby sprawiła, że musiałem nieco odreagować. Po jednym z ligowych, wyjazdowych spotkań wraz z kolegami udaliśmy się do nocnego klubu. W drodze powrotnej do hotelu wydarzyło się coś, co nieoczekiwanie przerwało całą moją karierę.
W nocy z 26 na 27 sierpnia 2006 roku, nieopodal miejscowości Sandanski doszło do wypadku samochodowego z udziałem dwóch osób. Kierujący pojazdem z nieustalonych przyczyn wjechał przy nadmiernej prędkości na lewy pas, wskutek czego wypadł z jezdni, po czym uderzył w betonowe ogrodzenie. Kierowca zmarł na miejscu. Drugi z poszkodowanych z licznymi obrażeniami głowy i ciała trafił do szpitala w Sandanskim. Jego stan lekarze określają, jako ciężki.
Wiadomość o wypadku znanego polskiego piłkarza, obiegła wszystkie bułgarskie dzienniki telewizyjne, gazety i portale internetowe niemal tak samo szybko jak wieść o moim rzekomym transferze do Lewskiego. To wydarzenie odbiło się również szerokim echem w naszym kraju.
***
To był początek końca mojej kariery. Lekarze zdiagnozowali poważny uraz kręgosłupa szyjnego, niezbędny okazał się kołnierz ortopedyczny, później zabieg, a na koniec długa i trudna rehabilitacja. Zdaniem chirurgów to cud, że samodzielnie chodzę. O powrocie do profesjonalnego uprawiania sportu nie było mowy. Po kliku tygodniach pobytu w szpitalu w Sandanskim zostałem przetransportowany na oddział neurochirurgii do szpitala w Sofii. Tam czekała na mnie kolejna operacja, następnie rekonwalescencja i wyjazd do Berlina na konsultacje u uznanych w świecie neurochirurgów. W między czasie udało mi się odwiedzić Poznań i rodzinę.
***
Nie da się ukryć, że śmierć bliskiego przyjaciela i pracownika klubu wywarła ogromny wpływ na moją psychikę. Poczucie winy nie dawało mi spokoju. Po dziś dzień zastanawiam się, co by było gdyby. Przez cały ten ciężki okres byli ze mną: rodzina, przyjaciele, a nawet kibice. Po wielomiesięcznej przerwie wznowiłem treningi. Wiedziałem, że będzie niezwykle ciężko powrócić do pełni dyspozycji. Znajomi namawiali mnie, abym wrócił do Polski i tu kontynuował leczenie, ale odmówiłem. Miałem coś do udowodnienia kibicom i nie tylko. Chciałem odpokutować za swoje błędy. Wziąłem się w garść i ciężko pracowałem, następnie złożyłem odpowiednie dokumenty w Bułgarskim Związku Piłki Nożnej, odbyłem szereg kursów i w tym samym czasie otrzymałem propozycję pracy w Marku na stanowisku trenera-koordynatora ds. juniorów. Bez wahania postanowiłem przyjąć ofertę włodarzy klubu, w którym bądź, co bądź spędziłem najlepsze lata swojej kariery.
***
W klubie poznałem kilku nowych piłkarzy. Jednym z nich był Iwajło Petew – mój rówieśnik, doświadczony, były przed laty pomocnik Liteksu Łowecz z ery, gdy klub dwukrotnie sięgał po mistrzostwo swojego kraju. W zespole Marka rozegrał zaledwie 10 spotkań i strzelił jedną bramkę. Mimo trapiących go kontuzji nie poddawał się i grał swoje. Zaimponował mi swoją postawą. Po sezonie odszedł z klubu i po raz pierwszy w karierze postanowił spróbować swych sił za granicą, na zapleczu greckiej Super League, w drużynie – AO Trikala.
***
W sezonie 2007/2008 Marek Dupnica zajął ostatnie miejsce w lidze. Z klubem pożegnało się wielu piłkarzy oraz większość członków sztabu szkoleniowego. Ja również zmieniłem otoczenie i wybrałem pracę w Etyrze Weliko Tyrnowo, jako asystent pierwszego trenera zespołu Nikołaja Arnaudowa. Klub występował w grupie zachodniej, drugiej ligi. To były niezłe lata. Dwa sezony spędzone w Wielkim Tyrnowie zakończyliśmy odpowiednio na 13. i 5. pozycji. Doradzałem trenerowi Arnaudowi m.in. przy transferach. Poleciłem mu sprowadzenie starego znajomego Iwajło Petewa. Iwo spisywał się bardzo dobrze, strzelając 5 bramek w 23 spotkaniach. Na zakończenie swojej bogatej, piłkarskiej kariery wybrał trzecioligowy FK Lubimec 2007, gdzie łączył rolę piłkarza i trenera.
***
Ja z kolei cały czas myślałem o pracy na najwyższym szczeblu ligowym, jednak by tego dokonać, musiałem m.in. uzyskać licencję trenerską UEFA Pro uprawniającą do prowadzenia drużyn z najwyższych klas rozgrywkowych ze wszystkich lig Europy. We wrześniu 2010 roku zadzwonił do mnie prezes beniaminka drugiej ligi Ludogorca Razgrad – Aleksandr Aleksandrow z zapytaniem czy byłbym zainteresowany posadą asystenta w jego zespole. Musiałem dokładnie to przemyśleć. Nie ukrywam, że duży wpływ na moją decyzję miały zarobki, które oferował prezes Aleksandrow. W końcu zgodziłem się. Domyślacie się już, kto za tym wszystkim stał? Oczywiście Iwajło. To właśnie jemu powierzono funkcję pierwszego trenera razgradzkich orłów. Za sprawą jego protekcji dostałem tą pracę.
***
Nasz pierwszy wspólny sezon na ławce trenerskiej zwieńczyliśmy niebywałym sukcesem. Bowiem po raz pierwszy w swojej długiej, ponad 65-letniej historii kibice w Razgradzie mogli cieszyć się z awansu ich ukochanego klubu do grona pierwszoligowców.
W tym szczególnym dniu zarząd klubu wyraża głęboką nadzieję, że kibice w Bułgarii będą świadkami sukcesów najszybciej rozwijającego się klubu w całej Europie Wschodniej – głosił komunikat na oficjalnej stronie internetowej bułgarskiego klubu.
Był to punkt zwrotny w historii klubu. Oprócz piłkarzy i trenerów sukces ten kibice w dużej mierze zawdzięczają osobie bułgarskiego przemysłowca, działającego w branży farmaceutycznej Kiriła Domuscziewa. Nie jest to postać tak charyzmatyczna jak właściciel Polonii Warszawa – Józef Wojciechowski. Z kolei bardziej na myśl przychodzi mi skojarzenie z dawnym Groclinem Grodzisk Wielkopolski i Zbigniewem Drzymałą.
***
Domuscziew wraz ze swoim bratem Georgim postanowił zainwestować w rozwój piłki nożnej w Ludogoriu. Jednak na tym nie koniec. Ambicją obu panów jest stworzenie największego ośrodka szkoleniowego w północno-wschodniej Bułgarii. W klubie ma powstać nowoczesna akademia, w której kształcić się będzie 160 młodych zawodników z regionu. Dyrektorem Ludogorets Youth Football Academy jest były trener bułgarskiej reprezentacji do lat 17 – Iwajło Kotew.
A o to, dokładnie, kim są najważniejsi ludzie w klubie:
Kirił Domuscziew – biznesmen, jeden z najbogatszych ludzi w Bułgarii, prezes koncernu HUVEPHARMA® - światowego producenta i dystrybutora półproduktów stosowanych w lecznictwie zwierząt i ludzi. Grupa zawiera akcję takich spółek jak BIOVET oraz BALKANPHARMA-RAZGRAD (Główni sponsorzy klubu)
Aleksandr Aleksandrow – oficer nawigacyjny z wieloletnim doświadczeniem na morzu, dyrektor wykonawczy Navibulgar Services Ltd – kompanii specjalizującej się w działalności żeglugowej. Od sezonu 2011/2012 logo tej marki widnieje na koszulkach zawodników.
Poznaliście osoby rządzące w klubie, czas przyjrzeć się wizytówce klubu.
PROFIL KLUBU
Pełna nazwa: PFK Ludogorec 1945 Razgrad
Rok założenia: 1945
Adres: 68A Aprilsko vastanie Blvd., Fl.7, Razgrad, Bulgaria
Stadion: Ludogorec Arena (6.000 miejsc)
Barwy: zielono-białe
Internet: www.ludogorets.com
Właściciel: Kirił Domuscziew
Prezes: Aleksandr Aleksandrow
I Trener: Łukasz Jaroszewski (POL, 36)
Asystent trenera: Georgi Dermendżijew (BUL, 56)
PROFIL TRENERA
Imię i nazwisko: Łukasz Jaroszewski
Data urodzenia: 23.01.1975
Miejsce urodzenia: Poznań
Narodowość: Polak
Trener z licencją UEFA PRO
Kariera piłkarska:
1994/1995 Astra Krotoszyn
1995/1996 Astra Krotoszyn
1996/1997 Lech II Poznań (12. – III Liga)
1997/1998 Warta Poznań (15. – II Liga – spadek)
1998/1999 Warta Poznań (3. – III Liga)
1999/2000 Warta Poznań (10. – III Liga)
2000/2001 Amica Wronki (7. – I Liga)
2001/2002 Amica Wronki (3. – I Liga)
2002/2003 Amica Wronki (6. – I Liga)
2003/2004 Nafteks Burgas (8. – I Liga)
2004/2005 Marek Dupnica (9. – I Liga)
2005/2006 Marek Dupnica (11. – I Liga)
Kariera trenerska:
2006/2007 Marek Dupnica (12. – I Liga, trener juniorów)
2007/2008 Marek Dupnica (16. – I Liga, trener Juniorów)
2008/2009 Etar Weliko Tarnowo (13. – II Liga, asystent trenera)
2009/2010 Etar Weliko Tarnowo (5. – II Liga, asystent trenera)
2010/2011 Ludogorec Razgrad (1. – II Liga, asystent trenera – awans)
2011/2012 Ludogorec Razgrad (? – I Liga, pierwszy trener)
<<< Poprzedni odcinek <<<
>>> Następny odcinek >>>
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ