La Liga Santander
Ten manifest użytkownika jaroo25 przeczytało już 885 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Doskonale spisał się w pięciu kolejnych meczach ligowych prowadzony przeze mnie Gimnastic. Tarragończycy tylko raz przegrali, a pozostałe cztery mecze wygrali bez najmniejszych kłopotów. Równie doskonale idze nam w Copa del Rey.
Drugą piątkę spotkań ligowych w tym sezonie rozpoczeliśmy od przegranej w meczu wyjazdowym z Racingiem Santander, który w obecnej edycji La Liga gra zdecydowanie powyżej oczekiwań i zajmuje świetną drugą pozycję. Nasi rywale wyszli na prowadzenie już w trzeciej minucie, czyli jeszcze nawet kibice nie zdąrzyli się dobrze usadowić na krzesełkach, a już musieli wstać i powiwatować swojej drużynie. Przez długi czas nie mogliśmy nawiązać równorzędnej walki, głównie przez to, że graliśmy w dziesiątkę. W trzydziestej minucie czerwony kartonik obejrzał Dahl, który początek kariery w tym klubie nie może zaliczyć do udanych.
Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania na murawie pojawił się Jeferson, wracający po wielu miesiącach leczenia złamanej nogi. Mimo, że jeszcze nie był w pełni sił, pokazał, że wciąż potrafi czarować piłką. W ciągu kilku minut miał okazję skompletować hat-trick, lecz dzięki genialnym interwencjom golkipera rywali, na jego koncie była tylko jedna bramka. 1:1 było dla nas wynikiem bardzo korzystnym, zwłaszcza że w tym sezonie nie zdobyliśmy jeszcze punktu w meczu wyjazdowym. I tak było tym razem, w ostatnich sekundach gospodarze zdobyli gola na 2:1, zapewniając sobie trzy punkty. Racing wygrał zasłużenie, lecz był o krok od utraty punktów.
Po tym meczu czekała nas dwutygodniowa przerwa na mecze międzynarodowe. Drużyna odpoczywała, zaś ja udałem się na zgrupowanie reprezentacji USA, którą prowadziłem od niedawna. Prowadzenie drużyn narodowych traktuję z przymrużeniem oka i często zmieniam prowadzone państwa. Czy i tym razem tak będzie? Zobaczymy, kończą się eliminacje do Mistrzostw Europy i jeśli jakaś silna reprezentacja pozostanie bez trenera, na pewno złożę podanie. Marzy mi się poprowadzenie Rosji, Hiszpanii czy Polski. Zobaczymy.
Przerwa piłkarzom chyba wyszła na dobre, w czasie gdy kierowałem poczynaniami USA w meczy przeciwko Wyspom Dziewiczym (3:0, choć mogło i powinno być wiele wyżej), większość składu Gimnastiku (niektórzy grali w reprezentacjach) sporą część czasu wykorzystało na zapoznawanie się z miejscowymi klubami i plażami.
Po moim powrocie, choć byli trochę zbyt rozluźnieni, widać było wolę walki. Nie wyparowała ona przed meczem z Herkulesem i tegoroczny beniaminek, mimo wysokiej fromy, musiał pogodzić się z porażką w Tarragonie. Wygraliśmy 2:0, a na listę strzelców wpisali się Garrido i Mendoza. Nie wystąpił Jeferson, który jeszcze nie był w pełni sił.
Następna kolejka przyniosła nam pierwsze trzy punkty zdobyte na wyjeździe. W Barcelonie mecz był bardzo wyrównany, lecz to moi piłkarze grali pewniej w defersywie i skuteczniej w ataku, przez co Espanyol przegrał 1:2. Dla mojej drużyny dwa trafienia zaliczył Jeferson (w 21. i 96. minucie).
Kolejne mecze to były pojedynki z Atletico i z Sevillą, oraz dwumecz z Racingiem Santander w Pucharze Króla. Pierwszy mecz popularni verdiblancos przegrali z Gimnastikiem aż 5:2, dzięki czemu nie musieliśmy się martwić o rewanż, w którym również padł korzystny dla nas rezultat, remis 1:1. W pierwszym meczu bramki zdobywali Jeferson (dwie) i Mendoza (trzy), a w rewanżu Irazoki z rzutu karnego. W dwumeczu było więc 6:3 i wicelider hiszpańskiej Ekstraklasy musiał się pożegnać z Copa del Rey.
Atletico Madryt w lidze było zaledwie punkt (czy dwa, wszystko jedno) i mecz w Tarragonie był idealną okazją, by prześcignąć w La Liga zespół ze stolicy. Mecz rozpoczął się całkiem nieźle. Po faulu w polu karnym, jedenastkę na gola zamienił Di Nunzio, lecz dziesięć minut później goście wyrównali i do szatni schodziliśmy przy remisie 1:1. Druga połowa nie zmieniła za bardzo obrazu gry, wciąż niewielką przewagę miał Gimnastic, który to tworzył groźniejsze akcje. Wreszcie przyniosły one efekt, w 65. minucie piłkę do własnej bramki wpakował Francisco Daniel, a po kolejnych dziesięciu minutach na 3:1 podwyższył Mendoza, zapewniając przekonujące zwycięstwo nad silniejszym rywalem i awans w tabeli ligowej.
W dziesiątej kolejce zagraliśmy z Sevillą na wyjeździe. Nasz rywal zaliczył fatalny początek sezonu i zajmował przedostatnie miejsce w Ekstraklasie, więc byliśmy zdecydowanym faworytem tego meczu. Kibice się nie zawiedli, mimo gry bez dwóch podstawowych napastników (Jeferson leczył drobny uraz, a Mendoza opuścił boisko na noszach w dwunastej minucie), wygraliśmy pewnie 2:1. W 19. minucie bramkę samobójczą zdobył golkiper gości, Valencia, a w 89. minucie podwyższył na 2:0 Garrido. Honorowe trafienie dla gospodarzy zanotował Ricardo w 91 minucie.
W kolejnych tygoniach mój zespół zagra przeciwko takim drużynom, jak Cadiz, Deportivo, Athletic Bilbao, Saragossa i Villarreal. Z tymi ostatnimi zmierzymu się również w piątej rundzie Pucharu Króla, lecz dwumecz dopiero w styczniu.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ